tag:blogger.com,1999:blog-63896559581509024152024-03-20T10:55:06.781+01:00Monsters inside himPolskie tłumaczenie fanfiction Monsters inside him, autorstwa Sophie Grey//1DFF. Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comBlogger52125tag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-20327076767099717272015-03-06T17:27:00.001+01:002015-04-12T15:37:24.737+02:00Chapter 52: Cooking// ostatni rozdział <span style="font-family: inherit;">Przez te trzy dni które Zayn został w moim rodzinnym domu, wątpię, żeby była chociaż chwila, gdy byliśmy osobno. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">W sumie to nawet nie wiem, czy był w ogóle moment, w którym nie utrzymywaliśmy dotyku.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dopiero co byłam z nim w rozłące przez osiem tygodni i nie mogłam odstąpić go nawet na krok. Potrzebowałam go tu, przy mnie, dotykając mnie i trzymając mnie przy sobie, przypominając mi tym, że to wszystko nie jest snem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">To była moja największa obawa, że się obudzę i go przy mnie nie będzie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">To już się przecież zdarzało. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Z powrotem przywarłam do jego piersi i dałam jego ramionom objąć moją talię. Staliśmy sam na sam w kuchni, ale nie byliśmy sami. Nawet jeśli jesteś jedyną osobą w jakimś pokoju, to w domu i tak zawsze jest ktoś inny. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Cienkie ściany. Dużo ludzi. Dużo gadaniny i nasłuchujących uszu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Więc tak po prostu staliśmy tam sobie w ciszy, ciesząc się swoją bliskością. Słyszałam jak mój tata kłóci się z Davidem w pokoju obok i mamę bawiącą się z Frankim i Kristen. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kocham cię.- głęboki głos Zayna wyrwał mnie z chwili naszego spokoju. Uśmiechnęłam się, rozkoszując się uczuciem jego dłoni na moim ciele.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Hannah! Hannah, mogłabyś- Moja mama weszła do kuchni z Kristen zawieszoną na jej biodrze i w tej samej chwili ją zmroziło, gdy tylko zobaczyła pozycje w jakiej ja i Zayn się znajdujemy. Purpurowa czerwień zalała jej policzki i nerwowo spojrzała w dół. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Och, umm, przepraszam. Przeszkadzam wam w czymś?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Absolutnie nie, Pani Olson.- Zayn odpowiedział gładko, okrążając mnie, ale nie przerywając naszego kontaktu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No co ty, skarbie. Mów mi Barbara.-mama posłała mojemu narzeczonemu uśmiech i odwróciła się, żeby postawić Kristen na ziemię. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Potrzebujesz czegoś mamo?- zapytałam, przypominając sobie, że przyszła tu wołając mnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ach, racja. Jadę z tatą i Davidem załatwić parę spraw. Mogła być rzucić okiem na dzieci? Będziemy z powrotem w okolicach obiadu.- upewniła mnie. Pokiwałam głową, chociaż nie byłam pewna czy Zaynowi nie będzie przeszkadzało opiekowanie się moim rodzeństwem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jeszcze nigdy nie widziałam go w towarzystwie dzieci. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Więc zgaduję, że to ja będę dziś główną opiekunką. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie ma problemu.- Zayn uśmiechnął się ciepło- i razem z Haną chętnie zrobimy też dzisiaj obiad. Jeśli nie ma pani nic przeciwko naszej obecności w kuchni.- obróciłam się by spojrzeć na mojego przyszłego męża w szoku, a jedyną reakcją mojej rodzicielki był śmiech. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Hannah ma gotować obiad?- zapytała z niedowierzaniem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No cóż, może chociaż pomoże nakrywać do stołu.- Zayn kontynuował nabijanie się ze mnie, wiedząc, że moje miejsce nie jest w kuchni, z tymi wszystkimi ostrymi nożami, ogniem od kuchenki i w ogóle.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To chyba bezpieczniejsze rozwiązanie.- zgodziła się. Oboje zaczęli się śmiać, ale dla mnie to było mało zabawne. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Okej, okej. Koniec żartów moim kosztem. Idź już tam gdzie miałaś.- wygoniłam ją zanim znów zaczną naśmiewać się ze mnie z innego powodu. Kilka minut później dołączył do nas Frankie wesoło podskakując.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No dobra, mały. Bierz swoją siostrę i idźcie pooglądać tel-</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kto chce pomóc z obiadem?- Zayn przerwał mi i obrócił się w stronę mojego młodszego rodzeństwa.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Moi rodzice wręcz go kochali. I to bardzo. Nie wiedziałam, czy to przez to, że widzieli, jak bardzo mnie uszczęśliwia, czy dlatego, że ulżyło im, że wyciągnął mnie w mojej ośmiotygodniowej depresji. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mój brat miał do niego zupełnie inne nastawienie. Nienawidził go. Było chyba kilka aspektów dzięki którym doszło do tej nienawiści, ale nie chciałam go o to drażnić.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wiedziałam też, że w jakimś stopniu był po prostu starszym bratem, który powinien nie cierpieć chłopaka swojej siostry. I wiedziałam też, że to przez to, jak wygląda Zayn. Jakkolwiek milutko nie zachowywałby się przy mojej rodzinie, nikt nie mógł zaprzeczyć, że Zayn był niebezpieczną osobą i David nie mógł tego znieść.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tatuaże.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Skórzana kurtka. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Blizny. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zarost.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Przytłaczający wzrost.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mięśnie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wszystkie te rzeczy nie pomagały ukryć tej jego całej aury łobuza, tym bardziej przez to w jaki sposób się obnosił.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Można się było domyśleć, że Zayn jest niebezpieczną osobą przez jego wyprostowaną postawę i szerokie ramiona. Jego chytry uśmieszek i jego wieczne niezadowolenie wypisane na twarzy. Jego pewność siebie. Jego siła. I najważniejsze, jego oczy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jego oczy nigdy nie uznawały innych za zagrożenie. Przewyższał każdą osobę, która pojawiła się ja jego drodze od razu to pokazując. Gdy był nie zadowolony zaciskał szczękę i zwężał oczy w sposób, przez który każdy trząsł się ze strachu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Najważniejszym powodem, dla którego David nienawidził Zayna było chyba to, że to przez niego popadłam w depresję. To przez niego wróciłam do domu jako kompletny bałagan. To przez niego miałam widoczne blizny. To przez niego nie dzwoniłam do rodziców gdy byłam za oceanem. To przez niego wykopali mnie z uczelni. To przez niego straciłam mój wewnętrzny ogień. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Najgorsze było to, że David miał rację. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">To była jego wina. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Za to moje młodsze rodzeństwo podeszło do niego zupełnie inaczej. Kristen uważała go za przytłaczającego, ale podkochiwała się w nim i twierdziła, że wygląda jak Alladyn. Dla Frankiego Zayn był najfajniejszym bandziorem na świecie i chciał być taki jak on. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja chcę pomóc!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja też!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie byłam zdziwiona gdy oboje do nas podbiegli i zaczęli podskakiwać w górę i w dół, podekscytowani faktem, że będą mogli mu pomóc.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mam nadzieję, że macie większe umiejętności w kuchni niż Hannah.- puścił im oko, sprawiając u obojga śmiech. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Widzę, że humor nie opuszcza.- zgromiłam go wzrokiem. Odpowiedział mi tylko uroczym uśmiechem, język przyciśnięty do zębów i w ogóle. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No dobra- klasnął w ręce i spojrzał w dół na brzdąców - taki jest plan. Potrzebuję kogoś do otworzenia ryżu.- pochylił się i podał zamknięty karton Kristen, która była bardziej niż chętna żeby go otworzyć. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dziękuję, księżniczko.- posłał jej uśmiech, gdy już skończyła i zwrócił się do Frankiego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Teraz ty, wielkoludzie. Musisz załatwić mi wielki garnek i napełnić wodą do połowy. Dasz radę?- Frankie przytaknął, zanim pomknął wypełnić jego zadanie. Kristen stanęła na straży poinformowania Zayna kiedy zagotuje się woda, który uczył Frankiego jak rozbijać piersi z kurczaka. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A, kochanie. Dasz radę nakryć do stołu, czy młodsza siostra ma ci pomóc?- Zayn dokuczał mi, gdy podszedł do mnie wystarczająco blisko, że do siebie szeptaliśmy, tak, że moja siostra i brat nie słyszeli. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dosyć tego, dupku.- warknęłam na niego. Dosyć tego nabijania się z moich kuchennych zdolności. Powoli traciłam już cierpliwość.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Bo co mi zrobisz?- naciskał, kładąc mi ręce na talii i przyciągając mnie bliżej. Zatrzasnęłam ręce na jego klacie i spojrzałam w górę, by zgromić go spojrzeniem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Bo cię pobiję.- zagroziłam. Uniósł brwi i zaśmiał się rozbawiony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ach tak? Zapomniałaś z kim rozmawiasz, kochanie? Tylko dlatego, że nie jesteśmy na moim terytorium, nie znaczy, że nie mam tu kontroli.- jego głos był jak aksamit, ale dokładnie usłyszałam co powiedział.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Więc nic się nie zmieniło?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zostawił mnie na osiem miesięcy i dalej będzie mnie tak traktował? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie zapomniałam, po prostu mnie to nie obchodzi.- odcięłam się, odrywając się od niego. Czułam jak z powrotem mnie do siebie przyciąga, ale puszcza gdy tylko złożył pocałunek na moim policzku. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No nie dąsaj się.- skopiował moją kwaśną minę, którą miałam na twarzy. Przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę kuchni, żeby nie mógł zobaczyć uśmiechu, który uformował mi się na ustach. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Niechętnie nakryłam do stołu podczas gdy Zayn dawał mojemu rodzeństwu dziwne polecenia, gdy pomagali mu kończyć obiad. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Szczerze zdziwiło mnie to jak dobrze się z nimi dogaduje. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">To znaczy... kto by się tego spodziewał? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nieustraszony przywódca gangu rządzącego Londynem lubił małe dzieci. Że co, do cholery?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Cała ta sytuacja zmusiła mnie do myślenia o naszej wspólnej przyszłości. Oczywiście, że zgodziłam się gdy mi się oświadczył, chciałam być związana z nim w każdy możliwy sposób. Byłam jego dziewczyną. Kochaliśmy się. Ale to nie wystarczało. Musiałam być związana z nim prawem, papierkiem przez który nie będzie mógł znowu mnie opuścić. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ale nie mogliśmy jeszcze podzielić się z nikim dobrymi wieściami. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po części dlatego, że nie miałam jeszcze pierścionka przez to, że to wszystko było takie wyjątkowe i nieplanowane, ale nie miałam nic przeciwko. Cały nasz cholerny związek był dziwny i inny, więc jakby nie patrzeć- wszystko się zgadzało. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Głównym powodem było to, że Zayn potrzebował zgody jego gangu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jeśli jakiś członek chciał wziąć ślub, rządząca piątka zbierała się i głosowali za i przeciw. Chyba dlatego, że kobieta, którą poślubia będzie od tamtej pory częścią gangu, więc decydowali czy przyjąć nowego członka. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">W tym przypadku chodziło o mnie. Ja będę tym nowym członkiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie do końca podobała mi się wizja bycia członkinią One Direction, ale to nie było tak, że serio będę w gangu. To bardziej coś jak honorowa pozycja, dzięki której w jakiś tam sposób będę z nimi związana. Czyli praktycznie nie będę członkiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Zayn wspominał, że rzadko kiedy zdarzało się żeby musieli głosować w sprawie ślubu. Większość z nich wolała kawalerski tryb życia, albo po prostu nie brali ślubu pod uwagę. Te kilka razy kiedy musieli głosować, przeważnie była to jednomyślna decyzja.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jeśli dziewczyna nie stwarzała problemów i była wyrozumiała jeśli chodziło o styl życia gangu, ślub był dozwolony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jeśli była nieposłuszna i ich nie szanowała, nie było pozwolenia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">No i cóż.. zgadnijcie do której kategorii wpisuję się ja? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Całe to głosowanie było jakieś pojebane i wiele razy powtarzałam Zaynowi, żeby to olał. Powiedział mi tylko, że mam być cicho, bo to nie miał aż takiej władzy. Ta, gówno prawda. No ale nie ważne. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Cała ta sprawa była kurewsko pokręcona. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nawet jeśli zdobędziemy zgodę na nasz ślub, to zastanawiałam się czy kiedykolwiek będziemy mieli dzieci. To znaczy.. widząc Zayna z moim młodszym rodzeństwem sprawiło, że bardzo chciałam je kiedyś mieć, ale nie wiedziałam czy to kiedykolwiek będzie dla nas możliwe. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie mogłam wciągnąć małe niewinne dzieci do gangu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie mogłam ryzykować, że Zayn mógłby zrobić im krzywdę. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie mogłabym pozwolić sobie na myśl, że zostaną porwane tak jak ja. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Co jeszcze mam zrobić?- Frankie spojrzał w górę na swojego idola po jakieś polecenia. Zayn ostrożnie pochylił się nad nim, żeby zobaczyć co już zrobił.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Okej, teraz weź tą małą łyżeczkę i ostrożnie polej ryż i kurczaka sosem.-powiedział powoli, demonstrując mojemu małemu bratu, który obserwował go z uwagą. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A ja?- Kristen podeszła do nas z miejsca, na którym była na straży nakładania ryżu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Możesz nalać wody do szklanek.- Zayn poklepał ją lekko po główce, przez co uśmiechnęła się od ucha do ucha i popędziła wykonać swoje zadanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Gdy wszystko już było gotowe, Zayn wysłał dzieci, żeby umyły ręce i mieliśmy jeszcze z 20 minut zanim reszta mojej rodziny miała wrócić do domu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">A to oczywiście zaowocowało tym, że Zayn uwięził mnie w rogu kuchni i zaczął lekko całować mnie po ramieniu i szyi. Próbowałam go od siebie odepchnąć, martwiąc się, że maluchy mogłyby nas nakryć i Zayn chyba zorientował się co chodzi mi po głowie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Spokojnie, są zajęci telewizją.- zagruchał mi do ucha. To mnie trochę uspokoiło, ale dalej czułam się niepewnie. Jego palce jeździły w górę i w dół moich rąk aż trafiły na moje ramiona. Przyciągnął mnie do siebie delikatnie i ciasno owinął wokół mnie ramiona. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Gdy był zajęty gotowaniem z moim rodzeństwem, zdążyłam stęsknić się za jego dotykiem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Pragnęłam jego czułości. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Byłam jak uzależniona. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bez uczucia jego dłoni, byłam jak narkoman na głodzie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak bardzo panią kocham, pani Malik.- wymruczał mi w szyję. Wplątałam dłonie w jego włosy i uśmiechnęłam się przez to jak mnie nazwał. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie jestem panią Malik dopóki nie przejdę tego głupiego głosowania.- odpowiedziałam cwaniacko. Nie zorientowałam się nawet, że to co powiedziałam mogło zepsuć moment i go wkurzyć, ale na szczęście tylko się zaśmiał i ode mnie oderwał, żeby wyłapać mój wzrok. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jeśli cię to pocieszy, to mój głos masz w kieszeni.- posłał mi uśmiech. Przechyliłam głowę w bok w akcie rozbawienia i powędrowałam dłonią z jego włosów na szyję. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Naprawdę? A ja przez cały ten czas myślałam, że za mną nie przepadasz.- dokuczałam mu. Wyciągnęłam rękę, nagle chcąc by na jednym palcu gościł już pierścionek zaręczynowy. Chciałam, żeby wszyscy wiedzieli do kogo należę, ale musieliśmy czekać. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No bo to prawda, ale zajebista z ciebie dupa, więc stwierdziłem, że czemu nie.- jego ręce zręcznie powędrowały na mój tyłek i mocno ścisnęły oba pośladki. Powstrzymałam się przez westchnięciem, maskując to śmiechem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To jedyny powód? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie, uwielbiam też twoje zdolności w kuchni. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dosyć tego!- próbowałam powiedzieć to z powagą, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta, nawet jeśli słowa z nich wychodzące były szorstkie. Przycisnął mnie do kuchennego blatu i złączył nasze czoła. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No i chyba dlatego, że cię kocham.- jego nos pocierał miękko o mój, nasze usta oddalone były od siebie o milimetry. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chyba tak jakby też cię kocham.- również wyszeptałam. Nasze usta złączyły się, zanim dalej zaczęliśmy kontynuować naszą sprzeczkę, ale nie miałam zbytnio nic przeciwko.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Za jego pocałunki można było umrzeć. Były tak miękkie i delikatne, a zarazem silne i dominujące. Poddałam się jego kontroli i pozwoliłam jego językowi wkraść się do moich ust.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Czy dostaniemy pozwolenie na małżeństwo czy nie, jedno wiedziałam na pewno. Spędzę z tym facetem resztę mojego życia. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: x-small;">WHAT IS ZAYN MALIK AND WHERE CAN I GET ONE</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: x-small;">cały ten rozdział tlumaczyłam na telefonie, dziwne ze skończyłam jeszcze w 2015 roku lol</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: x-small;">wrocilam z londynu i nie żyje i jeszcze musze ogarniać szkole zabijcie mnieeee liceum ssie</span> Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-67393318173993963642015-01-17T19:11:00.004+01:002015-03-29T18:14:44.384+02:00Chapter 51: Back for you <span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Więc czym zajmujesz się na co dzień, Zayn? </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Moja mama i David byli usadzeni na kanapie z Frankim i Kristen na kolanach. Mój tata też powinien siedzieć razem z nimi, ale ciągle wstawał, nie będąc w stanie opanować jego zdenerwowania. <br />-Chcesz coś do picia? <br />Minutę później. -Może jesteś głodny? <br />Minutę później. -Chcesz żebyśmy włączyli klimatyzację? <br />Denerwował się będąc w towarzystwie kolesia, który skradł serce jego córce, a potem je złamał. Zayn za każdym razem kulturalnie odmawiał. Nigdy nie słyszałam, żeby tak uprzejmie się do kogoś zwracał, ale wtedy zrozumiałam, że Zayn był tak samo nerwowy, by poznać moją rodzinę, tak jak oni, by poznać go. <br />Mama siedziała z głupim uśmieszkiem rozciągniętym na twarzy. Im dłużej poznawała Zayna, tym wydawało się że podoba jej się coraz bardziej. Za każdym razem gdy otwierał usta i wychodził z nich ten jego gładki, ale i chropowaty głos, przyciągało to moją mamę jeszcze bardziej. <br />Mój brat z drugiej strony, nienawidził Zayna jeszcze bardziej z każdą mijającą sekundą. Piorunował go spojrzeniem i miał wykrzywioną w podejrzeniu twarz, zresztą cała jego postawa krzyczała ''nie ufam ci''. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I Zayn widocznie to zauważył.<br />Zayn
siedział na fotelu naprzeciwko mojej rodziny. Każdy próbował zmusić mnie żebym usiadła gdzie indziej, ale nie chciałam go puścić, więc ku jemu zawstydzeniu i temu, że mojej rodzinie było niezręcznie, usiadłam mu na kolanach. <br />Siedziałam mu okrakiem na biodrach, tak, że stykaliśmy się klatkami. Miał oplecione wokół mnie ramiona i jego dłonie pocierały mi delikatnie plecy. Miałam policzek przyciśnięty do jego ramienia, a jego broda znajdowała się na czubku mojej głowy. <br />Pasowaliśmy do siebie jak klucz do zamka. <br />Wątpiłam w to, że kiedykolwiek będę w stanie się od niego oderwać, nawet nie na sekundę. <br />Moja rodzina, a raczej moi rodzice, prowadzili z nim uprzejmą rozmowę o bez istotnych bzdurach, ale wszyscy unikali tematu, o którym ktoś musiał w końcu wspomnieć: to, że Zayn mnie zostawił i to, jak bardzo mnie to zniszczyło.<br />Wiedziałam, że David powstrzymywał się, żeby czegoś nie powiedzieć. Wiedziałam, że Zayn się mu nie spodobał, nawet trochę. Wiedziałam, że przejrzał na wylot to całe udawanie miłego. Wiedziałam, że wyczuwał, że coś z Zaynem było nie tak, ale nic nie powiedział. Trzymał gębę na kłódkę.<br />Na szczęście po tym, gdy wpuścili Zayna do środka, David napisał mojej dzisiejszej randce o zmianie planów, nieświadomie zapobiegając katastrofie. Już sobie wyobrażałam, to jak Zayn pobija na śmierć Rickiego na oczach mojej rodziny. <br />Byłoby niezłe pierwsze wrażenie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Około jedenastej, każdy przeniósł się na górę, żeby iść do łóżek. Mama zaprowadziła Zayna do pokoju gościnnego, ale tylko na pokaz. Dobrze wiedziała, że i tak wyląduje u mnie, więc nie robiła zamieszania, gdy grzecznie jej odmówił i udał się ze mną do mojego pokoju.<br />Moje usta wylądowały na jego, gdy tylko zamknęliśmy drzwi.<br />Chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie bliżej, a ja wplątałam mu ręce we włosy. Nasze usta poruszały się w idealnej harmonii, zupełnie jakby te dwa miesiące w rozłące nie istniały. <br />Starał się trzymać mnie przy sobie blisko, gdy dosłownie zaciągnęłam go na łóżko. Jęknął i obrócił nas tak, że to on był na górze. <br />Czyli w jego ulubionej pozycji. <br />-Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłem.- wyszeptał, rozłączając nasze usta. <br />-Nawet nie próbuj.- podniosłam rękę w górę. Nie chciałam jego przeprosin. Nie chciałam wyjaśnienia. Wszystko czego potrzebowałam, to on obok mnie i to, żeby już nigdy mnie nie opuszczał. <br />-Ale-<br />-Proszę, przestań.- błagałam. Wpatrywał się we mnie dobrą chwilę. Jego piwne oczy zatopione były w moich i obserwowałam, jak uważnie nad czymś rozmyślał. W końcu się poddał, kiwając tylko głową.<br />-Już nigdy cię nie zostawię, kochanie. Wrócisz ze mną do Londynu? Wybaczysz mi i znowu będziesz moją dziewczyną?- zapytał z niecierpliwością. Jego słowa mieszały się w jedną kupę przez jego zdenerwowanie. Czułam nawet, że dłonie mu się pociły. <br />-Mhm. Nigdy nie mogłabym ci odmówić.- odpowiedziałam szeptem z uśmiechem na twarzy. Pochylił się i mnie pocałował też się uśmiechając. Oderwał się ode mnie i uśmiech wyparował. Na jego rysach twarzy zapanowała powaga. <br />-Kochanie, wiesz że musimy o tym porozmawiać. Nie możesz tego unikać.- próbował podnieść mnie do pozycji siedzącej, ale nie współpracowałam. Przyparłam się do łóżka i chciałam znów go do mnie przyciągnąć. <br />-Mogę.- zaśmiał się mrocznie i delikatnie pociągnął mnie na jego kolana. <br />-Nie, musimy pogadać teraz.- zadecydował. Łatwo rozpoznałam ten ton, nie warto było się z nim teraz kłócić. Już postanowił i zdania nie zmieni. <br />-No dobra.- mruknęłam z niezadowoleniem. Moje ręce powędrowały do jego klaty i ciasno zatrzasnęły się wokół materiału jego koszulki. <br />-Chcę tylko, żebyś wiedziała, że kazałem ci odejść tylko i wyłącznie dla twojego dobra. Myślałem, że robię to co dla ciebie najlepsze. Ani przez sekundę nie przestałem cię kochać. Ani przez sekundę nie mogłem myśleć o czymś innym niż ty.- zaczął, a jego palce przeniosły się na mój policzek, lekko go pocierając. Potem zgarnęły pasmo moich włosów i zaczęły się nim bawić.<br />-Tak strasznie cię kocham.- wyszeptałam, wtapiając się w jego dotyk. Pozwolił mi zanurzyć twarz w zagłębienie między jego szyją a ramieniem, tak, że mogłam wdychać jego zapach. <br />-Wiem, kochanie. Wiesz, że po tym gdy mnie zostawiłaś, ja nigdy nie opuściłem ciebie? Przyleciałem za tobą do Stanów i miałem na ciebie oko. Zostawiłem biznes chłopakom i wziąłem dwa miesiące wolnego, żebym mógł upewnić się, że jesteś bezpieczna. No ale jak widzisz, nie byłem na tyle silny. Nie mogłem pozwolić ci odejść. Nie mogłem tego znieść. Więc się poddałem i tak oto tu jestem.<br />Nie miałam świadomości, że zaczęłam płakać, dopóki nie poczułam przemoczonego materiału jego koszulki przyklejającego się mi do twarzy. Odsunęłam się, żeby obejrzeć to, co zdobi jego tors, gdy zorientowałam się, że to mojego łzy go przesiąkały. <br />-I wiem, że umawiałaś się z innymi kolesiami i moi ludzie dosłownie musieli mnie powstrzymywać, bo byłem bardzo blisko od zabicia kilku z nich. Może to może być pojebane dla innych ludzi, ale jestem w tobie tak bardzo zakochany i nawet nie wiem jak ci to okazać. <br />Próbowałam ciągnąć go za szyję, tak, żeby się pochylił i żeby nasze usta znów mogły się połączyć, ale z siłą się odsunął. Ogarnęła mnie fala odrzucenia, więc opuściłam wzrok, żeby nie zobaczył w moich oczach bólu, ale głupie z mojej strony było myślenie, że nie zauważy. <br />-Nie, nie. Nie, kochanie. Chcę cię pocałować, ale wiem, że jeśli to zrobię to będę rozproszony i nie powiem tego co chciałem.- jego palce owinęły się wokół mojej brody, podnosząc moją twarz w górę, tak, że byłam zmuszona na niego spojrzeć.<br />-Nie wiem, jak ci to pokazać, bo nawaliłem. Wszystko spieprzyłem. Zjebałem wszystko, dając odejść jedynej osobie, która się dla mnie liczy, jedynej osobie, którą kiedykolwiek kochałem, jedynej osobie, która kiedykolwiek kochała mnie. Nie wierzę, że pozwoliłem ci wymsknąć mi się przez palce jak piasek. <br />Pokręciłam głową, gotowa by się z nim kłócić. Zbyt mocno się osądzał. Myślał przecież, że robi tylko to co dla mnie najlepsze. Zayn nawet nie dał mi otworzyć ust, zanim sam znów zaczął mówić. <br />-Wiedziałem, że sobie nie radziłaś. Widziałem jak płaczesz więcej razy niż chciałoby mi się liczyć. Obserwowałem jak twoja rodzina próbowała przywrócić cię do normalność, ale się w sobie zamknęłaś. Twoi rodzice mają mnie za jakiegoś idiotę, który znęcał się nad ich córką, a potem ją rzucił... chyba mają racje, ale- <br />-Przestań. Kocham cię, wybaczam ci. A teraz mnie pocałuj, do cholery.- przeszkodziłam mu. Oczy Zayna spotkały moje, a nasze usta się zderzyły. Przygniótł mnie do materaca, a jego ciało przejęło kontrolę. <br />W końcu poczułam dotyk, za którym tak bardzo tęskniłam, dotyk, którego tak pragnęłam, dotyk, który pozwalał mi przetrwać najgorsze czasy.<br />Jego ręce dotykały mnie z pożądaniem. Jego palce wędrowały po moich biodrach, przez piersi aż do szyi, w dół mojego brzucha, przez moje krocze, chwyciły moje nogi i owinęły je wokół jego bioder. Było zupełnie tak, jakby nie wiedział od czego zacząć. Jakby chciał dotykać mnie wszędzie w tym samym czasie. Jakby myślał, że mu zaraz wyparuję. <br />Ale ja się nigdzie nie wybierałam. <br />Chwyciłam materiał na jego plecach i z niecierpliwością pociągnęłam go w górę. Zayn chyba zrozumiał moją niezbyt subtelną wskazówkę i szybko zdjął ze mnie ręce, żeby przeciągnąć sobie koszulkę przez głowę, zanim jego palce znów wróciły na moje ciało. <br />Rozkoszowałam się uczuciem jego gołej klatki piersiowej naciskającej na moją. Czułam jak mięśnie mu się napinają od tego, jak mocno mnie przy sobie trzymał. <br />Jego sześciopak. Jego bicepsy. Jego klata. Jego mięśnie na ramionach. Tyle rzeczy w nim mogło mnie chronić. Zayn był najsilniejszą osobą jaką znałam. Jego mięśnie otoczyły mnie w ludzkiej klatce i jeszcze nigdy przedtem nie czułam się tak bezpiecznie. <br />Jego biodra wpijały się w moje i jęknęłam mu w usta. Czułam, że uśmiecha się przez pocałunek, a jego palce wbiły się w moją skórę. Następną rzeczą jaka się stała było pozbycie się mojej koszulki. Jego palce powędrowały w górę i złośliwie bawiły się zapięciem mojego stanika. <br />Tak strasznie chciałam, żeby się go pozbył, ale mi na to nie pozwalał. Widziałam, że znacznie się powstrzymywał i nie wiedziałam dlaczego. Chciałam, żeby rzucił mnie na łóżko, rozebrał mnie i pieprzył tak mocno, że wypadło by mi z głowy, żeby kiedykolwiek znowu umówić się z innym facetem. <br />-Nie, kochanie.- dłoń Zayna mocno chwyciła mnie za nadgarstek, gdy sięgnęłam do zapięcia jego spodni. Spojrzałam na niego prosząco, ale pokręcił głową. <br />-Nie. Nie teraz.- powtórzył, ale wolnej. Słyszałam w jego głosie upartość i to, że zdania już nie zmieni, ale i tak chciałam poczuć go wewnątrz mnie. <br />Ja pierdole.<br />-Zayn, proszę. Nie wytrzymam. Tak bardzo cię pragnę. Tak bardzo za tobą tęskniłam.- powiedziałam płaczliwym tonem. Brzmiałam jak maruda i rozpieszczony bachor, ale wątpię, żeby zrozumiał jak bardzo chciałam, żeby się ze mną przespał. <br />W całym moim życiu uprawiałam seks tylko kilka razy, i większość razy nie była nawet z Zaynem. Większość z nich nic nie znaczyła. Większość z nich była gwałtem. <br />I musiałam o tym zapomnieć. Musiałam zapomnieć, o tym, że Zayn mnie zostawił. Musiałam zapomnieć o miesiącach, które spędziłam w bólu i męce. Potrzebowałam, żeby sprawił, że o tym wszystkim zapomnę. <br />Ale z jakiegoś powodu nie chciał.<br />-Czemu nie chcesz mnie dotknąć? Czemu nie chcesz... się ze mną pieprzyć?- zapytałam go. Nie chciałam brzmieć na załamaną i zagubioną, ale nie mogłam się opanować. <br />Spojrzał na mnie ze smutkiem. <br />-Bardzo bym chciał, kochanie, ale twoi rodzice są w pokoju obok. I tak mnie już nienawidzą, nie chciał bym żeby przyłapali nas grzmotających się jak króliki.- zaśmiał się głęboko. Westchnęłam, bo wiedziałam, że ma rację, ale to nie znaczyło, że przeszła mi ochota na seks. <br />Bo nie przeszła.<br />-Zamiast tego możemy się poprzytulać?- zakompromisował, przyciągając mnie do siebie jeszcze ciaśniej niż wcześniej. Owinęłam ręce wokół jego szyi i zostawiłam mu na ramieniu pocałunek. <br />-Nienawidzisz się przytulać.- przypomniałam mu.<br />Powędrowałam myślami wstecz do wszystkich tych razów, gdy chciałam żeby Zayn mnie przytulił, ale był taki niecierpliwy i nie potrafił zrozumieć, dlaczego niby powinien marnować czas na siedzeniu i trzymaniu mnie przy sobie.<br />-Nie mogę nienawidzić czegoś jeśli to związane z tobą.- wyszeptał. Przenieśliśmy się pod kołdrę na moim łóżku, z nagimi torsami, z wyjątkiem mojego stanika. Niedługo po tym, Zayn pozbył się swoich spodni, żeby było mu wygodniej i pomógł mi zdjąć moje.<br />Tylko w naszej bieliźnie trzymaliśmy się siebie ciasno. Utulił mnie do jego klaty i szeptał mi do uszu słodką nicość. <br />I dopiero wtedy byłam w stanie usnąć pierwszy raz bez koszmarów. <br />Zupełnie jakby straszny gangster potrafił odgonić ode mnie wszystko co złe, nawet moją bezsenność. <br />-Kochanie.- uśmiechnęłam się, gdy obudziłam się przez dźwięk porannego ochrypłego ale i delikatnego głosu Zayna.<br />-Kochanie, wiem, że nie śpisz.- odezwał się znowu. Moje oczy otworzyły się powoli i ogarnęły to, co mnie otaczało. Górując nade mną był najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek widziałam. Goły Zayn uśmiechał się do mnie, aureola światła otaczała jego cudowne ciało.<br />-Dzień dobry.- wymamrotałam cicho. <br />-Dobrze, że już wstałaś. Twoja mama zrobiła śniadanie, ale nie chcę iść sam. Więc podnoś się z łóżka.- wyszczerzył się do mnie złośliwie, zanim się oddalił. Usiadłam szybko, krzywiąc się, że nie ma go ze mną w łóżku. <br />Mój wzrok powędrował tam gdzie stał i zakładał na siebie ciuchy z wczoraj i znowu się położyłam. <br />-Ej, wstawaj. Umieram z głodu.- wrócił, żeby lekko mnie trącić. Zmrużył na mnie oczy jakby był wkurzony, ale wiedziałam, że się tylko wygłupiał.<br />-Nie chce mi się jeść.- westchnęłam, zanurzając się w kołdrze. Zaśmiał się, nie wierząc mi i zaczął ciągnąć mnie za kostki. <br />-Zayn!- pisnęłam, gdy opuściło mnie ciepło koca. Zostałam powolnie ściągnięta z łóżka, ale zamiast spaść na ziemię, Zayn złapał mnie w swoje ramiona. Trzymał mnie przy swojej piersi i wpatrywał się we mnie intensywnie. <br />-Pójdziesz ze mną na śniadanie? <br />-Nie.<br />-Pójdziesz ze mną na śniadanie jako moja dziewczyna?- dodał po przemyśleniu, myśląc, że zmienię zdanie. Drocząc się, pokręciłam głową, przez co zmarszczył brwi w rozważaniu. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Pójdziesz ze mną na śniadanie jako moja narzeczona?- już miałam znowu pokręcić przecząco głową, ale wtedy mój mózg zarejestrował jego słowa. Zajęło mi minutę, żeby znaleźć słowa na odpowiedź. <br />-Co?- westchnął i ostrożnie posadził mnie na łóżku.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Dobra, wiem, że dopiero co do siebie wróciliśmy, dosłownie pare godzin temu. Wiem, że jesteśmy ze sobą dopiero rok i przez większość czasu byłaś ze mną pod przymusem. Wiem, że powinienem teraz błagać o twoje przebaczenie i starać się wszystko ci wynagrodzić. Mam tego świadomość. Alę chcę, żebyś była moja. Chcę żebyś nosiła pierścionek i chwaliła się tym twoim znajomym. Chcę oficjalnego dokumentu, mówiącego, że należysz do mnie. Chcę, żebyś została moją żoną. Chcę, żebyś za mnie wyszła. <br />Widziałam jak jego ciało się trzęsło. Strasznie się denerwował. Słowa utknęły mi w gardle i nie mogłam nawet wymyślić, co powiedzieć. <br />Serio, wyparował z tym ot tak. <br />Jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu próbowałam pogodzić się z tym, że już nigdy w życiu nie zobaczę miłości mojego życia, a tu proszę, stał przede mną i mi się oświadczał. <br />-Więc, kochanie? Wyjdziesz za mnie?</span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">awww relationship goals *-* </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-49372898729299383402015-01-02T19:14:00.001+01:002015-03-29T18:14:58.124+02:00Chapter 50: Forever<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-I wróżka powiedziała do księcia i księżniczki, że będą żyli długo i szczęśliwie. Koniec.- zamknęłam dziecięcą książeczkę i położyłam ja na podłodze obok łóżka, na którym leżałam. <br />-Jeszcze jedną bajkę!- moja pięcioletnia siostra Kristen zażądała. Westchnęłam i podniosłam się z łóżka. <br />-Najpierw spróbuj zasnąć. Przeczytam ci kolejną, jak nie uśniesz, kochanie- wyszeptałam, przyciskając usta do jej czoła. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie?- zapytała, przechylając w bok blond główkę. Udawałam, że moje policzki nie stawały się czerwone i tylko potaknęłam głową.<br />-Tak, przepraszam. Musiałam podłapać to w Londynie.- wzruszyłam ramionami, nie chcąc robić z tego wielkiego halo. <br />-Gdy będę duża, tak jak ty, też chcę tam wyjechać!- oznajmiła.<br />-Nie. Nigdzie cię nie puszczę.- warknęłam od razu, brzmiąc ostrzej niż zamierzałam. <br />-Czemu? <br />Bo nie chcę, żebyś miała do czynienia z gangami ulicznymi, tylko po to, żeby zakochać się w liderze jednego z nich, który prędzej czy później i tak cię zostawi po tym, gdy jego wróg porwie cię i zgwałci.<br />-Bo wtedy byłabyś z dala ode mnie.- uśmiechnęłam się do niej smutno i zgasiłam lampkę nocną w jej różowym aż do porzygania pokoju.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zeszłam na dół i walnęłam się na kanapę obok Davida, który miał naszego ośmioletniego brata Frankiego na kolanach.<br />-A ty czasami nie powinnaś przygotowywać się na randkę?- zapytał, gdy ściszył mecz baseballu. Mój tata wydał na to pomruk niezadowolenia, ale nie robił z tego zbytniej afery. <br />Randka z Willem nie była taka zła, ale dobra też nie była. Nie uderzał do mnie, nawet próbując nawiązać cywilizowaną rozmowę nie udało mu się pozbyć tej niezręczności wiszącej w powietrzu. <br />W dwa tygodnie od tamtej pory, byłam też na trzech innych randkach. Z Derekiem, Isaakiem and Joshuą. Każdy z nich był fajny, ale żadnemu się nie otworzyłam. <br />W sumie to dość zabawne, David zawsze miał w zwyczaju grozić chłopakom, których przyprowadzałam ze sobą do domu jeszcze w liceum.
Kiedyś strasznie się przez to złościłam, ale przez te parę tygodni robił zupełnie na odwrót. Umawiał mnie dosłownie z każdym jego znajomym. Wszystko, żebym tylko zapomniała o Zaynie. <br />A jak się okazywało, przez to też się złościłam. <br />-Nie chcę nigdzie iść.- jęknęłam jak małe dziecko. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To już ostatni w tym tygodniu, obiecuję.- wybłagiwał. Wiedziałam, że chciał tylko, żeby mi się poprawiło, ale to całe randkowanie to nie był na to sposób. Jeśli miało by mi się polepszyć, to tylko z biegiem czasu. Zmuszanie mnie do umawiania się z facetami tego nie załatwi. <br />-Nawet nie wiem jak ten gościu się nazywa.- w końcu zgodziłam się niechętnie.<br />-Ricky.<br />-Ricky?- zakpiłam- ale idiotyczne imię. David trącił mnie łokciem i posłał ostrzegawcze spojrzenie. Przewróciłam tylko oczami. <br />-Nie trudź się Dave, on śpi.- wskazałam na śpiącego chłopca. Davidowi włączył się tryb starszego brata, gdy zakrył młodemu uszy przed moim paskudnym słownictwem, z którego najwyraźniej byłam znana. <br />-A poza tym, idiotyczny to nie jest przekleństwo. <br />-Wolałabym raczej, żeby moje dzieci nie używały takich słów, kochanie.- wciął się damski głos. Przekręciłam głowę tak szybko, że pewnie mnie to zabolało, ale byłam w tym momencie zbyt rozproszona. <br />Wiedziałam, że to nie był on. <br />On nigdy tak tego nie wymawiał.<br />Ten głos był zbyt damski jak na niego. <br />On miał taki głęboki głos i ostry akcent. <br />Ona brzmiała zbyt przyjemnie i radośnie. <br />Wiedziałam, że to była tylko moja mama. <br />Ale część mnie i tak miała nadzieję. <br />-Jak ty mnie nazwałaś?- wyszeptałam cicho. Mama, tata i nawet mój brat wyczuli tę nagłą zmianę w moim głosie. Sama nawet ją usłyszałam. Brzmiałam na załamaną. <br />-Kochanie? Zawsze tak do ciebie mówiłam.- powiedziała zmartwiona. Zamknęłam szczelnie oczy i starałam się wszystkich zablokować. Próbowałam zablokować <i>jego</i>.<br />Kochanie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kochanie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kochanie.<br />-No to mnie tak nie nazywaj.- warknęłam. Usłyszałam, że się przemieszczali i nie byłam zdziwiona, gdy poczułam, że mama kładzie mi dłoń na ramieniu. <br />-Przepraszam, skarbie. Myślałam- <br />-Po prostu już nigdy więcej mnie tak nie nazywaj! Dobra?!- wykrzyczałam, podnosząc się z siedzenia. Przejechałam wzrokiem po zszokowanych i zranionych wyrazach twarzy mojej rodziny i od razu ogarnęło mnie poczucie winy. Usta mojej mamy były wykrzywione w lękliwym niezadowoleniu i widziałam, że naprawdę była przejęta.<br />-Przepraszam. On tak do mnie mówił... przepraszam.- wymamrotałam cicho, mając nadzieję, że to wystarczy jako wyjaśnienie. Mama wymieniła z tatą porozumiewawcze spojrzenia i wiedziałam, że od razu mi wybaczyli.<br />-Hannah!- niezręczny moment został przerwany przez najmłodszego członka Olsonów dochodzącego z piętra. Spojrzałam po wszystkich, westchnęłam i skierowałam się na górę. Gdy tylko weszłam do pokoju małej dziewczynki, ktoś zadzwonił do drzwi.<br />I dobrze. Mogłam się tu schować na chwilę, więc spędzę z tym chłopakiem mniej czasu na randce. Bez trudu podniosłam Kristen i zaniosłam ją na szczyt schodów. Usiadłam z nią na kolanach i oparłam głowę o ścianę, dzięki której nikt nas nie widział. <br />-Co ty na to, zamiast kolejnej bajki, poszpiegujemy trochę moją randkę?- szepnęłam do niej, wyglądając zza ściany i żeby zobaczyć koniec schodów. <br />-Tak!- Kristen potaknęła entuzjastycznie.<br />-Witaj! Ricky, prawda?- moja mama przywitała go radośnie. Nie nawet mogłam dojrzeć twarzy tego chłopaka. Jedyną rzecz, którą widziałam z miejsca, w którym siedziałam to jego buty. <br />-Widzisz go, Krissy? <br />-No.- wychylała się ze schodów, stąd gdzie trzymałam ją na kolanach. Dałam jej wychylić się tyle, ile mogła, tak długo na ile wciąż mocno ją trzymałam. <br />-Przystojny chociaż?- zapytałam. <br />-No.- przewróciłam oczami. Tylko moja siostra mogła odpowiadać najkrócej jak się dało.<br />-Ricky? Nie, nie jestem Ricky. Czy pan i pani to Olsonowie? <br />Całe ciało mi zesztywniało. Od razu z powrotem przyciągnęłam do siebie siostrę i próbowałam opanować mój nierówny oddech. Nie, to się nie działo. Tak dobrze mi szło... Jakim cudem miałam halucynacje? <br />-Tak, to my. Wybacz młody człowieku, ale kim ty jesteś?- odezwał się mój tata. <br />Zamknęłam oczy i lekko ścisnęłam Kristen. Poczułam, jak jej małe rączki sięgają mi do głowy, żeby kojąco ją poklepać, prawie jakby wiedziała, że coś ze mną nie tak. <br />-Jestem kolegą waszej córki. Jest Hannah w domu? Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie. Moje ciało trzęsło się z radości i strachu jednocześnie. Z radości, że wciąż pamiętałam jego głos i to jak moje imię brzmiało delikatnie z jego akcentem. Ze strachu, bo moje halucynacje mogły być takie przekonywujące. Takie... realistyczne. <br />-Jak wygląda?- zapytałam siostrę. Jej duże niebieskie oczy wpatrywały się we mnie, zanim pochyliła się szybko ze schodów, żeby spojrzeć jeszcze raz. <br />-Ma czarne włosy. I jest opalony. I ktoś pomalował mu ręce mazakami. I jest wysoki. Większy od mamusi i od tatusia i nawet od Davida.- jej mała rączka zacisnęła się wokół mojej. <br />-I? <br />-I ma ładne oczy i białe ząbki. I ma nos. I ma czarną kurtkę. <br />-Tak, mam ją zawołać? Proszę, nie. To się nie działo naprawdę. Łzy zapiekły mnie w oczy, gdy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie mogłam sobie przecież tego wyobrażać. Modliłam się, żeby to co się działo na dole było prawdziwe, żeby on tu był. Ale i tak wiedziałam, że będę musiała zmierzyć się z rozczarowaniem. <br />-Tak. Niech jej pani powie, że Zayn Malik do niej przyszedł. I gdy usłyszałam jego imię, serce dosłownie mi stanęło. Puściłam Kristen, która od razu zeskoczyła mi z kolan, żeby przytulić mnie od tyłu.<br />-Nie! Ona nie jest gotowa, żeby cię w ogóle widzieć. Jest załamana. Nawet nie zaczęło się jej poprawiać!- ej! Myślałam, że dobrze mi idzie... <br />-David, idź po siostrę.- mama naciskała. <br />-I?- poprosiłam Kristen, żeby powiedziała mi coś jeszcze. Potrzebowałam jakiegokolwiek potwierdzenia, że...że on rzeczywiście tu był, czekając przy drzwiach wejściowych. <br />-I wygląda na groźnego i wrednego, ale smutnego i w ogóle.- wyszeptała. To mi wystarczyło. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Podniosłam się i pomknęłam na samą górę schodów, żeby spojrzeć w dół. Musiałam cofnąć się do ostatniego schodu, żeby móc zobaczyć cokolwiek na dole. <br />-Nie mogę. Nie pozwolę temu kretynowi tak tu wparować i zepsuć postępy, które z nią zrobiłem. Nie pozwolę mu znów jej skrzyw- i wtedy usłyszeli mnie na schodach. <br />Z Kristen tuż za mną, spojrzałam na nich wszystkich stąd gdzie stałam. Wszystkie cztery głowy powędrowały w moim kierunku, a moje łzy ulgi zastąpiły łzy rozczarowania. <br />Nie byłabym w stanie sobie tego wyobrazić, prawda? <br />-Zayn?- wyskrzeczałam, schodząc kilka stopni w dół. Zrobił krok do przodu, tak, że stał na samym dole schodów, niecałe dwa metry ode mnie. Wyglądał tak... tak.. tak prawdziwie.<br />-Kochanie? Kochanie, to ja. To ja.- wyszeptał. <br />Wyglądał inaczej niż wcześniej. Nie miał włosów postawionych na żel jak zwykle. Były matowe i oklapnięte, ale i tak były postawione w coś na rodzaj grzywki. Na szczęce miał zarost. Jego przeważnie gładka skórzana kurtka była pognieciona i podwinięta w rękawach, ukazując kolekcję tatuaży. Miał rozwiązane sznurówki, a spodnie zwisały mu nisko na biodrach. <br />-Zayn!- wydyszałam entuzjastycznie, gdy dosłownie skoczyłam, tak- skoczyłam z mojego miejsca na schodach mu w ramiona. Powaliłam go na ziemię, ale wylądował na plecach nie wydając z siebie żadnych dźwięków z bólu. Jego ramiona owinęły się wokół mnie ciasno i obrócił nas tak, że byliśmy jedną wielką kupą złączonych kończyn na podłodze przedsionka u podnóży schodów. <br />Chyba nawet Frankie obudził się od całego tego hałasu, więc cała moja rodzina obserwowała nasze ponowne spotkanie.<br />Podniósł mnie z ziemi i pomógł wstać na nogi nie przerywając nawet naszego uścisku. Byliśmy wtedy złączeni se sobą na stałe i wiedziałam, że już nigdy nie pozwolę mu odejść. Miałam ręce owinięte wokół jego torsu, a jego były wokół mojej talii i szyi. Głowę miałam przyciśniętą do jego piersi i moczyłam mu koszulkę łzami z mojego cichego płaczu.<br />Poczułam, że całuje mnie w czubek głowy i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. <br />On naprawdę tu był.<br />Naprawdę mnie przytulał.<br />W jakiś sposób, te osiem tygodni w rozłące były gorsze od półtora dnia, które byłam z Jayem. A przecież byłam z nim o wiele krócej. Jay skrzywdził mnie cieleśnie, ale byłam na tyle silna, by to znieść. I przynajmniej wiedziałam, że Zayn po mnie przyjdzie. <br />Te osiem tygodni były najdłuższymi w całym moim życiu. Nie mogłam znieść tego emocjonalnego zamieszania, które Zayn u mnie wywołał. A najgorszym w tym wszystkim było, że nie sądziłam, że Zayn po mnie wróci. Myślałam, że to już koniec. I<i> to </i>bolało najbardziej. To przez to wszystko było takie bolesne. <br />-Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.- zapłakałam mu w pierś. <br />-Wiem, kochanie. Tak bardzo cię przepraszam.- wyszeptał.<br />-Nie wiedziałam, że po mnie wrócisz.- mocno trzymałam się jego koszulki. Już nigdy go nie puszczę. Już nigdy nie pozwolę, żeby znowu ode mnie odszedł. <br />-Wiem, kochanie.- uciszył mnie. Czułam na nas spojrzenia całej mojej rodziny, ale mnie to nie obchodziło. Jedyne co się liczyło, to to, że po mnie wrócił. <br />I już nigdy nie pozwolę na to, żeby znowu mnie zostawił. </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-14519691689658896652014-12-29T17:37:00.000+01:002015-01-06T21:42:40.329+01:00Chapter 49: Moving OnGłupi, pojebany popapraniec, pierdoła, chuj, kretyn, cipa, dupek, sukinsyn, zjeb…<br /><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Wymieniałam wszystkie słowa z mojego ubogiego słownictwa, które mogły opisać Zayna. <br />W mniej niż dwadzieścia cztery godziny zerwał ze mną, zmusił ryczącą Eleanor do spakowania moich rzeczy i wpakował mnie do samolotu. Tak, do samolotu. Spoglądałam przez małe okienko w dół na niekończące się wody Atlantyku.<br />No bo ile razy chciałam od niego uciec? Ile razy dosłownie marzyłam o tym, żeby wskoczyć w samolot i go zostawić? Ile razy próbowałam od niego uciec? A teraz, gdy moje marzenia się ziściły, chciałam po prostu do niego wrócić.<br />Zayn był lekceważącym dupkiem, który zawsze musiał kontrolować wszystko i wszystkich. Był strasznie zaborczy i nienawidził dzielić się niczym związanym z jego gangiem nawet ze swoją dziewczyną.Wszyscy się go bali, bo był znany w całym Londynie za jego nieposkromiony temperament. Wywoływał u ludzi ból i zadawał cierpienie bez krzty współczucia. <br />Jakkolwiek źle by to wszystko nie brzmiało to i tak go kochałam. Kochałam sposób w jaki się ze mną kłócił. Tak, może i był agresywny, ale ja też nie próżnowałam. Nie dawałam mu się poniewierać. Uwielbiałam sposób w jaki się mną opiekował, robiąc mi jedzenie, bo ja za chuja nie umiałam gotować. Uwielbiałam sposób w jaki mnie przytulał, gdy nikt nie patrzył. Uwielbiałam to, że gdy byliśmy odizolowani od innych, zamieniał się w słodkiego i opiekuńczego dżentelmena. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">Uwielbiałam sposób, w jaki na mnie patrzył. <br />Nawet gdy byliśmy w trakcie najpoważniejszych kłótni, on i tak nie przestawał patrzeć na mnie z uwielbieniem. <br />Kochał mnie.<br />A teraz mnie zostawił.<br />Cóż, techniczne to ja go zostawiłam, ale on mnie do tego zmusił. Dosłownie. Wytargał mnie z mieszkania do samochodu. Potem musiał pozamykać wszystkie zamki w aucie, żebym mu nie uciekła. Wniósł mnie do samolotu, posadził mnie na fotelu i zapiął mnie, zanim pocałował mnie w czoło i dał znak pilotom na odlot. <br />Wszyscy pasażerowie byli już na swoich miejscach i nawet nie mogłam sobie wyobrazić co czuli, gdy zobaczyli Zayna i jego dziewczynę. Zayn odwiózł mnie aż pod sam samolot. Chyba po prostu zapomniałam, że Zayn Malik to Zayn Malik. Zapomniałam już jaką władzę miał nad tymi ludźmi... więc chyba mógł ignorować przepisy.<br />Co za głupi idiota.<br />Pożegnania były najcięższe. Sama się dziwie, ale zdążyłam przyzwyczaić się do tej naszej paczki wyrzutków, do której byłam wciągnięta siłą. <br />Żegnanie się z Eleanor składało się z łez, przytulania, płakania i jeszcze raz ryczenia, dopóki Louis i Zayn musieli nas rozdzielić. Louis uścisnął mnie lekko i powiedział:<br />-Będę tęsknił za tymi twoimi wybrykami, to na pewno. Mam nadzieję, że ci się wszystko ułoży. zanim pocałował mnie w policzek i wrócił do pocieszania jego dziewczyny. Liam mnie wpółprzytulił. Ze wszystkich chłopaków, go znałam najmniej. Ale tak samo jak Zayn, zmusił Danielle żeby go zostawiła dla jej własnego dobra. Z tą różnicą, że ona wyjechała dobrowolnie. <br />Niall szybko mnie przytulił i wymamrotał coś o tym, że będzie nudno.<br />-Bez ciebie w pobliżu, założę się, że poumieramy z nudów.- powiedział coś w tym stylu. <br />Harry rozłożył ramiona, czekając aż go przytulę, ale pokazałam mu tylko środkowy palec. Chyba go pojebało, że go w ogóle dotknę. Oczywiście moja odpowiedź rozpoczęła pomiędzy nami kłótnię. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">-Ty tak na serio? Już nigdy w życiu cię nie zobaczę, a ty tak chcesz to zakończyć? Chyba stara wredna suka wróciła, Zayn.- parsknął. Przewróciłam oczami i wystawiłam też w jego stronę środkowy palec mojej drugiej dłoni. <br />-Pierdol się, Harry! Na ludzi takich jak ty czeka w piekle specjalne miejsce. <br />-Załatwię ci w tym piekle miejsce obok mnie, skarbie.- wyszczerzył się w moją stronę. Zayn złapał mnie w momencie, w którym rzuciłam mu się na gardło i mnie odciągnął. Próbowałam go ode mnie odepchnąć, żeby dorwać Harrego, ale był za silny. <br />-To jeszcze nie koniec!- krzyknęłam do niego, gdy Zayn wyciągał mnie za drzwi.<br />-A ja myślę, że koniec. Dobrej zabawy w Ameryce!- zawołał, śmiejąc się, bo wiedział, że wygrał w naszej sprzeczce. <br />-Myślicie, że tu nie wrócę? To jeszcze zobaczycie!- było ostatnią rzeczą, którą do nich skierowałam, głównie do Harrego. Oczywiście, że wrócę. To nie było przecież pożegnanie, prawda? Nie mogło być. Jeśli Zayn myślał, że tak łatwo odejdę to chyba mnie nie doceniał.<br />Serio.<br />Przez całą drogę na lotnisko powiedziałam mu dokładnie co myślę o tym, co aktualnie odwalał. Dodając do tego parę nie za ładnych przymiotników i niedojrzałych gestów, chyba zrozumiał co miałam mu do przekazania. Siedział obok i przyjął to na klatę jak prawdziwy facet, ale widziałam, że chciał spędzić nasze ostatnie chwile razem w spokoju. <br />Cóż, chuj z nim. Cały nasz związek był jednym wielkim bałaganem, więc stwierdziłam, że taki też powinien być nasz ostatni moment. A potem, gdy już byłam w samolocie, nawet nie powiedziałam mu, że go kocham, zanim zmusił mnie do odejścia. Ignorowałam wszystkie współczujące spojrzenia, które kierowała w moją stronę reszta pasażerów. Wyglądało na to, że nawet stewardessy wiedziały kim był Zayn.<br />Para siedząca obok mnie najwyraźniej była przerażona. Przez cały lot nawet nie odezwali się słowem. <br />Ale mnie to nie obchodziło. <br />-Proszę pani, musi pani wysiąść. Już wylądowaliśmy.- ktoś lekko szturchnął mnie w ramię. <br />-Mhm.<br />-Halo, proszę pani?- aż podskoczyłam w siedzeniu i przetarłam oczy. Stewardessa stała nade mną ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Pomogła mi wstać i szła za mną do momentu, aż wyguzdrałam się z samolotu. <br />Świetnie. I co ja mam teraz zrobić? <br />Przeszłam aż do końca lotniska, żeby odebrać bagaż. Poczekałam, aż wszyscy zabiorą swoje walizki, aż zostaną tylko moje. Wzięłam to co zostało i udałam się do budek telefonicznych. <br />-Mamo- powiedziałam płaczliwym głosem do słuchawki- możesz odebrać mnie z lotniska? Wiedziała, że sprawa była poważna, więc byłam wdzięczna, że nie naciskała na jakiekolwiek wyjaśnienia. Powiedziała tylko, żebym czekała przy wyjściu, a ona przyjedzie tak szybko jak tylko się da. <br />Dwadzieścia minut później, podjechał po mnie samochód moich rodziców, z którego wybiegła moja mama. <br />Wyglądała tak samo jak rok temu, gdy wyjeżdżałam. Jej blond loki były spięte w luźnego koka z siwymi pasemkami po bokach. Wciąż była lekko przy kości, ale jej ciuchy ją wyszczuplały.<br />Podbiegła do mnie i od razu zgarnęła mnie do łamiącego kości uścisku. Też ją mocno przytuliłam, zaplatając wokół niej moje wymizerniałe ręce i chowając głowę w jej ramieniu. Może i była ode mnie niższa, ale i tak trzymała mnie przy sobie mocno, tak, jakbym znów była małym brzdącem. <br />-Skarbie, tęskniłam za tobą. Ledwo co się odzywałaś przez cały ten czas, gdy cię nie było. Musisz mi wszystko opowiedzieć. Jak tam ta twoja praca? A ten chłopak?- z ekscytacją zasypała mnie potokiem słów, gdy już mnie puściła, jej akrylowe paznokcie wbijały mi się w ramiona. <br />Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, przez co znów mnie do siebie przytuliła. Jej ręce masowały mi plecy, próbując mnie uspokoić. <br />-Wszystko będzie dobrze, skarbie. Jestem przy tobie. Jesteś już w domu. <br />Całą drogę się nie odzywałyśmy. Wiedziałam, że moja mama wręcz umierała, żeby zapytać mnie o moim pobycie w Anglii, ale wiedziała, że nie byłam gotowa. <br />Wiedziała też, że potrzebuje tej chwili spokoju, zanim dotrzemy do domu. W moim domu było wszystko oprócz ciszy.<br />-Nikt jeszcze nie wie, że wróciłaś. Cholercia, ja sama dowiedziałam się z godzinę temu, więc reszta będzie w szoku.- przytaknęłam jej w odpowiedzi, gdy wyciągałam z bagażnika walizki. <br />-Jim! Kristen! Frankie! Chodźcie tutaj! Mam dla was niespodziankę!- krzyknęła z przedpokoju, gdy już byłyśmy wewnątrz. Dokładnie tak jak gdy wyjeżdżałam, w domu panował istny rozgardiasz. Zabawki i buty porozrzucane po korytarzach. Zewsząd dochodziły hałasy, ludzie gadali, psy szczekały, a dzieci się darły. <br />Nie ma to jak w domu.<br />-Barbara, lepiej, żebyś wołała nas w jakiejś słusznej sprawie. Dopiero co rozdzieliłem od siebie Krisa i Fran- mój tata wszedł do przedpokoju paplając o uspokajaniu mojego młodszego rodzeństwa. <br />Tak samo jak moja mama, miał lekką nadwagę i też był ode mnie niższy. Trochę już łysiał, ale wciąż miał tyle włosów, że można było zauważyć, że są siwe. Na twarzy prawie w ogóle nie miał zmarszczek, z wyjątkiem tych od uśmiechania się zbyt często.<br />W chwili, w której mnie zobaczył, rozbłysły mu oczy. <br />-O mój boże...- zaciągnął się powietrzem. Spojrzał na mnie, jakby nie wierzył w to co widział. <br />-Hannah? O boże!- ruszył w moją stronę i mnie przytulił. Ściskał mnie tak mocno, jakby bał się, że mu ucieknę, gdy tylko mnie puści. <br />-Tata!- zaplątałam wokół jego szyi ręce i spoczęłam łokcie na miękkiej tkaninie swetra, który miał na sobie. <br />-Moja mała córeczka. Tak strasznie za tobą tęskniłem! <br />-Hannah!- mój siedmioletni, a skoro nie było mnie tu rok to w sumie to już ośmioletni brat podbiegł do mnie i przytulił mi się do biodra. Zaraz za nim była najmłodsza z naszej gromady, pięcioletnia Kristem, która powtórzyła to co jej brat. <br />Gdy już się ze wszystkimi przywitałam, nawet z trzema naszymi psami, dwoma kotami, dwoma żółwiami, moją rybką i czwórką chomików, to mogłam się w spokoju rozpakować. Moja mama poszła zadzwonić po mojego starszego brata, który już z nami nie mieszkał. <br />Mieszkał ze swoją dziewczyną z dziesięć minut drogi na tej samej ulicy, więc zaprosiła ich na kolację.<br />Nie miałam ochoty na jedzenie.<br />Nie miałam ochoty na rozpakowywanie walizek. <br />Wgramoliłam się na łóżko i płakałam. <br />Tego wieczora wszyscy zawzięcie próbowali wyciągnąć mnie z łóżka i zaciągnąć na dół. David nawet groził, że zrobi z mojej rybki sushi, ale nic z tego nie podziałało. <br />W sumie to przez następne cztery tygodnie było tak samo.<br />Ledwo co się ruszałam, rzadko kiedy jadłam. Jedyne co robiłam to spanie, moje sny były o wiele lepsze od rzeczywistości, w której żyłam. <br />W moich snach byłam z Zaynem. Przytulał mnie. Całował mnie. Śmiał się ze mną. Krzyczał na mnie. Droczył się ze mną. I nawet ze mną tańczył. <br />Po obudzeniu płakałam zwykle z parę godzin. <br />-Koniec. Mam tego dosyć. Hannah, wyłaź z tego pieprzonego łóżka.- głos Davida rozbrzmiał w moim pokoju. Wymamrotałam kilka przekleństw i schowałam głowę pod kołdrę. <br />-Nie będę się z tobą cackał.- zerwał ze mnie kołdrę i usiadł obok. <br />-Wyjeżdżasz do Londynu, żeby studiować, spotykasz jakiegoś chłopaka, wywalają cię ze szkoły, wprowadzasz się do niego, idziesz do pracy, a teraz pojawiasz się tu ot tak wyglądając jak jakaś jebana katastrofa. Wszyscy się o ciebie martwią. Zbladłaś, schudłaś i jesteś przygaszona. Kiedyś taka nie byłaś.- prawił mi kazanie. Bolało słyszeć, że sprawiam ból swojej własnej rodzinie, ale naprawdę nie miałam siły na robienie czegokolwiek innego niż użalanie się na sobą. Może powinnam była brać antydepresanty, czy leki tego typu, żeby mi się poprawiło. <br />-Widzimy przecież twoje blizny, rany i siniaki. Ten pieprzony gips też trudno przeoczyć. Powiesz mi, co ci się stało, albo już w życiu się do ciebie nie odezwę.- stwierdził. <br />-Ja pierdole, ale dramatyzujesz.- próbowałam odwrócić się do niego plecami, ale mnie chwycił i przygwoździł do łóżka. Dokładnie tak, jak byliśmy mali, wspiął się na mnie i usiadł mi na biodrach. <br />-No gadaj!- rozkazał.<br />-Złaź ze mnie, spaślaku.<br />-To mi powiedz kto ci to zrobił! To ten chłopak? </span><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br />-Nie. Proszę, daj temu spokój, dobra?- wyszeptałam. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i pokręcił głową. <br />-Nie mogę. Czy ci się to podoba czy nie, jesteś moją małą siostrzyczką i moją robotą jest zajmowanie się tobą i wnerwianie cię aż do granic. Proszę, powiesz mi co się stało?- prawie że błagał. Zamknęłam szczelnie oczy i wyobraził sobie, że rozmawiam z Zaynem. Byłam tylko ja i on. Mogłam nawet wyczuć jego leśno, dymowo papierosowy zapach. <br />-Ja kochałam go, a on mnie.- zaczęłam, nie otwierając oczu, żeby nie zepsuć urojenia Zayna, które miałam przed sobą. Widziałam jego każdy pojedynczy tatuaż. Widziałam jego zarost i jego nieposkromione włosy. Widziałam jego czekoladowe oczy, które zawsze były na mnie złe, ale jednocześnie patrzyły na mnie z uwielbieniem. <br />-Byliśmy popaprani. Oboje. Ale to nie było aż takie złe, byliśmy przecież popaprani razem.- poczułam, że na ustach formuje mi się lekki uśmiech, ale jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. <br />-Był przeciwieństwem dobrego chłopaka. Był zamieszany w rzeczy, które do tej pory nie wiem co znaczą. Był niebezpieczny. Ale mnie kochał i to wszystko co się liczyło. Opiekował się mną. Utrzymywał mnie. Wspierał mnie. Dopełniał mnie.- wyobrażałam sobie jak jego mięśnie napinają się pod moim dotykiem tak jak kiedyś. Mogłam wręcz zobaczyć jego zapierający dech w piersi uśmiech z językiem przyciśniętym do zębów. <br />-Ale jeden z jego wrogów się do mnie dobrał i to przez niego taka jestem. Skrzywdził mnie i zrobił mi rzeczy, które nigdy nie wylecą mi z pamięci. Ale Zayn mnie uratował. Sprowadził mnie do domu i wyleczył. Dzięki niemu było mi lepiej. Gdy tylko zaczęłam powracać do mojego normalnego stanu, wywalił mnie z domu. Zmusił mnie żebym tu wróciła. Powiedział, że to dla mojego dobra, ale ja chyba wiem lepiej, co jest dla mnie lepsze i to teraz, nie jest. On jest dla mnie najlepszy. On jest wszystkim czego potrzebuje.- poczułam gorące łzy spływające mi po policzkach, gdy wyobraziłam sobie Zayna idącego w moją stronę. <br />Widziałam jak jego szeroka postura sięga w moją stronę, ale zniknął, a moje oczy były już otwarte oceniając reakcje Davida.<br />-Nie brzmi mi to na dobry związek. Wiem, że cię to krzywdzi, ale ten koleś zrobił dla ciebie to, co najlepsze.- powiedział cicho. Przystawił mi dłoń do twarzy i wytarł mi łzy, zanim ze mnie zeszedł. <br />-To nie był dobry związek, ale on robił wszystko co w jego mocy, żeby mnie chronić. Ja go potrzebuje, David.- powiedziałam płaczliwie. David pomógł mi usiąść i posadził mnie tak, że nogi zwisały mi z łóżka.<br />-Wiem, że myślisz, że go potrzebujesz, ale-<br />-Serce mnie boli, gdy go przy mnie nie ma. Gdy mnie nie dotyka, nie przytula, nawet gdy na mnie nie krzyczy. To boli, David.<br />-A co z tym?!- warknął, przytrzymując mi przy twarzy mój gips- to cię nie bolało? Jeśli byś z nim była, znów wydarzyło by się coś takiego! <br />-To wszystko co mi po nim zostało.- trzymałam delikatne uszkodzony nadgarstek w drugiej ręce. Mogłam się założyć, że już był cały i zdrowy, ale ten gips był moim jedynym przypomnieniem o Zaynie. <br />-Zobacz, Louis mi się podpisał i Liam i Niall też. A patrz tutaj, nawet Eleanor się podpisała. Harremu nie pozwoliłam. Harry nie mógł mnie dotykać.- wyjaśniłam. David pokręcił tylko na mnie głową. Widziałam, że stara się uspokoić, ale to chyba nie działało. <br />-Nie mam, kurwa, pojęcia o kim ty gadasz.<br />-O mojej drugiej rodzinie. O rodzinie Zayna. Patrz na to, Zayn to zrobił. Przyozdobił mi gips, żeby był ładniejszy. Ma wielki talent.- wskazałam na te wszystkie kręte wzory wytatuowane na gipsie. Małe zawijasy i komiksowe postacie. Serduszka i kwiaty. Pojedyncze słowa i bazgroły. <br />-Zayn? Tak ten koleś ma na imię?- David zapytał, gdy pomagał mi wstać. Przytaknęłam w odpowiedzi i dalej śledziłam palcem wzorki.<br />-Dasz sobie radę, mała. Sam tego dopilnuję. <br />Przez następne dwa tygodnie, David naprawdę starał się, żebym wydobrzała. Powiedział rodzicom, co się stało. Przekonał mamę, żeby pogadała ze mną o Zaynie. Zmusił tatę, żeby zabrał mnie do doktora, żeby usunąć gips. Nazwijcie mnie dziwną, ale i tak go zatrzymałam. Miałam go w małym pudełku po butach pod łóżkiem i zawsze gdy nie mogłam spać, co było każdej nocy, wyciągałam gips i przyglądałam się małym notkom i rysunkom. David i jego dziewczyna, Cassie umówili mnie nawet na randkę w ciemno.<br />-Nigdzie nie idę.- stwierdziłam po tym, gdy Cassie zrobiła mi makijaż. Nawet nie mogła równać się w tym z Eleanor, ale jej tego nie powiedziałam. <br />-Och, no weź. Nie musisz od razu wychodzić za tego chłopaka za mąż, idziesz się tylko zabawić.- Cassie uśmiechnęła się do mnie szeroko. <br />-I tak pójdziesz.- David powiedział, stojąc w drzwiach i nas obserwując. <br />-Nie dam rady. Proszę, nie zmuszajcie mnie.- zaczęłam ich błagać, mając nadzieje, że chociaż jedno z nich się nade mną zlituje i dadzą mi spokój. <br />-Hannah, minęło sześć tygodni. Musisz iść, to ci pomoże ruszyć na przód.- powiedział surowo, dając znać, że nie mam się z nim kłócić. <br />-Nigdy nie ruszę na przód. Ten koleś do stóp Zaynowi nie dorasta.- warknęłam. Dopóki ten gościu nie będzie Zaynem, to nie ma mowy, że gdzieś z nim pójdę. <br />-Bo sam cię tam zaciągnę, Han. Nawet ze mną nie zaczynaj.- włączył się jego tryb starszego brata i od razu zaczął mnie szantażować. W przeciwieństwie do innych ludzi, wiedziałam, że David nigdy nie rzucał słów na wiatr. Zawsze tak jakby... popędzał mnie nimi do robienia różnych rzeczy. Ale i tak wszyscy wiemy, że urocza mała siostrzyczka zawsze wygrywa. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">Ale cóż, najwyraźniej nie tym razem, bo mniej niż trzydzieści minut później siedziałam już w samochodzie jakiegoś idioty o imieniu Will. <br />-Jedziemy?- uśmiechnął się, gdy odpalił samochód, sprawiając, że z radia zaczęła grać wieśniacka muzyka country.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">O ja pierdole. <br />-Jak tam chcesz.- wzruszyłam ramionami, wyglądając tęsknie przez okno i myśląc, co zrobiłby Zayn, gdyby nakrył mnie z Willem. Hm, Will pewnie skończyłby w kontenerze walcząc o życie. A mi z drugiej strony...nie miałam pojęcia co by zrobił mi. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ale właśnie o to chodziło, że wolałabym być z Zaynem, który by mnie krzywdził, niż spędzić chociaż chwilę dłużej z tym głupkiem. </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-62127650252377630802014-12-27T20:58:00.000+01:002015-01-06T21:42:23.671+01:00Chapter 48: Over<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Leżałam w łóżku i bez celu wpatrywałam się w sufit. Zayn kazał pobyć mi przez chwile w naszej sypialni, więc oczywiście tak zrobiłam.<br />Nie chciałam być tu uwięziona, ale bałam się, że jeśli się mu sprzeciwie, to pobije mnie tak jak zrobił to Jay. Miałam nadgarstek w gipsie, co dokładnie przypominało mi, co się stanie jeśli mu odmówię.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Chciałabym myśleć, że Zayn nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego, ale to co przeżyłam wskazywało na zupełne przeciwieństwo. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moje oczy wędrowały po malunkach zrobionych mazakami, które zdobiły gips. Louis podpisał się jako pierwszy, jego imię napisane było dużymi czarnymi literami otoczonymi uśmiechniętymi buźkami. Eleanor zostawiła mi zapiskę o szybkim powrocie do zdrowia i podpisała ją swoim imieniem. Oboje, Niall i Liam napisali mi małymi literkami swoje imiona, a Zayn udekorował resztę miejsca bazgrołami i szlaczkami, które wyglądały na robione przez profesjonalistę. <br />-Hannah!- głos Zayna zagrzmiał na końcu korytarza.<br />To był znak, że już mogę stąd wyjść. Powoli wyszłam z łóżka i zaczęłam kierować się do kuchni. <br />Louis i Zayn stali przy blacie, a Eleanor grzebała w lodówce. <br />Cała nasza paczka została u nas na tydzień, ale potem się wynieśli. A teraz, trzy tygodnie po tym, gdy Zayn mnie uratował, wyglądało na to, że Eleanor i Louis na stałe osiedli się w pokoju gościnnym. <br />-Nie mamy żarcia.- Eleanor burknęła, gdy się podniosła i położyła sobie ręce na jej drobnej tali.<br />Louis zwęził na nią oczy i sięgnął, by mocno klepnąć ją w tyłek, sprawiając, że zaskoczona podskoczyła z pół metra w przód.<br />-Wyrażaj się. Ile razy mam ci to powtarzać?- warknął na nią. Pomasowała bolące miejsce i zmarszczyła brwi. <br />-Przepraszam.<br />Obserwowałam to wszystko w szoku. Położył na niej ręce. Uderzył ją…<br />Instynktownie zrobiłam krok w tył, gdy tylko mój mózg zarejestrował co się stało. Zobaczyłam jak oczy Zayna zamigotały w zrozumieniu, gdy spojrzał w moją stronę. <br />-Louis, weź się kontroluj.- warknął, gdy odepchnął się od blatu. Podszedł do mnie i przyglądał się mi ostrożnie.<br />-Głodna, kochanie?- zapytał. Pokręciłam głową, gdy próbowałam przełknąć kulę podchodzącą mi do gardła na samą myśl o tym, że ktoś może poniewierać Eleanor. <br />Od samego początku naszego związku, to ja byłam tą niesforną. Przeklinałam, byłam chamska, nigdy nie słuchałam poleceń, kłóciłam się, byłam agresywna i tym podobne. Ja, nie Eleanor. Ona była posłuszna, dobra i opiekuńcza. Jak ktokolwiek w ogóle mógł ją skrzywdzić? <br />-Wszystko okej?- zapytał cicho, uważnie mnie obserwując. Przytaknęłam i się od niego oddaliłam, żeby podejść do Eleanor. Położyłam jej dłoń na plecach, gdy wzrokiem ciskała pioruny w stronę Louisego.<br />-Możemy iść na zakupy.- zasugerowałam miękko. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie!- oboje aż podskoczyli, nie zgadzając się. Nawet El nie była w stanie nie przestraszyć się ich reakcji. <br />-Czemu nie?- naciskałam. Widziałam, że Zayn zaskoczony moją odpowiedzią unosi w zdziwieniu brwi. To był już czwarty raz w tym tygodniu, kiedy podważałam albo nie zgadzałam się z tym, co powiedział. Ale nie mogłam się powstrzymać.. nie mogłam przecież siedzieć tu z założonymi rękoma i patrzeć, że to Eleanor jest brana za tą ''złą''. Nie była tą, która zasługiwała na uderzenie. <br />Może jeśli jeszcze bardziej będe testować ich cierpliwość, to Louis i Zayn zobaczą, że to ja tu jestem nieposłuszna i dadzą El spokój. <br />-Bo obydwie nie możecie wychodzić z tego mieszkania bez przynajmniej dwójki z nas.- Louis odparł szorstko, gdy sięgnął po swoją dziewczynę. Widziałam, że oddala się od niego, przez co spojrzał na nią srogo. Musiałam interweniować zanim znów się rozzłości. <br />-Nie mamy po dwanaście lat. Nie zgubimy się przecież w sklepie.- przewróciłam oczami.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Już mówiliśmy, nie. Musi być przynajmniej czwórka osób z gangu żeby z wami gdzieś wyjść, dwóch na każdą.- Zayn powiedział powolnie. Widziałam, że stara się trzymać swój gniew w ryzach. <br />-No to idźcie we trójkę, a ja tu zostanę.- zaproponowałam, odsuwając się od wszystkich na wypadek, gdyby Zayn się wkurzył i się na mnie rzucił. <br />-Nie myśl sobie, że cię kurwa, zostawię samą.- warknął cierpko, a jego oczy zaszły gniewem. Przytaknęłam tylko bezgłośnie, od razu cofając się, widząc, że się rozzłościł. Westchnął i zaczął pocierać sobie skronie wskazującymi palcami.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Spuściłam wzrok na moje stopy i pocierałam gips moją nieuszkodzoną dłonią. <br />To zabawne, a raczej ironiczne, że myślałam, że Jay tylko zwichnął mój nadgarstek, ale ten dupek go złamał. Chyba nie bolało aż tak bardzo, jak myślałam, że boli złamie kości... <br />-Po prostu... Wyśle do sklepu Nialla i Harrego.- stwierdził. Usłyszałam śmiech Eleanor i od razu na nią spojrzałam. <br />-Sorry, ale to... możecie sobie wyobrazić tą dwójkę na zakupach?- jej śmiech rozchmurzył pomieszczenie, nawet Zayn uśmiechnął się na samą myśl. Widziałam, że Louis też wyobraża to sobie w głowie i nagle też wybuchnął śmiechem. <br />Obserwowałam ich w rozbawieniu, ale sama tylko uśmiechnęłam się lekko. <br />Dość śmiesznym było wyobrażenie sobie dwóch członków gangu, których się wszyscy bali, wybierających produkty.<br />-Może zadzwonię po Nialla i weźmie ze sobą chłopaków i zabiorę z nami El?- Louis zasugerował, gdy opadł jego śmiech. Wciąż miał na twarzy wyryty uśmiech i zmarszczone w kącikach oczy, gdy wymieniali z Eleanor spojrzenia. Myśl o Niallu i Harrym wciąż gościła im na myśli, bo nie mogli opanować rozbawienia. <br />Zayn zgodził się na ten pomysł i w przeciągu dwudziestu minut już ich nie było, zostawiając mnie z nim sam na sam.<br />Zasadziłam się na kanapie i zaczęłam przeskakiwać po kanałach w telewizji, niezdecydowana na żaden program. Zayn przyszedł i usiadł ze mną, zostawiając pomiędzy nami z pół metra przestrzeni.<br />-Możesz wybrać coś do oglądania? To latanie w kółko mnie wkurza.- jęknął po kilku minutach oglądania jak szybko latam z kanału na kanał. <br />-Jeśli ci to tak przeszkadza, to sobie stąd idź. Ja tu byłam pierwsza.- odcięłam się, nawet na niego nie patrząc, gdy kontynuowałam zmienianie kanałów. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi, spojrzałam na niego kątem oka.<br />On się... uśmiechał?<br />Moja głowa gwałtowanie powędrowała w jego kierunku, jego białe zęby były na widoku. Pokręcił na mnie tylko głową, ale nie mogłam zignorować tego, jak smutne i nieobecne były jego oczy.<br />-Z czego ty się, kurwa, tak cieszysz?- warknęłam. Co było dla niego takie zabawne? <br />-Z niczego.- dalej kręcił głową, gdy się ode mnie odwrócił. Dziwak.<br />To czemu był taki smutny, jeśli się uśmiechał?<br />Trzy dni później dowiedziałam się, przez co się tak smucił. <br />Dom znów opustoszał, z wyjątkiem mnie i Zayna. Siedziałam właśnie przy stole w kuchni, siłując się w moim gipsem. <br />-Co ty robisz?- zapytał, gdy obserwował mnie, stojąc w drzwiach. <br />-Ręka mnie swędzi i przez ten pieprzony gips nie mogę się nawet podrapać.- odpowiedziałam i wetknęłam sobie końcówkę łyżki pod gips. Westchnęłam zadowolona, gdy przestało swędzieć, a Zayn jęknął obrzydzony. <br />-Jezu, my tym gotujemy. W sumie wiesz co... wyrzuć to, jak już skończysz.- pokręcił głową i usiadł naprzeciwko mnie. <br />Wyrzuciłam łyżkę do śmieci, nie trafiając nawet do kosza, ale nawet nie trudziłam się podnieść jej z podłogi. <br />-Więc o co chodzi?- zapytałam, z o wiele lepszym nastrojem, po tym gdy sprawa z moją swędzącą ręką się rozwiązała.<br />-O nic nie chodzi. Czemu miałoby o coś chodzić?- spojrzałam na niego podejrzliwie, gdy tylko otworzył usta. Już wcześniej coś wyczuwałam, ale teraz na pewno coś było na rzeczy.<br />-Tak tylko pytałam... wszystko w porządku?- zapytałam cicho. Nie chciałam napierać na niego za mocno, wiedząc, że jego gniew to nie za fajna rzecz. Nie zrobił mi krzywdy ani nic... W sumie to nawet nieźle się kontrolował odkąd mnie uratował, ale wciąż nie byłam zbyt pewna tego ile jeszcze wytrzyma.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie, nie jest okej. Muszę z tobą o czymś porozmawiać. O nie. Zaczęłam panikować, od razu zastanawiając się, co zrobiłam źle. <br />Dużo rzeczy.<br />Spieprzyłam dużo rzeczy.<br />Nie odpowiedziałam, czekałam tylko aż rozwinie to co ma do powiedzenia. Nie chciałam jeszcze pogarszać tego, cokolwiek zrobiłam źle, więc siedziałam cicho. <br />-Musimy pogadać o tym, co ci się stało. Wiem, że to moja wina i wiem, że to było okropne przeżycie i, że nigdy nie powinnaś do tego wracać. Ale musisz wyrzucić to z siebie, żeby ci się poprawiło. <br />-Już mi lepiej. Oprócz tego głupiego gipsu nic mi nie jest.- powiedziałam mu zdezorientowana. To znaczy... pewnie, miałam blizny, ale nie miałam nigdzie krwi, żadnych otwartych ran ani bolących siniaków. Tylko ten gips przez który wyglądałam jak kaleka. <br />-Nie mówię o twoim ciele, kochanie. Wiem co ten facet ci zrobił. Widzę to. Za każdym razem, gdy cię dotykam albo całuje, albo broń boże położę na tobie rękę poniżej twojej talii, to widzę, że w środku panikujesz. Wiem co on ci zrobił...- powiedział powolnie. Mówił przez zaciśnięte zęby, widać, że ten temat jest dla niego niewygodny. <br />Czekajcie... on wiedział? Wiedział, że dałam się dotknąć innemu mężczyźnie? Że pozwoliłam komu innemu, żeby miał nade mną kontrolę? A co dopiero to, że pozwoliłam komu innego być... we mnie? I nie chciał mnie za to zabić? Nie chciał zadźgać mnie na śmierć? Nie był zły, że pozwoliłam, żeby się to wydarzyło? <br />-Przepraszam.- wyszeptałam i tak wiedząc, że to mu niczego nie wynagrodzi.<br />-Nawet nie waż się tego mówić. Nie chcę nigdy więcej słyszeć tego jebanego słowa wychodzącego z twoich ust, zrozumiano? Nie masz mnie za co przepraszać.- warknął, jego głos stał się głośniejszy, gdy pochylił się do przodu, by być ze mną twarzą w twarz i podkreślić swoją rację. <br />Przytaknęłam szybko, nie wiedząc jak odpowiedzieć. <br />-Muszę wiedzieć, dlaczego cały czas jesteś taka przestraszona. Wiem, że Jay cię skrzywdził, ale chcę żebyś wiedziała, że ja nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy i nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek znów cię skrzywdził.- powiedział, jego ręka sięgnęła przez stół po moją, ale nie mogłam się powstrzymać przed instynktowym cofnięciem się w tył. <br />-Nie wiem, co chcesz żebym ci powiedziała- wyszeptałam -Jay mnie bił, obmacywał, gwałcił. Złamał mi rękę, zrzucił mnie ze schodów, kopał mnie, popychał, i znów bił i chciałam tam po prostu umrzeć. Jedynym powodem dla którego zmusiłam się do przetrwania, było to, że przyjdziesz po mnie. Potrzebowałam cię, byś znów trzymał mnie w swoich ramionach.<br />-Proszę, nie mów mi o tym.- jęknął. Zaczęłam się martwić, co zrobiłam źle. Nie wiedział o tym, co mi się stało? Myślałam- <br />-Proszę, nie mów mi, że mnie potrzebowałaś. Błagam.- prosił, a smutek wypełnił jego piękne orzechowe oczy.<br />-Ale tak jest. Potrzebuję cię.- upewniłam go. Nie mogłam być bez niego. Nawet nie wiem dlaczego, przecież jeszcze nie dawno temu go nienawidziłam. Kiedyś chciałam dźgnąć go nożem w śnie, żebym mogła od niego uciec. A teraz nie mogłam zasnąć bez niego przy moim boku. <br />I wiedziałam, że z jakiegoś powodu, on też mnie potrzebował. <br />-Nie możesz mnie potrzebować. Musisz być niezależna i sama się sobą zająć.-przekonywał mnie. Widziałam, że coś rozrywało go od zewnątrz. Nie mogłam powstrzymać uczucia dyskomfortu. <br />Co się działo?<br />-D-dlaczego?<br />-Bo nie możesz dłużej ze mną być. Nie możesz dłużej tutaj zostać. Musisz stąd wyjechać. Wrócić do Ameryki, jak najdalej ode mnie i po prostu kontynuować swoje życie, jakbym nigdy ci go nie spieprzył.- jego ochrypły głos wyszedł jako łamiący się szept, a sam twardy Zayn Malik musiał powstrzymywać łzy.<br />Ale ja się nie powstrzymywałam. <br />Zaczęłam płakać jak małe dziecko, coś co ostatnimi czasy robiłam bardzo często.<br />-Nie mogę stąd wyjechać. Nie zmusisz mnie, nie poddam się bez walki.- wyskrzeczałam, gdy odepchnęłam się od stołu. On też wstał i po mnie sięgnął, ale odepchnęłam jego rękę. <br />-Kochanie, nie obchodzi mnie, jeśli będę musiał cię zmusić, ale i tak stąd wyjedziesz. Wyjedziesz stąd, bo obiecałem, że nie pozwolę cię skrzywdzić i wiem, że jeśli dalej ze mną będziesz, stanie się coś niedobrego... znowu. Więc wrócisz do swojej rodziny i zostawię cię w spokoju. Na zawsze.<br />-Nie. Nigdzie się nie wybieram.- podciągnęłam nosem.<br />-Myślałem o tym już od jakiegoś czasu. Nie mogę pozwolić, by znów stała ci się krzywda, więc musisz wyjechać. Koniec dyskusji.- powiedział tak surowo, jak tylko potrafił. Jego oczy całkowicie oddawały prawdziwy smutek i mękę, którą czuł, gdy zobaczył moją zrozpaczoną posturę. <br />-Nie rób mi tego.- wyszeptałam. <br />-Muszę. Kocham cię, ale z nami koniec. </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-79339785234954087402014-06-23T00:18:00.003+02:002014-06-23T12:07:08.841+02:00Chapter 47: Zayn’s POV part 3<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Kiedy moja Hannah wreszcie zasnęła, musiałem odsunąć się z dala od jej
drobnego ciała. Umieściłem ją pod kołdrą i przykryłem. Oparłem się
pokusie by się na niej położyć i leżeć tak już na zawsze. Zmuszając
się do wyjścia, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Co z nią?-
Eleanor zaczęła dopytywać jak tylko wyszedłem z pokoju. Uniosłem ręce przed siebie i przeszedłem obok niej. Dosłownie zacząłem się trząść, będąc
coraz z daleka od Hany.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Rozsunąłem jej nogi.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Widziałem co on jej tam zrobił.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Na
jej udach miała siniaki, które były śladami jego palców. Wszystko było
spuchnięte i krwawiło. Jej całe ciało krzyczało do mnie i zdawałem sobie
sprawę, że to co Eleanor powiedziała niedawno było prawdą.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ten dupek ją zgwałcił.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wiele razy.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Gdybym
tylko jej nie zawiódł. Gdyby tylko porwanie i sponiewieranie jej nie
wystraszyło jej tak bardzo. Gdyby tylko...Gdyby tylko nie zmusił się
wcześniej do zabicia ich wszystkich, ta intensywność tylko wzrosła.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie tylko on miał ręce na mojej dziewczynie i swojego kutasa w niej, on ją zbezcześcił. Zabrał jej cnotę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Uprawiał z nią seks więcej razy niż ja.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I to były wystarczające powody by przywalić pięścią prosto w ścianę. I znowu. I znowu.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wiedziałem, że mam widownię. Mogłem poczuć ich wzrok na sobie, ale żaden nie śmiał
się zbliżyć i mnie powstrzymać. Czułem jak krew cieknie w stronę mojego
nadgarstka, jak tylko oderwałem rękę od ściany. Moje kostki
ocierały się o zadrapania, ale to był dobry ból.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To była mała cena do zapłaty, w porównaniu z tym co czuła Hannah.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W
końcu odwróciłem się w stronę ludzi, którzy na mnie patrzyli. Pięć par
oczu wpatrywało się we mnie z sympatią. Pięć osób kręciło głową ze
zniechęceniem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To były te osoby, które zdecydowały się zostać w moim
salonie, śpiąc na zmianę na kanapie bądź na podłodze, by mogli być tu w
razie gdybym ich potrzebował. To były te osoby, którym nie wiele
brakowało by się ode mnie odwróciły, ale jakoś wciąż mnie wspierały w
ratowaniu mojej drugiej połówki. To były osoby, które były moją
prawdziwą rodziną.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Niall i Liam siedzieli na kanapie i patrzyli na
mnie. Harry siedział przechylony w tył na stoliku, jego dłonie ścisnęły
boki stolika, tak mocno, że knykcie mu zbielały. Eleanor stała,
dłonie trzymała przy ustach, a łzy spływały jej z oczu. Louis stał za
nią, obejmując ją w talli i przyciskając jej ciało do swojego.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ona..ona jest zniszczona..ona...nawet nie wiem czy będzie z nią lepiej- wyszeptałem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Stary,
nie zapominaj z kim masz do czynienia. To Hannah. Jest po prostu w
szoku, ale jest też najsilniejszą i najbardziej upartą osobą jaką znam,
więc wiem, że z tego wyjdzie- powiedział Harry swoim twardym głosem.
Louis przytaknął, zgadzając się.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Jesteś naprawdę głupi jeśli myślisz,
że ona przez to nie przejdzie- stwierdził Liam uroczyście. Spojrzałem na
nich i odchrząknąłem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale mieli rację... </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Hannah dała by radę przez to przejść.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Prawda?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ale to będzie długa droga- powiedział smutno Niall -przynajmniej tak El nam powiedziała.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie
martw się stary. Jay zapłacił za to co zrobił. Nie miał z nami lekko-
uspokoił mnie Harry. Brzmiało to dziwnie i bardzo sadystycznie, ale
sprawiło, że poczułem się lepiej.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Zrobiłam obiad. Chce
ktoś?- Eleanor spytała cicho. Zerknąłem na drobną dziewczynę w ramionach
Louisa kiedy chciał ją delikatnie uciszyć. Musiała być nieźle
przerażona. Jeśli to mogło spotkać Hanę, to pewne, że mogło spotkać
to i ją. Dodatkowo El w krótkim czasie straciła jedyne przyjaciółki,
Hannah i Danielle. Musiała być bardzo zdesperowana, by przywrócić moje
kochanie z powrotem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wcześniej nigdy nie zauważałem El. Była taka
cicha i posłuszna, zawsze z tyłu. Dopiero w tej sytuacji zdałem sobie
sprawę jak cała nasza piątka na niej polega. Była klejem, który trzyma
nas razem. Była ugodą podczas naszych kłótni. Dbała o nas wszystkich, nie
tylko o Louisa.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Byłoby świetnie- odpowiedziałem cicho, ofiarując
jej ciepłe spojrzenie. Nie było mnie stać na uśmiech, ale zdałem sobie
sprawę, że zasługuje na uprzejmość. Zasługuje na przerwę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie zamierzałem traktować jej źle po tym wszystkim co dla mnie zrobiła.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Louis
puścił ja by poszła do kuchni i wzięła dla mnie talerz czegokolwiek
zrobiła. Wróciła kilka minut później ze szklanką wody i talerzem
kurczaka z ziemniakami. Podziękowałem i usiadłem ignorując moich
przyjaciół, poprawka, braci kiedy mamrotali o tym co się dzieje.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Słuchaj
stary, to będzie długa droga, ale się wyleczy. Nie wątpię nawet przez
moment- Niall usiadł obok mnie. Nie odpowiedziałem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Spędziłem
wieczór z chłopakami i Eleanor mimo tego, że pragnąłem być z Hannah. Mimo, że spała a jedyne co mogłem zrobić to ją przytulić.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale musiałem
porozmawiać z Eleanor co zrobić by Hanie było lepiej. Razem z chłopakami
musiałem sprawdzić jak pracował nasz gang, ponieważ nie potrafiłem
trzymać na szczycie wszystkiego innego jak kiedyś.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Parę
godzin później zdecydowałem się wrócić do Hany z nadzieją, że choć trochę
pośpię. Stanąłem i odwróciłem się by spojrzeć na wszystkich, więc byłem
w centrum uwagi.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Słuchajcie chłopaki- zacząłem patrząc każdemu z
nich w oczy -doceniam waszą pomoc. Nie wiem jak wyrazić moją wdzięczność
czy coś ale wiedzcie, że mam na myśli..</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Przerwałem przez rozrywający
uszy krzyk. Zanim mogłem zdać sobie sprawę z tego co się dzieje, moje
ciało zabrało mnie do sypialni. Moje nogi pracowały mimo tego, że moja
głowa nie. Usłyszałem ciężkie kroki stóp dwóch chłopaków za mną, ale nie
spojrzałem kto idzie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-HANNAH!- wydarłem się, gdy tyko otworzyłem drzwi.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogłem zrobić nic oprócz myślenia o najgorszym. Nie mogłem zrobić nic...Nie pozwolę by to stało się znowu.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moje
oczy zeskanowały pomieszczenie dopóki nie ujrzałem jej drobniutkiego
ciałka zwiniętego w kłębek na łóżku. Jej oczy z przerażeniem patrzyły na
pokój, a łzy spływały po jej polikach.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Co się dzieję?- zapytał zmartwiony Niall kiedy popchnął mnie głębiej do pokoju by mógł spojrzeć na to co się dzieje.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Zayn? Zayn?- wołała mnie. Natychmiast zignorowałem Liama i Nialla, którzy przyszli na wypadek gdyby stało się coś paskudnego.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wdrapałem się na łóżko i objąłem ją mocno.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Kochanie,
Kochanie jestem tu. Jestem tuż przy tobie- wyszeptałem. Jej oczy
spotkały moje i patrzyłem, jak jej całe ciało wpasowało się w moje.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Obudziłam
się i..i ciebie nie było- płakała, wtulając się we mnie. Trzymałem ją
przy sobie tak mocno jak tylko mogłem. Ta dziewczyna nie była moją Haną.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moja Hannah by nie płakała.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moja Hannah nie potrzebowała by mnie tak bardzo.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moja Hannah nigdy nie byłaby tak ufna.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Już
jest dobrze. Jestem tu. Nigdy znowu cię nie zostawię. Nigdy. Obiecuję-
Niall i Liam wyszli z pokoju zanim Hannah by ich zobaczyła. Wiem, że by
ześwirowała gdyby ich ujrzała.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wtuliła się we mnie płacząc w moją pierś.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nigdy nie chciałem tak bardzo płakać w całym moim życiu. Widząc ją załamaną i zmienioną...To mnie dosłownie zabiło.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I Zayn Malik, kurwa, nie płacze.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nagle mi ulżyło, że odmówiłem mojej mamie i siostrom na powrót do mojego życia.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To było wystarczająco okropne, że wciągnąłem do tego moją dziewczynę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Po godzinie tulenia jej i trzymania jak dziecko w końcu się uspokoiła.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Co za facet robi tak swojej dziewczynie? Co kurwa jest ze mną nie tak?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wszystko moja wina...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Kochanie,
chcesz coś do jedzenia?- spytałem miękko. Jej wielkie oczy spotkały moje i
przytaknęła powoli. Trzymałem w moich ramionach i wstałem z łóżka.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie
martw się, będę tam przez cały czas- wyszeptałem do niej, mój nos
delikatnie ocierał się o jej miękki policzek. Ułożyła swoją głowę
na moje ramię i zamknęła oczy.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Tylko ty i ja?- jej cichy głos zapytał.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie.
Eleanor i Louis będą z nami jeść- poczułem jak jej ciało zesztywniało w
moich ramionach i natychmiastowo zdałem sobie sprawę, że popełniłem
błąd.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ale ty będziesz ze mną, kochanie. Nie pozwolę nikomu cię
zranić- musiałem zacząć uspokajając Hanę, by przynajmniej była wśród
innych. Zamierzałem pomóc, by było jej lepiej. Potrzebowałem by było
jej lepiej.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Kiedy usiedliśmy przy stole, Hannah odmówiła oderwania się
ode mnie w momencie. gdy próbowałem posadzić ją na krześle. Pochyliłem
się i ostrożnie ułożyłem ją na krześle, ale ścisnęła mocną moją ciemną
koszulkę w swoją małą piąstkę i zaszlochała. Złapałem jej nadgarstek, by
odsunąć go ode mnie, ale kiedy to zrobiłem ujrzałem łzy w jej oczach.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Westchnąłem i z powrotem ją podniosłem czując jak jej ciało odpręża się pod moim dotykiem i posadziłem ja na moich kolanach.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Był
taki czas, wracając do początku gdzie zabiłbym za to by Hannah chętnie
usiadła na moich kolanach. Ale kiedy odmówiła puszczenia jej, poczułem
się nienaturalnie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tęskniłem za moją niezależną i nieznośną dziewczyną.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Eleanor weszła jako pierwsza. Zatrzymała się w przejściu by sprawdzić reakcję Hany.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Cześć
skarbie- głowa Hany wyjrzała i spojrzała na Eleanor. Jej palce złapały
mnie ciasno i słyszałem jak jej oddech był coraz cięższy, ale oprócz
tego nie zareagowała źle.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-El zrobiła nam coś do jedzenia- szepnąłem
jej do ucha. Hannah kiwnęła głową, ale kiedy Eleanor przybliżyła się do
nas, ona znów przybliżyła się do mnie. Zwiększyłem uścisk na jej
wąskiej talii, by dać jej znać przy niej jestem, ale nie zdołam ukryć jej
przed Eleanor. Gdy twarz Hany schowała się w mojej bluzce, podniosłem
dłoń i delikatnie odsunąłem od siebie jej brodę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ona nie zrobi ci
krzywdy- głaskałem plecy Hany, kiedy Eleanor usiadła na przeciwko nas i
postawiła jedzenie na stole. Wziąłem talerz dla Hany, ale nie dla siebie.
Jadłem parę godzin temu i zwykle i tak dojadam z talerza Hany.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wysłałem El małe kiwnięcie głową, która podniosła się i spokojnie zawołała Louisa.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W momencie, w którym wszedł do pokoju i Hannah zobaczyła go zaczęła świrować.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wydała mały okrzyk na widok innego mężczyzny i zaczęła się trząść. Odwróciłem jej ciało i złapałem ją szorstko.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Jestem
tu. Spójrz na mnie.- zmusiłem jej oczy do skupienia się na mojej twarzy.
Cicho łkała, a łzy spływały wzdłuż jej twarzy.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-To tylko Louis.
Znasz go. Znasz Eleanor. Nie zrobią ci krzywdy.- Przytaknęła, ale jej łzy
nie przestały lecieć. Wziąłem jej twarz w dłonie i kciukami wytarłem łzy. Odwróciłem ja z powrotem i wsadziłem jej w dłoń sztućce.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Patrzyłem
jak Louis objął ramieniem Eleanor i ich oczy się spotkały.
Mogłem zobaczyć jej łzy, które próbowała powstrzymywać. Nawet Eleanor
nie mogła znieść widoku ciała dziewczyny siedzącej na moich kolanach.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Te
same włosy, ta sama twarz, te same oczy, ale czegoś w nich brakowało. Jej
usta nie posiadały tego samego uśmiechu jak ten, który miała w
większości przypadków wyzywając mnie. Jej oczy nie były lśniące w
śmiechu czy głębokie w złości. Nie posiadała tej samej obecności co
kiedyś.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zajęło mi trzy dni by Hannah przywykła do Louisa i Eleanor.
Przestała już płakać za każdym razem jak weszli do pokoju i pozwoliła
siebie dotknąć. Eleanor próbowała porozmawiać z nią, ale Hannah
utrzymywała swoje odpowiedzi krótkie, tak jak robiła to ze mną.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Byłem
w stanie zostawić Hanę samą z Lou i El nawet na kilka minut. Ale nigdy
nie przekroczyłem 20 minut. Nie chciałem jej zasmucić.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zaczynała przyzwyczajać się do Nialla i Liama. Mogli być w tym samym pokoju jeśli tylko ją trzymałem, a oni utrzymywali dystans.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie była wstanie być w tym samym pomieszczeniu co Harry, ale nie mogłem jej winić.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wspomnienie o jej gwałconej koleżance były tak świeże jak jej własne. Wiem że Jay ją zniszczył...I że Harry zniszczył Clarie...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie byłbym zdziwiony, gdyby nie mogłaby być wstanie być kiedykolwiek w jego pobliżu.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie
mogła być w jego pobliżu nawet przed jej doświadczeniami. Z wyjątkiem
momentu kiedy musiałem ją trzymać przed zaatakowaniem go. Potem musiałem
ją trzymać przed ucieknięciem bądź schowaniem się.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Gdzie podziała się moja Hannah? Czy wciąż tam była?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Po
dwóch tygodniach Hannah zaczęła mi odpowiadać. Potrafiłem podtrzymać z nią
małą konwersację. Głównie zostawała ze mną, bez względu na wszystko. Czasami
zostawała z Eleanor pomagając w domowych czynnościach.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Głównie w sprzątaniu, ponieważ Hannah i kuchnia to mieszanka wybuchowa.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Najdziwniejszą
rzeczą był fakt, że robiła wszystko to, o co prosiłem. Powiedziałem, że ma
usiąść i być cicho przez moment i to zrobiła. Powiedziałem jej by
poszła sprzątać z El kiedy ja i chłopaki dyskutowaliśmy o czymś, robiła
to. Całowała mnie za każdym razem kiedy prosiłem. Nawet się ze mną nie kłóciła.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I tęskniłem za tym.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tęskniłem za ogniem, który próbowałem zgasić.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tęskniłem za jej językiem i ciętymi docinkami, które tak bardzo próbowałem zmienić.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tęskniłem za jej byciem buntowniczką, którą tak bardzo chciałem wybić.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Prawie przyzwyczaiłem się do jej pieskiego posłuszeństwa. Prawie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Mogłabyś zrobić mi lunch?- Zapytałem Hanę kiedy Liam usiadł na
przeciwko mnie w jadalni. Mogłem powiedzieć, że chciał ze mną o czymś pogadać. Najprawdopodobniej o tym, iż troje ludzi wisi nam tysiaka
i żaden z nich nie ma pieniędzy by nam oddać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Możecie wyobrazić sobie moje zaskoczenie, kiedy mi odmówiła.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Słucham?-
mój głos wydał ostry dźwięk, moja reakcja zdarzała się już kiedyś,
mogłem pomyśleć. Powinienem poczuć ulgę, że mi odmówiła, ale moja dawna
reakcja wyszła nieświadomie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Natychmiast zeskoczyła z moich kolan i zaczęła się trząść. Jej oczy były szeroko otwarte ze strachu.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Cholera.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Co?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-W
końcu wróciła to swoich buntowniczych nawyków i ja to zawaliłem. Nie
powinienem być taki ostry...powinienem odpuścić...- czasami potrafię być,
kurwa, idiotą.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Daj jej czas. To pokazuje, że zaczyna stawać się osobą jaką kiedyś była- zapewnił mnie Liam.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-A
teraz koniec o twojej ptaszynie. Markinson, Gregor i Smithlin wiszą nam
kasę. Myślę że nie daliśmy im wystarczającego ostrzeżenia. Wysłałem do
nich naszych chłopców z łomami i zobaczymy jak szybko kasa wpłynie...</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">~@so_closee </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-63374166826480505992014-04-08T15:33:00.001+02:002014-04-08T15:33:50.435+02:00Chapter 46: Safe<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">When I look into your eyes</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">It's like watching the night sky</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Or a beautiful sunrise</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Well, there's so much they hold</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">And just like them old stars</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I see that you've come so far</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To be right where you are</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">How old is your soul?</span></span></i><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Usłyszałam najpiękniejszy głos śpiewający do mnie. W całej tej ciemności ten głos był jak światło. To musiał być głos anioła. Nigdy wcześniej nie słyszłałam czegoś tak pięknego w swoim życiu.</span></span><br />
<br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Well, I won't give up on us</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Even if the skies get rough</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I'm giving you all my love</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I'm still looking up</span></span></i><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tak. To był definitywnie anioł. Żadna inna kreatura nie byłaby zdolna stworzyć tak pięknego dźwięku. Ochrypły, ale wciąż przyjemny i delikatny. Chciałam się uśmiechnąć i dotrzeć do anioła, ale byłam uwięziona przez ciemność i każdy ruch mojego ciała nawey ten najdelikatniejszy był dla mnie bolesny.</span></span><br />
<br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">And when you're needing your space</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To do some navigating</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I'll be here patiently waiting</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To see what you find</span></span></i><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Głos anioła stał się nieco głośniejszy, jakby się nade mną pochylał. Moje nozdrza wypełniły się znanym i przyjemnym zapachem lasu. Mocny zapach papierosów przypomniał mi o kimś ważnym.</span></span><br />
<br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">'Cause even the stars they burn</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Some even fall to the earth</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">We've got a lot to learn</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">God knows we're worth it</span></span></i><br />
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">No, I won't give up</span></span></i><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Anioł złożył delikatny pocałunek na moim policzku, zanim jego głos i obecność wokół mnie zniknęły.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Próbowałam zawołać anioła by mi pomógł. Aby mój ból odszedł, ale żaden dźwięk nie wyszedł z moich ust. Jedyną rzeczą jaką zdołałam zrobić było delikatne ściśnięcie tego co miałam w dłoni. Usłyszałam jęk wydobywający się z ust z anioła, ale nie mogłam już tak dłużej trzymać, więc próbowałam pozwolić ciemności przejęć nade mną kontrolę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wciąż nie mogłam popaść w nieświadomość tak, jak tego chciałam. Dalej byłam uwięziona w ciemności. Jedynie mogłam usłyszeć dźwięki wokół mnie, ale nikt, nawet anioł nie słuchał moich krzyków bólu i rozpaczy.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Proszę.- wyszeptałam. Poczułam gorące łzy parzące moje oczy, gdy próbowałam dosięgnąć kogoś, kogokolwiek, ale nikogo tam nie było.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie było dopóki w końcu nie zauważyłam światełka w ciemności. Moje oczy gorączkowo przeszukiwały jasne światło, ale jedynie co mogłam widzieć to biel. Minęło kilka chwil nim moje oczy przyzwyczaiły się do jasności.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Kurwa.- jęknęłam. Moje oczy skanowały pokój Zayna. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam był on, trzymający mnie. Przyszedł po mnie. W końcu po mnie przyszedł. Wiedziałam że to zrobi. Wiedziałam.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Jak się czujesz?- zapytał mnie znajomy kobiecy głos. Zanim jej odpowiedziałam jej chłodne palce dotknęły mojego czoła. Poczucie paniki w mojej klatce piersiowej wybuchło, uderzyłam dłoń Eleanor i wtuliłam się z powrotem w materac.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Hannah, kochanie to tylko ja.- Eleanor spojrzała na mnie z troską i smutkiem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Proszę, nie dotykaj mnie.- wyszeptałam. Naciągnęłam kołdrę na policzki, ukrywając przed nią moje ciało. Cień bólu przeszedł przez rysy twarzy Eleanor. Zrobiła krok do tyłu, unosząc ręce w celu poddania się.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Skarbie, nie zamierzam cię skrzywdzić.- powiedziała delikatnie. Potrząsnęłam głową. Znałam Eleanor. Była delikatna i słodka. Kochająca i uprzejma. Dlaczego się jej bałam?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Racjonalna część mnie krzyczała bym na nią skoczyła i ją przytuliła, lecz moje ciało nie pozwoliłoby mi na to. Nieracjonalna część mnie nie mogła jej zaufać. Nie mogłam ufać nikomu.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moje całe ciało było obolałe, pokryte siniakami i licznymi cięciami, a nawet gipsem na moim nadgarstku. Nikt nie miał pozwolenia by mnie dotknąć.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Proszę cię, Hannah. To ja.- Eleanor spróbowała ponownie. Potrząsnęłam szybko głową i przykryłam się bardziej. Eleanor patrzyła w podłogę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Przepraszam.- wyszeptała, zanim zniknęła w korytarzu. Westchnęłam z ulgą, zostając sama. Wiedziałam że to było kompletnie nielogiczne, ale czułam strach, kiedy Eleanor była w pobliżu. Jej obecność wzbudzała we mnie panikę i nie wiedziałam dlaczego.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Musisz być ostrożny, ona jest..cóż, nie jest taka sama.- usłyszałam El zza drzwi. Szybko naciągnęłam kołdrę z powrotem na siebie by się przed nią ukryć.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Co masz na myśli?- Zayn warknął. Zayn?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Bała się mnie. Nie mogłam jej dotknąć bez jej odrzucenia- powiedziała smutno. Drzwi do pokoju mojego i Zayna otworzyły się delikatnie i zobaczyłam jak Eleanor do niego wkroczyła. Moje serce zaczęło bić nierówno, a moje ręce zaczęły drżeć i coraz bardziej się pociły.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale wtedy Zayn wszedł za nią. Moja reakcja zszokowała wszystkich, łącznie ze mną.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wyskoczyłam z łóżka i tak szybko jak tylko mogłam, pobiegłam do niego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i poczułam ciepło i bezpieczeństwo, gdt tylko mnie objął.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ona..ona się mnie przedtem bała. Hannah, wszystko w porządku?- Eleanor przybliżyła się do nas i próbowała położyć rękę na moim ramieniu. Zauważyłam jej dłoń nim zdążyła mnie dotknąć i schowałam się za Zaynem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie dotykaj mnie!- mój umysł nawet nie mówił mojemu ciału co ma robić, ono działało na własną rękę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Kochanie, to tylko El. Nie jest niebezpieczna.- Zayn powiedział powoli. Odwrócił się w moją stroną, przyciągnął mnie do siebie i trzymał mnie ciasno. Usłyszałam jak Eleanor opuściła pokój, ale nie patrzyłam jak odchodzi. Duże dłonie Zayna przejechały uspokajająco po moich plecach, ale wyczułam jego napięte mięśnie pod ubraniami. Coś sprawiało, że był zdenerwowany.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Przepraszam.- wymamrotałam wiedząc że jestem powodem jego zaniepokojenia. Zayn powoli pomógł mi dostać się z powrotem na łóżko i pocałował mnie w policzek.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie masz za co przepraszać, kochanie. Powiedz mi jak się czujesz.- powiedział cicho kiedy ukląkł obok mnie. Jego dłoń chwyciła moją (cóż NIE tą w gipsie).</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Wszystko w porządku.- powiedziałam cicho podarowywując mu mały, ale bezsilny uśmiech. Zmrużył oczy podejrzliwie, sprawiając, że moje serce zaczęło bić nadnaturalnie. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie okłamuj mnie.- ostrzegł swoim głębokim głosem. Byłam przyzwyczajona do tego tonu Zayna, ale czułam się nieswojo i pełna obawy przed jego spojrzeniem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Prz...prze..przepraszam.- odpowiedziałam szybko zanim mógł mnie uderzyć. Jego oczy rozszerzyły się na chwilę i ścisnął delikatnie moją dłoń.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie bój się, kochanie. Nie skrzywdzę cię.- podniósł swoją drugą rękę i uspokajająco pogłaskał mnie po policzku. Spojrzałam na niego ostrożnie i kiwnęłam głową.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Jesteś teraz bezpieczna. Zawsze będę cię chronić. Obiecuję.- uśmiechnął się, ale uśmiech nie dosięgnął jego oczy. Coś było nie tak. Z jakiegoś powodu nie chciałam na niego naciskać. Nie chciałam go zezłościć, więc odpuściłam.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Uniosłam moją rękę w gipsie i spojrzałam na nią smutno. Przypominała mi wszystko co się stało...obelgi...ból...cierpienie...gwałt...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Kochanie, myślisz, że mogłabyś odpocząć? Czujesz się zmęczona? Jesteś głodna?- Nie mogłam odpowiedzieć na wszystkie pytania, które zadawał mi Zayn, więc pozostałam cicho dopóki nie skończył.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Czy coś Cię boli? Czy potrzebujesz czegokolwiek?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Możesz ze mną usiąść?- zapytałam nieśmiało po tym, jak się upewniłam, że mu nie przeszkodzę. Zayn popatrzył na mnie przez chwilę, zanim usiadł obok mnie na łóżku. Spojrzał na mnie jakby chciał sprawdzić czy ze mną wszystko dobrze. Odpowiedziałam przesuwając się troszkę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie chcę cię skrzywdzić, ale powiedz mi jeśli przesadzam, ok?- zapytał. Ponownie skinęłam głową, pozwalając mu usiąść obok mnie. Pragnęłam by owinął swoje ramiona wokół mnie, ale za bardzo się bałam by go zapytać, więc poczekałam, aż usiądzie wygodnie by przysunąć się do jego klatki piersiowej, zmuszając jego ręce do objęcia mnie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn trzymał mnie tak mocno jakby bał się że zniknę. Znów.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Leżeliśmy tak przez parę godzin, dopóki nie odbyło się nieśmiałe pukanie do drzwi. Głos Zayna, pozwalający wejść, spowodował ciarki na moim policzku. Schowałam twarz przed kimkolwiek kto wchodził, sprawiając że ręka Zayna opiekuńczo przesunęła się za moją głowę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-M..myślę że powinnam sprawdzić ją..dla bezpieczeństwa.- powiedziała nieśmiało Eleanor. Gorliwie pokręciłam głową, zaciskając mocno ręce na koszulce Zayna.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-No dalej, kochanie. To dla Twojego zdrowia.- Zayn próbował odsunąć mnie od siebie, ale w ogóle się nie poruszyłam. Nie mogłam pozwolić by Zayn mnie zostawił. Nie chciałam by gdziekolwiek szedł.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ona zamierza cię tylko sprawdzić. Będę tuż obok.- Zayn znów próbował mnie odsunąć, jego głos stawał się trochę poirytowany. Ktoś podszedł do łóżka i próbował odsunąć mnie od Zayna, ale tak szybko jak tylko poczułam obce ręce na mnie, zaczęłam przeraźliwie krzyczeć tuż nad uchem Zayna. Zaczęłam histerycznie szlochać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn, proszę nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie dotykaj jej!- Zayn krzyknął agresywnie na kogokolwiek kto mnie dotknął. Nieznajomy dotyk natychmiast znikł z mojego ciała, jak tylko Zayn przycisnął mnie do łóżka. Jego klatka piersiowa uniemożliwiła mi zobaczyć nikogo innego oprócz jego. Jego ręce trzymały mnie ciasno, jego palce wbijały się w moją skórę, pokazując mi że w tym momencie on był jedyną osobą, która mnie dotykała.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">On mnie ochroni.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Przepraszam, stary!- usłyszałam jak odpowiada ostrożnie.- Próbowałem tylko pomóc El ją sprawdzić- próbował siebie usprawiedliwić. Wiedziałam że nie powinnam bać się Louisa. Wiedziałam to.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale z jakiegoś powodu nie mogłam nic na to poradzić. Nie mogłam pozwolić mu mnie dotknąć. Nie mogłam pozwolić nikomu innemu mnie dotknąć, oprócz Zayna.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogłam ufać nikomu innemu, oprócz Zaynowi. Nie po Jayu..Nie po tym jak mnie miał bez mojej zgody.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ja to, kurwa, zrobię. Powiedz mi co mam sprawdzić i wtedy zostawcie ją w spokoju.- Zayn warknął. Podniósł się trochę, ale dalej pozostając przy mnie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Musisz sprawdzić cięcia i upewnić się że żadne z nich nie jest zakażone. Sprawdź czy jej gips jest czysty i sprawdź jej em...- Eleanor mruknęła coś w zakłopotaniu tak że nikt nie mógł jej usłyszeć.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Mów głośniej żebyśmy mogli już z tym skończyć.- Louis zażądał cicho. Słyszałam jak Eleanor szepnęła mu coś nim zaczęła kontynuować.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Musisz sprawdzić jej waginę, żeby mieć pewność że nie ma krwawienia i siniaków. Nie miałam szansy zrobić tego wcześniej.- wymamrotała. Myślę że to było wszystko, ponieważ tak szybko jak to powiedziała tak szybko drzwi delikatnie się zamknęły. Zayn westchnął z ulgą po czym całą uwagę zwrócił na mnie. Jego oczy spotkały moje, a jego dłonie dotarły do moich policzków.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-To ja, kochanie. To tylko ja.- wyszeptał. Pochylił się nade mną i złożył mały pocałunek na moim czole.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Mogę sprawdzić Twoje ręce?- spytał. Skinęłam głową i wyciągnęłam rękę bez gipsu. Trzymał moją rękę ostrożnie i patrzył na moje cięcia i siniaki. Ostrożnie odsunął ją i sięgnął po drugą. Spojrzał na rany i odłożył ją delikatnie. Później spojrzał na wystawione części ciała by ujrzeć czy jest zakażenie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Mogę sprawdzić Twoje nogi?- spytał mnie. Przytaknęłam powoli o odsunęłam kołdrę z moich kończyn. Jego chłodne palce przejechały w górę i w dół nim na mnie spojrzał.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Mam pozwolenie na to by podnieść Twoją koszulkę i sprawdzić tam?- zapytał spokojnie. Ostrożnie podciągnęłam moją bluzkę pozwalając mu krótko dotknąć mój brzuch, później jego chłodny dotyk łagodnie przejechał po moim biuście. Pomógł mi usiąść by mógł sprawdzić moje plecy.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn przesunął się tak że siedział pomiędzy moimi nogami. Spojrzałam na niego nieśmiało wiedząc dokładnie jakie pytanie będzie następne.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Możesz powiedzieć nie, kochanie- zaczął, upewniając się że utrzymuje ze mną kontakt wzrokowy -mogę ściągnąć Twoje majtki?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ufałam Zaynowi całym swoim życiem. Wiedziałam że on nigdy nie wykorzysta mnie seksualnie tak jak Jay. Mam na myśli że Zayn był wstanie czekać miesiące dopóki nie w końcu nie odebrał mi dziewictwa. Wiedziałam że jestem z nim bezpieczna, więc przytaknęłam. Przygryzł swoje usta nerwowo.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Poczułam jak jego miękkie palce tworzą szlak na moich udach i zatrzymują się na biodrach. Powoli ściągnął moje majtki. Z powrotem popatrzył na mnie, jego oczy zapytały mnie czy może kontynuować. Nie zaoferowałam mu nic innego niż szeroko otwarte oczy, co wziął za tak.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Poczułam chłodny dotyk pomiędzy nogami i natychmiast wiedziałam że tam na dole było brzydko. Wiedziałam że Jay narobił szkodę, mogłam to poczuć.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zastanawiałam się czy Zayn wiedział, że Jay mnie zgwałcił.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Patrząc na jego spojrzenie wiedziałam, że prawdopodobnie wie. Jego kochający i czuły wzrok został zastąpiony morderczym spojrzeniem. Odchyliłam moją głowę do tyłu by nie patrzeć dłużej na to jak Zayn staje się coraz bardziej wkurzony.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wiedziałam co się dzieje kiedy się denerwował...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Kiedy spojrzałam nieśmiało w dół na niego, nie zauważyłam Zayna który dotykał moją prywatność tylko Jay'a. Szybko kopnęłam go w brzuch zrzucając go z łóżka z hukiem. Zaczęłam głośno krzyczeć i okryłam siebie kocem.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-ZAYN!! Zayn, proszę!- wołałam o pomoc mając nadzieję że Zayn przyjdzie i mnie ochroni.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn przyjdzie. Zayn przyjdzie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Proszę, nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Pomocy!</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ćśś, kochanie, to ja!- Zayn wstał, patrzył na mnie ze strachem wyciągnął dłoń do przodu w geście poddania.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Zayn!- wygrzebałam się z łóżka i rzuciłam się na niego. Wyglądał na zszokowanego, jak tylko mnie złapał w swoje ramiona i położył do łóżka.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Co się stało?- zapytał powoli. Wciąż mogłam zobaczyć że się bał ale nie o mnie, tylko mnie. O tym co się działo nie wiedział więcej ode mnie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-On był tutaj. Ten mężczyzna był tutaj i dotykał moją...moją...- zaczęłam płakać w jego pierś a on głaskał mnie po włosach uspokajająco.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Hannah, to byłem ja. On nie żyje, kochanie. On nie może cię zabrać.- wyszeptał</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ale, ale był tutaj. Dotykał mnie tak jak wcześniej.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie, nie było go. To byłem ja. Kochanie, jesteś bezpieczna. On nie może cię zabrać. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-On robił tam na dole różne rzeczy, Zayn.- zaszlochałam głośno. Zayn przykrył nas obu kołdrą i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Wiem, kochanie. Wiem.- wyszeptał delikatnie całując moje czoło.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie pozwól im mnie zabrać. Nie pozwól im mnie zabrać.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nigdy. Nigdy cię nie opuszczę.</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">~@so_closee </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-6201672949434320962014-03-20T15:57:00.000+01:002014-03-20T15:57:59.994+01:00Chapter 45: Zayn's POV part 2<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Stałem pośród gruzu. Pośród prochu. Pośród ciał.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie czułem żadnych wyrzutów sumienia, gdy kopnąłem na bok
spalone szczątki człowieka. Jego ubrania były przypalone na jego skórze, a jego
oczy były wciąż otwarte. Niekończące się kałuże wpatrywały się we mnie w bólu.
Ten człowiek nie umarł szybką śmiercią, to pewne.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale mnie to nie obchodziło.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jestem potworem. Zimnym do pieprzonej duszy. Jego śmierć
prawie przyniosła mi przyjemność. Prawie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tylko jedna rzecz przynosiła mi przyjemność w tych dniach, a
nie mogłem jej znaleźć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Znaleźliśmy go! – jeden z moich ludzi rzucił się do
przodu, aby dać mi szybkie ostrzeżenie. Odwróciłem się na pięcie twarzą do
samego diabła. Jay był wleczony do przodu przez niektórych członków mojego
lojalnego gangu i zmuszony do klęczenia przede mną. Jego zimne, ciemne oczy
wpatrywały się we mnie z całkowitym rozbawieniem. Nie doszukałem się żadnego
strachu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Będziesz, kurwa, chciał być martwy, debilu. – syknąłem na
niego, kopiąc go ostro w brzuch. Próbował się zgiąć i zakaszlnął trochę pod
wpływem mojej siły. Prawie uśmiechnąłem się głupkowato w jego bólu. Prawie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie spojrzał na mnie z bólem. Spojrzał na mnie z dumą.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- To zabawne. To jest dokładnie to samo co zrobiłem Twojej
suce kilka godzin temu. – jego usta wykrzywiły się w zły i krzywy uśmiech.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moje całe ciało trzęsło się w złości i zacząłem widzieć
czerwień. Rzuciłem się do przodu i owinąłem swoje dłonie wokół jego szyi.
Prawie natychmiast dwie pary rąk odciągnęły mnie od niego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Zayn. Przestań. –
Liam rozkazał mi na ucho. – Przestań, nie chcesz go zabić. Chcesz żeby
cierpiał. – przypomniał mi. Skierowałem na niego swój wściekły wzrok.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Tak, bracie. Zaopiekujemy się nim. Obiecujemy. – Harry mu
zawtórował. Odepchnąłem ich od siebie i odwróciłem się tyłem do lidera Sharków.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Zróbcie to tak źle, jak to możliwe. – warknąłem nie
patrząc do tyłu. Nie mogłem już nawet spojrzeć na Jay’a. Następnym razem
zobaczę go w piekle.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- WYGRAŁEM! – śmiał się, gdy Liam i Harry ciągnęli go na
zewnątrz magazynu. Kazałem moim ludziom podpalić magazyn, ale to wystarczyło,
by spowodować ofiary. Tylko rama ocalała.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Wygrałem, bo jest załamana! Nigdy nie będzie już taka
sama! – Zanim mogłem nawet odwrócić się i uderzyć go pięścią w jego paskudny
pysk, chłopcy zabrali go na zewnątrz.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ja i moi ludzie kontynuowaliśmy przeszukiwanie budynku.
Sprawdziłem kraniec magazynu, moje ręce ciągnęły desperacko wszystko co mogło
ukryć drobne ciało Hanny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">O Boże, co jeśli ona nie żyje? </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zacząłem się trząść na myśli z mojej głowy. Nie mogłem nawet
o tym myśleć. Nawet nie potrafiłbym funkcjonować, jeśli to była prawda.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Hannah. Moja Hannah.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- ZAYN! – tak prędko jak usłyszałem swoje imię na zewnątrz
moje ciało przyprowadziło mnie do Louisa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Jest tutaj. Niall ją ma.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Louis poklepał moje plecy i wskazał swoją głową w kierunku
jednych z kilku drzwi, które przetrwały w pożarze. Zerwałem się, aby je otworzyć i znaleźć
schody, na dole, które zostały pochłonięte przez ciemność. Mogłem zobaczyć
słabe światło z latarki Nialla. Chwyciłem jedną z latarek, które Louis trzymał
i włączyłem ją. Podążałem schodami do piwnicy, gdzie mogłem znaleźć małe
wgniecenie w ścianie i parę kałuży krwi. Nie mogłem powstrzymać siebie przed
psychicznym strachem. To była jej krew. Była tutaj.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Kochana, musisz do mnie podejść. – słyszałem cichy szept
Nialla. Kontynuowałem wędrówkę dalej do piwnicy, zanim usłyszałem dziewczęcy
krzyk i odgłos klapsa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Ja pierdolę. Nie mogę Ci pomóc, jeśli będziesz mnie biła.
– Niall przeklął starając się bardzo, aby zachować swój spokojny i opanowany
głos.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Zayn przyjdzie. Zayn przyjdzie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To ona! To moja Hannah! Czeka na mnie. Zacząłem biec lekkim
truchtem, moje serce wyskoczyło mi z piersi, a mój umysł zalały właściwe myśli.
Moja latarka wylądowała na plecach Nialla, jego ręka pocierała jego ramię. Tak,
Hannah tutaj była. Mogła być jedyną, która mogła uderzyć Nialla tak mocno.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Zayn przyjdzie. Zayn przyjdzie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jej głos był tak załamany i przepełniony bólem, że prawie
nie myślałem, że to była ona. Ale sposób w jaki powiedziała moje imię…
Uśmiechnąłbym się, gdyby sytuacja nie była tak ponura.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Jestem tutaj, kochanie. Jestem tutaj. – powiedziałem do
niej.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Skierowałem swoją latarkę na dziewczynę w kącie. Swoje
dłonie trzymała na głowie w obronie. Jej ciało było zwinięte w kłębek, by
bronić siebie przed poważnymi uszkodzeniami. Jej blade ciało było rozebrane do
naga z ubrań. Ciemnofioletowe i szare siniaki były rozproszone poprzez jej
kończyny i brzuch. Plamy krwi i głębokie cięcia znaczyły jej delikatną skórę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I to wszystko mnie zabiło.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zdumiało mnie to, że zaledwie 36 godzin temu właśnie ta
dziewczyna wrzasnęła na mnie, że w stosunku do niej jestem dupkiem czy coś
takiego.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Zayn? – uniosła swoje kołtunowate-blond włosy
przykrywające głowę, a moje oczy spotkały się z jej zielonymi. Jej zasłonięta
twarz wykrzywiła się w rozpaczliwy i pełny nadziei uśmiech. Dosłownie poczułem
jak moje serce spada do mojego żołądka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zbliżyłem się do niej ostrożnie z rękoma podniesionymi do
góry i dłońmi przed sobą. Chciałem aby wiedziała, że jej nie skrzywdzę.
Chciałem aby wiedziała, że zapewnię jej bezpieczeństwo.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Byłem w szoku, gdy natychmiast jej ciało zderzyło się z moim
sprawiając, że cofnąłem się o kilka kroków zanim znów mogłem utrzymać
równowagę. Jej drobna postać zderzyła się z moją piersią, jej chude ręce
owinęły się wokół mojej szyi. Moje ręce natychmiast owinęły się wokół jej talii
i trzymały ją blisko mojej piersi.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie wyobrażałem sobie, abym pozwolił jej odejść ponownie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Niall szedł za mną ostrożnie, gdy ja niosłem miłość mojego
życia na górę po schodach. Nie
patrzyłem na nikogo, gdy opuszczaliśmy budynek. Zignorowałem Louisa, gdy
zawołał pozostałych chłopaków, oczywiście dlatego, że byłem zajęty czymś innym.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie martwiłem się, gdy mijałem Liama i Harry’ego krzyczących
poniżające rzeczy w innym pomieszczeniu z cienkimi ścianami chroniącymi od ich
hałasu, gdy bili Jay’a niemiłosiernie. Niall pomógł mi wziąć Hanę do samochodu
i zawiózł nas do domu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Niall złapał dla mnie Eleanor, gdy ja zabrałem Hanę prosto
do naszej sypialni. Jej piękne powieki były zamknięte na jej wdzięcznej twarzy.
Za każdym razem, gdy brała głęboki oddech
jej twarz wykrzywiała się w bólu. Cięcia i siniaki wzdłuż jej żeber
powiedziały mi dokładnie co miała zranione.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ostrożnie położyłem ją na łóżku i odciągnąłem pierzynę na
bok. Powoli czułem, że moje ciało rozpada się, gdy naprawdę miałem zbadać jej
cierpienie w świetle lamp mojego domu. Jay postawiło ją w tej sytuacji przez
to… Jay postawił ją w tej sytuacji przeze mnie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Liam zostawił Danielle mniej więcej sześć godzin przed
naszymi poszukiwaniami. Zrobił to dla jej bezpieczeństwa. Zrobił to, by ją
chronić. Danielle zrozumiała oczywiście i odeszła z własnej woli. To była tylko
kwestia czasu, aż nasz gang będzie zastraszony ponownie. To była tylko kwestia
czasu, aż dowiedzą się o Danielle. To była tylko kwestia czasu, aż ktoś
zabrałby też ją.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Więc odeszła. Liam dał jej bilet pierwszej klasy do innej
części kraju. Bolało go to, ale zrobił to co musiał. Płakał przez kilka godzin,
ale Liam wrócił do nas szybko.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dlatego, że wiedział, że zrobił to co było najlepsze.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Oczywiście, Louis także pomyślał o tych wszystkich rzeczach.
Obserwowałem go, gdy najpierw zwrócił się do Eleanor, krótko po tym jak Liam
zostawił i wysłał Danielle. Powiedział jej, że pomyślał, że najlepiej będzie,
jeśli go zostawi. Jeśli z nim zerwie. Jeśli pójdzie do przodu i będzie żyć
lepszym życiem. </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jej odpowiedź?</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Uderzenie w twarz i wprowadzenie przekleństw do gry.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie trzeba mówić, że Eleanor nigdzie nie pojechała.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dziewczyna wspomniana w pytaniu weszła cicho do pokoju i z
trudem łapała powietrze, gdy zobaczyła Hanę. Jej łzawiące oczy spotkały moje,
ale bezzwłocznie wyjęła apteczkę i zabrała się do pracy. Stałem przy brzegu
łóżka trzymając chudą rękę Hany w mojej dłoni, gdy Eleanor wycierała krew z jej
ciała.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogłem odwrócić wzroku od przepięknej twarzy mojej
dziewczyny.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałem nikogo tak pięknego jak
ona. Nikt więcej jeszcze nie był tak blisko.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Eleanor nałożyła Neosporin na cięcia Hany i jeszcze przyniosła
zestaw medyczny z igłą i nicią do zszycia kilku głębszych nacięć.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W pewnym momencie, ostry ból obudził Hanę, ale Eleanor
szybko wyjęła pigułkę i zmusiła ją do połknięcia. Kilka miesięcy temu, Eleanor
dała mi te same pigułki, by pomóc Hanie wyzdrowieć z innych kłopotów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Innych kłopotów, w których była przeze MNIE.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ja byłem problemem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zawsze problemem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Eleanor wcierała jakiś krem w ciemne siniaki plamiące skórę
w kolorze kości słoniowej. Jej ręce ostrożnie dotykały ramię, palec do uda,
palec do ramion. Puściłem ją, gdy Eleanor sprawdzała nadgarstek Hany. Skinęła
na mnie, więc wziąłem go znów w zasięg swojego dotyku. Eleanor przeniosła się
na drugi nadgarstek. </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zgięła każdy palec zanim delikatnie obracała jej
nadgarstkiem. Prawie natychmiast Hanna wyrwała swoją rękę daleko od Eleanor i
trzymała go przy swojej klatce piersiowej. Podczas snu mruczała przekleństwa,
ale to nie było nowe zjawisko.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Spałem obok Hany jakiś czas. Niektóry ludzie chodzili we
śnie, inni chrapali, a dużo ludzi mówiło, ale nie moja Hannah. Nie, ona klęła.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Czasami budziła mnie w nocy mrucząc słowa, których nawet ja
nie znałem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Co Ty, kurwa, zrobiłaś?</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogłem pomóc, ale warczałem na Eleanor. Brązowowłosa
dziewczyna spojrzała zaskoczona i natychmiast zaczęła bełkotać na swoją obronę.
</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- J-J-Ja myślę, że jest złamany… Zbyt łatwo było go zgiąć.
Odruch jej ciała…</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Odwróciłem oczy z daleka od niej i spojrzałem na dziewczynę
leżącą na łóżku.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie chciałem nawet wiedzieć co się stało, że miała złamany nadgarstek.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To znaczy, zrobiłem jej bardzo wiele chujowych rzeczy, ale
jeszcze nie udało mi się złamać pojedynczej kości w jej ciele. I czasami, aż
trudno się do tego przyznać, to było moim zamiarem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Eleanor zaczęła konstruować gips wokół delikatnego
nadgarstka Hany. Nastawiła go jak najdelikatniej umiała, pouczając mnie, by
trzymać Hanę ostrożnie, by nie mogła rzucać się we śnie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Słyszeliśmy, że reszta chłopaków przyszła do apartamentu,
ale żaden z nich nie ośmielił się przyjść do mojego pokoju, więc zignorowaliśmy
ich.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Mógłbyś…?</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Policzki Eleanor zaczerwieniły się, gdy wręczyła mi uśmierzający
krem i skinęła na siniaki na piersiach Hany. Siniaki w kształcie palców…
Zazgrzytałem zębami na myśl o tłustych palach Jay’a dotykających ją tutaj.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Podczas, gdy moje palce ostrożnie rozcierały krem na
perfekcyjnych piersiach, Eleanor ostrożnie wyciągnęła nogi Hany przed siebie.
Moje oczy powędrowały na dolne partie ciała Hanny, by zobaczyć czego Eleanor
tam szukała.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">A później to zrozumiałem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moje ręce drżały, a ja natychmiast zbladłem. Patrzyłem pytająco
na Eleanor mając nadzieję, że spojrzy na mnie i zaprzeczy moim najgorszym
obawom, ale widziałem jak jej oczy rozszerzyły się.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Proszę… - szepnąłem. Spojrzała na mnie smutno i skinęła głową.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Kurwa. Kurwa. Kurwa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie mogłem tego dłużej wytrzymać. Potwór wewnątrz mnie nie
mógł się już dłużej hamować. Godzinami go budowałem. Godzinami trzymałem swoją
złość w sobie, gdy jej szukaliśmy, gdy się o nią martwiliśmy, ale nie mogłem
już dłużej. Przestałem dotykać ciało Hany i opuściłem pokój bez słowa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Rozszalały minąłem moich czterech najbliższych przyjaciół
idąc do windy. Moja pięść przebiła ścianę, a ja wydałem z siebie bolesny krzyk.
To nie był nawet ból fizyczny żebym chciał płakać. To był JEJ ból. To było to
co ONA musiała przejść. </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Kolego, jest z nią w porządku. El jest tam, by ją
naprawić. Będzie jak nowa. Wszystko z nią w porządku, jest bezpieczna.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Niall próbował mnie pocieszyć, ale z grubsza go popchnąłem.
Patrzyłem jak jeden z moich najlepszych przyjaciół wylądował boleśnie na drogim
stoliku. On nawet nie patrzył na mnie zły, gdy się podnosił. Jego niebieskie
oczy nie wyrażały niczego, prócz litości.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- To koniec, Zayn. Masz ją tutaj ze sobą. – dodał Louis nie
ryzykując, by podejść bliżej mnie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Mogłem tylko sobie wyobrazić jak wyglądałem – zarośnięty,
włosy w nieładzie, potargane ubrania, drżące dłonie, oszalałe oczy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wziąłem wszystko co miałem, aby się nie załamać i nie
płakać. Moja Hannah. Moja biedna Hannah. Ona znaczy dla mnie wszystko. Jej
śmiech sprawiał, że uśmiech pojawiał się na mojej twarzy nawet w najciemniejsze
dni. Jej pewny siebie chód sprawiał, że śliniłem się za każdym razem, gdy
odchodziła. Jej napady złości trzymał mnie na palcach. Jej sarkastyczne
komentarze dowodziły, że poznałem kogoś kto mi dorównywał. Jej łzy były moim
bólem. Jej miłość była moim światem.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jest dla mnie wszystkim.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jest lepsza beze mnie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nic z tych rzeczy nie
mogło jej się stać ponownie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Będzie bezpieczna.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Bezpieczna jak Danielle.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Bezpieczna i zdrowa.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Chroniona przed ludźmi takimi jak Devon, którzy próbowali
zgwałcić ją te wszystkie miesiące temu.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Przed ludźmi takimi jak Jay, który… który…</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Przed ludźmi takimi jak ja. </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tak.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Będzie jej zdecydowanie lepiej beze mnie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">♥ rozdział tłumaczony przez Gosię z <a href="http://i-need-love-just-enough-love.blogspot.com/" target="_blank">http://i-need-love-just-<wbr></wbr>enough-love.blogspot.com/</a> ♥</span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-87916978570522866532014-03-16T17:05:00.002+01:002014-03-16T17:07:35.915+01:00Chapter 44: Nightmare<div dir="ltr">
<div lang="en-US" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Porwanie.</span></span></span></div>
<div lang="en-US" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Pierdolone
porwanie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ktoś
mnie porwał. Kto do cholery robi coś takiego? Czułam się jakbym
była w filmie czy czymś w tym stylu, bo normalnie nie zostajesz do
cholery porwany. Prawda? No proszę was.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Siedziałam
w moim pokoju, jak zwykle dąsając się na Zayna i jakiś dupek
pojawił się za mną. Musiał przyjść przede mną i schować się
gdzieś w moim pokoju aż mógł spokojnie wyjść i mnie dopaść.
Nie mogłam nawet krzyczeć, bo skurwiel chwytając mnie zatkał mi
usta szmatą.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Było
z nim dwóch innych mężczyzn. Zrobili bałagan w moim pokoju, więc
Zayn się nie pomyli. W jednej sekundzie zorientuje się co się
stało.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jakimś
cudem, skurwiele, przenieśli mnie przez okno i w dół na ulicę
zupełnie bezszelestnie. Nawet nie pamiętam jak to się stało. Kto
znosi dziewczynę ważącą 61kg w dół mieszkania (bez drabiny czy
wyjścia ewakuacyjnego) i do vana nie robiąc żadnego cholernego
hałasu?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Czy
to jest w ogóle możliwe?</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Najwyraźniej
tak.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Przewrócili
mnie próbując wsadzić mnie do furgonetki. Wyglądało na to, że
było to wyjątkowo trudne. Cóż, te cipy powinny się do tego
przyzwyczaić. Jeśli myśleli, że wsadzenie mnie do vana było
wyzwaniem, to czeka ich niezbyt miła niespodzianka.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Obudź
się!- Ktoś kopnął mnie w bok sprawiając, że przeturlałam się
kilka razy. Wydobyłam z siebie żałosne jęknięcie i podniosłam
się na kolana.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Wstawaj!- Spojrzałam w górę na cień człowieka górującego nade mną, ale
zrobiłam co mi kazał i wstałam. Podszedł bliżej, przynosząc ze
sobą odrażający zapach. Woń alkoholu i papierosów zawirowała
wokół mnie, gdy pochylił się na wysokość moich oczu.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
pachnie papierosami. Ale jakby z leśną nutką, męskim zapachem
zmieszanym z papierosami i odrobiną wody kolońskiej. Ten facet
pachniał zbyt mocno papierosami, dodatkowo woń alkoholu była
odurzająca. I zamiast wody kolońskiej, pachniał potem. </span></span></span>
</div>
<div lang="en-US" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Cudownie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Ty
musisz być Hannah
Olson.- Zaczął pewnym, niskim głosem. Cofnęłam się od niego o
krok, by móc lepiej przyjrzeć się jego gębie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nigdy
wcześniej go nie widziałam. Byłam tego pewna. Wiedziałam, że
zapamiętałabym jego blizny i poprzekłuwane, czarne oczy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="en-US">Co
się stało kochanie? Boisz się?-</span>Zaszydził,
śmiejąc się głośno i obrzydliwie. Prychnęłam na jego
komentarz, moja duma brała górę nade mną.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Błagam.
Miałam do czynienia z gorszymi niż ty.- Byłam tego pewna,
przecież dawałam radę z najciemniejszą stroną Zayna, więc ten
facet będzie niczym bułka z masłem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moja
głowa odskoczyła w bok, gdy jego szorstka dłoń zetknęła się z
moim policzkiem. Nie wydobyłam z siebie nawet okrzyku bólu. Tak,
bolało jak diabli. Tak, czułam ból. Ale to było nic, w porównaniu
do tego, co czułam wcześniej. Nic nie było porównywalne do tego
co zrobił mi Zayn. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Tak
uważasz ty, ale jestem twoim najgorszym koszmarem, skarbie.- Warknął. Zaśmiałam się gorzko.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Szkoda,
że mój najgorszy koszmar uderza jak baba.- Moje usta zdają się
nigdy nie być zgodne z rozumem. Pomyślałam, że kurwa, ten facet
jest poważny, ale mimo to obraziłam go. Byłam na fali.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Słucham?- Warknął. Mogłam przeprosić i dać spokój, ale czy to zrobiłam?
Oczywiście, że nie. Jestem Hannah Olson i z jakichś cholernych
powodów nie mogę utrzymać mojej gęby zamkniętej na kłódkę.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-N<span lang="pl-PL">ie
zrozumiałeś? Uderzasz. Jak. Baba.- I wtedy wylądowałam na
podłodze. Popchnął mnie na beton i kopnął dwa razy w jelita z
olbrzymią siłą. Poczułam jakieś szarpnięcie wewnątrz mnie i
natychmiast zwinęłam się w kłębek chroniąc najważniejsze
narządy. Kopnął mnie w tył, uderzając w kręgosłup i posyłając
osty ból z góry na dół moich pleców.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Chciałam
zwymiotować, ale gdy otworzyłam usta, wypłynęła z nich jedynie
krew. Cholera.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Podoba
ci się to suko? Kto teraz jest babą?-Krzyknął, gdy zawisnął
nade mną. Brutalny cios został skierowany w mój bok, nim mężczyzna
szybko się oddalił. Gdy tylko zniknął, dwaj inni podeszli do
mnie. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Chwycili
mnie za ramiona i podnieśli z podłogi. Próbowałam walczyć z ich
uściskiem, ale mocny uchwyt jedynie zacieśnił się na moich
ramionach. Wywlekli mnie z pokoju i zrzucili ze schodów. Sturlałam
się na dół i wylądowałam z hukiem.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Spojrzałam
w górę, tylko po to by zobaczyć jak dwaj mężczyźni zatrzaskują
i zamykają drzwi u szczytu schodów.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie
miałam sił by się podnieść, skuliłam się jedynie u stóp
schodów i pozwoliłam wydostać się cichemu szlochowi, gdy
zdradzieckie łzy spłynęły po moich policzkach.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Nie
wiem jak długo tak tkwiłam nim drzwi znów się otworzyły. Dwóch
mężczyzn zeszło na dół i znów mnie chwyciło. Byli inni niż ci
poprzedni, byli dwa razy bardziej szorstcy. Ich palce wbijały mi się
w ciało, gdy ciągnęli mnie po schodach. Popchnęli mnie na podłogę
przed potwornym mężczyzną, którego widziałam już wcześniej i
przytrzymali mnie w miejscu. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">To
wszystko- Poinformował ich przerażający facet. Puścili mnie i
zniknęli w głębi korytarza. Błądziłam wzrokiem dookoła, byleby
tylko nie patrzeć na mężczyznę przede mną. Wyglądało na to, że
byliśmy w czymś w stylu magazynu. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Nie
był to zużyty, opuszczony magazyn jak na filmach. W tym można było
mieszkać, był przystosowany na kryjówkę dla tego faceta
kimkolwiek on był. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ta
kryjówka nie utrzyma mnie w ukryciu przez wieczność. Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Spójrz
na mnie, suko- rozkazał mężczyzna.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Niechętnie
uniosłam brodę do góry, tak że nasze spojrzenia zetknęły się
ze sobą. Jego czarne oczy srogo wpatrywały się wprost we mnie i
praktycznie mogłam zobaczyć złowrogie myśli przelatujące przez
jego umysł.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Zayn
nas znajdzie i was zabije.- wycedziłam odważnie. Czekałam na
wybuch jego złości i kolejny cios, ale moje ostre słowa spotkały
się z głośnym śmiechem.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">To
prawda, moja droga.- Kucnął, by lepiej mnie widzieć. Wciąż byłam
na podłodze, zbyt obolała by się podnieść, więc pochylił się
by upewnić się, że patrzę mu prosto w twarz.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">W
zasadzie nawet to zaplanowałem. Wiem, że nie wyjdę z tego cało,
ale ty również nie.- Zasyczał. Jego ogromna dłoń chwyciła mój
podbródek. Szarpnął mnie do przodu, tak że znajdowałam się
praktycznie pod nim. Próbowałam się wykręcić, ale nie byłam w
stanie z nim walczyć. Przytrzymywał mnie mocno zadając ból
wbijającymi się palcami.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Myślisz,
że boję się umrzeć? Moja droga, tu chodzi jedynie o zemstę.
Widzisz, dawno temu rządziłem Londynem, kontrolowałem go. MÓJ
gang był postrachem. Wtedy pojawiło się One Direction i zajęło
moje miejsce. Byli zbyt silni dla moich ludzi. Wiedziałem, że ich
siły były większe niż moje i nigdy nie odzyskam Londynu.- Wyjaśnił. Każde słowo wypowiadał ostro i z goryczą. Jego kolano
przycisnęło moją pierś, gdy tylko wspomniał o One Direction.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ledwo
oddychałam przez ściśnięte płuca, ale nie walczyłam z nim.
Przegrałabym w mgnieniu oka.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Więc
widzisz kochanie, czekałem na zemstę idealną. One Direction
zabrali wszystko co miałem, więc postanowiłem odebrać wszystko co
mają oni.- Uśmiechnął się do mnie drwiąco.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Ale
widzisz, Hannah.- wycedził moje imię z obrzydzeniem -Chłopaki z
One Direction nie mieli nic do stracenia, aż do tego momentu.
Zauważyłem ciebie. Widziałem cię razem z muzułmaninem. Widziałem
jak ten kutas patrzył na ciebie, jak się o ciebie troszczył.
Zrozumiałem, że otrzymam moją zemstę za twoją pomocą.- Zachichotał. Wzdrygnęłam się na sposób w jaki mówił o Zaynie.
Nigdy w życiu nie słyszałam takiej nienawiści. Nawet gdy
nienawidziłam Zayna, uważałam jego głos za jedynie trochę
szorstki. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Teraz
zamierzam cię złamać. On spędzi następne półtora dnia szukając
ciebie i mnie. Wpadnie tu po 36 godzinach by cię uratować, 12
godzin przed swoim terminem, jego ludzie zabiją wszystkich moich i
mnie, ale mnie to nie obchodzi, bo wtedy będę już zwycięzcą.- Uśmiechnął się krzywo. Jego oczy były ciemne, ale mogłam
zobaczyć, że nic się za nimi nie kryje. Żadne emocje oprócz
nienawiści. Nic. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Gdy
zabierze cię do domu, zobaczy, że jesteś złamana. Nie będziesz
tą samą osobą. Będziesz nieodwracalnie zraniona... pełna blizn.
Będzie musiał z tym żyć do końca swojego życia. Zrujnowanie
jednego z ich żałosnych istnień mi wystarczy. Mogę być martwy,
ale będą zwycięzcą.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Jeśli
myślisz, że mnie złamiesz, to mnie nie znasz.- Wycedziłam tak
zaciekle jak tylko potrafiłam. Mężczyzna tylko się ze mnie
zaśmiał.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Zdecydowanie
nie wiesz, kim jestem, Hannah. Zayn nic ci nie powiedział?- Spojrzał na mnie wyzywająco unosząc brwi z rozbawieniem.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Zayn
nie łączy swojego życia prywatnego ze swoja pracą.- syknęłam,
moje policzki zaczerwieniły się trochę na myśl, że ten dupek ma
rację; Zayn nie powiedział mi nic o One Direction ani o tym czy się
zajmuje.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Cóż,
jestem Jay Fisher. Przywódca Sharksów.- Spojrzał na mnie jakbym
powinna od razu rozpoznać jego nazwisko. Jakby spodziewał się, że
nagle opadnie mnie strach. Ja tylko wpatrywałam się w niego wciąż
tak samo zdezorientowana.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">To
zespół czy coś w tym stylu?- Zapytałam się go poważnie,
starając się jak tylko mogłam by zapobiec wypłynięciu
uśmieszkowi. Zacisnął zęby i rozszerzył nozdrza. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W
jednej chwili znalazłam się po drugiej stronie pokoju, uderzając w
ścianę z głośnym hukiem. Wydałam z siebie cichy skowyt i
starałam się podnieść. Jay podszedł i mocno kopnął mnie w bok.
Dłonią oplótł moja szyję i podniósł z podłogi. Wbijałam w
niego paznokcie i drapałam, ale nawet tego nie poczuł. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Przyparł
mnie do ściany i uderzył w brzuch. Próbowałam opaść na podłogę
i zwinąć się w kłębek , ale mnie nie puszczał. Uderzał mnie
raz za razem aż w końcu pozwolił mi zsunąć się na ziemię.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Ty
głupia suko. Nie masz zielnego pojęcia po co tu jesteś.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Wyszedł
i dwaj mężczyźni znów się pojawili i zrzucili mnie ze schodów.
Moje ręce i nogi podrapały się, gdy runęłam z betonowych stopni.
Wylądowałam na nadgarstku i cicho krzyknęłam. Coś było nie tak.
Oparłam się o ścianę i przyłożyłam rękę do piersi.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="pl-PL">Nie
była złamana, to wiedziałam, ale coś było z nią nie w porządku.
Była co najwyżej zwichnięta, ale to nie znaczy, że nie bolało
jak cholera.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Minęła
kolejna godzina lub dwie nim mężczyźni znów po mnie przyszli.
Warknęłam na nich, ale nic sobie z tego nie zrobili. Mieli gdzieś,
że całe moje ciało bolało jak cholera. Nie obchodziło ich, że
bolał mnie nadgarstek. Albo, że moje mięśnie były obolałe.
Albo, że byłam wycieńczona. I chciałam do domu. Nie mogło ich to
mniej obchodzić.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Znów
zostałam rzucona na ziemię przed Jay'em. Spojrzałam na niego, nie
zdając sobie nawet trudu by ukryć smutek, którym byłam
przepełniona. Trącił mnie brutalnie nogą i przykucnął przy
mnie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Myślisz,
że jesteś wielka i potężna, czyż nie? Myślisz, że Zayn jest
tym dobrym w tym wszystkim? Jest tak samo zły jak i ja, laluniu.- Warknął. Pokręciłam głową. Wiedziałam, że Zayn był zły, ale
nie był nawet porównywalny do Jay'a. Pod wszystkimi krzywdami, pod
tym całym bólem, pod tą całą przemocą, był dobry człowiek.
Dobry mężczyzna, który mnie kochał.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Zayn
nie jest nawet porównywalny do hołoty tak niskiej jak ty.- Obraziłam go, cholernie dobrze wiedząc, że poniosę konsekwencje
tego. Ale po prostu nie mogłam pozwolić mu mieszać imienia Zayn'a
z błotem. Fizycznie nie mogłam mu na to pozwolić. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Zapłacisz
za to.- Zaśmiał się złowieszczo. Skinął na dwóch mężczyzn,
którzy zjawili się na komendę i przeciągnęli mnie na środek
podłogi magazynu. Pchnęli mnie na ziemię i stanęli zaraz za mną.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Rozbierz
się.- Zarządał Jay podchodząc do nas. Zaczęłam dusić się z
przerażenia. Całe moje ciało zaczęło drżeć ze strachu, ale nie
poruszyłam się. </span></span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Nie.- Odpowiedziałam krótko słabym głosem. Znów kiwnął na swoich
ludzi, którzy natychmiast podeszli i przycisnęli mnie płasko do
chłodnego betonu. Przytrzymywali mi ręce i nogi uniemożliwiając
mi przeciwstawienie się ich sile nawet w najmniejszym stopniu.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jay
podszedł z szelmowskim uśmiechem i chwycił tkaninę na mojej
piersi. Pociągnął gwałtownie i zdarł ze mnie bluzkę. Zaczęłam
kopać i wiercić się, ale nic to nie dało. Jay bezwstydnie
podziwiał moje piersi, gdy wyciągnął scyzoryk i powoli rozciął
moje spodnie. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Świeże,
gorące łzy spływały po moich policzkach. Cholera cholera cholera
cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera
cholera cholera cholera cholera cholera cholera cholera.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
<span lang="pl-PL">Jego
brudne ręce odnalazły mój biustonosz i rozpięły go. Jego oczy
powędrowały do ostatniej części garderoby, która zasłaniała
moje ciało. Nie nie nie nie NIE!</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Podobnie
jak moją koszulę, Jay zerwał ze mnie moje majtki, pozostawiając
mnie całkowicie obnażoną przed nim. Poczułam gorąco na
policzkach i coraz intensywniej spływające łzy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Teraz
moja droga, zmierzasz zrobić to z własnej woli? Czy będę musiał
cię do tego zmusić?- Uśmiechnął się drwiąco. Nawet w
zupełnym strachu i desperacji moja niewyparzona gęba i arogancka
strona mnie wzięła nade mną górę.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Nie
dotknęłabym cię z własnej woli nawet półmetrowym kijem.- Jego
uśmiech zmienił się na złowieszczy i nikczemny.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-<span lang="pl-PL">Bardzo
dobrze.- Sięgnął po swój pasek i rozpiął go. Wyciągnął go
gładko, nie spuszczając ze swoich czarnych, przepełnionych złem
oczu moich smutnych i przerażonych. Niespodziewanie klęknął
przede mną, między moimi nagimi kolanami. Oddech uwiązł mi w
gardle, gdy podniósł pas i silnie opuścił na mój goły tors.</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Skóra
mocno zapiekła i musiałam zacisnąć powieki by powstrzymać
napływające łzy. Bił mnie swoim psem raz za razem. Skórzany pas
pozostawiał pręgi na moim nagim ciele. Pas przedzierał się przez
skórę i ranił moją duszę. Uderzenia sprawiały, że czułam się
bardziej chujowo i poniżona niż kiedykolwiek wcześniej.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Trzęsłam
się i drżałam, skomlałam i płakałam aż uderzenia ustały, ale
nawet wtedy nie otworzyłam oczu.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-20
godzin.-Jay zachichotał mi do ucha pochylając się nade mną. Nie
patrzyłam na niego, ale słyszałam szelest materiału, więc
wiedziałam co będzie następne. Chciałam by wrócił do bicia
mnie. Chciałam, żeby to co miało się stać, nie było prawdziwe. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale
wtedy go poczułam. Wewnątrz mnie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To
był dopiero drugi raz, gdy uprawiałam seks. Ból jego pchnięć
prawie dorównywał emocjonalnemu bólowi, który bliznami naznaczał
moją egzystencję. Prawie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Pchnięcie
za pchnięciem. Jęk za jękiem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie
rozumiem jak tych dwoje mężczyzn mogło po prostu mnie trzymać,
gdy ten potwór mnie torturował. Musieli być również źli. Coś
musiało być nie tak również z nimi. Wszyscy w tych Sharksach byli
niewiarygodnie popieprzeni.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Gdy
Jay skończył ze mną, zostałam zrzucona na dół schodów i
zamknięta w piwnicy. Przeczołgałam się i ukryłam pod schodami.
Zwinęłam się w kłębek i po prostu płakałam. Okropny szloch
wstrząsał moim ciałem.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Teraz
wiem jak Clarie czuła się, gdy Harry ją zgwałcił. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie
mogłam nawet wzbudzić w sobie wystarczającej nienawiści, gdy
myślałam o Harrym. Tak bardzo jak go nie lubiłam, tak wiedziałam,
że Harry nie jest aż tak okropny jak Jay. Tak samo Zayn.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nikt
nie mógłby być.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Następne
piętnaście godzin było piekłem. Dwaj mężczyźni przychodzili
cztery razy by zabrać mnie na górę by Jay… Jay… Jay… robił
pewne rzeczy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie
miałam już więcej łez do wylania. Moja tolerancja bólu była tak
duża jak tylko to możliwe. W pewnym momencie stałam się nieczuła
na jego znęcanie się nade mną. Każde pchnięcie, każde
uderzenie, każde kopnięcie, każdy ból zmieszał się w jedno.
Całe moje ciało płonęło i nie potrafiłam już odróżnić
poszczególnych aktów przemocy.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zostałam
wrzucona do piwnicy z przypomnieniem, że zostało jeszcze 5 godzin.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To
była jedyna rzecz, która pomagała mi to wszystko przetrwać.
Obietnica, że znów go zobaczę. Obietnica, że mnie przytuli.
Obietnica, że będę mogła przebiec palcami przez jego włosy.
Obietnica, że znów i znów i znów się na mnie zezłości i
będziemy się kłócić. Obietnica, że pod koniec dnia zasnę w
jego ramionach.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Minęły
dwie godziny, gdy Jay zszedł do mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął
się złośliwie. Jego czarne oczy napotkały moje, ale odwróciłam
wzrok. Nie mogłam na niego patrzeć. Nie mogłam już dłużej
znieść jego ciemności. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Trzy
godziny laluniu.- Powiedział i odwrócił się do wyjścia.
Zobaczyłam jak zatrzymał się na stopniu schodów nim spojrzał na
mnie jeszcze raz.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Mówiłem
ci kochanie, że wygram. Ja zawsze wygrywam.- Zniknął na piętrze
nad piwnicą, Chichocząc ponuro po drodze. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Miał
rację, wygrał.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Poddałam
się. Złamał mnie.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zayn
przyjdzie. Zayn nadejdzie. </span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">rozdział przetłumaczony przez <a href="https://twitter.com/Just_a_Girl_09">@</a><span class="screen-name"><a href="https://twitter.com/Just_a_Girl_09">Just_a_Girl_09</a> ☺</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #cccccc;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span class="screen-name">i pytanie do was, kiedy dodać następny? haha</span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-70494411777058774512014-02-23T19:06:00.001+01:002014-05-09T18:15:36.501+02:00Chapter 43: Zayn’s POV<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Zayn!- zostawiłem to co robiłem, gdy usłyszałem wołającą mnie Eleanor. Ja i Louis od razu zerwaliśmy się na nogi.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Zayn! Hannah wychodzi! Że co, kurwa? Serce mi stanęło i wybiegłem z kuchni do przedsionka. Moje oczy wyłapały spojrzenie Hany, gdy drzwi windy zaczęły się zamykać. Uśmiechnęła się do mnie z premedytacją. Podbiegłem w jej stronę, gotowy by wsadzić rękę pomiędzy drzwi, żeby zapobiec żeby dokądś poszła, ale byłem sekundę za późno. Pieprzone drzwi zamknęły mi się tuż przed twarzą. <br />-Kurwa!- krzyknąłem, uderzając pięścią w ścianę obok drzwi. Czy ona nie wiedziała co tam na nią czeka? <br />Wciąż dokładnie pamiętałem, gdy wróciliśmy do domu ze sklepu i czekali na nas chłopaki. Puścili mi wiadomość głosową od faceta, o którym nie słyszałem od czterech lat. Groźba, której się spodziewałem, ale i tak mnie zaskoczyła.<br />Przedtem nie miałem w życiu nikogo, kto mógłby być moją słabością.<br /><b>,,Pilnował bym swojej dziewczyny, gdybym był tobą, Malik.</b></span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><b><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">” </span></span></b><br />Chcieli Hanę.<br />Pieprzeni Sharksi chcieli moją dziewczynę.<br />-Nic się jej nie stanie. Pójdziesz po nią, gdy winda już wróci.- Louis odezwał się zza mnie. Obróciłem się tak szybko, że normalnie zakręciłoby mi się w głowie, gdyby i tak nie panował w niej zamęt. Moje oczy skupiły się na jego ochronnym uścisku na Eleanor. <br />-Skąd to, kurwa, możesz to wiedzieć, Lou? Słyszałeś przecież groźbę!- wydarłem się na niego, dźgając go palcem. Louis podniósł ręce w poddańczym geście, na chwilę puszczając El. <br />-Zayn. Weź się uspokój. Winda jest już w drodze na górę.- starał się mnie pocieszyć. Ta, chuj z nim. <br />-Nie mów mi, kurwa, żebym się uspokoił, gdy Hannah jest w niebezpieczeństwie!- krzyknąłem, popychając go, tak, że się potknął i zmrużył na mnie oczy. Wyciągnął rękę i pociągnął Eleanor za siebie. Kątem oka zobaczyłem jak Harry i Niall się podnoszą, gotowi, by rozdzielić mnie i Louisa jeśli stracił bym nad sobą panowanie, co jest do mnie bardzo podobne. <br />-Jeśli Eleanor by coś groziło, oboje wiemy, że nie byłbyś, kurwa, spokojny.- zawrzałem, starając się zapanować nad moim gniewem jak tylko mogłem.<br />Hannah mnie do tego zmuszała. Z jakiegoś powodu sprawiała, że chciałem być lepszym człowiekiem, a ja, kurwa, nie wiedziałem dlaczego tak było. Sprawiała, że przestałem wyżywać się na Louisie, a nawet jej z nami nie było. Ja pierdole. <br />-Masz rację, też bym ześwirował. A teraz właź do tej pieprzonej windy, zanim ci ucieknie.- rozkazał. Przytaknąłem do niego z wdzięcznością i wypadłem stamtąd jak burza. <br />Jazda windą trwała wieczność i ciągle się w niej kręciłem. Gdy już dotarłem do lobby, nie musiałem nawet przepychać ludzi, żeby zrobić sobie miejsce. Odszedłem w stronę budynku, w którym Hannah odbywała staż.<br />Jeśli coś by się jej stało... nie wiem co był zrobił. Może zawody w zabijaniu ludzi? Ledwo kontrolowałem swój gniew jeśli o to chodziło. Bez niej przy moim boku, oszalałbym. Dosłownie.<br />Nie pamiętałem nawet, jak bez niej wyglądało moje życie.<br />Pokonała trzy przecznice.<br />Pokonała trzy przecznice od mojego mieszkania zanim wyłapałem wzrokiem tył jej głowy. Jej długie ciemne włosy kołysały się, gdy szła dumnie po chodniku. Mój gniew zeszedł na chwilę na bok, a moje oczy powędrowały w dół jej ciała. Ołówkowa spódnica opinała jej tyłek, a moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. <br />Irytowała mnie do pieprzonej nieskończoności. Nigdy nie wykonywała poleceń. Zawsze pakowała się w kłopoty.
Ale cholera, była gorąca. Nie była super-chuda czy wysoka jak Danielle. Była ode mnie o wiele niższa, co mi się podobało i miała seksowne krągłości bez bycia grubą. <br />Idealna.<br />Absolutnie idealna.<br />Gdy już ją dogoniłem, odczekałem chwilę, żeby rozejrzeć się po okolicy. Musiałem upewnić się, że nie było tu nikogo z Sharksów. Wyciągnąłem rękę, żeby złapać ją za ramię. Szybko pociągnąłem ją w tył, tak, że wpadła na moją pierś. Siła jej małego ciała nawet trochę mnie nie zachwiała. Owinąłem ramiona wokół jej delikatnej talii i lekko ją ścisnąłem. <br />-Dokąd się, kurwa, wybierasz, kochanie?- warknąłem jej do ucha. Nie ważne jak bardzo się starałem albo cokolwiek robiłem, ona nie mogła załapać faktu, że moim światem rządzą reguły. Nie mogła sobie tak po prostu pójść. <br />-Do pracy.- syknęła. Jej drobny łokieć wysunął się do tyłu i walnął w mój brzuch. Chrząknąłem z bólu, ale jej nie puściłem. Uciekłaby, gdy tylko poluzowałbym uścisk.<br />-Nie sądzę.- obróciłem nas, tak, że mogłem przygwoździć ją do ceglanej ściany pobliskiego budynku. Musiałem zachować spokój, gdy widziałam jak krzywi się z bólu. Nienawidziłem ją krzywdzić, ale nie miałem innego wyboru. Nie wiedziałem jak inaczej zmusić ją do współpracy. <br />-Nie wiesz jakie niebezpieczne jest dla ciebie bycie tutaj?- syknąłem, pochylając się, tak, że mieliśmy oczy na tym samym poziomie. Zauważyłem, że dłonie się jej trzęsły i jak drgało jej gardło, gdy przełykała ślinę. Bała się mnie. I dobrze. Taki był cel mojego zachowania, ale dlaczego byłem też taki rozczarowany sobą, że ją przerażałem? <br />-Nie, ty głupia pizdo. Jak do cholery mam wiedzieć co jest grane skoro, kurwa, wszystko przede mną ukrywasz?!- warknęła w odwecie. Jej odwaga i głupota całkowicie przewyższał jej strach. Zwalczyłem chęć do uśmiechnięcia się dumnie.<br />Zadziorność Hany była jedną z rzeczy, które w niej kochałem. Ale było to też jedną z rzeczy, które doprowadzały mnie do szaleństwa. <br />-Jak ty mnie, kurwa, nazwałaś?- prychnąłem, jeszcze raz przygważdżając ją do ściany. Czasami, nawet gdy wściekłość nie przejmuje nade mną całkowitej kontroli, nie mogłem się powstrzymać przez zrobieniem jej krzywdy. Nigdy nie zważała na to co robi, a ja musiałem pokazać jej, że są konsekwencje. Bałem się, że jeśli nie zrobię jej krzywdy w ramach kary to staną się gorsze rzeczy. Takie jak to, że Sharksi mogliby położyć na niej swoje obślizgłe łapy. <br />-Potrzebujesz aparatu słuchowego, staruszku? Chyba mnie słyszałeś.- opowiedziała. Dałem jej drobnym dłoniom uderzyć mnie w pierś, chyba w celu popchnięcia mnie do tyłu, ale jej małe rączki nic nie zdziałały. Ledwo się w ogóle poruszyłem. Jej siła ani trochę nie równała się z moją. <br />-Chodźmy już.- zaczepiłem ręce wokół jej nadgarstków jak kajdanki i zacząłem ją ciągnąć z powrotem do mojego- to znaczy do naszego domu. Siłowała się ze mną przez całą drogę i pozostając przy swoim nastawieniu przez cały czas przeklinała. <br />I oczywiście nikt nie stanął mi na drodze, bo nikt, kurwa, nie zadziera z Zaynem Malikiem. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">No, z wyjątkiem Sharksów.<br />-Jeśli będę musiał wciągnąć do windy, to będziemy mieli pieprzony problem. Rozumiesz, kochanie?- potrząsłem nią lekko, żeby zrozumiała przekaz, ale tylko przewróciła oczami. <br />-No to chyba będziemy mieli pieprzony problem.- warknęła, gdy dalej zaczęła się ze mną szarpać. Zmrużyłem na nią oczy. Naprawdę musiałem się starać, żeby kontrolować swój gniew i nie pobić jej na oczach wszystkich w lobby tak jak chciałem. <br />Nie byłem już takim człowiekiem. A przynajmniej tak sobie wmawiałem. <br />-Chyba powinnaś rozważyć to ponownie.- ostrzegłem ją. Naprawdę testowała moje granice, ale nie mogłem oczekiwać od niej żeby się zachowywała. To po prostu nie było w jej stylu.<br />-Weź jeszcze mnie ugryź- syknęła. Wepchnąłem ją do windy i przycisnąłem do niej moje ciało, przypierając ją do ściany.<br />-Nie kuś mnie, kochanie.- miała na twarzy uśmieszek. Myślała, że nie będę mógł z niej nic wyczytać, ale dokładnie wiedziałem co chce zrobić. Szybko zablokowałem ręką jej kolano, które wędrowało do mojego krocza. Z siłą odepchnąłem jej nogę do tyłu i złapałem ją za ramiona.<br />-Niezła próba.- przełknęła nerwowo ślinę. Znów przytwierdziłem jej ciało do ściany windy, gdy wiozła nas już w górę, do mojego mieszkania.<br />-Zayn, ja-<br />-Cśśś. Po prostu zamknij te twoje piękne usteczka zanim przysporzą ci jeszcze więcej kłopotów.- prychnęła obrażona i dumnie mnie minęła, wchodząc do mieszkania, zdzielając mi po drodze z bara. Obróciłem się i poszedłem tuż za nią, depcząc jej po piętach.<br />Widziałem, że Eleanor posłała jej przepraszające spojrzenie, stamtąd gdzie siedziała na kolanach Lou. Nie miała za co ją przepraszać. W przeciwieństwie do niektórych, zrobiła to co powinna. <br />-Hannah! Nie skończyliśmy jeszcze gadać!- krzyknąłem za nią. Obróciła się i spojrzała mi prosto w oczy. Nie miała w w nich ani grama strachu, ale wiedziałem, że tam był. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Jeśli nie chcesz powiedzieć mi co jest grane, to ta rozmowa jest z pewnością skończona.-warknęła. Strasznie chciałem powiedzieć jej o tej groźbie, ale nie mogłem. Nie chciałem jej straszyć. Nie chciałem, żeby się zamartwiała. <br />Plus, znając Hanę jej reakcja wpędziłaby ją w jeszcze większe zagrożenie.<br />Louis mógł powiedzieć Eleanor, bo racjonalnie myślała. No i dlatego, że jest pieprzoną cipą, która nie potrafi trzymać języka za zębami. <br />Liam nie powiedział Danielle, bo byłaby przerażona. Ta biedna dziewczyna i tak trzęsła się nawet w naszym towarzystwie. <br />No a do tego groźba była skierowana tylko do Hany, a nie do reszty dziewczyn. Tak naprawdę nikt nie wiedział o Eleanor i Danielle, a Harry i Niall sypiali z naznaczonymi dziewczynami tak dużo razy, że zdążyły już zmieszać się z tłumem. <br />Ale nie moja Hannah.<br />Hannah stała się znana dla wszystkich, nawet moich wrogów. <br />Dałem jej odejść, nie mając serca kłócić się z nią jeszcze bardziej, wiedząc, że to przez jej związek ze mną jej życie jest w niebezpieczeństwie. Była moją dziewczyną i to była moja wina, że te dupki siedziały jej na ogonie. <br />-Dzięki Bogu, że nic jej nie jest.- Liam wymamrotał. Danielle przytaknęła w zgodzie, jak zawsze nic nie mówiąc. <br />-Powinieneś trzymać ją na smyczy, stary.- Niall zażartował. Spojrzałem na niego, mając nadzieje, że ciemność w moich oczach wystarczy, żeby się, kurwa, zamknął. Może i jesteśmy przyjaciółmi, ale miałem dość tego, że moi kumple gadają takie gówna o mojej dziewczynie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Reszta popołudnia była napięta. Hannah dalej była na mnie wkurzona, za to, że nie chciałem jej powiedzieć, co się dzieje, więc ją ignorowałem. Wolałem już udawać, że jej tu nie było niż skończyć robiąc coś, czego bym żałował.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie byłem już tą osobą. <br />-Będzie obiad czy z tego też jestem wykluczona?- Hannah warknęła. Czułem się winny, ale nie była jedyną, która o tym nie wiedziała;
Danielle też była niczego nieświadoma, ale jej to chyba nie przeszkadzało.<br />-Dość tego, kochanie.- warknąłem. Wiedziała, że pracowałem nad moim gniewem, ale i tak testowała jego granice. Zacisnąłem pięści na oparciu mojego krzesła i policzyłem pod nosem do dziesięciu. Najwyraźniej to miała być jakaś gówniana metoda, która miała pomóc mi z poradzić sobie z gniewem. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Totalne pierdolenie.<br />Wciąż chciałem uderzyć ją w twarz. W jej piękną, porcelanową twarz.<br />Coś zdecydowanie było ze mną nie tak.<br />Ale z nią również było coś nie tak, bo ze mną została. <br />-Bo co zrobisz? Pobijesz mnie?- rzuciła mi wyzwanie, desperacko szukając sposobu, żeby ktoś zwrócił na nią uwagę. <br />-To zaproszenie?- powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Tak bardzo jak jej niezależność mnie podniecała, to niesamowicie mnie też wkurwiała. <br />Prychnęła obrażona i obróciła się na pięcie, wpadając jak burza do naszej sypialni. Uśmiechnąłem się zwycięsko i rozluźniłem moje napięte mięśnie. Udało mi się skończyć kłótnię bez przemocy. Fajne uczucie.<br />Gdzieś półtora godziny później Eleanor wstała. <br />-Pójdę sprawdzić co u Hany. Jest jakoś nadzwyczaj cicho.- spojrzałem w górę na brązowowłosą dziewczynę z zaskoczeniem. To było dziwne, że mojej dziewczynie udało się być tak długo bez wywołania jakiś szkód. Obserwowałem jak El i Danielle wyszły z salonu i udały się do końca korytarza. <br />Odczekałem chwilę, zanim wstałem żeby za nimi pójść. Zanim mogłem się chociaż ruszyć, żeby wyjść z pomieszczenia, Danielle wydarła się w niebo głosy. Cała nasza piątka pobiegła do mojej sypialni szybciej niż wydawało się to możliwe. <br />Danielle i Eleanor stały na środku pokoju z bladymi twarzami i ustami otwartymi w szoku. Liam i Louis od razu do nich podbiegli. <br />Te ich przesłodzone związki mnie obrzydzały.<br />Hannah i ja nie musieliśmy tacy być. Mieliśmy siebie nawzajem. <br />Rozejrzałem się po pokoju. Nie było nigdzie Hany, ale było za to otwarte okno. Znów mnie, kurwa, zostawiła...<br />Wpadłem w furię. Miałem nagłą potrzebę przywalenia komuś. Gdy położę na niej ręce, przysięgam na Boga, skręcę jej kark. Zrobię to, żeby już nigdy nie była w stanie chodzić. Zrobię- <br />-Zayn, stary. Weź rzuć okiem.- Harry pomachał mi przed twarzą kawałkiem papieru. Wyrwałem mu go z ręki i skorzystałem z okazji by się rozejrzeć. <br />W pokoju panował totalny bałagan.<br />Łóżko było nie pościelone, a kołdry były rozrzucone na podłodze. Krzesło leżało do góry nogami, a po całym pokoju walały się papiery. Zasłony były zerwane z karniszy. Było też małe wgniecenie zostawione na ścianie obok łazienki. Wyglądało jakby przeszło tu tornado.<br />Rozładowała tu swój napad złości i uciekła. Zabiję ją. No, kurwa, ją zabije. <br />-Powinieneś to przeczytać, stary.- Harry mnie popędził. Jęknąłem i przeniosłem mój wzrok na kartkę. Napisany niechlujnymi bazgrołami był bardzo prosty przekaz.<br /><b>Masz 48 godzin.</b><br />To było takie zwyczajne, ale znaczyło tak wiele. Niall wziął to ostrożnie z moich rąk i pokazał reszcie.<br />Nie byłem w stanie nawet zwrócić na nich swoją uwagę. Zastygłem w bezruchu, moje ciało zesztywniało z szoku, a serce prawie stanęło mi ze strachu. <br />Zabrali ją.<br />Powinienem był domyślić się wcześniej. Pokój był jednym wielkim bałaganem- Hannah nigdy nie poddałaby się bez walki. Ale jak udało się Sharksom po prostu tu wejść i zabrać mi ją z pod nosa? Nie usłyszeliśmy przecież nawet pieprzonego pisku.<br />Zacisnąłem pięści i uderzyłem nimi o ścianę, przyozdabiając ją na stałe małymi kraterami. Krzyknąłem i przewróciłem szafę pełną jej ubrań.<br />Liam i Louis wypchnęli Eleanor i Danielle z pokoju. <br />-Odzyskamy ją, Zayn. Nie martw się.- Niall poklepał mnie po plecach. <br />-To wojowniczka, stary. Poradzi sobie.- Harry powiedział poważnie stamtąd gdzie stał, oglądając okno. <br />-Już nie żyją. Wszyscy. </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-58866040705148933082014-02-16T11:07:00.000+01:002014-02-16T11:07:39.122+01:00Chapter 42: Danger<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Proszę, powiedz, co się dzieje.- błagałam Zayna, gdy obserwowałam jak rozwalał naszą sypialnię. Usiadłam po turecku na łóżku i bawiłam się bezmyślnie końcem kołdry. Jego ciemne oczy momentalnie powędrowały w moim kierunku.<br />-Nic się nie dzieje, kochanie. Muszę tylko coś znaleźć.- warknął. Moje oczy śledziły jego ruchy po pokoju, obserwując jak wydziera szuflady z komody, rozrzucając nasze ciuchy po całej podłodze.<br />-A czego szukasz? Może pomogę?- zasugerowałam, zaczynając rozumieć czego dokładnie szukał. <br />-Nie, nie pomożesz. Siedź tam i się przymknij.- warknął, wyrzucając stertę moich staników na ziemię w rogu pokoju. Patrzałam jak klęka na kolana, by przykucnąć i zajrzeć pod łóżko. Fuknął gniewnie i podniósł się ze swojej pozycji. <br />-Wiem, czego szukasz.- mruknęłam, nawet nie pewna, czy mnie usłyszy. <br />-Czyżby? Wiesz czego, kurwa, szukam, kochanie? To mi, kurwa, pokaż, gdzie to jest!- krzyknął, kopiąc róg komody. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Ostrożnie owinęłam palce wokół jego nadgarstka i przyciągnęłam go bliżej mnie. Zmrużył na mnie oczy, ale pozwolił, żebym pociągnęła go za sobą. <br />Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego i zmusiłam go, żeby usiadł na końcu łóżka. <br />-Wiesz, że nie mam na to pieprzonego czasu.- warknął na mnie. Dałam mu znak, żeby poczekał i uklęknęłam. Ostrożnie wsadziłam rękę pod materac i owinęłam palce wokół zimnego metalu. Wyciągnęłam go i trzymałam ostrożnie. Pistolet zwisał dziwnie pomiędzy moim palcem wskazującym a kciukiem, gdy trzymałam go przy twarzy Zayna. <br />Aż szczęka mu opadła. <br />-Czemu to tu, kurwa, jest?!- krzyknął, wyrywając mi z dłoni broń. Wstał szybko, tak, że był ze mną twarzą w twarz. Wetknął sobie pistolet w tylną kieszeń spodni i przykrył koszulką. Jego ciemne spojrzenie skrzyżowało się z moim. <br />-Czemu, do cholery, to tam było, kochanie?- ponowił pytanie niskim głosem. Przełknęłam ślinę i spojrzałam mu w oczy. <br />-A czemu w ogóle to miałeś?- odgryzłam się, nie pozwalając mojemu głosowi załamać się nawet w najmniejszym stopniu. <br />-To mój pieprzony dom. Czemu ta spluwa tu była? <br />-Znalazłam ją...i-<br />-Zayn. Chyba musisz tam iść.- głowa Nialla pojawiła się w pokoju. Westchnęłam z ulgą, gdy Zayn zmierzył mnie spojrzeniem i jak burza wypadł z pokoju. Poszłam za nimi niechętnie do kuchni. <br />-Umm, stary.- Niall kiwnął głowę w stronę mnie. Zayn się obrócił i westchnął. <br />-Kochanie, to nie jest coś dla twoich uszu.- powiedział opryskliwie. Jego oczy powędrowały do salonu, niemo rozkazując mi żebym tam poszła i zostawiła jego i Nialla w spokoju. Skrzyżowałam ramiona na piersi i oparłam się o framugę drzwi. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Co się dzieje? Zayn, proszę, powiedz. Mogę pomóc. <br />-Chcesz pomóc? To idź sobie do innego pokoju, siedź tam i bądź grzeczną dziewczynką.- krzyknął na mnie. Wpatrywałam się w niego jeszcze przez chwilę zanim zrobiłam to co mi powiedział i poszłam sobie gdzie indziej. Był na mnie wyraźnie zły za schowanie jego pistoletu, więc nie chciałam dolewać oliwy do ognia. <br />Przechodziłam obok windy w mojej drodze do salonu i gdy tylko moje palce przejechały po zimnym metalu windy, nagle się otworzyła. Prawie odskoczyłam w tył na dwa metry. <br /> -Jezu Chryste, ale mnie, kurwa, wystraszyliście!- wydyszałam, gdy Eleanor z niej wyskoczyła. Zaśmiała się lekko i owinęła wokół mnie jej chude ramiona. <br />-Ciebie też miło widzieć, skarbie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Straszne. Nawet się jeszcze nie przywitaliśmy, a ta już klnie jak szewc.- Louis warknął, mijając mnie i jego dziewczynę. Eleanor zmrużyła oczy na tył jego szyi i pokręciła głową. <br />-Ignoruj go, okresu dostał.<br />-Jakaż ty się, Eleanor, odważna robisz!- Louis zawołał w odpowiedzi. Obserwowałam jak Danielle podchodzi do nas z lękliwym uśmiechem. Liam szedł za nią i pocałował ją lekko w policzek zanim poszedł za Louisem do kuchni, gdzie była reszta. <br />-Masz jakieś pomysły, co się dzieje?- Danielle zapytała jej płochliwym głosem. <br />-Żadnych i umieram z tej niewiedzy. Zayn zachowuje się jak kutas i nic mi nie powie.- wymamrotałam, idąc z dziewczynami do kuchni. <br />-Jak kutas, co?- moja głowa wystrzeliła w stronę jego głosu. Kurwa, on nie miał tego usłyszeć... <br />-Ja-<br />-Nie mówiłem ci, żebyś poszła usiąść w salonie i się przymknąć?- naciskał. Wpatrywał się we mnie, siedząc przy kuchennym stole, a ja przełknęłam nerwowo ślinę i rozejrzałam się po reszcie par oczu. <br />-Ale-<br />-Nieważne, ale skoro już tu jesteś to idź przygotuj pokój gościnny dla Eleanor i Danielle. Zostają u nas przez kilka dni.- wygonił mnie. Odeszłam może na dwa kroki zanim z powrotem wpadłam do kuchni. <br />-Czemu u nas zostają? Co się dzieje?<br />-Sorry, ale nie pamiętam, żebym pozwalał zadawać ci pytania. A teraz stąd idź, kochanie. Nie widzisz, że nie jestem w humorze na twoje błazenady?<br />-Zayn, możemy pogadać sam na sam?- zapytałam przez zaciśnięte zęby. Nie obchodziło mnie, co się działo, ale on nie miał prawa tak do mnie mówić. <br />-Hannah. Jeśli wstanę z tego krzesła, oberwiesz tak mocno, że się nie podniesiesz.- warknął, uderzając płasko dłonią o blat stołu.<br />-Dobra. Ale to jeszcze nie koniec!- zadeklarowałam, gdy obróciłam się na pięcie i zamykałam z trzaskiem każdą możliwą parę drzwi na mojej drodze do pokoju gościnnego. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Nie wiem co jest grane.- Danielle powiedziała histerycznie, bawiąc się brzegiem kołdry. Jej długie nogi były rozłożone na łóżku, a Eleanor siedziała na brzegu. Wchodziłam po pokoju w tę i z powrotem, dając mojej wyobraźni wymyślać najgorsze scenariusze.<br />-Liam był ostatnio strasznie do mnie przywiązany, zachowywał się jak przylepa. To dziwne.- kontynuowała. Westchnęła i podłożyła sobie ręce pod podbródek. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-No, a Zayn jest strasznym kutasem, więc i tak masz lepiej.- mruknęłam. Danielle wzruszyła ramionami i kontynuowała bawienie się kołdrą. Moje oczy spoczęły na Eleanor, która była cicho przez całą naszą dyskusję.<br />-A Louis?- zapytałam ją, wciągając ją do rozmowy. Spojrzała na mnie pytająco. <br />-Co Louis?- powtórzyła, przechylając głowę na bok. <br />-No... nie zachowywał się dziwnie?- zapytałam, czując to w głębi za podejrzane. Przeniosła wzrok w dół, na jej palce. <br />-Znasz go, on zawsze zachowuje się dziwnie.- odpowiedziała monotonnie. Przerwałam na chwilę moje wędrówki po pokoju, zanim ruszyłam w jej stronę i przed nią uklęknęłam. <br />-Ty coś wiesz!- rzuciłam, pochylając się tak, że była zmuszona patrzeć mi prosto w oczy. Widziałam, że Danielle podniosła się lekko z łóżka i przybliżyła się do naszej rozmowy. <br />-Że co? No coś ty...- Eleanor potrząsnęła żarliwie głową.<br />-Widzę, że coś kręcisz, El. Co wiesz?<br />-Nie mogę wam powiedzieć. Obiecałam Louisowi.- wyszeptała. Widziałam desperacje w jej oczach, bym nie kontynuowała tego tematu, co oczywiście, zrobiłam. <br />-Co ci powiedział?- zapytałam, zniżając głos do szorstkiego szeptu. <br />-Eleanor, proszę. Boję się...- Danielle wyszeptała zza niej. El przygryzła wargę i zamknęła szczelnie oczy. <br />-Ktoś wysłał chłopakom groźbę i po prostu się zabezpieczają. To wszystko.- znów na mnie spojrzała. Miałam przeczucie, że nie wiedziała nic więcej oprócz tego co nam powiedziała. Westchnęłam i usiadłam na podłodze.<br />-Jakim cudem Louis ci powiedział, a żaden z chłopaków nie powiedział nam?- zapytałam, wskazując na Danielle i mnie. Eleanor wzruszyła ramionami. <br />-Siedzę w tym od jakiegoś czasu; rozumiem ich świat, ich interesy. Liam nie chciał wystraszyć Danielle, a Zayn cię po prostu zna. Myślał pewnie, że zbzikujesz i zrobisz coś głupiego. <br />-Czemu wszyscy tylko czekają, aż zrobię coś głupiego?- na twarze Eleanor and Danielle wtargnęły lekkie uśmiechy.<br />-No co?- czułam się wytrącona z równowagi przez ich uśmieszki i wymianę porozumiewawczych spojrzeń. <br />-Och, nic takiego, tylko...Hannah, robisz rzeczy bez ruszenia najpierw mózgiem, tak jak prowokowanie najbardziej niebezpiecznego faceta w mieście. Robienie głupich rzeczy jest bardzo w twoim stylu.<br />-Weź się przymknij, Eleanor.- warknęłam, gdy nie mogłam wymyślić czym się obronić. Danielle i El tylko lekko się zaśmiały i pokręciły głowami.<br />Kilka godzin później weszłam do kuchni z burczącym brzuchem. Musiałam iść do pracy za niecałą godzinę a chłopaki nie wychodzili z kuchni przez cały dzień. Martwiło mnie, że jakąkolwiek groźbę otrzymali, tak bardzo ich przejęła,
ale jeśli chcą trzymać mnie poza ich kółkiem różańcowym, to będą musieli zmierzyć się z moim głodem. <br />-Zayn, możemy zamówić-<br />-Nie widzisz, że jestem zajęty?!- warknął na mnie. Udawałam, że jego ton nie zadział na mnie jak dźgnięcie nożem i zignorowałam to nieprzyjemne uczucie, tak jak robię to za każdym razem. <br />-Ale muszę-<br />-Przepraszam, ale czy ty, kurwa, nie usłyszałaś, co dopiero powiedziałem? Jestem zajęty!- wykrzyczał, odsuwając swoje krzesło do tyłu i do do mnie podchodząc. Jego wielkie dłonie chwyciły mnie za ramiona i uderzyły mną o kuchenną ścianę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Miałam świadomość obecności reszty chłopaków, których oczy obserwowały nas ostrożnie. Trzęsącą się dłonią sięgnęłam, do jego ręki, nie by go uspokoić, ale żeby zatrzymać ją na moim ramieniu i żeby nie powędrowała i owinęła się wokół mojej szyi czy uderzyła mnie prosto w twarz.<br />-Zayn- szepnęłam w nadziei, że zrozumie jaka byłam przerażona. <br />-Idź sobie, kurwa, gdzie indziej, siedź tam i się zamknij!- krzyknął, wypychając mnie z kuchni z taką siłą, że się potknęłam i upadłam na plecy. <br />Eleanor i Danielle od razu pojawiły się przy mnie, pomagając mi wstać. Zgromiłam Zayna spojrzeniem, który tylko pokręcił na mnie głową i wrócił do kuchni.<br />-Chuj ci w dupę!- krzyknęłam za nim, tylko udowadniając tym to, co El i Dani o mnie powiedziały; robię dużo głupich rzeczy. Zayn się nie obrócił ani nie odpowiedział na mój wybuch, ale widziałam, że ramiona mu się napięły. Zanim mogłam wpakować się w jeszcze większe kłopoty, Danielle i Eleanor zaciągnęły mnie do końca korytarza. <br />Odepchnęłam je od siebie i wpadłam do sypialni. Ubrania wciąż leżały na podłodze z wcześniej, gdy Zayn szukał swojego pistoletu. Poszperałam w nich i znalazłam bluzkę i ołówkową spódnicę. Nałożyłam je na siebie i pomalowałam się lekko.<br />Gdy znów wyszłam z pokoju, Eleanor i Danielle tam były, czekając na mnie.<br />-Gdzie idziesz?- Danielle zapytała, gdy chwyciłam moją torebkę i odeszłam w stronę windy. Zignorowałam je i nacisnęłam przycisk.<br />-Nie możesz wyjść. Rozkazy chłopaków.- Eleanor po mnie sięgnęła, ale weszłam do windy. <br />-Tam jest niebezpiecznie!- krzyknęła. Wzruszyłam ramionami i wcisnęłam guzik kierujący na parter. Eleanor spojrzała na mnie smutno. <br />-Przykro mi, ale jeśli stąd nie wyjdziesz to będę musiała po niego iść.- ostrzegła mnie miękko. Wiedziałam, że starała się tylko pomóc i mnie chronić, ale
musiałam sprawdzić, czy nie blefowała. <br />-Muszę iść do pracy.- odpowiedziałam, gdy drzwi zaczęły się zamykać. Pokręciła smutno głową i oddaliła się od windy.<br />-Zayn!- zawołała -Zayn! Hannah wychodzi!- jej głos rozniósł się aż do kuchni. Gdy drzwi chciały się już zamknąć, zobaczyłam Zayna wbiegającego do przedsionka, z palącym spojrzeniem. Jego ręka sięgnęła, by zatrzymać drzwi, ale był o sekundę za późno, a ja byłam w stanie odejść stąd w spokoju.<br />Moja praca była jedynym miejscem, gdy byłam od niego niezależna. Musiałam się stąd wydostać, by pozostać przy zdrowych zmysłach. Jestem Haną Olson, a nie dziwką Zayna. <br />Wiedziałam, że mam kilka minut przewagi- jedynym wyjściem z jego mieszkania była winda, bo jakiś idiota zaplombował szczelnie wyjście przeciw pożarowe. <br />Więc Zayn musiał czekać, czekać aż wróci winda. Czekać, żeby wyjść i mnie złapać. Musiał czekać, a ja odeszłam wolna. </span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit;">najgorszy rozdział, jaki kiedykolwiek tłumaczyłam...... miałam wrażenie, że był po chińsku. pewnie dlatego zajęło mi to dwa tygodnie. przepraszam:( ale pocieszę was i zdradzę, że następny rozdział to..... TO ZAYN'S POV! :D </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-31747643324890460762014-01-30T23:39:00.000+01:002014-02-01T15:40:23.959+01:00Chapter 41: Threat<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zapłaciłam tak szybko, jak tylko mogłam, chociaż kasjerka miała żółwie tempo, a jej duże, niebieskie oczy wpatrywały się we mnie ze strachem. Pomimo tego, że byłam nie w humorze i chciałam się na nią wydrzeć za ślimaczenie się, ale pomyślałam, że i tak jest już przestraszona, więc tylko posłałam jej przyjazny uśmiech.<br />Spojrzałam przez ramię, tam gdzie myślałam, że stał Zayn, ale natrafiłam na pustą przestrzeń. Wróciłam wzrokiem na dziewczynę i zrozumiałam, że to mnie się obawiała. Niby czemu? <br />Przez Zayna Malika.<br />Myślała pewnie, że jeśli nawali to pójdę i na nią nakabluję. Aż lekko przekręciło mi się w żołądku i czułam wiercenie w sercu. Ostatnią rzeczą, jaka mi była potrzebna to, żeby ludzi się mnie bali.<br />No to gdzie wtedy był Zayn?<br />Wyciągnęłam kartkę kredytową i zapłaciłam za zakupy. Pchając wózek na zewnątrz sklepu, rozglądałam się za moim chłopakiem, ale zamiast znalezienia jego, wpadłam tylko w kontakt wzrokowy z jego matką. Przytaknęłam do niej pocieszająco, obiecując, że porozmawiam z jej synem, zanim skierowałam się tam, gdzie zaparkowaliśmy. <br />-Zaczekaj! Hannah!- usłyszałam moje imię i się odwróciłam. Matka Zayna podbiegła do mnie z jej córką tuż za nią. <br />-Nie chciałam wścibiać nosa w nie swoje sprawy, kochanie. Wiem, że dość szkód już narobiłam, ale
chciałam upewnić się, że wszystko w porządku.- spojrzała na mnie z czystą troską, trochę podobnie do tego, jak moja mama patrzyła na mnie za czasów, gdy byłam jeszcze w liceum.<br />-Oczywiście, że wszystko dobrze.- wymusiłam sztuczny uśmiech. Pokręciła głową i spojrzała w dół na dziesięciolatkę, która stała trzymając się jej bluzki.<br />-To znaczy, on wyglądał jakby naprawdę się zdenerwował i... słyszałam o nim co nieco i obawiam się, że...- wróciła wzrokiem na jej córkę i ostrożnie scenzurowała przed nią swoje słowa -że zrobi coś, czego będzie żałował. <br />Przygryzłam wargę. Cholera, o tym nie pomyślałam. Zayn ma tendencje do zachowywania się gwałtownie, gdy jest wkurzony, ale za często to on tego nie żałuje. Oczywiście, że odkąd mieszkam z nim pod jednym dachem to ja zawszę jestem workiem treningowym na jego napady złości. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie boję się go.- skłamałam. Wiedziałam, że mama Zayna mi nie uwierzyła, ale nie drążyła już tematu w obecności Safy. Pomachałam im lekko i obróciłam się na pięcie. <br />Zatrzymałam się tuż przy samochodzie, który był zamknięty, więc zgadywałam, że utknęłam tu dopóki nie pojawi się Zayn.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Łapiąc ślad charakterystycznego zapachu, rozejrzałam się wokoło dopóki moje oczy nie spoczęły na chmurze dymu pochodzącego zza rogu sklepu. Stwierdzając zostawienie wózka wypełnionego zakupami przy samochodzie Zayna (który miał napisane MALIK na tablicy rejestracyjnej) za bezpieczne, powędrowałam za dymem papierosowym, kierując się przeczuciem. <br />-Wiesz, co sądzę o paleniu.- powiedziałam łagodnie. Jego ciemne oczy momentalnie na mnie spoczęły, ale nawet nie kłopotał się z wyrzuceniem zapalonego papierosa z pomiędzy jego palców. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A ty, do cholery, wiesz co sądzę o mojej matce, ale to nie powstrzymało cię przed przed wtrącaniem się.- odpowiedział głosem chrapliwszym i niższym niż zazwyczaj. <br />-Nie chciałam zrobić ci na złość, po prostu było mi jej szkoda.- Zayn prychnął na moje słowa i wyrzucił filtr fajki na beton, miażdżąc go czubkiem buta.<br />-Dobrze wiedziałaś, co robisz, kochanie.- poszedł sobie, zostawiając mnie stojącą w pozostałościach dymu. Westchnęłam poirytowana i poszłam jego śladami.<br />-Zayn.- zawołałam. Gdy już go dogoniłam, załadowywał bagażnik siatkami z zakupami. Odepchnął z siłą wózek od samochodu, nie kłopocząc się z odprowadzeniem go na jego miejsce.<br />Jego wzrok napotkał mój i zobaczyłam, że rzeczywiście wyglądał na zranionego, ale ból w jego oczach został szybko zamaskowany. Zawsze to robi- tłumi w sobie pewne sprawy, póki nie jest ich już w stanie kontrolować i wtedy obrywam ja. <br />Nie tym razem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn!- podniosłam głos, by upewnić się, że wiedział, że byłam w tym momencie całkowicie poważna. Jego wzrok znów napotkał mój, a jego szczęki się zacisnęły. <br />-Co? Czego ty ode mnie chcesz, kochanie? Czego ty ode mnie możesz teraz chcieć?!- od razu zaczął na mnie krzyczeć na oczach ludzi, który wchodzili i wychodzili ze sklepu, ale ich ignorował. Udawali, że się nam nie przyglądają, ale widziałam obserwujące mnie, ostrożne oczy. <br />-Chcę tylko o tym z tobą pogadać, proszę.- błagałam. To jakby coś w nim zaskoczyło i go uruchomiło. Zanim mogłam w ogóle zareagować, jego pięść się zwinęła i uderzyła w bok jego samochodu. Jęknęłam cicho i zakryłam sobie w szoku usta. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kierował swoją przemoc na coś obok mnie. <br />-Niech to!- krzyknął prychająco. Chciałam podejść i go przytulić, albo chociaż pocieszająco poklepać go po ramieniu, ale zbyt bardzo się bałam. Zostałam tam gdzie stałam i starałam się zostać poza jego zasięgiem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie mogę, kurwa, o tym gadać! Wiesz to!- znów krzyknął, kopiąc mocno w oponę. Patrzyłam jak uderza w samochód jeszcze dwa albo trzy razy, upuszczając całą jego furię i ból na kawał drogiego metalu. Po jednej stronie zaczęły formować się wgniecenia, a jemu zaczęły krwawić knykcie. <br />Czułam się samolubnie, przez to, że nie próbowałam go nawet powstrzymać. Tylko robił sobie krzywdę, wyżywając się na samochodzie, ale nie mogłam już dłużej stawać się celem jego bolesnej pięści. <br />W końcu się do mnie odwrócił, z czarnymi oczami, tak jak zwykle, gdy jest w takich nastrojach. Skanowałam jego sylwetkę w górę i dół, odnajdując uszkodzone tylko knykcie. Wszystko inne wydawało się być nienaruszone. Oddychał ciężko i wciąż miał zaciśnięte pięści, ale chyba najgorszę było już za nami. <br />Dzięki Bogu.<br />-Przepraszam.- wyszeptałam. <br />-Nic się nie stało.- odszeptał, pomiędzy topornymi oddechami. Spojrzałam w dół na moje dłonie i znów otworzyłam moją niewyparzoną jadaczkę, będąc idiotką jak zawsze.<br />-Myślę, że powinieneś wybaczyć swojej matce.<br />Co ja sobie myślałam? Bóg jeden wie... Zayn wpatrywał się we mnie przez chwilę z niedowierzaniem, zanim parsknął.<br />-Tak naprawdę tak nie myślisz, kochanie, więc tym razem ci odpuszczę.<br />-Myślę tak- broniłam się -Myślę, że byłoby ci lepiej, jeśli coś byś z tym zrobił.- twardo stałam przy swoim, czując się pewniejszą siebie, gdy miał już szansę pobić swój pojazd, a nie swoją dziewczynę. <br />-Hannah, jaja sobie, kurwa, w tym momencie ze mnie robisz. Ta suka zostawiła mnie samego z alkoholikiem, gdy byłem dzieckiem! Pieprzonym dzieciakiem! Nie usłyszałam od niej jednego słowa.- wytknął w moją stronę palec, jego ciało znów zaczęło dygotać. <br />-Ludzie popełniają błędy, Zayn. Sam coś o tym wiesz.-wymamrotałam łagodnie, zniżając głos w nadziei, że zrobi to samo. <br />-Zostawiła mnie z nim! Nawet, kurwa, nie masz pojęcia, jak mnie tym skrzywdziła!<br />-Ty też krzywdzisz ludzi, Zayn. Jeśli dałbyś jej szansę, mógłbyś- <br />-Nigdy nie skrzywdziłem dziecka. Nigdy. Wszyscy ludzie, których skrzywdziłem nie byli bez winy. A ja byłem wtedy niewinny. Byłem pieprzonym jedenastolatkiem. Nie zrobiłem nic złego, a ona mnie zostawiła. <br />-Ja byłam niewinna i mnie skrzywdziłeś.- spojrzał na mnie śmiertelnie poważnie i pokręcił głową. <br />-To było coś innego, kochanie. Moja matka… ona….- nie mógł nawet przyjść z odpowiedzią. Koła w jego głowie się obracały, ale nie był w stanie się bronić. Wiedział, że to co zrobił on było o wiele gorsze od tego co zrobiła jego matka. <br />-To przez nią taki jestem. <br />-Wiem, skarbie. Wiem.- wyszeptałam. Pocierałam go pocieszająco po ramionach, ale nie robiłam nic więcej. Westchnął i obserwowałam jak jego pięści zaciskają się i rozluźniają od nowa i od nowa dopóki jego ciało nie przestało dygotać.<br />Gdy się uspokoił, pozwoliłam sobie być przy nim coraz bliżej i bliżej, odważnie owijając ramiona wokół jego torsu i zanurzając twarz w jego piersi. Jego ręce w końcu rozłożyły się na moich plecach, pocierając je, tak jakbym to ja musiała się uspokoić. <br />-Możemy wrócić do domu?- zapytałam cicho przy jego piersi. Wzięłam delikatny pocałunek złożony na czubku mojej głowy jako potwierdzenie i się od niego oderwałam. Miałam problemy z otworzeniem drzwiczek od strony pasażera, bo czyjaś pięść wgniotła zatrzask, więc musiałam wejść od strony kierowcy. <i> </i></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Never back down, never give up, never
gonna leave, so put your hands up.</i>- śpiewałam razem z radiem podczas drogi do domu. Zayn i ja siedzieliśmy w komfortowej ciszy; jednym dźwiękiem było ciche radio i moje okropne śpiewanie. Chyba Zayn czuł się skruszony, że go poniosło, bo pozwolił mi słuchać lekkiego radia zamiast R&B czy rocka, które przeważnie puszczał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z jedną dłonią na kierownicy, a z drugą na moim udzie, tuż nad kolanem, sprawy z Zaynem znów wydawały się w porządku. Ale gdy podjechaliśmy pod jego dom, obojgu nam zrzedły miny. <br />Stało tam One Direction, czekając na nas. Cała czwórka. <br />-Zostań w samochodzie.- Zayn mi rozkazał głosem przyjmującym autorytatywny charakter. Przytaknęłam, wiedząc, że lepiej z nim nie zadzierać. Coś było na rzeczy, to mogłam powiedzieć. Niall i Louis smutno kręcili głowami, gdy Zayn do nich dołączył, podczas gdy Liam i Harry stali jacyś tacy napięci, najwyraźniej próbując opanować złość.<br />Nie byli zbyt oddaleni od samochodu, więc mogłam usłyszeć przytłumione rozmowy, ale nie mogłam rozgryźć o czym mówili. Wszystko co wiedziałam, to że coś się stało i byli wkurwieni.<br />Posłałam mu lekki uśmiech, gdy Zayn na mnie spojrzał, ale go nie odwzajemnił. Z powrotem odwrócił się do swoich przyjaciół, zanim wszyscy oprócz Liama podeszli do samochodu. <br />-Lou, Haz
and Niall pomogą ci wnieść do środka zakupy, a ja pogadam z Liamem, okej?- Zayn zapytał mnie, otwierając drzwiczki od strony kierowcy i pomagając mi wysiąść. Przytaknęłam, dobrze wiedząc, aby nie wszczynać kłótni. Pocałował mnie w policzek i popchnął w kierunku trzech chłopaków, którzy rozładowali już samochód. <br />Szłam za nimi do środka, patrząc za siebie, widząc Liama i Zayna znikających za rogiem.<br />Jazda windą była niezręczna. Louis, Harry i Niall wymieniali pomiędzy sobą spojrzenia, komunikując się bezgłośnie i zostawiając mnie poza rozmową. Zanieśli torby z jedzeniem do naszej kuchni i zaczęli je rozpakowywać, dobrze znając mieszkanie Zayna i wiedząc, gdzie wszystko powinno trafić.<br />-Z Zaynem wszystko w porządku, prawda?- zapytałam łagodnie Louisego. Ze wszystkich przyjaciół Zayna lubiłam go najbardziej. El go kochała, a to coś dla mnie znaczyło. <br />Harry się obrócił i zaśmiał się parsklwie. Ze wszystkich przyjaciół Zayna go lubiłam najmniej. Z oczywistych powodów.<br />-Co cię tak bawi, lokowaty zjebie?- warknęłam na niego.<br />-Uważaj, jak się do mnie odzywasz, Hannah.- ostrzegł, zanim otworzył jedną z paczek chipsów i wrzucił sobie kilka do ust. Niall zostawił to co robił, żeby też wziąć garść.<br />-Nie musisz się o niego martwić. Zayn nie robi niczego niebezpiecznego, musiał pogadać tylko z Liamem.- pocieszył mnie Louis. <br />-Więc czemu wszyscy tu przyszliście?- naciskałam, cholernie dobrze wiedząc, że to musi być jakaś skrajny moment, gdy całe One Direction zjawia się w mieszkaniu Zayna. Niall i Louis wymieniali nerwowe spojrzenia, podczas gdy Harry czytał etykietę wartości odżywczych na Tostitos, które jadł. <br />-Jedna porcja ma pieprzone 120 kalorii! To z jakieś 30 chipsów! No nieźle.- uśmiechnął się chłopięco i wziął kolejną garść. Zignorowałam go i bacznie obserwowałam Nialla i Louisego, czekając, by któryś z nich mnie oświecił. <br />-Chcieliśmy odwiedzić naszą ulubioną paskudę.- Niall zwrócił się do mnie, a jego policzki przybrały odcień jasnego różu. Nawet powszechnie znanemu gangsterowi przytrafia się takie coś, gdy kłamie.<br />-Niezła próba, Horan.<br />-Weź się zachowuj. Zayn zaraz wróci i to jego możesz irytować pytaniami.- błagał mnie Louis. Westchnęłam ze smutkiem, wiedząc, że Zayn i tak mi nic nie powie.<br />-A powiesz Eleanor?- jego oczy od razu napotkały na moje i dostałam groźne spojrzenie. <br />-To co innego.<br />-Niby dlaczego?<br />-Nie jesteś moją dziewczyną. Muszę szanować związek Zayna tak samo jak on szanuje mój. Daj sobie spokój, Hannah.-powiedział urywanymi słowami, wyraźnie na mnie wkurwiony. No cóż, złoszczący się, niebezpieczni członkowie gangu to ostatnimi czasy moje klimaty, więc byłam do tego przyzwyczajona.<br />-Mam prawo wiedzieć czy powinnam martwić się o bezpieczeństwo mojego chłopaka czy nie.- odpaliłam, dorównując oziębłości w jego głosie. Nie będę się pierdzielić. <br />Oczywiście moja odpowiedź spotkał stłumiony śmiech Harrego. Odwróciłam się do niego i wpatrywałam się w niego przez zmrużone oczy. Jego wzrok połączył się z moim i użerając się, pomachał mi. <br />-Co jest takie, kurwa, zabawne?!- krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. <br />-Nic, laleczko. Tylko to, że gdyby Zayn o tym wiedział, to by się wkurzył.- Harry wzruszył ramionami, posyłając porozumiewawczy uśmiech Niallowi, który pokręcił głową w stronę jego kręconowłosego przyjaciela. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O czym wiedział? <br />-O tym, że się o niego martwisz. To on zajmuje się tobą i nie chce, żebyś się o niego niepokoiła ani nic. On martwi się o ciebie, ale bez vice versa.- chciałam odpowiedzieć mu, że się mylą, że trzeba się zajmować Zaynem tak samo jak każdym innym, ale zanim mi się to udało, dwie pary ciężkich butów rozniosły po mieszkaniu echo. <br />Od razu wybiegłam z kuchni, chłopaki zaraz za mną i rzuciłam się na Zayna. Natychmiast mnie załapał i trzymał mnie przy swoim ciele. Wdychałam jego męski zapach i wtargnął mi do nosa mocny zapach papierosów. <br />-Martwiłam się o ciebie.- wyszeptałam mu do ucha, chociaż wiedziałam, że zareaguje tak jak mówił Harry. <br />-Nie waż się, kurwa, o mnie martwić.- warknął w odpowiedzi, ściskając mnie mocniej do jego umięśnionej sylwetki. Nie odpowiedziałam i zamiast tego schowałam twarz z dala od wszystkich przy jego piersi. Czułam drganie jego szyi, gdy wypowiadał słowa skierowane do jego przyjaciół. <br />-Liam wie jaki wprowadzić plan nadzoru. Zadzwońcie do reszty i powiedzcie im, żeby tu przyjechali. Tak będzie najbezpieczniej.- rozkazał im Zayn. Liam i Louis ruszyli szybko z mieszkania, gdy Niall i Harry zatrzymali się, żeby pogadać po cichu sam na sam, zanim też zniknęli mi z widoku.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Odsunęłam się wystarczająco, by zobaczyć rozszalałe spojrzenie Zayna. <br />-Zayn, co się dzieje?- zapytałam cicho, troska wyryta była wyraźnie w moim wyrazie twarzy. <br />-Nic, kochanie. Wszystko w porządku.- wyszeptał, przyciągając moja głowę z powrotem do jego piersi. <br />-Nie pozwolę, żeby cię dopadli.- mruknął do siebie słowa, które nie były przeznaczone dla moich uszu. </span></span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">~~ </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">hej misie!</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">siedziałam nad tym rozdziałem jakieś 9 godzin, padam na twarz... ale chciałam dodać go dzisiaj, bo mija 8 miesięcy od założenia tego bloga, a licznik pokazuje 300.000 w co nie mogę uwierzyć. jeju, jesteście niesamowici ♥♥♥ :') </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">chociaż coś się w końcu zaczyna dziać w tym opowiadaniu. czyli jeszcze lepiej, bo chciałabym je skończyć do końca marca, nie wiem czy dam radę, no ale zobaczymy ;) </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">co tam u was? kiedy macie ferie? bo mi się właśnie kończą i rozpaczam haha</span></span><br />
<span style="font-size: 100%;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">do następnego <3 </span></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-40230854715411915332014-01-20T17:48:00.000+01:002014-01-21T14:17:52.179+01:00Chapter 40: Reconnection<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie rozumiem o co w tym chodzi.- mruknęłam, marszcząc brwi i starając skupić się bardziej. Zayn jęknął w frustracji i podniósł małą broszurkę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Próbowałem ci to wyjaśnić, po prostu to przeczytaj, może jakoś pomoże.- cisnął ulotkę w moją stronę i pochylił się na krześle do tyłu i poirytowany patrzał wszędzie tylko nie na mnie.<br />-Czytałam to, Zayn!- rzuciłam kartkę z powrotem do niego i wstałam z krzesła. Przewrócił na mnie oczami i zaczął zbierać małe elementy porozrzucane na stole. <br />-Wiesz co? Zrozumiesz to lepiej, gdy już zagrasz. To ciężkie co zrobienia tylko we dwójkę, więc może gdy znów przyjdą chłopaki to pomogą mi cię uczyć.- zdecydował, całkowicie rezygnując z jego prób nauczania. <br />-Nie wiem czemu w ogóle muszę uczyć się grania w tę grę, wydaje się głupia.- czułam się obrażona, że gra planszowa była w stanie mnie pobić, więc nie mogłam się powstrzymać przez pozwoleniem złości i zażenowaniu zawładnąć moim zachowaniem. Zayn zapakował grę i położył ulotkę z instrukcję na sama górę, żeby mieć do niej lepszy dostęp w przyszłości. <br />-Nie jest głupia. Jest przy tym dużo zabawy, jeśli rzeczywiście wiesz jak grać, kochanie- warknął. Cierpliwość Zayna ma swoje granice, więc można było powiedzieć, że byliśmy na granicy kłótni o głupią grę planszową.<br />-To jest głupia gra. Nigdy przedtem o niej nie słyszałam, więc pewnie jakiś Brytyjczyk ją wymyślił.- upierałam się, nie chcąc być druga w jakiejś pieprzonej grze.<br />-Hannah. Stany Zjednoczone na pewno mają Ryzyko, po prostu nigdy o tym nie słyszałaś, ale to zdecydowanie internacjonalna gra.- odpowiedział, popychając pudełko z powrotem na jego miejsce, wśród innych trzech gier, które Zayn miał w swoim domu; zestaw Pokera, szachy, Ryzyko i Mastermind były jedynymi grami, które miał i jedynymi czterema grami, w które nie umiałam grać.<br />Stwierdziliśmy, że zostaniemy w domu, żeby podszkolić trochę moje zdolności w grach planszowych. Najwidoczniej Zayn czuł się winny, że byłam taka obolała, więc postanowił, że najlepiej będzie żebyśmy odpoczęli. <br />-Mam się w ogóle kłopotać próbując nauczyć cię pozostałych trzech gier czy to też spieprzysz?- wędrował wzrokiem pomiędzy mną a grami. <br />-Znam coś innego, co wolałabym pieprzyć.- uśmiechnęłam się do niego, mając nadzieję rozchmurzyć rozmowę. Znów jęknął.<br />-Kochanie, jeśli będziesz mnie kusić, nie będę w stanie się kontrolować, ale nie chcę znowu cię skrzywdzić.- powiedział powolnie, jakby wyjaśniał to jakiemuś małemu dziecku. Pokręciłam w jego stronę głową i podeszłam niemal jak kaczka, tak, jak kaczka do lodówki. <br />-A może ochłoniemy i zrobię nam obiad?- zaproponowałam. Zaczęłam przeszukiwać szafki, ale moja uwagę przyciągnęło z powrotem do Zayna, gdy jego śmiech rozchodził się echem po małej przestrzeni. <br />-Z czego tak ryjesz?- warknęłam, dobrze wiedząc jaka będzie jego odpowiedź. Za każdym razem, gdy próbowałam to się ze mnie śmiał. <br />-Chcesz zrobić obiad? Proszę cię. Oczywiście... nigdy nie przegapiłby okazji do nabijania się z moich zdolności albo ich braku w kuchni.<br />-Dla twojej informacji to umiem zrobić niezłe kanapki, dziękuję ci bardzo.- moja uwaga powróciła do szukania potrzebnych rzeczy, ale jego szafki wydawały się puste. Otworzyłam lodówkę i znalazłam to samo- brak jedzenia. <br />-Gdzie się podziało jedzenie? Przysięgam, że tu było, jak ostatni raz sprawdzałam.- zwróciłam się do Zayna, który przecierał sobie oczy po śmianiu się. <br />-Wszystko zjedliśmy, głupolu.- powstrzymałam się przed jakąś mądrą uwagą i tylko przewróciłam oczami.<br />-Kiedy ostatni raz byłeś na zakupach?<br />-W sumie to nigdy, Eleanor zawsze je za nas robi, ale jej to nie przeszkadza.- wzruszył ramionami. Gapiłam się na niego zszokowana. Jak ktoś mieszkający na swoim nigdy nie chodzi na zakupy?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Już wiem dokąd dziś pójdziemy.- stwierdziłam. <br />-Niby gdzie, na zakupy? Kochanie, możesz sobie wyobrazić szok biednych mieszkańców, gdy natkną się na Zayna Malika na dziale z pieczywem?- parsknął. -Zadzwonię do El.<br />-Nie, już postanowiłam i potrafię być bardzo natrętna, więc przestań się kłócić. Poszłam do naszej sypialni, żeby się przebrać, a on szedł tuż za mną i stanął we framudze drzwi, obserwując, jak zamieniam dresy na parę jeansów i sweter. Mogłam czuć się jak gówno, ale wychodziliśmy na zewnątrz, to chciałam przynajmniej wyglądać dobrze. Powędrowałam do łazienki, żeby się pomalować, gdy znów za mną poszedł i znów stanął w drzwiach. <br />-Wiesz jakie to będzie żenujące, gdy ktoś zobaczy mnie w sklepie?- próbował ponownie. <br />-Nie, nie wiem, a ty jakoś sobie poradzisz.- nałożyłam korektor na pozostałe siniaki na twarzy. <br />-Kochanie, i tak nie najlepiej się czujesz, nie zmuszajmy cię.- próbował innego podejścia. Odwróciłam się do niego i posłałam mu intensywne spojrzenie zanim zamrugałam rzęsami przy szczoteczce od tuszu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, przedtem zostawiałeś mnie już w gorszym stanie. Wszystko ze mną w porządku, więc idziemy.- jęknął, najwyraźniej akceptując to, że tym razem mu się nie upiecze i poszedł się przebrać.<br />Zawsze dziwiło mnie jak mało wysiłku wkładał w to, żeby wyglądać tak świetnie. Zwykłe czarne jeansy, biała koszulka i skórzana, czarna kurtka przemieniały Zayna z modela w boga. Wziął w dłonie trochę żelu i przebiegł nimi przez włosy, żeby uzyskać tę jego grzywkę. <br />Gdy już byliśmy w sklepie, Zayn chwytał co popadnie i wkładał to do wózka. Nie mogłam uwierzyć jaki stał się podekscytowany, gdy byliśmy w środku. Był prawie jak dziecko w sklepie ze słodyczami. <br />-Możemy je kupić? Eleanor kiedyś mi je kupowała, ale potem przestała.- Zayn trzymał w górze pudełko Hostess Twinkies.<br />-Przestała, go są totalnie nie zdrowe dla twojego organizmu, ale pewnie, czemu nie.- mruknęłam, gdy patrzałam na różne rodzaje makaronów. Uśmiechnął się szeroko i położył je w wózku, idąc przez chwilę obok mnie,
zanim znów coś go zainteresowało.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, idę na dział z warzywami. Może poszukać jakiś ciastek, a ja pójdę znaleźć marchew i rzodkiewki?- zaoferowałam.<br />-Tylko jedno pudełko?- narzekał jak jakieś małe dziecko. Przewróciłam na niego oczami. <br />-Mamy już twinkies, ciasto czekoladowe i brownies. Potrzebujemy tylko jedno pudełko ciastek, a teraz idź już!- zaśmiałam się. Wrócił do działu ze słodyczami, sprawiając, że obróciło się pare osób, gdy koło nich przechodził. Ludzi zdecydowanie byli zszokowani, widząc powszechnie znanego lidera gangu Zayna Malika w sklepie, ale ja sama wciąż dziwiłam się, że go do tego namówiłam.<br />Pchałam wózek, mijając parę kłócącą się o przyprawy, małą dziewczynkę decydująca się pomiędzy dwoma batonami obok kas i jakiegoś nastolatka oglądającego pudełka prezerwatyw na dziale z kosmetykami. <br />-Och, przepraszam, kochanie.- przeprosił głos, gdy jakiś wózek uderzył w mój. Włożyłam do niego marchewki i spojrzałam na zwracającą się do mnie osobę.<br />-Nic się nie- natychmiastowo przestałam mówić, gdy spojrzałam na stojącą przede mną kobietę. <br />Była w średnim wieku, ale była też niesamowicie piękna. Była białej rasy, ale miała sobie ciemne detale. Miała ciepły, oślepiający uśmiech, a jej oczy były strasznie przyjazne. <br />Tricia Malik.<br />Pamiętałam ją z pogrzebu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Uznanie pojawiło się na jej twarzy, gdy najwyraźniej zapamiętała mnie z bycia dziewczyną, którą jej syn trzymał za rękę podczas tego wydarzenia. Obie po prostu stałyśmy tam przez chwilę, zanim przeszkodził nam inny głos. <br />-Mamo, nie mogę się zdecydować. Chyba po prostu wezmę oba.- mała dziewczynka zbliżyła się do nas, decydując pomiędzy batonami i spojrzała w górę na jej matkę. Ta dziewczynka, chyba Safaa wyglądała dokładnie jak jej starszy brat. Jej ciemne, proste włosy okalały jej okrągłą twarz, a gdy się do mnie uśmiechnęła mogłam zauważyć w jej wyrazie twarzy mojego chłopaka. Zayn powiedział mi, że ma dziesięć lat, ale jej brązowe oczy wydawały się bardziej świadomie niż na dziesięciolatkę. Ta mała dziewczynka była niemowlęciem, gdy jej matka ją zabrała, więc wątpiłam, żeby wiedziała kim jestem, ale widziała, że coś się dzieje, przez sposób w jaki jej mama na mnie patrzała. <br />-Powiedziałam jeden, Safaa.- powiedziała, przelotnie patrząc na swoją najmłodszą córkę. Dziewczynka się nadąsała.<br />-Ale nie mogę się zdecydować!<br />-Będziesz musiała. Ostatnią rzeczą, jaką potrzebujesz są dwa batony.- jej matka skierowała swoją uwagę z powrotem na mnie, studiując powolnie mój wygląd.<br />-A co jeśli wezmę jeden dla mnie i jeden dla Doniyi?- Safaa naciskała, zmuszając swoją mamę do skupienia się znowu na niej. <br />-Wiem, że Doniya ci go odda, Safo, niezła próba.- i to zakończyło spór. <br />-Co Doniya zrobi z jej batonem to jej sprawa...- Safaa mruknęła, kładąc jednego batonika w wózku, a drugiego na przypadkowej półce. Jej uparte nastawienia było niemal identyczne do kogoś kogo znałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przepraszam za to... -Tricia uśmiechnęła się do mnie. Pokręciłam głową i posłałam jej w odpowiedzi nieśmiały uśmiech.<br />-Jest przeurocza.- zaczęłam odciągać mój wózek, nie bardzo wiedząc, co zrobić w tej sytuacji, ale Tricia mnie zatrzymała.<br />-Przepraszam, za moje maniery, kochanie, ale czy ty- znasz mojego- Ja… chyba widziałam cię ostatnio na pogrzebie.- wymamrotała zakłopotana. Wiedząc, że nie mogłam skłamać, przytaknęłam.<br />-Więc jesteś...Słyszałam o tobie. <br />-Słyszała pani?- zapytałam nerwowo. Wiem, że Zayn i jego matka mają skomplikowaną przeszłość, ale i tak denerwowałam się tym, co ona sobie o mnie pomyśli. Jakby mnie patrzeć to wciąż jest matką mojego chłopaka. <br />-Moja najstarsza córka, Doniya, słucha plotek o Londynie nawet w mieście, z którego pochodzimy, Bradford. Wiemy o, ymm, jego przeszłości. Doniya mówiła, że słyszała o dziewczynie, która skradła mu serce i zmienia go na lepsze. Musisz być Haną Olson.- zarumieniłam się. Wiedziałam, że Zayn jest dobrze wszystkim znany, ale nigdy nie sądziłam, że mój związek z nim tak samo. <br />-Jedna i jedyna.<br />-O matko, nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam. To prawdziwa przyjemność, kochanie.- przeszła naokoło naszych wózków, żeby przytulić mnie przelotnie, ale ciepło, zanim się odsunęła i do mnie uśmiechnęła. Zauważyłam jej nawyk nazywania mnie 'kochaniem'. Brzmiało tak samo jak nazywa mnie Zayn i zastanawiałam się, czy to stąd to podpatrzył. <br />-Ja po prostu... Tak strasznie się o niego martwię, bo słyszeliśmy o nim dużo rzeczy i żadna z nich nie była dobra. I wtedy usłyszałam o tobie... po prostu... nie byłam dla niego matką przez ostatnie dziesięć lat i po prostu jestem szczęśliwa, wiedząc, że ktoś się nim opiekuje.- łzy napłynęły jej do oczu i natychmiast poczułam się źle. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kocham pani syna.- wyszeptałam, mając nadzieję, że tylko ją to zadowoli. Safaa obserwowała nas z rozszerzonymi oczami i nadsłuchującymi uszami, bez wątpienia spijając wszystkie informacje, które jej matka zapomniała przez nią ukryć. <br />-Nie wiem czy chcę znać odpowiedź, ale muszę zapytać... Dobrze cię traktuje?- przygryzła wargę, widocznie mając świadomość o rekordach Zayna z kobietami, przemocą i ze mną.<br />-Pewnie, że ja i Zayn się kłócimy, ale to nie jest nic z czym bym sobie nie poradziła. Jego przyjaciel powiedział, że jestem jedyną osobą, która może z nim konkurować.- odpowiedziałam tak szczerze jak tylko potrafiłam, bez zasmucania jej brutalnymi detalami naszego związku. Uśmiechnęła się do mnie, najwyraźniej inaczej interpretując moją odpowiedź.<br />-Myślisz, że mogłabyś mu to dać?- wyciągnęła z torebki mały kawałek papieru i coś na nim napisała.
Gdy już mi go podała, rzuciłam na niego okiem. Numer telefonu.<br />-Zastanawiałam się czy udało by ci się namówić go, żeby zadzwonił. Kochanie, naprawdę chcę stworzyć z nim jakąś relację.- błagała. Wsunęłam kartkę do tylnej kieszeni. <br />-Nie wiem czy to taki dobry pomysł... Zayn
ledwo co pozbierał się po śmierci jego ojca i nie wiedziałam, czy dobrze było by nakładać na niego jeszcze więcej stresu. <br />-Proszę. Wiem, że byłam dla niego okropną mamą, ale chcę to zmienić, jeśli tylko mi na to pozwoli. Dziewczynki i ja zdecydowałyśmy się zostać przez jakiś czas w Londynie. Miałam nadzieję, że jakoś się z nim skontaktuję, zanim wrócimy do Bradford. Proszę, jesteś moją jedyną szansą na pogodzenie się z nim.- ścisnęła ciasno moje dłonie i bezwstydnie błagała. Latałam nerwowo spojrzeniem w tą i z powrotem pomiędzy jego mamą i jego dziesięcioletnią damską wersją.<br />-Wspomnę mu o tym, ale nie wiem co będzie jeśli- <br />-Kochanie! Obróciłam się, żeby zobaczyć podbiegającego do mnie Zayn z oczami przyklejonymi do kartonów w jego dłoniach. Ooh ooh.<br />-Wiem, że powiedziałaś tylko jedno pudełko ciastek, ale nie mogę się zdecydować. Jeśli sytuacja nie byłaby taka poważna i niezręczna, to zaśmiałabym się z ironii, że dwudziestojednoletni Zayn musi zmierzać się z takimi problemami jak jego siostra, która jest od niego jedenaście lat młodsza.<br />-Zayn, ja- Przerwałam, gdy na mnie spojrzał, a potem na ludzi, z którymi rozmawiałam. Lekko rozwarły mu się usta, a oczy wędrowały w tę i z powrotem. Jego matka miała w nim utkwiony zszokowany wzrok, gdy jego młodsza siostra patrzała na niego z zaciekawieniem.<br />-Zayn...- Tricia Malik poruszyła się powili, gdy chciała się do niego zbliżyć, ale szybko się odsunął, stając obok mnie. <br />-Co do cholery, Hannah?- powiedział powolnie, ale nieco ze złością. <br />-Wpadłyśmy na siebie. Rozpoznałyśmy się z pogrzebu, Zayn.- wyszeptałam w odpowiedzi, chociaż i tak wiedziałam, że jego matka i siostra nas słyszą. Z powrotem spojrzał na jego rodzicielkę, a potem w dół, na jego siostrę i przysięgam, że widziałam łzy w jego oczach. Patrzał na małą dziewczynkę z instynktowną miłością, chociaż jeszcze tak naprawdę nigdy jej nie poznał. Szybko zamrugał, pozbywając się łez i przeniósł spojrzenie z powrotem na mnie. Widziałam w jego oczach panikę, gdy starał się wysłać mi niemą wiadomość. <br />-Zayn, ja- Jego matka wyglądała jakby była bliska łez, gdy spojrzała na jego odseparowanego syna -Dałam twojej dziewczynie mój numer. Chcę, żebyśmy się pogodzili. <br />-Zabawne, że mówisz to teraz, po dziesięciu latach bez słowa.- warknął, obracając się na pięcie i wypadając stamtąd jak burza. <br />-Zayn, proszę.- jego matka błagała, ale została zignorowana. <br />-Hannah, chodź! Wychodzimy!- zawołał po mnie. Spojrzałam w tył na jego rodzinę jeszcze raz. <br />-Spróbuję z nim pogadać, tylko dajcie mi czas.- obiecałam zanim poszłam za nim do wyjścia. </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-8523313286364074522014-01-11T17:44:00.002+01:002014-01-11T21:55:22.436+01:00Chapter 39: Pleasure<i><span style="font-size: small;">And I set fire, to the rain!</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit; font-size: small;">And I threw u-u-us into- </span></i><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ej, kochanie!- Zayn przerwał moją wspaniałą solówkę, gdy ścieliłam nasze łóżko. Spojrzałam na niego przez ramię z uśmiechem, który momentalnie mi zbladł, gdy zobaczyłam w jaki sposób na mnie patrzał.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">W oczach miał czysty smutek a jego usta były wykrzywione coś wzór wiecznego niezadowolenia. <br />-No?- zapytałam z obawą, stając prościej i przekrzywiając głowę na bok. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Możemy pogadać?- zapytał, wchodząc do naszej sypialni i patrząc na mnie tęsknie. Przytaknęłam głową z brwiami zmarszczonymi w dezorientacji. Nie miałam pojęcia co się dzieje, nie wiedziałam, co chciał powiedzieć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Dał mi znak, żebym usiadła na łóżku, co wykonałam bez odrywania od siebie naszych oczu. <br />-Co się dzieje, Zayn?- zapytałam cicho. Uklęknął przede mną i wziął moje małe dłonie w jego większe. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Muszę cię o coś spytać.- poinformował mnie, a ja przytaknęłam w jego stronę by kontynuował, bez słów wychodzących z moich ust. Przerażał mnie. <br />-Pamiętasz co powiedziałaś mi kilka tygodni temu? Powiedziałaś, że jeśli jeszcze raz położę na tobie rękę to mnie zostawisz... Pamiętasz to?- pochylił się w moją stronę, cała jego twarz skręcała się w desperacji.<br />-T-tak.- szepnęłam. <br />-Kochanie, w zeszłym tygodniu byłaś przy mnie, gdy cię potrzebowałem i nie mogę wystarczająco ci za to podziękować. Szczerze, jak dla mnie jesteś najbardziej idealną osobą na świecie. Ale... to nie zmienia faktu, że zrobiłem ci krzywdę, Hannah. Naprawdę cię skrzywdziłem.- jego palce powędrowały do blednącego siniaka na moim oku. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, nie możesz być poważny. Miałeś żałobę i byłeś-</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To nie powinno się liczyć, kochanie, nigdy nie dawaj mi wymówek żebym cię uderzył.- skarcił mnie, ale tylko wpatrywałam się w niego zupełnie przegrana. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcę, żebyś mnie wysłuchała, zanim kompletnie ześwirujesz, dobra?- jego słowa wychodziły powoli i ostrożnie. Delikatnie ścisnął moją dłoń w geście otuchy. Wziął moją niepewną ciszę jako zachętę do kontynuowania.<br />-Hannah, kocham cię. Nigdy przedtem nie kochałem kogoś tak jak kocham ciebie. Chciałbym dać ci wszystko, czego tylko zapragniesz, wszystko, czego potrzebujesz, chciałbym zapewnić ci szczęście i opiekę. Ja po prostu... nawet nie potrafię opisać jak bardzo cię kocham.- męczył się ze słowami. Nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że Zaynowi nie łatwo przychodzi mówienie o uczuciach. Wręcz niemożliwym było powiedzenie nawet tego, że przejmował się mną bardziej niż jakąś bezużyteczną dziwką z ulicy, więc wiedziałam, że powiedzenie tych wszystkich rzeczy musiało być ciężkie.<br />-Zayn-<br />-Kochanie, proszę. Daj mi skończyć.- błagał. Przygryzłam wargę i pozwoliłam mu kontynuować. Cokolwiek chciał powiedzieć, to nie mogło być coś dobrego. Po prostu to wiedziałam. Węzeł niepokoju uformował się z moich wnętrzności. <br />-Chciałbym być chłopakiem, który potrafi zrobić dla ciebie wszystko. Ale nie potrafię... nie jestem tym chłopakiem, nie potrafię dać ci tego wszystkiego. Nie potrafię cię uszczęśliwiać i ledwo co potrafię chronić cię przed samym sobą.- oderwałam moje dłonie od jego i zakryłam sobie usta, gdy tylko wydostało się z nich westchnienie. Łzy uformowały się w moich oczach, gdy tylko zrozumiałam co się dzieje.<br />On ze mną zrywał.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kurwa mać.<br />Zayn Malik ze mną zrywał.<br />-Kochanie, och, proszę, nie płacz. Proszę, nie płacz.- wyszeptał, łapiąc opuszkami palców ścieżkę łez spływającą po moich policzkach. Strząsnęłam jego rękę z dala ode mnie i spojrzałam na podłogę. <br /> -N-nie mogę uwierzyć ze ze mną zrywasz.- powiedziałam płaczliwym głosem, brzmiąc strasznie dziecinnie i marudnie. Nigdy nie chciałam bym laską, która miała obsesję na punkcie swojego chłopaka, ale po tym wszystkim przez co przeszliśmy, myślałam, że nie nie rzuci mnie tak po prostu. A teraz jeszcze twierdzi, że robi to dla mojego dobra i żeby mnie chronić? <br />Gówno prawda. <br />Jeśli rzeczywiście przejmował by się o którąś z tych rzeczy, to zerwałby ze mną, gdy tylko podniósł na mnie rękę. <br />-Nie, nie, nie, nie, nie. Kochanie, nie zrywam z tobą.- chwycił moje policzki w jego duże dłonie, by zdobyć moją uwagę. <br />-Nie widzisz tego? Nigdy nie mógłbym cię zostawić!- warknął. Jego oczy wyglądały na oszalałe i namiętne, gdy przeniósł swój uścisk z mojej twarzy na mój tors. <br />-Więc o czym ty, do cholery, gadasz, Zayn? Przerażasz mnie na śmierć!- krzyknęłam na niego, zdzielając go po rękach, tak, że mogłam wstać. On też wstał, ale tylko żeby nade mną górować. <br />-Chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła.- wyłapał mój wzrok tym swoim zamyślonym spojrzeniem, które sprawiało, że wyglądał tak cholernie seksowanie i refleksyjnie. <br />-Cokolwiek.- moje usta wyszeptały bez pozwolenia mojego mózgu. Spojrzał na mnie przez chwilę, zanim przeniósł swój wzrok na ścianę. Powtórzył ten nerwowy nawyk żucia jego ust, zanim szczelnie zamknął oczy i zaczął ciągnąć się za włosy. <br />Chciałam go uspokoić, ale dałam mu wydostać się jego emocjom na zewnątrz. Gdy już był w stanie ponownie na mnie spojrzeć, bez strachu wyłapałam jego spojrzenie.<br />Zayn powiedział, że mnie kocha. Dlaczego aż tak to na mnie zadziałało? Dlaczego miałam motyle w brzuchu? Dlaczego serce biło mi tak nieposkromienie? <br />-To tu musisz mnie rzucić. Nie mam w sobie siły, by cię zostawić, ale dla twojego dobra to ty musisz ze mną zerwać.- nie mógł nawet spojrzeć mi w oczy, gdy prosił mnie, bym zrobiła tą rzecz nie do pomyślenia. Jedyne co mogłam zrobić to gapić się na niego, zanim słowa napłynęły mi do ust. <br />-Czyś ty, kurwa, oszalał?- warknęłam na niego, a moje myśli szalały. Kto mówi komuś, że go kocha, a potem prosi, by ten ktoś go rzucił? <br />-Hannah, proszę- Przerwałam mu i zdzieliłam go po rękach, gdy chciał mnie dosięgnąć.<br />-Czego ty żeś się naćpał?- krzyknęłam na niego, moje nowojorskie pochodzenie dało o sobie znać poprzez gestykulację i gesty, żeby pokazać jak niestabilna emocjonalnie byłam w tej chwili. <br />-JEZU CHRYSTE, HANNAH! POSŁUCHAJ MNIE KURWA!- wykrzyczał i pojawiła mu się żyła ma szyi. Natychmiastowo ucichłam i dałam mu mówić, ale wyglądało na to, że Zayn potrzebował wyładować swój gniew w jakiś inny sposób, bo zamiast użyć słów, podniósł najbliżej leżący przedmiot, który akurat był moim telefonem i cisnął nim o ścianę, powodując, że rozleciał się na kawałki. Wzdrygnęłam się na głośny dźwięk urządzenia na ścianie, ale starałam się wyglądać, że mnie to nie ruszyło.<br />-Niech to, Hannah! Dlaczego, do chuja, nie potrafisz niczego zrozumieć? To jakby podobało ci się, gdy cię uderzę lub pobiję. Myślałem, że mówiłaś, że zostawisz mnie jeśli kiedykolwiek zrobię to ponownie, ale tego nie zrobiłaś! Wciąż dajesz mi kolejne szanse, a ja, kurwa, na nie nie zasługuję. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wzięłam głęboki oddech, nie chcąc wydrzeć się na niego, za tę tego głupotę.<br />Dałam moim oczom przeskanować jego sylwetkę; ciężki oddech, zaciśnięte pięści, poburzone włosy, czerwona twarz i dzikie oczy. Wszystko w nim krzyczało do mnie, bym trzymała się z daleka, ale byłam zmuszona złapać go za przedramię. <br />-Zayn… mogę już mówić?- zapytałam go powolnie. Zmrużył na mnie oczy, ale przytaknął. <br />-Dobra, po pierwsze, jeśli chcesz zakończyć nasz związek, to ty musisz mnie rzucić. Przestań być taką pizdą i dorośnij. Po drugie, nigdy cię nie zostawię, bo... bo chyba też cię kocham. Nie mogę uwierzyć, że te słowa wyszły z moich słów. Te słowa, które przysięgałam, że nigdy ich ode mnie nie usłyszy. <br />Może tak na mnie wpłynął, albo może miało być tak przez cały czas, ale w moich myślach nie było zwątpienia, że kocham Zayna Malika.<br />Te groźby, że go zostawię, gdy znów pojawi się przemoc były puste i samolubne. Zayn jest załamany. Jest pokrzywdzony i pokazuje emocje przez jedyny sposób jaki zna- przez przemoc.<br />Takie grożenie mu było z mojej strony strasznie... głupie i egoistyczne. Szczerze to nie mogłam zostawić Zayna. Stałam się od niego zbyt zależna i zbyt dużo dla niego poświęciłam, naprawdę nie chciałam być bez niego. To brzmi głupio, że ten sam facet, który doprowadził mnie prawie do nieprzytomności jest tym samym chłopakiem, któremu odmawiam zerwania z nim. To znaczy... jestem Hannah Olson, do chuja pana. Nikt nie będzie wkręcał mi takich gówien.<br />-Hannah, proszę. Muszę cię chronić i to jest jedyny sposób w jaki mogę to zrobić. Musisz wyjechać. Kupiłem ci bilet na samolot, który odlatuje za dwie godziny. Ląduje w Nowym Jorku... zgódź się. Tu nie jest dla ciebie bezpiecznie.<br />-Więc jeśli jesteś tak cholernie zaniepokojony moim bezpieczeństwem, to czemu, kurwa, nie rzuciłeś mnie już dawno temu?!- krzyknęłam na niego, gniew sprawiał, że mój głos wzrósł na nowy poziom głośności. Chciałam czymś rzucić, żeby wyładować agresję, ale nie sądzę, żeby to pomogło. Nie wyglądało na to, żeby pomogło Zaynowi.<br />-Bo dopiero teraz zorientowałem się, że cię kocham. Pokazałaś mi jak bardzo się o mnie troszczysz, a ja sam nie wiem jak ci to pokazać. Musisz mnie zostawić żeby się ochronić.- próbował mi wytłumaczyć. Zmrużyłam oczy i zrobiłam krok bliżej. <br />-Twierdzisz, że mnie kochasz?- pokiwał gorączkowo głową. <br />-Więc to udowodnij.- uderzyłam moimi ustami o jego, biorąc go z zaskoczenia. Nie dałam mu wystarczająco czasu, by zareagować, zanim opadliśmy na łóżko. Moja pierś uderzyła o jego, ale jego ręce mocno trzymały nad nim moją talię, zapobiegając przez moim upadkiem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Szybkim ruchem, obrócił nas i uwięził mnie pod jego ciałem. <br />-Przeklęta kobieto! Dlaczego ty mi to robisz?- warknął, a jego usta atakowały podstawę mojej szczęki.<br />-Zayn, jeśli chciałabym cię zostawić, to zrobiłabym to już teraz.- uśmiechnęłam się, wiedząc, że wygrałam. <br />-Ale jestem Zayn Malik, nigdy nie byłem w więzieniu, bo gliny zbyt bardzo boją się mnie aresztować. Utworzyłem własny gang w wieku siedemnastu lat, gwałciłem i zabijałem ludzi, Hannah.- odsunął się, by spojrzeć na mnie srogo, a ja tylko gapiłam się na niego niewinnie, cholernie dobrze wiedząc, że to go wkurzy. <br />-No właśnie, jesteś Zaynem Malikiem. Facetem, który zabił trzy osoby, bo zrobiły mi krzywdę. Facetem, który zmusił mnie do zostania z nim, by upewnić się, że wyzdrowiałam. Facetem, który całkowicie zmienił zasady w jego gangu, bo źle się czułam ignorowana przez jego kumpli. Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego znam, tylko ukrywasz to pod złością.- przebiegłam palcem po zarysie jego ust.<br />-Jesteś głupia skoro chcesz ze mną zostać.- wymamrotał przez mój dotyk. Przyciągnęłam jego głowę z powrotem do mojej szyi, tak, że jego usta dalej mogły zostawiać pocałunki. <br />-Wywalili mnie z college'u, pamiętasz?- poczułam jego uśmiech na mojej skórze i dałam mojemu ciału zatracić się pod jego dotykiem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wiecie, że w poranki po intensywnej nocy dużo lasek budzi się, nie pamiętając co wydarzyło się poprzedniej nocy. Mi się to nie przytrafiło. <br />Gdy się obudził, naga, w umięśnionych ramionach Zayna, pamiętałam wszystko. Pamiętałam sposób w jaki nasze gołe torsy ocierały się o siebie, pamiętałam jak nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Pamiętałam uczucie, które doświadczyłam, gdy pozwolił mi być na górze i szczęście, które czułam, gdy znów byłam na dole. <br />Wciąż niemal czułam ból, który we mnie wybuchł, gdy we mnie wszedł i odebrał mi moją najniewinniejszą część i przyjemność w dole brzucha, gdy wykrzyczał moje imię podczas swojego orgazmu. <br />A do tego ta przyjemność. Przyjemność, której do tej pory jeszcze nie doświadczyłam. Nie byłam nawet w stanie opisać jak czułam się dzięki Zaynowi. <br />Ale w tej chwili, gdy leżałam w jego ramionach, jedyne co czułam to ból z moich dolnych partii. Wiedziałam, że w końcu będę musiała stracić z kimś dziewictwo, ale nie miałam pojęcia, że to będzie takie bolesne, szczególnie już po.<br />Próbowałam wyślizgnąć się z ramion Zayna by iść po herbatę albo tabletki przeciwbólowe czy coś, ale w jego śnie, ograniczał moją swobodę jego uściskiem, trzymając mnie mocno przy jego piersi, przypominając mi, że nigdy nie mogłabym go zostawić i że on nigdy nie mógłby zostawić mnie. </span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-68879612674090145412013-12-30T20:13:00.000+01:002014-01-11T22:01:56.750+01:00Chapter 38: Stages<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Następne sześć dni jak do tej pory były najcięższym czasem w moim życiu. <br />Po tym jak Zayn powiedział mi, że jego tata nie żyje, siedzieliśmy w ciszy przez około godzinę, a potem wpadł w pierwszą fazę żałoby; wyparcie się wszystkiego. <br />Nie zaprzeczał niepotrzebnie faktowi, że jego tata zmarł, ale fakt, że mógł odbudować z nim relacje. Spędził tylko około sześć godzin w tym stanie. Myślałam, że to dobrze, że tak szybko przechodził przez te fazy, ale się myliłam. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Było to następnego ranka podczas wyczerpującego śniadania- nie spaliśmy całą noc, gadając o tym co stało się jego tacie, podczas gdy Zayn obwiniał się, że nie było nic co mógłby zrobić, a i tak mieliśmy dosyć nawet bez tego. <br />Zayn z pewnością mógł złapać kontakt z ojcem i odbudować z nim relacje podczas tych czterech lat, kiedy go nie widział. Ale to nie znaczy, że to jego wina. Te sześć lat, które Zayn spędził sam z jego tatą było dla niego szkodliwe i pewnie uformowały tego skomplikowanego chłopaka, którego poznałam. <br />Niemniej jednak przy śniadaniu byłam nie w humorze tak jak Zayn. Żadne z nas nie odezwało się słowem, po prostu siedzieliśmy tam dłubiąc w jajkach, które przygotowałam. <br />-Zapomniałem dlaczego nie pozwalam ci gotować, ale teraz już pamiętam.- wymamrotał niewdzięcznie. Spojrzałam na niego przez zwężone powieki. Musiałam wziąć głęboki oddech, żeby utrzymać nad sobą panowanie. Dopiero co zmarł mu tata, musiałam być wyrozumiała. <br />-Następnym razem ty możesz gotować.- odpowiedziałam tak spokojnie jak tylko potrafiłam. Jego oczy wystrzeliły z powrotem w moją stronę.<br />-A niby kiedy mam to zrobić? Hmm, kochanie? Pomiędzy tym, gdy zajmuję się twoim niewdzięcznym tyłkiem i staram się być idealnym chłopakiem, którego najwyraźniej oczekujesz?- uderzył gwałtownie sztućcem o stół, by podkreślić swoją rację.<br />Mój tata jest terapeutą. Dorastałam obserwując go, gdy pomagał ludziom przechodzić przez cierpienie spowodowane stratą bliskiej osoby, więc powinnam wiedzieć, co będzie następne. Powinnam się była tego spodziewać. Myślę, że gdzieś w mojej podświadomości tak naprawdę wiedziałam co robię. Chyba po prostu chciałam popchnąć go poprzez te etapy żałoby. Tak czy inaczej, to co zrobiłam potem było głupim posunięciem.<br />-Może pomiędzy tym, gdy cię ponosi i gdy musisz zbijać na kwaśne jabłko innych chłopaków, żeby podnieść swój poziom pewności siebie, który masz ze swojego spieprzonego dzieciństwa! No, to było dość głupie z mojej strony. A jeszcze gorszym głupstwem było odejście od stołu, gdy mnie nie zatrzymał.<br />Powinnam była wiedzieć.<br />Próbowałam stamtąd wyjść, ale Zayn chwycił mnie szorstko za ramię i uderzył mną o ścianę. Jego oczy były kompletnie czarne. <br />-Powtórz to.- syknął. Przełknęłam w strachu, niemal od razu żałując, że się na niego wydarłam, gdy jest w tak delikatnym stanie. <br />-Zayn-<br />-Powtórz to.- krzyknął na mnie. Przygryzłam w zdenerwowaniu wargę i pokiwałam przecząco głową w jego stronę. Wiedziałam dokąd to prowadziło i miałam świadomość, że mówienie tego ponownie tylko jeszcze szybciej zepchnęłoby go na skraj.<br />To jedno zdanie, które mu wykrzyczałam wkurzyło go bardziej niż miałam okazję zobaczyć od dłuższego czasu. Tylko dla tego, że byłam zmęczona, zestresowana i nie w stanie przezwyciężyć chęci do kłótni. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To jedno zdanie wpędziło go w następną fazę żałoby: gniew. <br />Oczywiście, że chciałam, żeby Zayn przeszedł szybciej przez te wszystkie fazy, ale podczas tej chciałam żeby pozostał w tej irytującej fazie wyparcia się wszystkiego na zawsze. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To było jeden z tych razy, kiedy Zayn pobił mnie najmocniej i od tamtej pory jeszcze nie wydobrzałam. Wypieranie się wszystkiego trwało sześć godzin, a gniew cztery dni...<br />Pierwszy raz gdy mnie pobił był najgorszy, ale przez większość tych czterech dni Zayn przekładał swój gniew na przemoc. Wyładowywał to wszystko na mnie. Oczywiście, że nie tylko mnie bił. Było też dużo krzyczenia. <br />Myślę, że dostałam nauczkę już za pierwszym razem, bo na szczęście trzymałam buzię na kłódkę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Teraz już nie wspominałam o tych gównach z przemocą, ale czułam się winna. Ja byłam powodem, który wpędził go w ten stan. A poza tym zmarł mu tata, więc to go usprawiedliwiało, prawda? <br />Pomiędzy jego napadami złości podczas żałoby, Zayn miał zorganizować całą ceremonię. Starałam się pomagać tam gdzie mogłam, ale to tylko powodowało, że jeszcze bardziej się wkurzał. Reszta One Direction bardzo mu pomogła, co sprawiło, że zrozumiałam jak bardzo chłopaki są ze sobą związani. <br />Nie byli tylko gangiem; byli jak bracia. <br />I po tym gdy Zayn uderzył mnie w twarz, sprawiając, że nos mi krwawił znalazł mnie w łazience. Gapiłam się w moje odbicie w lustrze, przykładając do nosa wilgotną ściereczkę. Rzuciłam okiem w róg lustra i prawie podskoczyłam, gdy zobaczyłam Zayna pochylającego się we framudze drzwi. Nasze spojrzenia oczywiście się skrzyżowały, ale udawałam, że go nie zauważyłam. <br />Bałam się, że jakiś gwałtowny ruch mógłby go zezłościć jak jakieś dzikie zwierze. <br />-Wszystko dobrze?- jego aksamity głos lekko mnie przestraszył. Nie słyszałam, żeby mówił tak do mnie już przez jakiś czas. Przytaknęłam głową do lustra i dalej skupiłam moją uwagę na obmywaniu twarzy. Miałam podbite prawe oko i rozcięcie na szczęce. Moja twarz nawet nie oddawała części moich obrażeń. Rany rozsiane były po moim ciele i byłam naprawdę wdzięczna, że nie mam złamanego żebra czy coś. <br />-Nic nie jest dobrze. Daj sobie pomóc.- wszedł do łazienki. Nie chciałam, żeby mnie dotykał, ale bałam się, że jeśli odrzucę jego pomoc to się rozzłości. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Powolnie wziął ode mnie materiał i położył go w zlewie. Delikatnie chwycił mnie za uda, przygryzając wargę, gdy zauważył jak wzdrygam się, gdy dotknął wielkiego siniaka
i posadził mnie na kancie zlewu. Namoczył nową ściereczkę żeby ostrożnie mnie domyć.<br />Trzymałam spojrzenie wbite w podłogę, nie chcąc na niego patrzeć, ale zmusił nasze oczy do spotkania się przez podniesienie w górę mojego podbródka.<br />-Nie mogę uwierzyć, że ci to zrobiłem.- wyszeptał ze smutkiem. -Tak mi przykro, kochanie...tak bardzo mi przykro. Nie wiem co jest ze mną nie tak. <br />Ludzie radzą sobie ze smutkiem po stracie kogoś na różne sposoby. Gdy odszedł mój dziadek, mój tata bardzo często krzyczał na mnie i mojego brata. Gdy zdechł nam pies, mój brat dostawał napadów złości. Kiedy umarł jego tata, Zayn pobijał swoją dziewczynę... oczywiście, że było z nim coś nie tak, ale wiedziałam to już przedtem. Wiedziałam, że Zayn był inny i miałam świadomość w co się pakuję, kiedy zgodziłam się na to by z nim zostać. <br />-Tak bardzo cię kocham, proszę, nie zostawiaj mnie.- wyszeptał, delikatnie pocierając mój policzek. To, dzięki Bogu, zakończyło jego stadium gniewu i przerodziło się w fazę depresji.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Chodził po mieszkaniu osowiały i całkowicie się ode mnie odciął. Często znajdowałam go siedzącego i wpatrującego się tępo w przestrzeń. Chciałam, żeby się przede mną otworzył, ale był niczym uszczelniony. <br />Te kilka razy, kiedy się do mnie odezwał, mówił rzeczy typu: <br />-Osiągnął sukces, ożenił się i miał czwórkę dzieci. Doszedł w życiu daleko. Jeśli umarł w samotności i nieszczęściu, to dlaczego ja miałby w ogóle próbować być szczęśliwym? Nie mam na to szans. <br />-Ostatnią rzeczą jaką do niego powiedziałem było 'Do zobaczenia w piekle, staruszku'. Co ze mnie za syn? Zgniję za to w piekle... </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Zostawiłem go samego, do kurwy. Obwiniałem go przez cztery lata, odkąd byłem siedemnastolatkiem, ale przez ten czas to wszystko było moja wina. Ja jestem tym, który go zostawił. <br />Wciąż byliśmy w tym stanie, gdy miał odbyć się pogrzeb, który zaplanowaliśmy. <br />Jechaliśmy w ciszy do meczetu. Zayn miał na sobie spodnie i koszulkę z długim rękawem, ubrany cały na czarno. Powiedział, że nie było konieczne ubranie się na muzułmański pogrzeb na czarno, ale on zawsze się tak ubierał, więc tak czy siak to zrobił. <br />Powiedział mi, żebym ubrała się przyzwoicie, więc miałam na sobie spódnicę maxi i luźną czarną koszulkę. Zayn powiedział, że jego rodzina nie była zbyt religijna, więc nie muszę zakładać chusty na głowę, ale żeby oddać szacunek, nie powinnam się malować. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Oczywiście musiałam użyć korektora by zakryć sińce na mojej twarzy, ale mu tego nie powiedziałam. Nie chciałam go smucić, a ruszały go teraz najmniejsze rzeczy. <br />Zayn ciągle powtarzał jego nerwowy nawyk; żucie jego wargi i trzęsły mu się ręce, gdy przytrzymywał dla mnie drzwi. Gdy usiedliśmy w pierwszym rzędzie, tupał nogą i bawił się moimi palcami w naszych splecionych dłoniach.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Usiadłam stulona pomiędzy Zaynem i Eleanor. Louis usiadł z jej drugiej strony obok Harrego. Niall był obok Zayna, a dalej Liam z Danielle. Ciało ojca Zayna nie miało być na widoku, owinięte było całun w kolorze kości słoniowej, tak, że nie było widać jego skóry.<br />Było dużo ludzi, którzy przyszli, by oddać szacunek. Widziałam małą garstkę mężczyzn i kobiet ubranych podobnie do mnie i Zayna. Wszyscy z nich mieli opaloną skórę, ciemne włosy i brązowe oczy jak Zayn, więc nie ciężko było wywnioskować, że należeli do rodziny Malików.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Kolejna garstka ludzi była złożona tylko z facetów w garniturach- mężczyzn, którzy pracowali z ojcem Zayna, tak przypuszczałam. I byliśmy my; gang Zayna. Za naszą ósemką siedziało około dwudziestu chłopaków. Gdy zapytałam o to Eleanor, powiedziała, że to członkowie One Direction. Chyba do tej pory nie zdałam sobie sprawy, ze One Direction nie ogranicza się tylko do piątki chłopaków, których znam. El powiedziała, że chłopaki byli czymś w stylu liderów, ale nie mniej jednak ludzie tchórzyli przed każdym członkiem. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Każde miejsce mogło być zajęte, ale dużo ludzi stało na tyłach, żeby zrobić miejsce w kilku rzędach dla osławionego gangu. Było to tylko znajomym mi już przypomnieniem tego kim był mój chłopak i jaką władzę miał nad Londynem. <br />Zayn wstał, gdy była kolej na jego przemowę.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Poprzedniej nocy, prawie się rozpłakał starając się wymyślić co ma powiedzieć. A gdy próbowałam go pocieszyć, wracał do swojego 'kokonu', ukrywając przede mną swojego uczucia i się nie odzywając.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie miałam pojęcia, co planował powiedzieć</span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">.<br />-No więc...- w tej niezręczności pocierał swój kark i rozglądał się po wnętrzu. Obserwowałam jak jego oczy wędrują na tyły, ale szybko zawracają z powrotem, jakby zobaczył coś czego nie powinien. Chciałam się obrócić i zobaczyć to co sprawiło, że się zdenerwował, ale zanim miałam okazję, Zayn wyłapał moje spojrzenie. Spojrzał na mnie przenikliwie i zaczął mówić. Przez całą przemowę nie oderwał ode mnie oczu nawet przez chwilę.<br />-Wszyscy myślą, że mój tata i ja bardzo się różnimy. To znaczy... w moim wieku był już menadżerem u siebie w pracy, był żonaty i czekał na narodziny dziecka. Ja nie jestem nawet w pobliżu tego stadium. -Zayn wciąż na mnie patrzał, gdy wszyscy inni wpatrzeni byli w niego. <br />-Ale w jakiś sposób, ja i mój ojciec jesteśmy dość podobni. Dużo z tego kim dzisiaj jestem, pochodzi z tego kim był on i z tego kim nauczył mnie być. Pokazał mi jak dążyć do celu. Nauczył mnie jak się czemuś naprawdę poświęcić. Nauczył mnie jak być niezależnym. Nauczył mnie jak być bardzo...- widziałam, że Zaynowi trudno było mówić o jego tacie w ten sposób. Wiedziałam, że były też dobre czasy, jeszcze przed rozwodem, ale Zayn powiedział mi, że jego rodzice zaczęli mieć problemy, gdy był dziewięciolatkiem, ale nic z tym nie zrobili, bo jego mama była w ciąży.<br />To znaczy, że minęło ponad dwanaście lat bez przyzwoitego wspomnienia o jego tacie. W zasadzie to Zayn nawet nie odezwał się do swojego ojca przez cztery lata. <br />-Pamiętam, gdy dostałem zaproszenie na siódme urodziny mojego kolegi z klasy nad basenem. Nie mieliśmy basenu jak mój kumpel, Billie, więc nigdy nie miałam okazji nauczyć się pływać. Wciąż tego nie umiem.- Zayn zażartował. Im więcej czasu mijało, wydawał się być bardziej przyzwyczajony do mówienia, ale wciąż nie odrywał ode mnie wzroku.<br />-Nie chciałem iść, ale tata mnie zmusił. Poradził mi żebym po prostu posiedział przy basenie i pokomplementował siostrę Billiego. Więc kiedy wszyscy moi znajomi grali w Marco Polo, ja siedziałem na boku z jego siostrą, która miała wtedy 9 lat tak przy okazji i z dwiema jej przyjaciółkami. Ciągle powtarzałem im jakie to one nie są ładne i że mają fajne buty i w ogóle. Pozwólcie, że powiem wam, że następnego dnia w szkole wszyscy moi znajomi pojawili się z opalenizną, a ja z trzema dziewczynami, które były starsze ode mnie o całe dwa lata.- Zayn zaśmiał się lekko na wspomnienie, a ja ciepło się do niego uśmiechnęłam. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Więc to chyba mój tata nauczył mnie jak obchodzić się z kobietami.- puścił oczko w moją stronę, a ja nie mogłam powstrzymać się przez zarumienieniem. <br />-Pamiętam inny moment, gdy byłem prześladowany, gdy miałem sześć lat. Wróciłem do domu, by mu o tym powiedzieć, ale poradził mi, żebym się nie przejmował, bo wszyscy ci, którzy kogoś dręczą, kończą pracując dla dzieciaków, którzy dręczyli. Powinienem poczuć się po tym lepiej, ale stwierdziłem, że podzielę się z tą informacją z tym, który mnie prześladował. Pobił mnie na kwaśne jabłko...<br />-Gdy wróciłem do domu z podbitym okiem, tata zmienił strategię. Nauczył mnie jak się bić, nawet pomimo tego, że mój tata jest- to znaczy był najbardziej przeciwnym przemocy facetem na świecie. Co za ironia...- Zayn zaśmiał się ponuro. Nie trzeba było geniusza, by zorientować się, że wszyscy tu obecni dokładnie wiedzieli kim jest Zayn i co robi na co dzień, więc nie byłam zaskoczona, kiedy wniósł do przemowy małe odniesienie o jego nielegalnym, związanym z przemocą charakterze.<br />-Kiedy byłem dzieciakiem, tata był moim bohaterem- był jak jakiś heros, który nie mógł zrobić nic złego. Kiedy byłem nastolatkiem, było przeciwnie. Teraz zdaję sobie sprawę, że mój tata z pewnością miał wady, ale nauczył mnie jak się do nich przyznać. Pokazał mi jak rozświetlić jego zalety, by nadrobić to w czym był zły. Wiem, że minęło trochę czasu odkąd go widziałem, ale to nie znaczy, że kiedykolwiek przestał być moim ojcem. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">-Gdziekolwiek jesteś tato, dziękuję ci, za wszystko czego mnie nauczyłeś. Będę za tobą tęsknił.- i z tym Zayn spuścił głowę i przyszedł z powrotem, by usiąść obok mnie. Położyłam mu dłoń na kolanie i dałam mu ją mocno ścisnąć, by pozbyć się resztek niepokoju.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To przeniosło go do ostatniego etapu żałoby; akceptacji. Przemawiając przed tymi wszystkimi ludźmi o jego ojcu dało mu zakończenie tego wszystkiego, którego tak desperacko potrzebował i pozwoliło mu to by w końcu ruszyć na przód ze swoim życiem.<br />Gdy już było po wszystkim, Zayn praktycznie mnie stamtąd wypchnął. Celowo unikał kondolencji i jakiejkolwiek sympatii ze strony jego dalszej rodziny i kolegów z pracy jego taty. Chociaż to nie było zbyt trudne, rzadko który z nich podszedł by z nim pogadać. Wszyscy zbyt bardzo się bali. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Podczas naszej drogi do wyjścia minęliśmy małą dziewczynkę, około dziesięcioletnią, siedzącą na schodach na zewnątrz meczetu. Zayn się zatrzymał i wpatrywał się przez nią przez chwilę i całkowicie zmiękły mu oczy, zanim obrócił się i wskoczył do swojego samochodu. Weszłam do środka tak jak on, ale gdy już miałam zamknąć drzwiczki, wybiegła piękna kobieta w średnim wieku.<br />-Safaa!- zawołała z troską. Widząc małą dziewczynkę, odetchnęła z ulgą i posłała jej lekki uśmiech. -Safo Malik, dostałam przez ciebie zawału serca, skarbie. Proszę, powiedz mamusi następnym razem gdzie idziesz.- i z tym zatrzasnęłam drzwiczki i pozwoliłam Zaynowi wyjechać z chodnika i przedzierać się ulicami. <br />Nie mogłam się powstrzymać przed spojrzeniem na niego ostrożnie. <br />Mała dziewczynka, którą tam widzieliśmy bez wątpienia była jego siostrzyczką, którą zabrała ze sobą jego matka, gdy go opuściła. Ta kobieta była jego matką. Były tam przez całą uroczystość i Zayn to zauważył. </span></span><br />
<span style="font-size: 100%;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ich wina czy nie, mama Zayna i jego siostry zostawiły go całkiem samego z ojcem alkoholikiem. Skrzywdziły go i zniszczyły emocjonalnie. Dopiero co przeszedł śmierć swojego ojca i ostatnią rzeczą jaka mu była potrzebna był psychiczny trud, przez ich spotkanie. Minęło dziesięć lat, odkąd ostatni raz je widział. Dziesięć lat temu Zayn był tylko jedenastoletnim dzieckiem, a ona odwróciła się do niego plecami. <br />A teraz Zayn jest dobrze wszystkim znanym przestępcą i bałam się wiedzieć co stałoby się, gdyby spróbowali ponownie się zjednać.</span></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-16226064892086274172013-12-24T16:07:00.000+01:002014-01-05T14:46:04.579+01:00Chapter 37: Comfort<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jakiś problem?- Zayn syknął, stając przede mną, by dostać się do chłopaka. Chwyciłam go za ramię i starałam się pociągnąć go w tył.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ej, ej. Spokojnie.- mówiłam mu do ucha uspokajające słowa, ale odepchnął mnie do tyłu, tak że na kogoś wleciałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcesz mi wytłumaczyć co ja, kurwa, dopiero widziałem, stary?- warknął na biednego chłopaka, a ten cofnął się w tył i wyraźnie było widać, że się trząsł.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przepraszam. Nie wiedziałem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn!- krzyknęłam na niego, wkurzona za to, że był w stosunku do mnie taki brutalny. Obrócił się na dźwięk mojego głosu i skinął na kogoś za mną.
Momentalnie para rąk zacisnęła się na moim torsie ograniczając moje ruchy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chodźmy.- Louis odezwał się do dwóch dziewczyn, z którymi tańczyłam. <br />-Lou, to nie jest w porządku. On tylko-</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Powiedziałem, chodźmy!- przerwał Eleanor, wywlekając mnie z klubu, kopiąc i drąc się. Danielle i Eleanor szły za nami w ciszy. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam zanim wyciągnięto mnie z klubu był Zayn i Harry idący za Niallem i Liamem, którzy wyciągali chłopaka z budynku. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Puść mnie!- szamotałam się z Louisem. Szybko mnie uwolnił i skinął w stronę jednego z Range Roverów. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jedziemy stad.- poinformował nas. Danielle wgramoliła się do samochodu, a Eleanor zatrzymała się na sekundę, ale posłał jej spojrzenie, które spowodowało, że nawet ja zaczęłam kwestionować kłócenie się z nim. Tak więc Eleanor dołączyła do Danielle. Próbowałam go wyminąć, ale popchnął mnie w tył. <br />-Właź do tego cholernego samochodu, Hannah.- zarządził, gdy pojawił się jego gniewny temperament.<br />-Jeśli myślisz, że rzeczywiście cię posłucham, to mam dla ciebie niespodziankę.- odsyknęłam. Nie dałam mu nawet szansy na odpowiedź, gdy mu się wymknęłam i pobiegłam naokoło niego. Zobaczyłam jego rękę wyciągniętą, by mnie złapać, więc byłam w stanie jej uniknąć i dostać się do klubu. Rozglądając się dokoła, nigdzie nie mogłam znaleźć Zayna. Przepychałam się pomiędzy rozgrzanymi, spoconymi ciałami i wybiegłam tylnym wyjściem w alejkę.<br />-Nie obchodzi mnie, że kurwa, nie wiedziałeś! UDERZENIE -Dotykałeś ją!- usłyszałam krzyk Zayna. Skrzywiłam się na całkowitą wściekłość i mrok w jego głosie. Niemal natychmiast ruszyłam w stronę ich ciemnych postur.<br />-P-proszę.- zabłagał słaby głos. Słyszałam ponury śmiech Zayna i jego przyjaciół, zanim w uliczce zabrzmiał głośny łomot, a zaraz po nim odgłos łamanych kości i krzyku z bólu. <br />Gdy podeszłam bliżej, zobaczyłam tą scenę aż za wyraźnie. Harry, Liam, Niall i Zayn stali przed zmiętą postacią leżącą na ziemi. <br />-Dosyć!- warknęłam odważnie, gdy wślizgnęłam się pomiędzy ofiarę na ziemi, a niebezpiecznego faceta, stojącego przede mną. <br />-Jezu Chryste.- Liam przeklął pod nosem, gdy czwórka chłopaków zorientowała się kto wkroczył. <br />-Kochanie, nie mam na to cholernego humoru. Gdzie jest, kurwa, Louis?- krzyknął na mnie, odciągając brutalnie mnie z dala od chłopaka leżącego na ziemi i uderzył mną o ceglaną ścianę naprzeciwko. Skrzywiłam się na ból w dole pleców przez siłę zderzenia. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Najwidoczniej zapominasz z kim masz do czynienia, Zayn. Naprawdę myślałeś, że Louis sobie ze mną poradzi? Proszę cię, nawet ja myślałam, że jesteś mądrzejszy.- zaszydziłam srogo. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dam ci nauczkę.- ostrzegł mnie powolnie, jego dłoń weszła w kontakt w moją szyją, i spoczęła tam niezbyt mocno.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co zrobisz, twardzielu?- zakpiłam z niego. -Pobijesz mnie?<br />Czułam, że jego palce zacieśniają lekko uścisk, a jego wyraz twarzy sprawiał wrażenie jakby rozmyślał moją sugestię.<br />-Widzimy się w domu.- to była zdecydowanie bardziej groźba niż jakakolwiek forma romantycznej obietnicy czy zwykłego gestu. Jego głos był napięty i wściekły i nawet pomyślałam, że może najlepiej było się wycofać. A wtedy moje oczy powędrowały do zmasakrowanego chłopaka, który leżał na ziemi, w swojej krwi i stwierdziłam, że poddanie się byłoby godne tchórza.<br />Próbowałam go kopnąć, ale Zayn łatwo przytrzymywał mnie przy ścianie, gdy odwrócił się do swojego przyjaciela. <br />-Niall, zajmij się nią. Rób co chcesz, byle by ją tylko zabrać do mnie i rozliczę się z nią, gdy skończę już to tutaj. Tylko nie uszkodź jej zbyt mocno, dobra?- Zayn praktycznie cisnął moim ciałem w stronę Irlandczyka i obserwował szamotaninę naszej dwójki. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Na próżno z nim walczyłam, gdy bez wysiłku mnie podniósł i wyniósł z alejki, z powrotem na ulicę. Louis czekał na zewnątrz Range Rovera i gniewnym wyrazem twarzy. Opierał się o samochód z rękoma założonymi na piersi. <br />Słyszałam mamrotanie o mnie jakiś obraźliwych i uwłaczających rzeczy, gdy otworzył tylne drzwiczki, przez które niemal zostałam wrzucona prosto na biedną Danielle. Gdy tylko Niall i Louis byli już w środku, samochód pokierował się do końca ulicy, w stronę mieszkania Zayna. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pójdziecie wszyscy do piekła. To co się tam dzieje nie jest w porządku.- starałam się pochylić by odezwać się do Nialla i Louisego, ale to było dość trudne z Danielle siedzącą na środkowym siedzeniu.<br />-Jakby nas to obchodziło.- Niall parsknął. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jesteście bandą bezdusznych draniów. Cała wasza piątka. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Louis,
nie sądzę, że postępujemy właściwie.- Eleanor powiedziała cicho, pochylając się do przodu tak jak ja, by przytrzymać rozmowę. <br />-Przysięgam na Boga, El, jeśli w tej chwili nie zamkniesz jadaczki, to zaraz postawię cię do pionu. Zatrzymam się na poboczu i rozprawię się z tobą na oczach tej trójki.- głośność jego głosu wzrosła, gdy na nią warknął. Jego srogie spojrzenie utkwione było w niej przez lusterko, by upewnić się, że zrozumiała przekaz. <br />-Ale-<br />-Jeśli wiesz co dla ciebie najlepsze, to się kurwa zamknij. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Reszta drogi minęła w ciszy. Wiedziałam, że gdy dotrzemy już do mieszkania Zayna, nie będzie szansy, żebym wymsknęłam się Niallowi i jakimś cudem wróciła do klubu, ale to nie powstrzymało mnie przed próbowaniem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">To znaczy, muszę przecież podtrzymywać swoją reputację.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Niall szorstko wytargał mnie z samochodu i gdy tylko byliśmy już na zewnątrz, Louis odjechał do mieszkania Liama, żeby odwieść Danielle. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Walkę czas zacząć. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Chyba uderzyłam Nialla gdzieś w twarz... chociaż i tak powinien spodziewać się czegoś gorszego. Nie jest tak łatwo sobie ze mną poradzić. Nie zważając na to i tak udało mu się dotrzeć do mieszkania Zayna i dosłownie rzucić mnie na podłogę i wyjść.<br />Nawet nie próbowałam stąd uciekać. Winda była zablokowana, a wyjście przeciw pożarowe zaplombowane. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wydostanie się stąd było niemożliwe.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zamiast tego, skupiłam moją energię na byciu złą na Zayna. Zobaczymy jaki potężny i nieustraszony będzie ten skurwiel, gdy wróci do domu by się ze mną zmierzyć. Zmasakrowałabym mu mieszkanie jeśli nie wiedziałabym, że i tak potem ja to będę musiała sprzątać. <br />Niedługo po tym wrócił mój 'bandyta'. Słyszałam dźwięk otwieranych drzwi windy z sypialni, gdzie się przebierałam. Szybko wsunęłam na siebie koszulkę i naładowałam się psychicznie, w pełni przygotowana werbalnie (i w jakimś stopniu fizycznie) na atak.<br />Weszłam do salonu, ale go tam nie było. Zobaczyłam klucze na stoliku i jego skórzaną kurtkę leżącą na kanapie, tak jakby zostawiał krótką ścieżkę, za którą miałam powędrować za nim do kuchni.<br />Więc poszłam jej śladami, tylko po to by znaleźć tego dupka biorącego łyka piwa. Stał plecami do mnie, ale wiedziałam, że słyszał jak weszłam, bo mięśnie na jego plecach się napięły. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Odłóż to przeklęte piwo.- oburzyłam się, krzyżując ramiona na piersi. Zayn mnie nie posłuchał, tylko zamiast tego po prostu obrócił się w moją stronę. <br />Niemal od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.<br />Jego oczy były zaczerwienione, a jego źrenice ukazywały smutek i samotność i to łamało mi serce. Miał zmarszczone w zmartwieniu brwi, a całe jego ciało się trzęsło.<br />-Co się stało?- powiedziałam na wydechu, tym razem o wiele mniej szorstko. Potrząsnął głową i wziął kolejnego łyka piwa. <br />-Zayn- szepnęłam, podchodząc do niego, żebym mogła złapać w rękę jego trunek i go od niego oderwać. -Co się stało?- powtórzyłam. <br />Szybko owinął wokół mnie ramiona i trzymał mnie ciasno przy swojej piersi. Oparłam głowę o jego klatę, a on zanurzył twarz w moich włosach. Czułam jego pierś podnoszącą się i opadającą, gdy wdychał mój zapach. <br />-Straciłem moją szansę.- wyszeptał chrapliwie. Jego głos brzmiał na załamany i smutny bardziej niż kiedykolwiek miałam okazję słyszeć.<br />-O czym ty gadasz?- poganiałam, naśladując jego zachowanie i owinęłam ręce wokół jego długiego torsu.<br />-Straciłem moją szansę i już nigdy tego nie naprawię.- jego druga wypowiedź dała mi nie więcej informacji niż ta pierwsza. <br />Kreśliłam kółka na jego plecach w nadziei, że go pocieszy. Pamiętam, że moja mama robiła to kiedyś gdy byłam smutna, i jakkolwiek głupio to brzmi to jednak pomagało.<br />-Nigdy mnie nie zostawisz, prawda?- zapytał po kilku minutach ciszy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Umilkłam.<br />Nie mogłam mu tego obiecać. Nie mogłam obiecać mu tego, że pewnego dnia nie będę miała dosyć takiego życia, że nie będę w stanie tego znieść. Nie mogłam obiecać mu, że nie doprowadzi mnie na skraj.<br />-Kocham cię.- odpowiedziałam, wypowiadając te słowa po raz pierwszy. <br />Wciąż byłam na niego zła, nawet bardzo, ale nasze problemy znów muszą być zignorowane i zamiecione pod dywan. Widząc Zayna w takim stanie sprawiało, że natychmiast widziałam, że coś jest nie tak. Nigdy się tak nie zachowywał.<br />Byłam przyzwyczajona do kłótni, do walki z nim. Nie byłam przygotowana by sobie z tym poradzić. Byłam do bani w pocieszaniu ludzi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcesz powiedzieć mi o co chodzi?- namawiałam go delikatnie, moje ręce nie puszczały jego pleców, by dać mu znać, że tu dla niego jestem.<br />-J-ja też ciebie kocham.- wyjąkał nerwowo.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn... - zabłagałam. Nie mogłam mu pomóc jeśli nie wiedziałam co się działo. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, nie wiem co robić.- zaczął. Pozostałam cicho, nie chcąc naciskać bardziej niż do tej pory to zrobiłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nigdy nie miałem z nim za dobrych relacji, ale to nie znaczy, że nigdy tego nie chciałem. Kocham go. Zmarszczyłam brwi na to jego tajemnicze wyjaśnienie, ale czekałam aż dokończy, zanim otworzyłam usta.<br />-Ale jest już za późno żeby cokolwiek zmienić. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn miał swój sposób na płakanie bez rzeczywistego płakania. Lekko się trząsł, ale nie wydawał z siebie żadnego dźwięku ani nie uronił ani łzy. To po prostu nie było w jego stylu. Dziwnym uczuciem było trzymać go w ramionach, zamiast w jakiś inny sposób... ale Zayn mnie potrzebował, ja jestem jego dziewczyną, musiałam przy nim być. To moja robota.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dostałem przed chwilą telefon.- kontynuował. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mój tata nie żyje.</span></span><br />
<span style="font-size: 100%;">
</span>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-40474903553717761572013-12-15T18:19:00.000+01:002013-12-27T23:18:21.485+01:00Chapter 36: Clubbing<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Stałam przez chwilę przed lustrem, przeglądając się w nim. Miałam na sobie obcisłą sukienkę, która kończyła się około osiem centymetrów przed kolanami. Zaokrąglała mój tyłek i piersi, sprawiając, że moje sylwetka przybrała kształt klepsydry. By nadrobić długość sukienki, jej kołnierzyk był z wycięciem, które odsłaniało dekolt. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Próbowałam zakręcić sobie włosy, ale nawaliłam i skończyło się na tym, że związałam je w luźną kitkę. Starałam się też zrobić smoky eyes, ale też mi się nie udało. Skończyło się na tym, że nałożyłam dobrą warstwę podkładu, błyszczyk, eyeliner i tusz do rzęs. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy Zayn już ochłonął, wrócił po chwili do kuchni, by mnie tam znaleźć. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wychodzimy z chłopakami żeby świętować wczorajsze zwycięstwo.- wymamrotał, opierając się o framugę drzwi, gdy obserwował jak sprzątam. <br />-Podwójnie zanotowane. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Okej, nie długo wychodzimy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Okej.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zamierzasz się przebrać... czy sam to będę musiał to zrobić?- wszedł do kuchni, uśmiechając się do mnie, a ja wyłapałam jego piękne, piwne oczy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O co ci chodzi? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No... idziesz z nami, nie? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie wiedziałam, że mogę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Możesz. Eleanor i Danielle też idą, jeśli ci to pomoże.- drapał się nerwowo po karku, jakbym miała odmówić mu na jego niezręczne zaproszenie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No dobrze. Co mam ubrać?- odepchnęłam się od blatu by przejść obok niego i wejść w korytarz.<br />-Jakiś strój na imprezę, ale bez zbytnego odsłaniania ciała. Nie potrzebny mi widok obczajających się chłopaków. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Stąd sukienka, która sięgała mi tuż przed kolano. Przerzuciłam włosy przez ramię, by zakryć blednący znak, który zostawił mi Zayn jako ostrzeżenie dla innych chłopaków. Wciąż uważałam to za zawstydzające, że muszę być oznaczona jak jakiś pies, ale poddałam się w tej bitwie i trzymałam usta zamknięte. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Gotowa?- zawołał Zayn. Wybiegłam z sypialni, chwytając w rękę szpilki i natknęłam się na niego w drzwiach. Obserwowałam jak jego oczy skanują mój strój, ale westchnęłam z ulgą, że nic nie powiedział. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To dobrze, reszta już tu jest.- wymamrotał, popychając mnie w stronę drzwi. Powędrowaliśmy na dół do lobby, ręka w rękę, ale w ciszy. Wyprowadził mnie na ulicę, gdzie czekały na nas dwa Range Rovery z przyciemnionymi szybami. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Latałam pomiędzy nimi wzrokiem tam i z powrotem, nie pewna, do którego mam wsiąść.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ten.- wskazał na Range Rovera z tyłu. Przytaknęłam i poszłam w jego kierunku. Jak prawdziwy gentelmen, Zayn przytrzymał dla mnie drzwi i pomógł mi pokonać odległość pomiędzy samochodem a chodnikiem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wślizgnęłam się na tylne siedzenie, gdzie Zayn usiadł obok mnie. <br />Na siedzeniu kierowcy był Liam, a na siedzeniu pasażera była Danielle.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, chcesz usiąść z przodu? Możemy się zamienić.-
Danielle zapytała delikatnie, obracając się na siedzeniu by na nas spojrzeć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dzięki za troskę, skarbie, ale nie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zgaduję, że reszta jest w drugim samochodzie?- pomyślałam na głos.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, Niall, Harry, Louis i Eleanor. Stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej.- Liam odpowiedział, gdy Zayn nie zrobił tego wystarczająco szybko. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Liam nie sądził, że Danielle czułaby się dobrze z Harrym w jednym samochodzie. A ja nie czuję się dobrze z wizją ciebie i Harrego w jednym samochodzie z zupełnie innego powodu.- Zayn mnie oświecił, szepcząc mi do ucha, by utrzymać naszą rozmowę z dala od pary z przodu.<br />Gdy dotarliśmy do klubu, Zayn upewniał się by przez cały czas mnie trzymać. Ale to dobrze, byłam trochę zbyt onieśmielona przez tą atmosferę by iść sama. Poszliśmy grupą na tyły, gdzie była sekcja dla VIPów.<br />-Idę zamówić drinki, jakieś specjalne życzenia?- Harry zawołał do wszystkich, gdy już usiedliśmy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Żurawinową wódkę, poproszę.- Eleanor mruknęła cicho, nie wyłapując wzroku Harrego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiesz co zazwyczaj zamawiam a Danielle chce Spritzera.- poinformował go Liam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wodę.- poprosiłam chłodno. Starałam się nie brzmieć zbyt suczowato, ale fakt, że wciąż nienawidziłam Harrego był przeważający. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Naprawdę? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ty tak na serio?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn zmusza cię do picia wody?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie możesz pić? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy tylko te słowo wyszło z moich ust, wszyscy się obrócili i zaczęli nabijać się z mojego wyboru. Jeszcze bardziej przysunęłam się do Zayna i posłałam im piorunujące spojrzenie. <br />-Och, zamknijcie się. To mój wybór- nie chcę alkoholu to go nie piję.- skrzyżowałam ramiona na piersi, pewna tego co chcę zamówić, ale nie wyglądało na to, żeby ktoś zauważył.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Och, no weź!</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tylko spróbuj!<br />-Słabeusz... </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Powiedziała, że nie chce, to nie. Koniec tematu.- Zayn warknął, na dobre kończąc rozmowę. Pocałowałam go z wdzięcznością w policzek i uśmiechnęłam się zwycięsko do Eleanor.<br />-Cholerni Amerykanie...- zaczęła się droczyć, a ja łobuzersko wytknęłam w jej stronę język.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zadziwiająco w ten wieczór nasza ósemka dogadywała się idealnie. Śmialiśmy się, opowiadaliśmy kawały i dzieliśmy się historiami. Nikt nie przesadzał z piciem i nie było już pomiędzy nami napięcia, które było przedtem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">W okolicach północy Danielle próbowała nauczyć Eleanor i mnie jak tańczyć dougie. Zaliczyłyśmy epicką porażkę, a nasi chłopcy obserwowali nas z rozbawieniem. Nawet Niall i Harry się rozchmurzyli.<br />-Jesteście nie możliwe!- Danielle się poddała, chichocząc gdy przestała poruszać ciałem do rytmu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To nie moja wina, że jesteśmy niedorozwinięte. Nie potrafimy ruszać biodrami tak jak ty.- Eleanor jęknęła, kładąc sobie dłoń na biodrze.<br />-No! Nie wszystkie możemy być profesjonalnymi tancerkami.- dodałam, przedrzeźniając pozycję Eleanor. <br />-Najwyraźniej.- Louis się z nas zaśmiał i migotały mu oczy. Eleanor się pochyliła i zdzieliła go po ramieniu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zatańczymy?- Danielle zapytała Liama z nadzieją, zupełnie ignorując marudzenie Eleanor. Liam potrząsnął głową.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Sorry, skarbie. Ja nie tańcze.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nawet ze mną?- zatrzepotała jej długimi rzęsami i pochyliła się w stronę jego twarzy, odsłaniając trochę dekoltu. Obserwowałam jak jego wzrok wędruje na jej klatkę piersiową, zanim się wytrzeszczył i wrócił z powrotem na jej twarz. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-N-nie.- przełknął - dlaczego nie zapytasz dziewczyn? Tchórz. Robiąc wszystko, by tylko odwrócić od niego uwagę, Danielle obróciła się do Eleanor i mnie z oczami pełnymi nadziei. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O nie.- jęknęłam.<br />-Dani, czy ty nie widziałaś, że się do tego nie nadajemy?- Eleanor zaczęła narzekać.
Danielle zaśmiała się cicho, bez wątpienia wspominając ten ośmieszający moment z przed pięciu minut.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No weźcie. Będzie fajnie!- zabłagała. Westchnęłam i wzruszyłam ramionami. <br />-Mogę?- Eleanor zwróciła się do Lou.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie widzę przeszkód.- podniósł swojego drinka do ust i wziął łyka, obserwując swoją dziewczynę znad rantu szklanki. <br />-Więc?- obróciłam się do Zayna, który spojrzał na mnie z niespokojnym wzrokiem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bądź ostrożna.- wyszeptał. Pochyliłam się by musnąć ustami jego policzek, ale przyciągnął mnie i zostawił mi na ustach mokry pocałunek. Odepchnęłam się i wytarłam usta drugą stroną dłoni. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy dziewczyny i ja wyszłyśmy ze strefy dla VIPów, Zayn klepnął mnie w tyłek w dezaprobacie na moją reakcję po pocałunku. Zdecydowałam się to zignorować, stwierdzając, że klub to najmniej odpowiednie miejsce na zaczynanie z nim kłótni.<br />Pokonałyśmy drogę na środek parkietu. Gdy Danielle zaczęła rozluźniać się do rytmu muzyki, Eleanor zaczęła skakać w kółko, dobrze się bawiąc, a jednocześnie uroczo wyglądając. Próbowałam naśladować sposób w jaki ciało Danielle poruszało się bez zbytniego wysiłku, ale czułam się niezręcznie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Mijała piosenka za piosenką. Czasami moje oczy wędrowały do chłopaków, gdzie wyłapywałam trzy intensywne spojrzenia. Nawet gdy jesteśmy z dala od nich, oni tak naprawdę nigdy nie przestają nas pilnować, co nie? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">W końcu dałam się porwać muzyce. Uśmiechnęłam się do dziewczyn i dałam rozluźnić się moim mięśniom. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Para rąk oplotła moją talię, a mój uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
Gdy spojrzałam w dół na ręce oplatające moje biodra, zamarłam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Te dłonie nie były tak duże jak Zayna i były o wiele bledsze. Kogokolwiek były, odepchnęłam je od siebie i się obróciłam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Stał za mną jakiś dzieciak. Wyglądał na rok młodszego ode mnie, jego brązowe włosy ulizane były do tyłu, a jego blada skóra zarumieniona była od gorąca na parkiecie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No weź, skarbie.- zagruchał, usiłując jeszcze raz ze mną zatańczyć. Nerwowo obejrzałam się wokół, wyłapując ostrzegawcze spojrzenia Danielle i Eleanor i znów obróciłam się do chłopaka. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie.- powiedziałam stanowczo.Wyglądał na rozczarowanego i wbił wzrok w podłogę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-W porządku...</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Obserwowałam jego przegrany wyraz twarzy i czułam się winna. Podświadomie strząsnęłam sobie włosy z ramienia i położyłam pocieszająco rękę na jego ramieniu.<br />-Przykro mi, mam chłopaka.- dodałam miło, z nadzieją, że to sprawi, że poczuje się lepiej i że nie przejmowałam się tylko głupotami. Znów na mnie spojrzał, ale stał się jeszcze bledszy niż był przedtem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O cholera...- wymamrotał, cofając się ode mnie jakbym była zarażona jakąś plagą. <br />-Wszystko w porządku?- zapytałam z troską. Zaczął kręcić głową.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie wiedziałem…Tak mi przykro. Proszę, nie mów mu.- zabłagał. Spojrzałam na niego nerwowo...Co się działo?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przepraszam?- próbowałam dowiedzieć się o co mu chodzi, robiąc krok w stronę nieznanego chłopaka.<br />-Twój znak. Należysz do jednego z nich… I wtedy dokładnie wiedziałam, o co mu chodziło. Wiedział o One Direction. Bał się…</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: 100%;"><span style="font-size: small;">-Słuchaj, naprawdę mi przykro jeśli- Nagle mi przerwano, gdy ktoś chwycił mnie siłą i pociągnął w tył.<br />-Jakiś problem?- Zayn syknął, stając przede mną, by dostać się do chłopaka. </span></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-25850371628883548052013-11-22T20:33:00.001+01:002013-12-27T23:18:35.583+01:00Chapter 35: Worried<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Dni z Zaynem mijały szybko. Świetnie się bawiliśmy, dotrzymując sobie towarzystwa i spędzając razem czas. Trzeciego dnia podczas pobytu u niego w mieszkaniu, zawiózł mnie na rozmowę o pracę do korporacji finansowej, a dokładnie do firmy inwestycyjnej Jacobs & Johnson. </span><span style="font-size: small;">Wciąż nie miałam pojęcia jaką władzę Zayn miał nad tą firmą i naprawdę nie chciałam się tego dowiedzieć. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Rozmowa przebiegła gładko i dzień później Jacobs do mnie zadzwonił i powiedział, że dostałam tę pracę. Starałam się wmówić sobie, że to przez moje dobre nastawienie i ciężką pracę, a nie dlatego, że Johnson i Jacobs widzieli Zayna czekającego na mnie na korytarzu i dało im to do myślenia.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zaczęłam pracować tam kilka dni później jako stażystka i szczerze to nie mogłam być szczęśliwsza. Wiem, że to brzmi nudnie, ale finanse i inwestycje są rzeczami, w których jestem dobra. Oczywiście, że nie mogłam sama zajmować się sprawami klientów, ale samo bycie w klimacie firmy inwestycyjnej wystarczało by mnie zainteresować. <br />Płacili mi, nie za dużo, ale przynajmniej miałam teraz swoje własne pieniądze i mogłam przestać naciągać Zayna.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">On i tak twierdził, że to nie jest naciąganie skoro mieszkamy razem i jest moim chłopakiem, ale i tak uważałam to za naciągarstwo.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Minęło już kilka tygodni odkąd zaczęłam tam pracować. Pracowałam tylko trzy dni w tygodniu, ale mi to pasowało. Zawsze mogę nadrobić te godziny później. Zayn nie było przez pięć nocy tygodniowo. Wychodził o dwudziestej i nie wracał przed czwartą czy piątą rano. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Pierwszej nocy się na niego rozzłościłam, co spowodowało kolejną kłótnię. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Po tym, tak jakby to zaakceptowałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie wychodził imprezować ani nic, wychodził by 'pracować', cokolwiek to znaczyło. W końcu nie trudno zgadnąć, skoro wiele razy wracał do domu z ranami i siniakami na twarzy i ciele. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Następnego dnia gadałam o tym z Danielle i Eleanor i doniosły mi, że Liam i Louis wracają do domów w tym samym stanie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Więc tak to zostawiłyśmy. Żadna z nas nie chciała zagłębiać się w szczegóły. <br />
-Znów wychodzisz?- zapytałam Zayna, leżąc na kanapie przeglądając gazetę. Spojrzał na mnie, gdy przechodził przez salon i zarzucił na siebie skórzaną kurtkę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, nie czekaj na mnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiesz, że i tak będę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zatrzymał się we framudze drzwi, zanim się do mnie cofnął i kucnął przede mną, tak, że nasze oczy były na tym samym poziomie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, potrafię się sobą zająć, gdy wracam do domu. Nie chcę żebyś przeze mnie nie spała.- wymamrotał delikatnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiem, ale i tak się nie wyśpię, więc równie dobrze mogę na ciebie czekać.- wzruszyłam ramionami.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy Zayna nie ma w domu, wiercę się i przewracam z boku na bok. Nie jestem pewna czy to dlatego, że przyzwyczaiłam się do jego ciała przy moim, czy dlatego, że wiem, że jest gdzieś na zewnątrz, w niebezpieczeństwie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Tak czy inaczej, nie śpię zbyt dużo.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hannah.- odetchnął. Użycie mojego imienia zamiast sentymentalnego przezwiska, które mi nadał zwróciło moją uwagę. <br />
-Hmm?<br />-Wiem, że te ostatnie pare tygodni były ciężkie, i że zbyt często mnie nie było. Wiem, że cię zamartwiam, że wracam do domu tak jak zawsze i chę żebyś wiedziała, że cię za to przepraszam. Myślę, że to się niedługo skończy, chłopaki i ja prawie skończyliśmy już z pewną pracą. Przemęcz się z tym jeszcze trochę.- poprosił. W odpowiedzi, pochyliłam się i pocałowałam go w nos. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Baw się dobrze.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Spróbuję.- też się uśmiechnął, pochylając się, żeby w pełni mnie pocałować. Gdy Zayn wyszedł, spędziłam czas na rozmowie przez telefon z moją rodziną. W Ameryce jest 5 godzin w tył, więc było u nich zaledwie południe. Około północy się z nimi pożegnałam i jak zwykle powiedziałam im, że ich kocham i zaczęłam szukać w kuchni czegoś do jedzenia. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zamarłam w miejscu gdy tylko usłyszałam głośne walenie do drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Skąd to dochodziło?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">GRZMOT!</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wejście.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nerwowo skradłam się na palcach z kuchni i zajrzałam do przedsionka, a to co zobaczyłam sprawiło, że rozpadło mi się serce.<br />
Harry i Liam stali przed windą po wyjściu w niej, trzymając ciało. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z trudem łapałam powietrze, dając im przy tym znać o mojej obecności i pobiegłam do Zayna.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co wy żeście mu zrobili?!- krzyknęłam, gdy mnie wyminęli i zanieśli go do sypialni. Poszłam za nimi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wszystko z nim okej.- Liam zapewnił mnie z uśmiechem. Oboje szczerzyli zęby w uśmiechu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co jest z wami nie tak, do cholery? Zepchnęłam ich sobie z drogi, żebym mogła mieć lepszy widok. Zayn był nieprzytomny, ale to było ostatnie z moich zmartwień. Jego twarz była opuchnięta i nabrzmiała, a jego oczy we fiolecie i czerni.
Siniaki wiodły szlak po jego szczęce aż do jego koszulki. Rany i krew rozproszone były po jego pięknej posturze i leżał tak nieruchomo. <br />-Oczywiście, że nie jest z nim okej!</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Uspokój się, Hannah. Liam położył mi rękę na ramieniu w pocieszającym geście, ale ją zepchnęłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie mów mi, kurwa, żebym się uspokoiła! Zmyjcie te głupie uśmieszki z twarzy i powiedzcie mi co się, kurwa, stało!- krzyknęłam na nich. Chłopcy wymienili spojrzenia zanim znów się do mnie zwrócili.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Naprawdę nic mu się- Harry zaczął, ale mu przerwałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie mówię do ciebie. Liam- zwróciłam się do drugiego chłopaka -mów co się stało. Oboje przewrócili na mnie oczami, ale byłam zdeterminowana żeby już nigdy nie odzywać się do tej kręconowłosej pizdy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jest tylko lekko poobijany. To nic takiego. Wygląda gorzej niż tak naprawdę jest- żadnych złamanych kości ani skręceń, więc wyluzuj. Jedynym powodem, dla którego jest nie przytomny, to dlatego, że jest pijany.- Liam wzruszył ramionami, desperacko starając się zetrzeć ten uśmieszek z jego twarzy. <br />-Powiedz. Mi. Co. Się. Stało.- zarządziłam przez zaciśnięte zęby.</span></span> <br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jezu, ona nawet nie wie jak się do nas odzywać- Liam zwrócił się do Harrego.<br />-Zero szacunku.- zgodził się.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Spójrz, Hannah. Nie mogę powiedzieć ci co się stało, w porządku? Coś wymknęło się spod kontroli, ale wyszliśmy z tego zwycięsko i zdecydowaliśmy się na świętowanie, więc Zayn się nachlał. To wszystko. A teraz, jeśli będziesz tak miła, będziemy się już zbierać. Liam wypchnął Harrego z pokoju, zostawiając mnie z jakby martwym chłopakiem, o którego wydawali się w ogóle nie przejmować. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Usiadłam obok niego i moje palce wędrowały po jego poranionej twarzy. Wydawał się odczuwać mój chłodny dotyk, nawet przez sen i na jego twarzy pojawił się uśmiech. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Bolało mnie to, ale oderwałam od niego rękę i weszłam do łazienki przylegającej do pokoju po apteczkę i potrzebne rzeczy. Gdy spał tak spokojnie, oczyściłam jego twarz z krwi. Ostrożnie rozebrałam go ze spodni i koszulki.<br />Jego ciało nie było posiniaczone tak bardzo jak myślałam że będzie, ale i tak musiałam go trochę oczyścić. Gdy już skończyłam, otuliłam go kołdrą i skuliłam się obok niego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To koniec. Wygraliśmy. To już koniec.- wymamrotał, gdy wtuliłam się w jego ciało. Spojrzałam na niego, by zobaczyć czy jest przytomny, ale jego oczy wciąż były zamknięte. <br />Gdy się obudziłam była jedenasta rano, następnego dnia. Zayn wciąż spał obok mnie, jego ręka opiekuńczo owinięta wokół mnie jak zazwyczaj. Nie wyglądał tak źle w świetle dziennym, jak wyglądał w ciemności. Chyba to cienie sprawiały, że jego siniaki wyglądały na większe, a rany na głębsze.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ostrożnie odepchnęłam się od niego i dowlokłam się do kuchni w mojej piżamie, którą była para majtek i jedna z koszulek Zayna. Co zrobić komuś kto ma kaca?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nastawiłam wodę na herbatę, wiedząc, że Zayn będzie potrzebował jej gdy się obudzi. Położyłam dwie tabletki i szklankę wody na ból, który będzie czuł przez jego rany, ale też ból głowy przez kaca.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy czekałam na tosty (proste, pomyślałam, że jedzenie bez zapachu jest świetne dla osób z kacem) stwierdziłam, że włączę muzykę, ale gdy tylko sięgnęłam w stronę radia, oderwałam od niego rękę, wiedząc, że budzenie Zayna na kacu okropnym rapem jest raczej głupim pomysłem. <br />Tosty były gotowe po chwili, więc posmarowałam je masłem i postawiłam talerz na blacie. Zrobiłam herbatę i postawiłam obok. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Mogłam usłyszeć szuranie stopami w głębi korytarza. Wstał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dzień dobry.- przywitałam go po cichu, moje oczy wędrowały po jego prawie nagim ciele, oceniając szkody. No, zdecydowanie nie aż tak źle jak to wyglądało w nocy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dobry.- odpowiedział. Zatrzymał się przy blacie i wpatrywał się w przygotowany posiłek. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To dla mnie?<br />-Tak.- przytaknęłam głową i pochyliłam się nad blatem stojąc naprzeciwko niego, gdy usiadł i z niepewnością przyglądał się jedzeniu. <br />-To nie jest zatrute, nie?- wziął do ręki kawałek tosta.<br />-O czym ty do cholery gadasz?<br />-Nigdy dla mnie nie gotujesz. Zrobiłem coś, że chcesz mnie zabić?- wziął niepewnie gryza tosta i powolnie go przeżuł. Idąc tym śladem, następny był nadzwyczaj ostrożny łyk herbaty.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Starałam się być dla ciebie miła.- wzruszyłam ramionami, stojąc wyprostowana -nawet jeśli na to nie zasługujesz.- dodałam po zastanowieniu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dlaczego starasz się być dla mnie miła?- zmrużył oczy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bo wyglądasz jakbyś tego potrzebował plus masz kaca. Spojrzał w dół na jego ciało i patrzał oczekująco na siniaki.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie wyglądam aż tak źle, co nie?- pomyślał na głos.<br />-Czekaj, czemu niby na to nie zasługuje?- zapytał, łącząc brwi w jedną całość. Westchnęłam i pchnęłam szklankę wody i tabletki w jego stronę. Wziął je, nie przerywając kontaktu wzrokowego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bo Liam i Harry musieli przyprowadzić cię do domu.<br />-I co?- odparł jakby jakby to nie było nic wielkiego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-I to, że nie chcę być w pobliżu Harrego, a ty byłeś nieprzytomny, pijany i pobity. Dostałam przez ciebie pieprzonego zawału serca. Myślałam, że stało ci się coś strasznego!</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nic się nie stało, wszystko ze mną okej. Louis był wstawiony, więc Niall zaprowadził go z powrotem do Eleanor. Więc by się mną zająć zostali tylko Harry i Liam, to wszystko. To moje mieszkanie, Harry to mój kumpel, więc będzie tu często, więc się do cholery lepiej do tego przyzwyczaj.- wymamrotał zrzędliwym tonem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nieważne.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A co z byciem pijanym i wyglądaniem jak wczoraj, co? To też dla ciebie nic wielkiego?- wskazałam na jego opuchnięty policzek by podkreślić moją rację. Wzdrygnął się, jakby czuł pulsujący ból.<br />-Wdałem się tylko w szarpaninę. Jeśli sądzisz, że ja wyglądam źle, to powinnaś zobaczyć innych.- Zayn zaśmiał się do siebie, kręcąc głową na wspomnienie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie jestem aż tak pokrzywdzony na jakiego wyglądam. Ta stresująca rzecz, o której ci wczoraj powiedziałem, że 'praca', która pochłania mój czas skończy się gdy zajmę się tym gościem z wczoraj. Stwierdziliśmy z chłopakami, że trzeba to uczcić paroma drinkami. Pozwij mnie za to.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślałam, że byłeś… myślałam, że się już nie obudzisz. Myślałam, ze Harry i Liam przynieśli mi twoje ciało do opłakiwania!<br />-Nie dramatyzuj. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- warknął i bez słowa wypadł z pokoju jak burza.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: x-small;"><b> </b></span><span style="font-size: x-small;"><b>♡♡♡♡DZIĘKUJĘ♡♡♡♡</b></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-a9FgU1mIcTA/Uo-7PpUS_hI/AAAAAAAABUY/pwExxrMFhPI/s1600/BZs5HqWIQAAQZdZ.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="38" src="http://2.bp.blogspot.com/-a9FgU1mIcTA/Uo-7PpUS_hI/AAAAAAAABUY/pwExxrMFhPI/s320/BZs5HqWIQAAQZdZ.jpg" width="320" /></a></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-86589163865948228702013-11-05T20:39:00.000+01:002013-12-27T23:19:07.666+01:00Chapter 34: Stick to Your Guns<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Lunch minął szybko. Ku mojemu zaskoczeniu, przez czas rozmowa płynęła nam gładko. Zayn świetnie się bawił, śmiejąc się z tego co mówili inni. Wiem, że niesamowitą radość sprawi mi przypomnienie mu, że gdybym nie zmusiła go do pozwolenia mi gadania z resztą chłopaków, ten lunch w ogóle nie miałby miejsca. Najwyraźniej Liam i Louis podążali jego śladami, bo Eleanor i Danielle też mogły przyłączyć się do rozmowy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Oklaski dla Hany.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kiedy lunch dobiegł końca, Eleanor odmówiła jakiejkolwiek pomocy w kuchni, szepcząc, że Louis zawsze jej pomaga, gdy już wszyscy wyjdą.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Danielle i ja wymieniłyśmy się numerami telefonów, żebyśmy mogły ze sobą pisać. Obiecałam też dziewczynom, że nie długo zaproszę je do naszego mieszkania... a raczej mieszkania Zayna. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Albo powinnam nazwać je naszym mieszkaniem? To znaczy... ja też tam teraz mieszkam. W sumie to czułam się tam jak w domu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chciałabym umieć gotować tak jak Eleanor i Danielle.- westchnęłam, opierając głowę na ramieniu Zayna, który prowadził.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A ja nie, kochanie. To jest to, co w tobie kocham. Jesteś inna i nie taka jak one. W moim świecie, kobiety zostają w domach, gotują, zajmują się swoimi mężczyznami i słuchają się ich rozkazów. To jest to, co robią kobiety związane z członkami gangu. Ale nie Hannah. Nie moja Hannah. Moja Hannah jest inna. Nie radzi sobie w kuchni i się tym nie przejmuje. Walczy ze mną nawet jeśli wie w co się pakuje. Wie jak radzić sobie z moim gniewem i karami.- zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jesteś bardzo niestereotypowa.- potrząsnął głową.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A ty nie jesteś taki straszny jak ci się wydaje.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Oh tak? Poczekaj tylko kiedy znów mnie wkurzysz, kochanie. Pokażę ci rzecz lub dwie o byciu strasznym. Uniósł brew, gdy na mnie spojrzał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Więc tak to teraz będzie wyglądało? Kłótnie zamieniają się w przemoc, a po tym po prostu będziemy wracali do normalności? Nie będziemy nawet niczego rozwiązywać?- wyszeptałam, mając nadzieję, że nie usłyszy. Usłyszał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tak, tak będzie. To jest to, co robimy, kochanie. Oczywiście, że mamy nasze problemy- lubisz zgrywać bohatera, buntownika, a ja może i mam problemy z gniewem- ale pod koniec dnia, nasze kłótnie to tylko kłótnie. Nie zmieniają tego, co do siebie czujemy.- wzruszył ramionami, odrywając ode mnie wzrok. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn nie jest wylewny w uczuciach, więc to, co powiedział mi pasowało. Przynajmniej teraz. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kiedy wysiedliśmy z jego samochodu, Zayn zaskoczył mnie, przyciągając do pocałunku. Chwycił tył mojej głowy i pochylił się, by być na moim poziomie. Zbijając mnie z tropu, co dało mu możliwość dominowania, przejął nad nimi kontrolę i przypasował moje usta do swoich. Jego język badał zawartość moich ust, a ja chwyciłam garść jego idealnych włosów. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Oderwaliśmy się od siebie, uśmiechając się lekko zdyszani. Żadne z nas się nie odezwało, gdy kierowaliśmy się na górę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Później, tego wieczora Zayn znalazł mnie, gdy starałam się wtaszczyć rzeczy, które Niall i Liam przynieśli z mojego starego mieszkania. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co robisz?- zapytał, odpierając się o framugę drzwi. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pływam. A na co ci to, kurwa, wygląda? Staram się rozpakować te wszystkie pierdoły.- odwarknęłam, chrząkając po tym jak naprawdę ciężko starałam się podnieść karton z ubraniami, ale nie chciał się ruszyć. Jak na biedną dziewczynę, zdecydowanie miałam dużo rzeczy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, daj mi to zrobić.- zaśmiał się, spychając mnie sobie z drogi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie. Dam radę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jeszcze zrobisz sobie krzywdę.- ostrzegł, starając się oderwać mi ręce od kartonu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Potraktuj mnie jak dziecko jeszcze raz, to wtedy nie o moje zrobienie sobie krzywdy będziesz musiał się martwić.- syknęłam. Podniósł na mnie brwi i zwęził oczy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Powiedz tak do mnie jeszcze raz i upewniam cię, że będziesz jedyną osobą, której stanie się krzywda.- zagroził. Przewróciłam oczami, ale puściłam pudełko. Dupek chce targać te wszystkie do pokoju gościnnego i złamać sobie kręgosłup, ależ proszę bardzo. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Szłam za nim korytarzem, ale zamarłam gdy zatrzymał się przed drzwiami jego sypialni. Otworzył, kopiąc w nie jego czarnym butem i wciągnął pudło za nim.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czekaj, Zayn! W pokoju gościnnym jest szafa i komoda, mogę zostać tam!- zawołam do niego, wchodząc za nim do pokoju. Zignorował mnie i zaciągnął karton do szafy, wpychając go do środka, żeby potem udać się spacerkiem po następne pudło. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-ZAYN!- krzyknęłam za nim. Odczekałam chwilę, zanim pojawił się z kolejnym kartonem, który także zaniósł do jego pokoju i umieścił go w swojej komodzie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Szafa jest cała twoja, kochanie. Zostawiłem ci też trochę miejsca w komodzie. Wiem jak dużo miejsca potrzebują dziewczyny na ich pierdoły. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mogę zostać w pokoju gościnnym.- przypomniałam mu, zastanawiając się dlaczego nie chce mi na to pozwolić.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Oh tak? A kto tak powiedział?- rzucił mi wyzwanie, podchodząc do mnie. Zrobiłam krok w tył. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wolałabym mieć swój własny pokój.- kontynuowałam, zwężając moje spojrzenie na jego zarozumiały uśmieszek. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A ja wolałbym mieć cię w moim pokoju.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie chcę zostać w twoim pokoju. Czułam się jakbym kłóciła się z upartym dzieckiem. Musiałam mówić powoli i zachowywać spokój. <i>Bądź cierpliwa</i>- przypominałam sobie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Taka szkoda, że ci to nie pasuje, kochanie- przekrzywił głowę w bok, testując moją cierpliwość.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Cholernie szkoda.- skrzyżowałam ręce na piersi i wyprostowałam się, starając się wyglądać na wyższą. Jakby to w ogóle miało zadziałać. Byłam niższa od Zayna o dobre 30 centymetrów. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hmm? Jestem pewien, że zdecydowałem już, że zostajesz tutaj. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn- odetchnęłam -naprawdę nie czuję się jeszcze komfortowo śpiąc z tobą w jednym łóżku. Nadal rozwiązujemy nasze problemy-</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-I nie rozwiążą się szybciej jeśli będziesz odgrodzona ode mnie korytarzem. Koniec kłótni na ten temat.- stwierdził, ścierając ten głupi uśmieszek z jego twarzy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Masz rację. Koniec, bo zostaję w pokoju gościnnym. Pośpieszanie naszego życia seksualnego nie pomoże. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, mam sine jaja. Pewnie nie wiesz co to znaczy, więc prosto ci to wyjaśnię- śpisz ze mną. Minął mnie i skierował się do drzwi, zatrzymując się w ich framudze.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pokłóć się ze mną o to jeszcze raz i zobaczysz co się stanie. I z tym skierował się korytarzem aż do salonu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zacznij się rozpakowywać!- zawołał, a ja stałam tam przez chwilę osłupiała. Dobrze wiedziałam, co oznaczają ''sine jaja''. I wiedziałam też, że dzisiejsza noc nie będzie spokojna. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Trzęsąc się, powiesiłam moje ciuchy w pustej szafie, a resztę włożyłam do kilku komód przeznaczonych na moje rzeczy. Ciągle się za siebie obracałam i patrzyłam w stronę drzwi, sprawdzając czy nie ma tam Zayna. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wysunęłam następną szufladę, ale była już wypełniona, więc już chciałam ją zamknąć, ale coś przyciągnęło moje oko.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Coś czarnego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Coś świecącego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Coś metalowego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Pistolet.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Byłam przerażona. Wiedziałam, że Zayn ma broń. To znaczy... musiał, skoro należał do gangu. Ale zobaczenie jej na oczy to zupełnie coś innego. Trzymał broń w szufladzie na skarpetki jakby to było nic takiego! </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">A jednak, kurwa, było.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zatrzasnęłam szufladę i runęłam na podłogę. Przytuliłam kolana do piersi i oparłam się plecami o komodę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Cholera jasna.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">On ma broń.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Dowlekłam się do drzwi zajrzałam w stronę korytarza. Mogłam usłyszeć dźwięki telewizora dochodzące z salonu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Przygryzłam wargę i zrobiłam coś głupiego. Z powrotem podeszłam do szuflady i wyjęłam pistolet. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Po cichu wycofałam się z sypialni i szłam tyłem przez korytarz, przez cały czas trzymając wzrok na wejściu do głównej części mieszkania, żeby usłyszeć wyłączanie telewizora i pojawienie się Zayna. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Trzymałam broń kciukiem i palcem wskazującym, z dala o mojego ciała, tak jakby był skażony. Nie znałam się na pistoletach, ale trzymałam go za uchwyt, wiedząc, że muszę trzymać palce z dala od spustu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Szybko wemsknęłam się do pokoju gościnnego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Moje oczy skanowały pokój, by znaleźć miejsce na schowanie tej maszyny do zabijania na potem. Wiedziałam, że Zayn raczej tu nie przyjdzie, ale i tak chciałam dokładnie ją ukryć. Komoda byłaby zbyt oczywista, więc wybrałam miejsce pod materacem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zatrzymałam się na chwilę, by upewnić się i posłuchać czy rzeczywiście wciąż był w salonie. Moje ręce chwyciły koniec materaca, z nerwów pociły mi się dłonie od tego całego zajmowania się czarnym, metalowym przedmiotem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wepchnęłam broń po materac tak daleko jak tylko mogłam, a potem szybko, ale cicho poszłam z powrotem do pokoju Zayna. Gdy już byłam na 'bezpiecznym lądzie', znów runełam na ziemię koło komody i odchyliłam głowę go tyłu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdyby się dowiedział, że ukryłam jego broń, weźmie ją i mnie zastrzeli.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie miałam wątpliwości. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wyprostowałam się jak na alarm, gdy tylko usłyszałam ciężkie kroki w korytarzu. Spojrzałam w górę, gdy Zayn wszedł do pokoju, z paczką chipsów w ręce. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Skończyłaś?- zapytał, gdy wpakowywał je sobie do ust. Przytaknęłam, nie do końca odnajdując głos by się odezwać. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wszystko dobrze?- zmarszczył brwi, wrzucając do ust kolejnego chipsa.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tak, w porządku. Mój głos zabrzmiał na drżący i załamany. <i>Świetnie, Hannah... teraz się domyśli.- </i>pomyślałam. <i>Trzymaj się broni*, nie dawaj mu powodów do podejrzeń.</i> Prawie zaśmiałam się w duchu przez tę ironię: ‘trzymać się broni…’</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Na pewno? Podszedł do mnie bliżej, a ja odepchnęłam się od podłogi, używając kantu komody, by się podnieść. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tak. Na pewno.- przewróciłam oczami, starając się pokazać, że wszystko jest w porządku. Ale nie było. W tym domu była broń.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jeśli chodzi to to, co powiedziałem wcześniej, to chcę, żebyś wiedziała, że cię nie zgwałcę. Obiecuję.- powiedział delikatnie. Jako ofiarę pokoju, pochylił otwartą część paczki nachosów w moją stronę. Ostrożnie wzięłam jednego i zjadłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Biorąc mój gest jako przyjęcie jego przeprosin, Zayn się odwrócił i skierował się do salonu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><b><span style="font-size: x-small;">*trzymać się broni oznacza trwać w swoich przekonaniach, stawać w obronie swoich racji. </span></b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><b><span style="font-size: x-small;">+skoro tak wszyscy chcą wiedzieć haha <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Blue_balls"> blue balls </a></span></b></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-72545616870845473072013-10-15T22:46:00.001+02:002013-12-27T23:19:23.177+01:00Chapter 33: Little Things<div dir="ltr">
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co się stało?- Zayn spytał, idąc za mną i Liamem do kuchni. Danielle wciąż pocierała twarz Eleanor wilgotną ściereczką, mówiąc jej by robiła wdech i wydech, tak jak do rodzącej kobiety. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ma atak paniki- Louis odpowiedział za mnie, nawet się do nas nie odwracając. Delikatnie odepchnął Danielle, cicho dziękując jej za pomoc. Włożyła ręcznik do zlewu i podeszła do Liama, by stanąć w jego uścisku.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Obserwowaliśmy jak Louis owinął ramiona wokół Eleanor i ciasno ją trzymał. Podniósł ją z blatu i dał jej zwinąć się przy jego piersi jak małe dziecko. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>You can’t go to bed,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Without a cup of tea.</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>
</i></span></span>
<br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>And maybe that’s the reason,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>That you talk, in your sleep.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>And all those conversations are the secrets that I keep,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Though they make no sense to me.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>I know you’ve never loved,</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>
</i></span></span>
<br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>The sound of your voice on tape.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>You never want,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>To know how much you weigh.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>You still have to squeeze,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Into your jeans.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>But you’re perfect, to me.</i></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zaczął jej śpiewać, na wprost nas wszystkich. Widziałam, że Liam i Zayn wymienili spojrzenia, ale nikt nic nie powiedział. Danielle obserwowała go ze strachem, jej usta kołysały się do wymyślonego rytmu. Jedyne co mogłam zrobić to stać tam zmieszana.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Co się dzieje?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Czemu Eleanor ma atak paniki?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Louis śpiewa?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Naprawdę jeszcze nigdy nie wiedziałam tej strony Louiego. To znaczy wiem, że kocha Eleanor, ale zawsze myślałam, że to ona dba o niego. Gotuje dla niego. Sprząta też dla niego. Daje mu powód, dla którego warto wracać do domu. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ale teraz widzę to, że potrzebuje go tak samo tak samo jak on potrzebuje jej. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No dalej, kochanie. Wiem, że znasz tekst. Nie przerwę mojego okropnego śpiewania dopóki nie zaśpiewasz ze mną.- nalegał, robiąc krótką przerwę w środku piosenki. Nie wiedziałam o jakim 'okropnym śpiewaniu' mówił, bo jak na członka ulicznego gangu brzmiał jak profesjonalista. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> </span> </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>I won’t let these little things,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Slip, out, of my mouth.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>But if it’s true,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>It’s you,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>It’s you,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>They add up to.</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>
</i></span></span>
<br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>And I’m in love with you,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>And all these little things.</i></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Spojrzałam na Zayna, żeby zobaczyć jego reakcję. Miał zmarszczone w skupieniu brwi, gdy przyglądał się rozwinięciu tej sceny. Chyba nigdy nie widział </span><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;">swojego, </span>zachowującego się tak, kumpla z gangu.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>You’ll never love yourself half as much as I love you.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>And you’ll never treat yourself right,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Darling,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>But I want you to.</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>If I let you know,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>That I’m here,</i></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>
For you. </i></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Louis kołysał się w tył i przód ze swoją dziewczyną w ramionach.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Maybe you’ll love yourself,</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Like I,</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Love you.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Tym razem Eleanor do niego dołączyła. Jej głos nie był tak perfekcyjnie dopasowany, albo tak dobrze skontrolowany jak Louisa, ale ta lekkość i delikatność dawała idealny kontrast. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Jeśli sprawy z gangiem nie wypalą, Louis i Eleanor powinni wydać album jako duet czy coś. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Już kochanie, już- wyszeptał, uśmiechając się do dziewczyny, która zatopiona była w jego ramieniu. Powoli zostawił ją na blacie, gdzie ją znalazł i pocałował w nos.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Cóż, ktoś musiał sprawić, żebyś się zamknął- zachichotała. Zaśmiał się razem z nią, widocznie zadowolony, cokolwiek się działo, jest już skończone. I zupełnie jakby nic się nie stało, Louis pocałował ją jeszcze raz, tym razem w usta i obrócił się do wyjścia. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pośpiesz się kobieto! Umieram z głodu!- zawołał z uśmiechem w głosie. Zaśmiała się z niego, kręcąc głową i zeskoczyła z blatu. Liam i Zayn rzucili na nią okiem, ale po tym podążyli za swoim kumplem do salonu, bez wątpienia gotowi do zadawania pytań.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Eleanor z powrotem odwróciła się do kuchenki i zaczęła mieszać to coś co było w wielkim garnku. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hej, El?- zawołałam ją, rzucając Danielle przezorne spojrzenie. Obie podeszłyśmy do niej bliżej. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hmm?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mogłabyś... jest jakaś szansa żebyś powiedziała nam co dopiero się stało?- Danielle zapytała ją nieśmiało. Widziałam, że ramiona Eleanor zesztywniały, a szyja się zaróżowiła. Najwyraźniej była zawstydzona.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Albo i nie. Nie musisz.- Danielle dodała szybko, spoglądając z poczuciem winy w dół. Nie jest taka jak ja; nie lubi zbyt naciskać na ludzi.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie, jest okej.- Eleanor wymamrotała, obracając się do nas. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ja, uh, mam czasami ataki paniki, a Louis mnie uspokaja.- podsumowała szybko. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dlaczego?- zapytałam bezwstydnie. Eleanor przez chwilę wyłapała moje spojrzenie, ale zdecydowała się kontynuować.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Erm, cóż. To dość długa historia.- urwała, a jej wzrok spoczął na blacie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-W porządku- Danielle starała się ją pocieszyć. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mamy czas- powiedziałam w tym samym czasie. Obie dziewczyny spojrzały na mnie i zachichotały. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie jesteś zbyt nachalna? </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nic nie powstrzyma Hany.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Możesz po prostu zacząć?- warknęłam, krzyżując ręce na piersi. Eleanor przytaknęła, biorąc głęboki oddech i oparła się na blacie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Cóż, moi rodzice zmarli gdy byłam bardzo młoda, więc umieszczono mnie w domu zastępczym. Moja rodzina zastępcza nie traktowała mnie dobrze. Kiedy miałam szesnaście lat, Louis i Niall obserwowali jak moja przybrana matka wypędziła mnie z domu przy użyciu pasa. Zanim zdołała mnie uderzyć, on już tam był. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wspominała, nie wyłapując spojrzenia ani mojego ani Danielle.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Odepchnął ją ode mnie i zaczął mnie pocieszać. Mój przybrany ojciec wyszedł i zaczął się wydzierać i mi grozić. Louis po prostu mu się odgryzł. Uciekłam, gdy go bił. Nie jestem do końca pewna co się z nimi po tym stało, ale niedługo potem Louis i Niall znaleźli mnie i przyprowadzili do chłopców. Mówcie o nich co chcecie, ale są dobrymi ludźmi. Robią tylko złe rzeczy. Pewnie... pobijali ludzi już wcześniej, ale nie znoszą bezustannego znęcania się. Są dobrymi ludźmi...- zaczęła majstrować przy jednej z bransoletek na jej nadgarstku. </span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Liam powiedział, że powinni mi pomóc. Współczuli mi, bo byłam taka młoda. Louis natychmiast się zgodził i zaczął się mną zajmować. Nie byliśmy osobno od tamtego momentu, trzy lata temu. To w sumie dość dziwne, bo Louis jest ode mnie pięć lat starszy. Ten dwudziestoletni chłopak chciał się mną zająć. Szczerze- uśmiechnęła się lekko.</span></span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Reszta chłopców też mi pomogła, ale Louis i ja mieliśmy inną więź. Czasami mam przebłyski mojego dzieciństwa i nie umiem tego powstrzymać, dlatego Louis jest zawsze przy mnie i mi pomaga. On, uh, dla mnie śpiewa... to jedyna rzecz, która działa. To jak, robi te wszystkie małe rzeczy, żeby udowodnić jak bardzo mnie kocha. Może i jest szorstki na zewnątrz, ale w środku dalej jest delikatny.- zarumieniła się. Obie z Danielle chciałyśmy coś powiedzieć, ale Eleanor odwróciła się do kuchenki. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Możemy już o tym nie gadać?- zapytała cicho.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pewnie- zgodziłam się, chwytając szklankę wody. Danielle zaczęła gadać bezsensownie z Eleanor, ale ja pozostałam cicho, gdy się im przyglądałam. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wielcy i straszni One Direction, którzy rządzą Londynem nie są takimi draniami na jakich wyglądają. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy gadały dalej, wpatrywałam się w przestrzeń. Zayn rzuciłby wszystko i śpiewałby dla mnie przed jego znajomymi? Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Szczerze nie miałam pojęcia. Wiedziałam, że Zayn się o mnie troszczy, to oczywiste, ale lubi też utrzymywać jego mężność. Nie lubił okazywać słabości przy swoim gangu i nie lubił mojego nastawienia w stosunku do jego gangu. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O czym tak myślisz, yankee-doodle?- Danielle zapytała, szturchając mnie w ramię, by zwrócić moją uwagę. Odwróciłam się do niej i zaczęłam się śmiać z tego jak mnie nazwała. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Yankee-doodle?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No cóż, jesteś Amerykanką, nie? Z północy? Czyli Yankesem?- zmarszczyła brwi, zastanawiając się rzeczywiście była w błędzie czy nie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, to ja. Typowy yankee-doodle.- dalej się śmiałam.
Eleanor przewróciła na nas oczami i zaczęła przygotowywać warzywa. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Danielle, mogę zadać ci osobiste pytanie?- spojrzałam na nią raptownie, wciągając moją niepewność w rozmowę. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Coś mi mówi, że zapytasz mimo wszystko, więc śmiało.- zgodziła się, wyglądając na zdenerwowaną. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czy Liam… czy on… traktuje cię dobrze?- wyjąkałam, nie bardzo wiedząc jak sformułować to pytanie. Mimo to El i Dani załapały od razu. Dobrze wiedziałyśmy o co mi chodzi. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tak, jest dobrym chłopakiem- przytaknęła, przygryzając wargę. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No weź. Wyduś to z siebie.- Eleanor wytknęła w nią łyżką. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jest dobrym chłopakiem, ale…- Eleanor naciskała, a Danielle spojrzała w dół na jej stopy.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No dalej. Wszyscy tu wiedzą, pomimo tego, że u Lou i u mnie wszystko w porządku, ale są chwile, kiedy robi rzeczy, których jestem pewna, że doświadczyłyście. Wszyscy wiemy o Zaynie i Hanie, bo oboje twardo stawiają przy swoim. Teraz dowiedzmy się czegoś o was.- Eleanor zachęcała ją, a ja przytknęłam głową na potwierdzenie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Cóż, er, Liam nie lubi, gdy z kimś rozmawiam- wymamrotała delikatnie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, zauważyłam- odpowiedziałam sarkastycznie, wnioskując to po wcześniejszej sytuacji. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Albo jeśli go znieważę...wtedy staję się trochę zły. Często traci nas sobą panowanie, ale nie nadużywa przemocy. Potrząśnięcie mną i uderzenie raz czy dwa to wszystko do czego się posunął. Przeważnie Liam się uspokaja.- Danielle wzruszyła ramionami, kradnąc marchewkę z deski do krojenia. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-On po prostu się uspokaja? Tak po prostu? Nawet Lou tak nie potrafi i Zayn z pewnością też nie.- Eleanor rozmyślała na głos, gdy zaczęła przerzucać sałatkę.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie wiem. Robi taką słodką rzecz, kiedy zaciska pięści, marszczy twarz i wstrzymuje oddech, podczas gdy liczy do dziesięciu. Jego złość po tym znika i przeważnie zostawia mnie tylko z ostrzeżeniem.- Danielle wyszeptała. Zdecydowanie miała lepiej od tego z czym ja musiałam się zmierzyć.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">No ale ona nie wygląda na osobę, która celowo nie posłuchałaby niebezpiecznego członka gangu/chłopaka. Takie rzeczy tylko ja.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A jak z Zaynem? Eleanor odwróciła uwagę od niezręcznie czującej się Danielle na mnie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Eh, parę gwałtownych momentów, ale to nic czego bym nie zniosła.- wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że z trzech z nas... cieszyłam się, że byłam tą, która była z Zaynem. Kocham go i w ogóle... żadna z nich nie przetrwałaby dnia po 'karze' od niego. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiemy, że potrafisz znieść dużo, Han, ale wiemy też, że często go prowokujesz.- Eleanor zmarszczyła brwi, oczekując czegoś więcej. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie wiem co mam wam powiedzieć. Ostatnio było dużo sporów, ale większość słownych. Eleanor i Danielle wymieniły spojrzenia.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co to było?- rzuciłam oskarżającym tonem, wytykając w ich stronę mój palec wskazujący. Spojrzały po sobie jeszcze raz zanim zaczęły chichotać. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Oooch, Hannah uspokaja szaleńca!</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hannah i Zayn, siedząc na drzewie, c-a-ł-u-j-ą s-i-ę! </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-W porządku, wystarczy już! Jak długo zajmuje ci zrobienie pieprzonego lunchu, El?- mruknęłam, starając się udawać, że moje policzki nie były pokryte szkarłatną czerwienią, a ja nie jąkałam się niezręcznie. Obydwie zachichotały ponownie jak jakieś pieprzone dzieciaki.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jesteście takie irytujące.- zaczęłam narzekać, krzyżując ręce na piersi. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Och przestań się dąsać i idź pousadzaj chłopaków w jadalni. Lunch gotowy. </span></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-13328891522057541842013-10-13T18:43:00.004+02:002013-12-27T23:20:19.657+01:00Chapter 32: Panic<div dir="ltr">
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Obudziłam się chwilę później. Światło słoneczne przedzierało się przez
szpary w żaluzjach. Promienie słońca uderzały w moją twarz i ocieplały
gołą skórę. Byłam uwięziona w łóżku przez Zayna.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Leżał tuż obok mnie. Jego naga klatka piersiowa była przyciśnięta ku
mojemu boku. Jedyną cienką rzeczą, która nas oddzielała był mój stanik. Jego nogi zaczepiły się o moje, oplatając je i jednocześnie
sprawiając by się nie ruszały.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Jedną ręką trzymał moją talię w żelaznym uścisku, wbijając palce w moje
ciało. Druga ręka była na mojej klatce piersiowej, a dłoń była
przyciśnięta do mojego ramienia. Odwróciłam delikatnie głowę by na niego spojrzeć.</span></span></div>
</div>
<div dir="ltr">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Jego twarz wyglądała tak spokojnie... rozzłoszczone rysy twarzy,
które myślałam, że są już stałe, zniknęły. Lekkie pochrapywanie wyszło z
jego ust. Uśmiechnęłam się do siebie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Próbowałam wyślizgnąć się z łóżka i założyć jakieś ubrania, ale
byłam zablokowana przez niego zablokowana. Jego uścisk był silny i nieco bolesny,
gdy zaczęłam się poruszać. Wciąż spał. To tak jakby Zayn nieświadomie
potrzebował mnie przy sobie cały czas.</span></span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn..- szepnęłam, próbując go odsunąć. Wbił swoje palce w moje ciało i
przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej tak mocno jak tylko mógł.
Jego oddech wciąż był wolny i równy, co oznaczało że wciąż spał.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie chcę by się obudził i znalazł mnie w swoim łóżku, w bieliźnie, bo nie chciałam żeby myślał, że nasz związek będzie łatwy.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Znaczy, chciałam z nim być, ale są pewne rzeczy, nad którymi trzeba
było popracować. Albo możemy robić to co robimy zawsze i to ignorować. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Poddałam się i po prostu ułożyłam głowę na jego wytatuowanej klatce.
Chyba widok naszych splecionych nagich ciał nie jest najgorszą rzeczą,
jaką Zayn widział przez wszystkie jego lata.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ułożyłam moje ręce wokół jego brzucha, a moje oczy powoli zaczęły się zamykać i odpłynęłam w śnie.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie- ktoś gruchał nade mną. Udawałam, że nie słyszę, ktokolwiek to był i odwróciłam głowę w bok.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No dalej, Hannah wstawaj- ktoś zachichotał. Poczułam rękę na moim policzku, więc w nią uderzyłam</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -Nie- wymamrotałam nie chcąc otwierać oczu.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -Jest za piętnaście trzynasta, kochanie. Eleanor poobcina nam głowy jeśli się spóźnimy- delikatnie pociągnął mnie za ramiona, a ja otworzyłam lekko oczy.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -Co- przetarłam oczy i powoli usiadłam. Ubrany Zayn siedział naprzeciwko mnie, zdobił go piękny uśmiech. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Musisz się przebrać. Nie dam ci wyjść z mieszkania ubrana...tak-
spojrzałam mu w oczy które wpatrywały się w moje ciało z pożądaniem.
Przewróciłam oczami i wyczołgałam się z łóżka.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Westchnęłam, kiedy chwycił moją kostkę i przyciągnął do siebie.
Patrzyłam z wielkimi oczami, jak się do mnie przysuwał i nachylił nad
moją twarzą.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślę że mamy kilka minut wolnego...- uśmiechnął się. Skorzystałam z
szansy i wyślizgnęłam się mu z prawej strony i rzuciłam na podłogę, a gdy wychodziłam z jego sypialni on szedł tuż za mną.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Musisz zacząć starać się bardziej Zaynie- poklepałam go po poliku i ruszyłam do miejsca w którym znajdowały się moje ubrania.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Masz szczęście, że wyglądasz tak cholernie dobrze w tych majtkach albo przełożyłbym cie sobie przez kolano za nazywanie mnie tak- warknął. Wzięłam
ubrania i zaczęłam iść w kierunku pokoju gościnnego.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co, nie lubisz jak nazywam Cię Zaynie?- zapytałam z niewinnym uśmiechem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przestań mnie prowokować- ostrzegł, ale mogłam powiedzieć, że żartował przez jego głupkowaty uśmieszek na twarzy.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Więc zgaduję, że to tak? Po prostu zignorujemy kolejny nasz problem? </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Szybko narzuciłam na siebie ubrania i umalowałam się. Stwierdziłam, że
moje włosy są dobre takie jakie są, przeczesałam je nie robiąc nic
innego. Mam proste włosy od strony mojego ojca, wszystkie jego
siostry mają takie same włosy i nigdy nie musieliśmy ich prostować czy
rozczesywać.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z drugiej strony moja mama i siostra miały piękne kręcone włosy, ale to zawsze był bałagan, z którym musiały się uporać. Łazienka
prawie zawsze pachniała spalonymi włosami, prostownicą i odżywkami. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kiedy wyszłam, Zayn do kogoś pisał. Mijając go weszłam do kuchni, zaczęłam grzebać w szafkach i lodówce, ale przestałam, gdy poczułam za mną jego obecność. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co robisz?- spytał, patrząc ze zmarszczonymi brwiami znad telefonu. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do moich poszukiwań.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czuję, że muszę przynieść coś El, wiesz... ludzie przypadkiem nie
przynoszą deserów czy coś? Może butelkę wina albo bukiet kwiatów.
Pamiętam, że zawsze jak moi rodzice gdzieś wychodzili, zawsze przynosili
coś takiego jako prezent do osób, które ich zapraszają.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn zachichotał za mną co sprawiło, że zaczęłam myśleć inaczej.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To miłe, ale myślę, że Eleanor wolałaby raczej żebyś nic nie przynosiła.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A to dlaczego?- zmarszczyłam brwi, patrząc na niego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bo deser byłby spalony, wino kwaśne, a kwiaty zdechłe.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ej!-wyciągnęłam rękę i uderzyłam go w ramię, -Nie jestem AŻ taka zła!- zaśmiał się i wsunął telefon do kieszeni.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -Kochanie, nie poradzisz sobie z tym domowym gównem, nawet jeśli próbujesz- potrząsnął głową i złączył nasze ręce.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No dalej. Musimy już wychodzić.</span></span></div>
</div>
<div dir="ltr">
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Dotarliśmy do Eleanor i Louisa około czternastej trzydzieści, czyli najwidoczniej o czasie.Jak już mieliśmy zapukać, Zayn przyciągnął mnie do siebie i przysunął usta do mojego ucha.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zachowuj się- zażądał z pokorą. Odsunęłam się od niego i zapukałam do drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie z tym z tym kręcono włosym skurwysynem.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -Jak dobrze!Wszyscy już są!- Eleanor klasnęła w dłonie, gdy tylko otworzyła drzwi.
Od razu weszłam do środka z Zaynem tuż za mną. Spojrzałam przez ramię,
łapiąc jego spojrzenie, które rzucił na mój komentarz, ale to
zignorowałam.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wszyscy?- zapytałam, zerkając w stronę salonu gdzie siedziały trzy osoby.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Louis rozłożony był na fotelu, z nogami zwisającymi na podłokietnikach i głową w ruchu, gdy mówił o czymś z podekscytowaniem. Naprzeciwko niego był Liam, który siedział na kanapie całkowicie swobodnie w tym otoczeniu, jego nogi były wyciągnięte w
sposób w jaki każdy facet siedzi, z ręką na tyle kanapy. Danielle była wtulona w jego bok, jej włosy były roztrzepane, ale piękne, a jej makijaż
był nienaganny. Wciąż wyglądała na zdenerwowaną i pełną obaw, ale myślę,
że tak będzie już zawsze. To może być niepokojące, będąc otoczonym
wieloma członkami gangu.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No- Eleanor posadziła mnie na miejsce obok Danielle. -Będziemy robić rzeczy jako pary. To jak potrójna randka. Teraz, gdy Danielle tu jest, a ty się trochę uspokoiłaś to wreszcie mam dziewczyny z którymi mogłabym się spotykać! Postanowiłam zignorować jej obrazę wobec tego jak zachowywałam się przy
Zaynie. To jest Eleanor, chce dobrze ale nie zawsze wychodzi jej to
tak uprzejmie.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Eleanor zniknęła w kuchni i zaczęła dokańczać obiad. Splotłam palce z Zaynem, gdy tylko usiadł obok mnie.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Więc co u Nialla i Haza? Słyszałeś coś od nich ostatnio?- Liam zapytał Zayna i Louisa. Zaczęli dyskutować, a ja milczałam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Może dziś będzie miło. Jeśli tylko bylibyśmy normalną parą, moglibyśmy iść do domu innej pary i się spotkać z przyjaciółmi.</span></span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, wiem, że musimy pogadać o jakiś, um, rzeczach, ale Eleanor
powiedziała, że woli siedzenie w domu by zjeść lunch dla par niż dla nas wszystkich - Louis wyjaśnił niezręcznie. Danielle napotkała moje spojrzenie,
obie wiedziałyśmy o co mu chodzi. Eleanor nie chciała Harry'ego w swoim
domu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie dziwię je się- mruknęłam. Zayn spojrzał w moim kierunku i zmrużył oczy. Wiedziałam, że stąpałam po cienkim lodzie.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ja też nie- Danielle dodała cicho. Natychmiast odwróciłam głowę w jej
kierunku. To jest pierwsze słowo, które Dani wypowiedziała w obecności
chłopców.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co ty właśnie powiedziałaś?!- Liam warknął na nią, unosząc głos. Na dźwięk głosu Liama, Eleanor wyszła z kuchni</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nic- Danielle wyszeptała drżącym głosem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tak jasne, to było nic. Nie chcę byś tak rozmawiała z innymi
chłopakami. Louis może na to pozwalać, Zayn może na to pozwolać, ale ja
nie będę tolerować braku szacunku. Rozumiesz?- Złapał Danielle za
ramiona i potrząsnął nią. Łzy spłynęły jej po policzkach, ale tylko skinęła głową.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ej! Louis też nie pozwala na brak szacunku w jego domu. Jeśli zamierzasz tak rozmawiać z kobietą, to nie pod moim dachem- Eleanor wtrąciła, patrząc uważnie na Liama. Otworzył szeroko oczy i
spojrzał na Louisa.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Słucham?- wstał. Zayn i Louis wymienili spojrzenia zanim nasz gospodarz wstał z jego wygodnej pozycji.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wystarczy. Odpuśćmy sobie ten temat. Eleanor, wróć do tej cholernej
kuchni, bo jeśli będę musiał cię tam zanieść, to będziemy mieć
problem- nakazał. Przewróciła oczami, ale odwróciła się i wróciła skąd przyszła. Liam wrócił na miejsce, ale wciąż trzymał Danielle w ciasnym uścisku. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Subtelnie przeleciałam wzrokiem przez jej ciało, jej nagie ramiona i
nogi nie były pokryte siniakami, co oznaczało, że do tej pory Liam
traktował ją dobrze. Ale wciąż rzeczy mogą się pozmieniać...</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jeszcze jeden taki komentarz, a dostaniesz za swoje, Danielle-
wyszeptał, tak że nie powinnam tego usłyszeć. Spojrzałam w przód i
zastanawiałam się co powinnam zrobić. Ta biedna dziewczyna została
"nakarmiona" moją energią; to jest moja wina.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Cofnęłam się myślami do czasu kiedy Zayn zatracił się po tym gdy zobaczył mnie i Andrew. Pamiętałam jego złość w alejce. Przemoc. Ból. Ukaranie. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">To Liam, był tym, który przyszedł i go uspokoił, mówiąc mu, że jeśli nie przestanie, to mnie zabije. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -Odpuść. Liam jej nie skrzywdzi- Zayn wyszeptał mi do ucha, dokładnie
wiedząc o czym myślę. Spojrzałam na niego sprawdzając czy mówi prawdę.
Widząc, że nie kłamał postanowiłam zamknąć się… na razie.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Idę pomóc Eleanor w kuchni- ogłosiłam, wstając z miejsca.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pomóc? Kochanie jestem pewien, że to tylko pogorszysz- Zayn szturchnął
mnie, by zdobyć moją uwagę i zyskał chichot pozostałych chłopaków.</span></span></div>
</div>
<div dir="ltr">
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dla twojego dobra uznam, że tego nie słyszałam- warknęłam na niego.
On się po prostu ze mnie nabijał, kręcąc głową na moją groźbę. Naprawdę
jestem nie do zastraszania?</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Danielle chcesz dołączyć i trzymać mnie zdala od
kłopotów, ponieważ jestem cholernie okropna w kuchni?- spytałam
grzecznie, zerkając na Liama. Nie wydawało się, że go to obchodzi, że ze mną pójdzie, więc pomyślałam, że nie może kontrolować jej tak jak Zayn mnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jasne- odpowiedziała cicho. Ostrożnie odpychając się od sofy i przy okazji całując Liama w policzek. Zarumieniła się, a
jej nieśmiały uśmiech rozszerzył się na jej ustach.</span></span></div>
</div>
<div dir="ltr">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Przynajmniej kiedy ją dotknął wyglądała, jakby się jej to podobało, w
przeciwieństwie do tego jak było ze mną i Zaynem na początku.</span></span></div>
<div dir="ltr">
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wzięłam ją za rękę i pociągnęłam w stronę kuchni, znajdując oddychającą powoli Eleanor, która siedziała w kącie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-El? El wszystko w porządku?- podeszłam do niej machając przed nią ręką.
Nie patrzyła na mnie, tylko na ścianę naprzeciw niej, liczyła do
dziesięciu w kółko i w kółko razem z jej oddechem.</span></span>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co się dzieje?- zapytałam Danielle. Podeszła do niej i spokojnie przyłożyła swoje długie palce do nadgarstka Eleanor. </span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślę, że ma atak paniki. Leć po Louisa- Danielle nakazała
spokojnie. Zmoczyła szmatkę i pocierała nią twarz Eleanor. Odwróciłam
się i pobiegłam do salonu.</span></span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Cóż nie mogę powiedzieć, że jestem wkurzony czy coś, tylko trochę sfrustrowany. On dokładnie wiedział co-</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chłopaki!- przerwałam Zaynowi w połowie zdania. Spojrzał na mnie z piorunującym spojrzeniem.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, nie ładnie przerywać i nie jesteś w miejscu by-</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Louis!- znów przerwałam. Patrzyłam jak Zayn zaciskał pięści i szybko wstał.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co?- skrzywił się na mnie, zaskoczony i wkurzony, że z nim rozmawiam.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Eleanor. Ona- nie zdążyłam dokończyć zdania. Na zwykłe wypowiedzenie jej imienia Louis pobiegł do kuchni.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Gdzie Danielle?- Liam spytał szukając oczami swojej kobiety, oczywiście myśląc, że ona też jest w niebezpieczeństwie.</span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co się stało?- Zayn spytał, idąc za Liamem i mną do kuchni.</span></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-31429249818377075352013-09-26T19:24:00.001+02:002013-12-27T23:20:40.352+01:00Chapter 31: Safe<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jeśli
wstaniesz z tego krzesła, kochanie, bez zjedzenia tego- zbiję cię jak
małe dziecko. Rozumiesz? Zjedz twój pieprzony posiłek.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami na Zayna, który nade mną górował, z rękoma po obu moich stronach, zapobiegając ucieczce.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-C-co?- wyszeptałam delikatnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcesz, żebym się powtarzał, kochanie?- warknął, a jego twarz przybrała szyderczy wyraz. Nawet z taką brzydką ekspresją, Zaynowi wciąż udawało się wyglądać pięknie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zbiję. Cię. Przełożę sobie przez kolano i cię zleję, jeśli tego nie zjesz.- zaszydził ze złością. Wręcz natychmiastowo skurczyłam się przez jego pogróżki. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Obiecałeś.- wymamrotałam cicho. Trzęsły mi się dłonie, gdy przeniosłam je na twarz Zayna. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O co ci do cholernego piekła chodzi? Złapał mnie szorstko za nadgarstek, odciągając mój dotyk z dala od niego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-O-obiecałeś mi, że już nigdy nie położysz na mnie ręki. Obiecałeś... Pamiętasz, trzy szanse? Chwyciłam moją drugą dłonią za jego. Zwęził na mnie oczy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Pamiętam, ale wszystkie te pierdoły wyleciały przez okno, gdy chciałaś mnie zostawić i wrócić z powrotem do Stanów!- wykrzyczał, odpychając brutalnie od niego moje ręce i uderzając pięściami w dół. Cofnęłam się. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przysięgam, że się tobą zajmę. Nie skrzywdzę cię, będę dbał o twoje zdrowie, będę cię chronił, będę cię uszczęśliwiał, ale chyba mnie cholera weźmie, jeśli dam ci tu siedzieć i robić strajk głodowy, bo jesteś na mnie wkurzona.- warknął, krocząc przede mną w tą i z powrotem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, jeśli traktujesz mnie tak- jak jakieś niezdolne dziecko, to nie wiem czy będę w stanie ci wybaczyć- dałam mu do zrozumienia, moje oczy wędrowały wszędzie, tylko nie na niego. Usłyszałam ponury śmiech opuszczający jego usta, powodując, że ciężko było mi ciężko utrzymać moje strasznie ciekawskie spojrzenie w dole. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślisz, że nie wiem, że mnie nienawidzisz? Już mnie to nie obchodzi! Chciałem żebyś mnie pokochała, byś ze mną była, żebyś była moją dziewczyną, ale teraz muszę po prostu upewnić się, że jesteś bezpieczna i to jedyny sposób, jaki znam by się tobą zaopiekować. Więc nie będę przestrzegał jakiś trzech gówien jeśli mnie nienawidzisz- jakoś to przeboleję.-wykrzyczał głośno. Poczułam formujące mi się w oczach łzy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-M-myślisz, że cię nienawidzę? Zayn, nie mogłabym nigdy, ale to nigdy cię nienawidzić- nie ważne jakbym się starała. A uwierz mi, starałam się. Po tym pierwszym razie gdy mnie zabrałeś, chciałam cię nienawidzić. Po tym gdy pobiłeś mnie w tej alei, gdy starałam się odciągnąć cię od Andrew, chciałam cię nienawidzić. Ale z jakiegoś popieprzonego powodu nie mogłam.- wykrzyczałam, podciągając nogi na krzesło, tak, że mogłam przyciągnąć kolana do piersi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A teraz, no wiesz, po tym czym jesteśmy.Po tym kim ty jesteś… Ciągle myślę o tym, jak bardzo do siebie pasujemy i jak, mimo wszystko, po postu chcę z tobą być i za to siebie nienawidzę, ale nigdy nie mogłabym nienawidzić ciebie. Nigdy. Spojrzał na mnie i przygryzł wargę, jego uroczy nerwowy nawyk, który ciągle powtarza.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, proszę, zjedz to jedzenie i daj mi się sobą zająć. Po prostu chcę, żebyś się mnie słuchała. To nie podlega dyskusji. Ty też mi obiecałaś.- postanowił. Jego głos był bardziej miękki, mniej ostry, ale wciąż wkładał w to władczość.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-N-nie będę jadła, Zayn- zaplotłam ręce na piersi -nie, póki nie dasz mi swobody. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dlaczego nie dasz mi się tobą zająć?- wymamrotał, klęcząc na wprost mnie, tak, że nasze oczy były na tym samym poziomie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bo nie mogę dać ci wszystkiego kontrolować. Nie mogę dać ci kontrolować mnie. Nie chcę tu teraz z tobą być.- w końcu odzyskałam siłę w głosie. Wciąż musiałam wycierać łzy rękawem, ale przynajmniej nie podciągałam już nosem i nie płakałam tak jak wcześniej. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dopiero powiedziałaś...</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcę z tobą być. Powiedziałam to, ale w tej chwili nie mogę z tobą być. Jestem na ciebie zła i niczego bardziej nie pragnę od uderzenia cię w twarz. Wstał i wyglądał na rozbawionego moją spokojną i szczerą odpowiedzią.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czemu jesteś na mnie zła? Uśmiechnął się, krzyżując ręce na piersi, a jego mięśnie się napięły.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bo tak.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Bo tak?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Naprawdę musisz o to pytać? Zayn, broniłeś faceta, który zgwałcił moją przyjaciółkę, trzymasz mnie tu jak jakiegoś niewolnika i groziłeś, że mnie pobijesz! Mam pełne prawo by być na ciebie zła! </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Masz prawo być na mnie zła, ale moja groźba wciąż obowiązuje- postanowił, ponownie opierając się plecami o blat. Gapiliśmy się w siebie jeszcze przez chwilę. Cisza ogarnęła kuchnie, a żadne z nas nie chciało się poddać. Wypuściłam niechętne westchnienie. Jeśli mamy tkwić tu całą noc to równie dobrze możemy zacząć rozmowę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Więc jeśli mam tu z tobą zostać, to muszę iść na rozmowę kwalifikacyjną o staż w tej firmie.- wymamrotałam, prawie wbrew sobie. Zayn spojrzał na mnie spod zmrużonych oczu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślisz, że dam ci wychodzić z tego mieszkania, nawet po to by dostać pracę? Kochanie, chcę żebyś była szczęśliwa, ale wiem, że jeśli dam ci swobodę, zwiejesz stąd. Chcesz uciec i mnie tu zostawić- mówił powoli, ostrożnie obserwując moją reakcję. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie ucieknę, Zayn. Nie mam nawet gdzie się podziać. Nawet jeśli udałabym się na lotnisko, to nie mam wystarczająco kasy nawet na bilet trzeciej klasy. Myślał, że skończyłam, a jego oczy spoglądały w zamyśleniu na sufit. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nawet jeśli miałabym dokąd iść, nie jestem do końca pewna, czy chciałabym cię opuścić...- dodałam, znów wbrew swojej woli. Jego oczy znów powędrowały na mnie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mogę się tobą zająć.- wyszeptał. Spojrzałam na moje jedzenie, a potem znów na niego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiem, ale sama też potrafię o siebie zadbać.- dodałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zadzwonię do Nialla albo do jednego z chłopaków, żeby wzięli twoje ciuchy i to co zostawiłaś w mieszkaniu.- wymamrotał, wyciągając telefon. Widziałam, że kąciki jego ust podnoszą się w górę, gdy zwalczał ochotę uśmiechnięcia się. Zaczął iść w stronę innego pokoju, żeby zadzwonić. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A, i kochanie- zatrzymał się we framudze drzwi- moja groźba wciąż obowiązuje. Zjedz to jedzenie. Obserwowałam jak odchodzi, znikając w innym pokoju.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hej, stary- słyszałam jak się witał.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nieee, mam ją. Wszystko z nią okej. Zaśmiał się przez coś po drugiej linii. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Stary, musimy zając się jutro tym gównem, nie? Trochę minęło odkąd ostatnio robiłem takie coś. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, widzimy się jutro. Upewnij się, że reszta chłopaków też się o tym dowie, dobra? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dzięki, chłopie. Myślisz, że mógłbyś wyświadczyć mi przysługę? Jeszcze więcej chichotów. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie tego rodzaju przysługę, stary. Odgoń te zboczone myśli, bo brzmisz jak jakiś pieprzony gimbus. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Potrzebuję ciebie i jednego z chłopaków, żeby iść do mieszkania Hany i zabrać jej rzeczy. Przeprowadza się. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ta, zostawcie to gdzie chcecie. Ale Niall, zrób to dla mnie i zapytaj albo Liama albo Louiego. Nie chcę żeby Harry w najbliższym czasie przebywał w towarzystwie Hany. Jeszcze więcej chichotów. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To nie o niego się martwię. Ona go zabije, stary. Nie mam co do tego wątpliwości. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jeszcze raz dzięki. Ty też. Cisza. Odczekałam chwilę, zanim usłyszałam zbliżające się kroki. Odepchnęłam się od krzesła i włożyłam talerz do zlewu. Obróciłam się w samą porę, by zobaczyć go wchodzącego do kuchni. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Niall powiedział, że przyniesie twoje... Spotkałam oczy Zayna, który momentalnie się na mnie zmrużyły. Jego szczęka się zacisnęła, gdy na mnie spojrzał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czy ty tak, kurwa, na serio?- krzyknął na mnie. Wzdrygnęłam się na to, jaki miał głośny i zły głos. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, ja nie-</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co ci, kurwa, dopiero powiedziałem?! Co?! Nie powiedziałem ci czasem żebyś zjadła to cholerne jedzenie? Rzucił się w moją stronę, jego głos był surowy. Położyłam mu dłonie na piersi, zachowując pomiędzy nami taką odległość jaką tylko dałam radę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie rozumiem o co takie wielkie halo! To tylko jedzenie!- odparłam, nie dając temu spokoju. Zacisnął pięści i łapał oddech. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nagle jego pięść uderzyła w ścianę tuż obok mnie, a ja z zaskoczenia cicho krzyknęłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Takie wielkie halo o to, kochanie, że nie chcesz słuchać cholernych rzeczy, które do ciebie mówię. Nie wiesz, kurwa, jak przyjmować polecenia. Powiedziałem, żebyś zjadła jedzenie i nie zjadłaś. O to, kurwa, takie wielkie halo!- zniżył głos, tak, że już nie krzyczał, chociaż ta groźna granica wciąż tam była. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Znasz mnie, Zayn. Wiedziałeś, że nie będę przyjmowała od ciebie jebanych poleceń. Myślałeś, że rzeczywiście usiądę tam i będę jadła, tylko dlatego, że mi groziłeś? To głębokie.- uśmiechnęłam się kpiąco, nurkując pod jego rękę, tak, że mogłam sobie iść. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy tylko starałam się to zrobić, złapał mnie za tułów. Przez chwilę spanikowałam, ale Zayn mnie nie skrzywdzi. Po prostu mnie trzymał, przechylając się tak jak ja.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie możesz ode mnie uciekać.- warknął. Starałam się mu sprzeciwić, ale wiedziałam, że to nic nie da. Zaynowi zawsze udawało się mnie łapać, chwytać, trzymać, cokolwiek. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Pchnął mnie na ścianę i przechylił mi głowę do tyłu. Zaczęłam drżeć przez tą jego przemoc, cholernie dobrze wiedząc z przeszłości, że to zabrnęło za daleko. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie rozumiem dlaczego nie możesz po prostu zjeść tego cholernego jedzenia.-warknął, rozchylając mi usta. Próbowałam wyszarpać się z jego uścisku, ale z łatwością zignorował moją próbę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Starałam się protestować, ale jedynymi dźwiękami, które wychodziły w moich ust było jęki i pomruki nie do rozpoznania. Zayn mocno chwytał mnie za szczękę, nie pozwalając mi zamknąć ust. W sumie to przez jego żelazny uścisk nie mogłam poruszyć żadną częścią mojej głowy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie dam ci się głodzić.- kontynuował surowo, gdy wziął garść jedzenia w mojego talerza. Dałam łzom napływającym mi do oczu rozlać się po moich policzkach. Wepchnął mi jedzenie do ust, a potem je zamknął, zaciskając moje wargi. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Próbowałam otworzyć usta i to wypluć, ale jego uścisk był zbyt mocny. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Połknij to.- rozkazał srogo. Nie rozumiałam jak on mógł tak po prostu na mnie patrzeć gdy płakałam i się trzęsłam. Jak on mógł tak po prostu stać i to oglądać? Chyba naprawdę miał lód zamiast serca.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Niechętnie połknęłam jedzenie, trochę się nim dławiąc. Zayn mnie puścił, gdy zaczęłam kaszleć, ale potem znów mnie chwycił i znów wcisnął mi kolejną garść jedzenia. Po powtórce tego około trzech lub czterech razów, w końcu mnie puścił.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Natychmiast upadłam na podłogę, niekontrolowanie płacząc.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie dam ci głodować- powtórzył -będę robił to przy każdym posiłku, jeśli będę musiał. Starałam się wstać, ale zignorowałam wyciągniętą w moją stronę rękę. Jak tylko wstałam, chciał dać mi wodę, by pomóc w moim kasłaniu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Szorstki sposób, w który wypychał mi jedzenia do gardła sprawiał, że trochę się dławiłam. Połykałam to i połykałam, nie chcąc wziąć wody. W końcu miał dość i mi ją wcisnął. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wzięłam ją od niego, ale od razu machnęłam ręką w jego stronę, powodując, że woda wyleciała ze szkła prosto na jego twarz. Zanim mógł coś powiedzieć, walnęłam szklanką o stół. Wypadłam z kuchni, ignorując to, że mnie wołał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy tylko weszłam do pokoju gościnnego, zatrzasnęłam za sobą drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Przez resztę nocy siedziałam tu zamknięta. Gdzieś około dwudziestej usłyszałam, że Niall i Liam wpadli by zostawić rzeczy z mojego mieszkania, ale Zayn nie ruszył się by mnie stąd wyciągnąć. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Chyba oboje potrzebowaliśmy od siebie odpocząć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy już byłam zmęczona, rozebrałam się do bielizny i weszłam pod kołdrę. Leżałam w tym łóżku dosłownie godzinami, ale sen nie nadchodził. Obracałam się z lewego boku, na prawy, na plecy, ale wciąż nie potrafiłam znaleźć sobie wygodnej pozycji.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Poza tym nie mogłam spać, bo wciąż myślałam o Zaynie. No bo na serio, jak śmiał potraktować mnie tak jakby miał mnie pod kontrolą? Dupek.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Słyszałam jego ciężkie kroki po korytarzu około pierwszej w nocy, powodując, że się ożywiłam i nasłuchiwałam. Czekałam, aż usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, położyłam się z powrotem i starałam się usnąć. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nic.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kompletne zero. Zero snu. Nawet przez dziesięć minut zasypiania. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zdecydowałam się na odważny ruch. Ześlizgnęłam się z łóżka, tak... tylko w majtkach i staniku i wyszłam z pokoju. Zakradłam się korytarzem, nie wiedząc gdzie iść. Mogłabym spróbować uciec, ale tak naprawdę to nie chciałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">No ale z drugiej strony, wyjście ewakuacyjne jest uszczelnione, a winda wyłączona. </span><span style="font-size: small;">Weszłam po cichu do kuchni, ale natychmiast się odwróciłam i ruszyłam z powrotem. Policzki mnie zapiekły na wspomnienie z wcześniej, z tego wieczoru. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Znalazłam się w salonie. Mogłabym włączyć jakiś film czy coś, ale jeśli mam być szczera, to się na to nie czułam. Nie wiem czy to było dlatego, że nie chciałam obudzić Zayna czy po prostu nie byłam w nastroju. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Odwróciłam się i ponownie skierowałam do korytarza. Tym razem nie wróciłam go pokoju gościnnego, tak jak powinnam. Tym razem powoli położyłam rękę na klamce. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Co ja robię?- pomyślałam, ale to nie było wystarczające, by mnie zatrzymać. Nie wystarczyło, by powstrzymać mnie od pociągnięcia za klamkę i wejścia do środka. Przygryzłam wargę, gdy ostrożnie kierowałam się w stronę jego łóżka. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn był pod prysznicem. Łóżko wciąż było pościelone. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z jakiegoś powodu, coś we mnie zmusiło mnie, by wejść pod kołdrę. Zwinęłam się tam, od razu czując się lepiej.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie było momentu, w którym byłam nieprzytomna. Sen był już blisko, mogłam to poczuć. Miałam zamknięte oczy i oddech mi spowalniał. Jedyną rzeczą, przez którą nie mogłam usnąć było to, że słyszałam Zayna w łazience. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wyłączanie prysznica. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Grzebanie w szafkach.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Spłukiwanie toalety. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Otwieranie drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nawet się nie zorientowałam, że wstrzymałam oddech gdy Zayn otworzył drzwi. Słyszałam jego kilkuminutową wędrówkę, otwierając komodę i wkładając na siebie bokserki. Nawet się nie poruszyłam, by go uświadomić o mojej obecności. Stwierdziłam, że najprościej będzie udawać, że śpię.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Słyszałam, że podchodzi do strony łóżka, na której leżałam. Materac się ugiął tuż obok mojego biodra, gdy na nim usiadł.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zesztywniałam, gdy poczułam jego palce wędrującego wzdłuż mojego policzka. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Piękna. Jesteś taka piękna, kochanie.- wymruczał, zanim wstał. Obszedł łóżko, wspinając się na jego drugą część. Wciąż byłam do niego plecami, gdy szukał wygodnej pozycji. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zesztywniałam jeszcze bardziej, gdy poczułam jego rękę spoczywającą ochronnie w dole moich pleców. Po chwili czekania, żeby zdjął tą rękę, dałam radę rozluźnić się pod jego dotykiem. Zaczął kreślić kółka, jego palce delikatnie drapały mnie pomiędzy łopatkami. Nie mogłam tego powstrzymać, ale na twarzy zagościł mi mały uśmiech.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn nie zorientował się, że nie spałam, ale jego próby były takie miłe. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Odwróciłam się trochę, powodując, że całkowicie oderwał rękę od moich pleców w zaskoczeniu. Moje spojrzenie spotkało jego zszokowane oczy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie mogłam zasnąć.- wyszeptałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zorientowałem się.- odpowiedział cicho. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Pewnie myślicie, że to było romantyczne i w ogóle, ale tak naprawdę nie było. Pewnie byliśmy po prostu zbyt zmęczeni. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przepraszam. Zamknęłam oczy, przysuwając się jeszcze bliżej niego. Nasze klatki piersiowe się stykały, a nogi były splątane. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ja też- powiedział, owijając swoje silne ramiona wokół mnie i przyciskając moje ciało do niego. Zwinęłam się przy nim, dzięki czemu jego ciało mogło otoczyć moje. Wyciągnęłam się i delikatnie przycisnęłam moje usta do jego. To tylko muśnięcie, ale i tak spowodowało, że zamarł w zdziwieniu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie przeciągałam tego. Oderwałam się od jego twarzy i zanurzyłam głowę w jego ciepłej piersi, a on owinął mi wokół szyi koc. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">I tak zasnęłam. Bezpieczna w jego ramionach.</span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-84839914087074366262013-09-12T20:45:00.001+02:002013-12-27T23:21:03.834+01:00Chapter 30: Like A Child<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wiedziałam, że nie warto było się z nim spierać. Zayn jest silnym facetem, o wiele silniejszym ode mnie, więc wszystkie te skręcania się, uderzenia i kopnięcia prawie w ogóle nie miały na niego wpływu. Ale i tak z nim walczyłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Powędrowaliśmy przez garaż, z powrotem do windy. Zayn ze stoickim spokojem niósł mnie w strażackim stylu, gdy ja wiłam się na jego ramieniu, chcąc by odstawił mnie na ziemię.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Epicka porażka.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ale gdy drzwi windy zamknęły się z powodzeniem, a Zayn wybrał numer jego piętra, wtedy rzeczywiście, postawił mnie na nogi. Tak czy siak nie mogłam nigdzie uciec, bo byliśmy uwięzieni w windzie, ale Zayn wciąż szorstko chwytał mnie za rękę, trzymając mnie przy sobie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Puść mnie, popaprańcu- syknęłam na niego. Jego stalowe spojrzenie wpatrujące w przód, oczy skierowane na drzwi i wyprana z emocji maska na jego twarzy. Udawał, że mnie nie słyszy, ale wiedziałam, że słyszał, bo jego uścisk na mojej ręce znacznie się zaostrzył.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Czułam jego palce zanurzające się w moim ciele, jego dłoń naciskającą na moją rękę. Wypuściłam westchnienie przez ból, ale dalej udawał, że tego nie słyszy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, ał- podkreśliłam. Przewróciłam oczami, ale wciąż patrzył prosto. Drzwi się otworzyły ukazując mieszkanie, z którego dopiero co uciekłam. Zayn wciąż mnie trzymał i szarpnął mną do mieszkania, prowadząc mnie do salonu i praktycznie rzucając mnie na kanapę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Poszedł sobie z dala ode mnie, do kuchni. Mogłam poczuć serce bijące dość mocno w mojej piersi. Straciłam słodkiego Zayna, którego znałam, bo chciałam go zostawić? Czułam poczucie winy przemywając się przeze mnie- kompletnie zapomniałam o jego dzieciństwie, więc nie zdawałam sobie sprawy z tego, że otworzyłam świeże rany, aż Zayn tak zareagował.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Rozumiałam jego ból, cholera, mogłam go poczuć. Ale wciąż czułam, że trochę przesadził... Ale to było w jego stylu, nie? Zareagowanie przemocą. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zsunęłam się z kanapy i nacisnęłam guzik windy. Gdy już przybyła, weszłam do środka i wybrałam piętro garażu. Nic się nie ruszyło.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Oczywiście, że nie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">W sumie się tego spodziewałam. Z tego co nauczyłam się, gdy byłam tu po raz pierwszy, winda Zayna działa tylko z kluczem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiesz, że nie możesz nigdzie iść, kochanie- głos Zayna zwrócił moją uwagę. Spojrzałam na wejście do kuchni, gdzie stał oparty o framugę drzwi, z rękoma zaplecionymi na piersi. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Warto było spróbować- odparłam, wychodząc z windy z powrotem do jego mieszkania. Mój głos brzmiał na bardziej silniejszy i spokojniejszy niż się spodziewałam. Moje ciało trzęsło się ze strachu, ale jakoś udało mi się to ukryć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Cóż, przynajmniej tak mi się zdawało. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie skrzywdzę cię, nie musisz się bać- Zayn powiedział delikatnie, stamtąd gdzie stał.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Pewnie zobaczył to przez moje zachowanie. To było dość przerażające jak dobrze mnie znał i jak dobrze ja znałam jego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co mam ci niby powiedzieć, Zayn?- warknęłam ze złością. Oderwał ode mnie wzrok i przeniósł go na podłogę. Westchnęłam i usiadłam na kanapie, patrząc z dala od niego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Minęło kilka chwil, zanim ktoś się odezwał.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co chcesz na obiad? Myślałem nad chińszczyzną, bo jakoś nie czuję się na siłach by gotować i wiem, że ty tym bardziej- rozpoczął nową rozmowę, jakby wszystko było okej. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, zanim wstałam z kanapy i sobie poszłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zupełnie zignorowałam jego obecność, gdy przeszłam obok niego do korytarza i do jego gabinetu. Wiedziałam, że wie, co robiłam, ale z jakiegoś powodu za mną nie poszedł.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kroczyłam dumnie, wymijając jego ogromne mahoniowe biurko i doszłam do okna. Spoglądając w dół, obecność wyjścia ewakuacyjnego sprawiła, że aż się uśmiechnęłam. Spojrzałam nerwowo za siebie, czekając aż zjawi się wkurzony Zayn.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ani śladu po nim.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Prawie tak jakby chciał żebym tędy uciekła. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wzięłam drżący oddech i chwyciłam za szkło, popychając je lekko.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie poruszyło się.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Spróbowałam jeszcze raz i pchnęłam z całej siły.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zero ruchu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Było zamknięte? Szybko trzepnęłam mały zamek w górnej części ramy, otwierając go.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zbyt łatwe.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kiedy znów spróbowałam otworzyć, ani drgnęło... Co do cholery? Cofnęłam się do tyłu i spojrzałam na okno ze zdziwieniem. Czemu nie chce się otworzyć?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zamknęłam je szczelnie na stałe. Wtopiłem ramę w parapet, tak, że okna nie da się otworzyć- zaskoczył mnie głos Zayna. Podskoczyłam i się obróciłam. Znów opierał się o framugę drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kiedy to zrobiłeś?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Myślał nad tym przez chwilę, zanim się odezwał -po ostatnim razie, kiedy przez nie uciekłaś, więc minęło już trochę czasu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie możesz tego robić! To zagrożenie dla bezpieczeństwa. A co jeśli mieszkanie stanie w ogniu? Winda z pewnością nie zadziała- zaczęłam się kłócić.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wtedy chyba będziesz musiała mi zaufać...- wzruszył ramionami i sobie poszedł. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Robię zamówienie na wynos, co byś chciała?- zawołał do mnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nic- warknęłam, opadając na kanapę. Zayn przewrócił oczami i podniósł swój telefon. Słyszałam jak składał zamówienie, ale tak naprawdę nie zwracałam uwagi na to, co mówił. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Starałam się zamknąć oczy i udać się w moje szczęśliwe miejsce, ale poczułam, że kanapa opadła gdy ktoś mnie rozpraszał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcesz obejrzeć film?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie odpowiedziała mu. Nie chciałam zachowywać się jak dziecko i milczeć, ale szczerze to nie mogłam się teraz do niego odezwać.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No weź, kochanie- położył mi dłoń na kolanie. Gdy tylko poczułam jego dotyk, przesunęłam się na drugi koniec kanapy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hannah, chodź tu- rozkazał mi delikatnie, brzmiąc na nieco sfrustrowanego. Spojrzałam w moją lewą stronę, na ścianę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Słysząc Zayna przeklinającego pod nosem, powinnam chyba wiedzieć, co się zaraz wydarzy, ale nie zwracałam na to uwagi. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nagle chwycił mnie za kostkę i szarpnął ku sobie. Wspinając się, usiadł na mnie okrakiem, przyciskając mnie pod nim do kanapy. Chwycił w dłonie moje nadgarstki, zanim mogłam spróbować go odepchnąć i przycisnął je szorstko przy moich ramionach. Próbowałam się wyrwać, ale ta niezręczna pozycja, w której mnie trzymał, sprawiała, że w ogóle nie szło się poruszyć. Pochylił się do mojej twarzy, tak, że jego oddech wachlował mi policzki.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Posłuchaj mnie, Hannah. Wiem, że się wkurzyłaś. Wiem, że się boisz. Ale musisz zrozumieć, że nie pozostawiłaś mi żadnego wyboru. Myślałaś, że co zrobię? Że dam ci odejść? Oboje wiemy, że nie mógłbym tego zrobić- krzyknął na mnie. Wzdrygnęłam się przez samą złość w głośności jego głosu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czego niby po mnie oczekujesz, Zayn? Wszyscy moi znajomi przepadli! Przerażasz mnie- złościsz się, stosujesz przemoc i jesteś nieprzewidywalny i boję się tego co może się stać jeśli ja...- pokręciłam głową i się od niego odwróciłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Co, kochanie? Myślisz, że możesz tak, kurwa, po prostu mnie zostawić? Może i dla ciebie zmiękłem, ale to, kurwa, nie znaczy, że to nie jest MOJE miasto, a ty nie jesteś MOJĄ dziewczyną!- wykrzyczał, potrząsając mną. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Cóż, jeśli starasz się mnie przekonać żebym została tu dobrowolnie, to nie bardzo ci wychodzi- mruknęłam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A kto powiedział, że musi być dobrowolnie? Trzymałem cię tu już wcześniej, mogę zrobić to ponownie- warknął. Uścisk na moim nadgarstku się zaostrzył.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie widzisz, że mnie tym odpychasz?- krzyknęłam, szarpiąc się jeszcze bardziej, żeby rozluźnić jego uścisk, ale to oczywiście nie podziałało. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie, nie odpycham, kochanie. Trzymam cię tutaj. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie, przez zmuszanie mnie, żeby tu być i powracając do bycia dupkiem, odpychasz mnie- pokręciłam gwałtowanie głową. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No to kurewsko szkoda, bo jesteś moją dziewczyną, mieszkasz ze mną i ci się spodoba. Potrząsnął mną jeszcze raz, zanim ze mnie zeszedł. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mogę przynajmniej wziąć moje rzeczy z domu- to znaczy, ze starego mieszkania?- wyszeptałam, siadając, gdy powędrował do kuchni.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wyślę po nie chłopaków. To wszystko, co powiedział. Potuptałam do pokoju gościnnego i trzasnęłam głośno drzwiami, zamykając je za sobą. Zajęło mi chwilę zanim przez wszystkie emocje, moje i jego opadłam na łóżko we łzach. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Lekkie pukanie do drzwi oderwało mnie od płakania, co z zresztą robiłam przez dwadzieścia minut. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chińszczyzna już jest! Zayn zawołał delikatnie zza drzwi. Milczałam i przytuliłam do mojego ciała poduszkę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Słychać było głośniejsze pukanie po mojej chwili milczenia, zanim klamka zaczęła podrygiwać. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie, nie graj ze mną w te gierki, wiem, że mnie słyszysz- zawołał przez drzwi, brzmiąc trochę ostrzej. Zamknęłam oczy i starałam się wyobrazić sobie randkę, na którą zabrał mnie Zayn, i to jaki zabawny i beztroski wtedy był. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kiedy spotkałam go po raz pierwszy i jeśli miałabym się udać do mojego szczęśliwego miejsca, to byłby dom, z moją rodziną. Teraz moim szczęśliwym miejscem jest wspomnienie naszej dwójki... </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> A teraz był tu, obok mnie, odrywając ode mnie poduszkę jego wielkimi, szorstkimi dłońmi. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To moje pieprzone mieszkanie, kochanie, mam klucz- mruknął surowo, ale też cicho. Odepchnęłam się od zagłówka, a Zayn uśmiechnął się drapieżnie i wspiął się na łóżko. Podniósł się nad moim ciałem, pomimo moich zmagań i nade mną zawisł.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mmm, dość lubię gdy jesteś pode mną. Mógłbym się do tego przyzwyczaić- uśmiechnął się, przechylając głowę w bok, ogarniając wzrokiem moje ciało. I nagle pożałowałam, że założyłam dziś taką cienką i obcisłą bluzkę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Tylko się nie zapowietrz- mruknęłam, wywołując jego śmiech. Jego długi palec zaczął zaznaczać ścieżkę po linii mojej kości policzkowej. Oddech ugrzązł mi w gardle, a ręce bezwładnie opadły po bokach. Moc, którą nade mną miał była wręcz obrzydliwa. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-W sumie to rób co chcesz- lepiej się zapowietrz. Jakby mnie to obchodziło. Zmieniłam zdanie, mój głos brzmiał na lekko drżący, gdy jego palec jeździł po mojej szczęce.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Uważaj, jak się do mnie odzywasz- ostrzegł, wyraźnie rozbawiony. Nawet mimo, że jego wyraz twarzy i uśmiech wydawały się lekkie, jego oczy były ciemne. Mogłabym powiedzieć, że wkurzyły go moje próby zamknięcia się w pokoju.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Jego palec delikatnie obrysowywał moje usta, a jego spojrzenie miękło gdy tak na mnie patrzył. Palec się zatrzymał, a jego oczy znów napotkały moje. Powoli wcisnął mi lekko palec go ust.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Działając instynktownie (no okej, może działając też trochę buntowniczo) ugryzłam go. Oderwał ode mnie rękę i potrząsnął głową. Zanim zdążyłam ogarnąć co się dzieje, usta Zayna naparły na moje. Jego ręce (jego druga ręka i ta którą ugryzłam) wplątały się w moje włosy, więc mógł trzymać moją głowę nieruchomo. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ah, wygląda na to, że mądrzejesz, Malik-wyprzedzając moje ruchy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Znów zamarłam pod jego dotykiem, cholernie dobrze wiedząc, że najszybszym sposobem by się go pozbyć, było przeczekanie aż skończy. Walczenie sprawiało tylko, że był jeszcze bardziej zły i napalony. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ale nie przestał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Leżałam nieruchomo, gdy jego ręce powędrowały w dół mojego ciała. Leżałam nieruchomo, gdy sięgnął gdy sięgnął, by mnie odkryć, nie odrywając od siebie naszych ust. Chociaż praktycznie naruszał moje prawa do prywatności i wykorzystywał mnie do jego potrzeb, był wyrozumiały. Po prostu dotykał mnie przez ubrania. Nie było w tym nic seksualnego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">To było jakby po prostu chciał mnie poczuć, a nie pieprzyć. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam. Wiedziałam, że to drugie było bardziej prawdziwe. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Jego ręce, raz powędrowały w dół mojej szyi, do szczeliny pomiędzy moimi piersiami, okrążyły moje plecy i wylądowały na tyłku. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wciąż na mnie leżał, przyciskając mnie pod nim w naszej wymianie ciepła.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Cóż to nie była koniecznie wymiana, bo to znaczy, że dwójka ludzi daje i dostaje coś w zamian. On dawał wszystko co miał, a ja leżałam jak deska. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn ani na chwilę nie przerwał pocałunku. Trzymał nasze usta złączone razem, desperacko próbując uzyskać ode mnie jakąś reakcję. Starał się podpasować moje usta pod jego potrzeby, żeby mój język też zaczął walczyć, żebym też coś zrobiła. Nie zrobiłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Musiałam zacząć oddychać przez nos, bo ten skurwiel nie miał zamiaru się poddać. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wreszcie się odsunął i spojrzał mi w oczy. Jego dłoń omiotła mój policzek. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Mogę się tobą opiekować, mogę traktować się jak należy. Musisz po prostu mi na to pozwolić- wyszeptał łagodnie. Spojrzałam z dala od niego, nie wiedząc co powiedzieć. Smutne westchnienie wydostało się z jego ust. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No chodź, obiad już jest. Zmienił temat, zsuwając się z łóżka. Nie patrzyłam na niego. Ręce wciąż mi drżały, a policzki wciąż były czerwone przez nasze zbliżenie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie każ mi cię zaciągnąć- powiedział surowo. Spojrzałam na niego i przez jego wyraz, postanowiłam wziąć jego rękę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Obiad jedliśmy w ciszy. No cóż, on jadł w ciszy. Ja siedziałam tam, wpatrując się w okno, z rękoma splecionymi na piersi. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Naprawdę chcesz ze mną zaczynać, kochanie?- Zayn zapytał, gdy brał kolejnego gryza jego smażonego ryżu. Spojrzałam na niego podejrzliwie, a potem znów przeniosłam wzrok na okno. Zayn westchnął. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Podejrzewam, że robisz strajk głodowy, póki cię nie puszczę. Próbujesz sprawić, żeby poczuł się winny, co nie? Nie dostał odpowiedzi. Usłyszałam jego chichot.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Naprawdę myślisz, że dam ci się zagłodzić na śmierć?- zapytał ponownie. Spojrzałam na niego, spotykając jego oczy, gdy zmarszczył na mnie w oczekiwaniu brwi. Nie, podejrzewam, że nie pozwoliłby mi głodować i wiedziałam, że bym się poddała zanim by do tego doszło. Ale wciąż chciałam postawić sprawę jasno. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zjedz to cholerne jedzenie, Hannah- rozkazał, tym razem szorstko. Potrząsnęłam na niego głową. Przewróciłam oczami i odsunął się na swoim krześle. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-No dobra, głoduj. Tak czy siak poddasz się prędzej czy później- warknął na mnie. Wrzucił swój talerz do zlewu i oparł się o blat. Odsunęłam się od stołu i sięgnęłam po mój.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ostre ukłucie wybuchło na moim nadgarstku. Zayn uderzył mnie w rękę. Chyba chciał zrobić to lekko, ale tak naprawdę bolało mocno. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Złapał mnie za ramiona i pchnął mnie szorstko z powrotem na twarde, drewniane krzesło.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A,
a, a!- zaczął się ze mną drażnić -nie odejdziesz od tego stołu dopóki nie skończysz całego swojego posiłku. Przewróciłam oczami i znów spróbowałam wstać, ale mocno trzymał mnie w miejscu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn- w końcu się do niego odezwałam -nie jestem pieprzonym dzieckiem, które nie chce wypić mleka i zjeść warzyw. Nie jesteś moją matką. Puść mnie- syknęłam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zachowując się bardzo, kurwa, mocno jak dziecko- odparł. Puścił mnie i się cofnął, ale gdy tylko spróbowałam wstać, znów byłam ciśnięta w krzesło.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zaaayn!- jęknęłam. Uśmiechnął się do mnie. Zarumieniłam się, zdając sobie sprawę z tego jak bardzo takie zachowanie było podobne do dziecka. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Jeśli wstaniesz z tego krzesła, kochanie, bez zjedzenia tego- zbiję cię jak małe dziecko. Rozumiesz? Zjedz twój pieprzony posiłek.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: x-small;"><b> <span style="color: #ea9999;">♥♥ </span>BARDZO, ALE TO BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZO CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA 100.000 WYŚWIETLEŃ! W ŻYCIU BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁA, ŻE TO OPOWIADANIE ZAJDZIE TAK DALEKO, OMG! TAK BARDZO WAS KOCHAM I BARDZO, BARDZO, BARDZO DZIĘKUJE! JESTEŚCIE NAJLEPSI! <span style="color: #ea9999;">♥♥</span></b></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-89734183909329667702013-09-05T15:28:00.000+02:002013-12-27T23:21:32.622+01:00Chapter 29: Dark Side<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Cały pokój ucichł na chwilę zanim wybuchł chaos.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Danielle
szlochała histerycznie. Liam próbował ją uspokoić, ale szczerze, to
bycie miłym i cierpliwym nie jest jego mocną stroną. Eleonor zaczęła
krzyczeć na Louisa za jego brak zaangażowania, powodując nienawistną
kłótnie między ich dwójką. </span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Zayn
natychmiast zaczął krzyczeć na Harrego, ale w dalszym ciągu mnie nie
puszczał. Wiedział, że jeśli rozluźni uścisk nawet trochę, znowu rzucę
się na Harrego.<span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> </span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Niall rzucił się do Harrego i zaczął go uspokajać, bo oczywiście też zaczął krzyczeć.</span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Stary, nie rób niczego pochopnie- ostrzegł go.</span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-MOJE PIEPRZONE ŻYCIE SEKSUALNE TO NIE WASZ INTERES- Harry ryknął.
Wyrywałam się od Zayna, chcąc przywalić mu w jego głupią twarz, ale
mój "chłopak" zbyt mocno mnie trzymał. </span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Ale serio musiałeś iść i pieprzyć jej najlepszą przyjaciółkę?!- odkrzyknął mu Zayn. Zaczęli się kłócić i tylko na ten jeden moment zamilkłam.
Potem znów zaczęłam szarpać się i krzyczeć.</span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Zobacz z jakim cholernym bałaganem muszę się teraz uporać!!- Zayn
warknął na Harrego i zaczął się wycofywać ciągnąc mnie za sobą.
Obserwowałam Louisa brutalnie chwytającego Eleanor i pchającego ją do
windy w penthous'ie Zayna. Zgaduję, że wychodzą...</span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Eleanor
rzuciła mi współczujące spojrzenie przed wznowieniem walki z Louisem. Zignorował ją i wszedł do windy. Chwilę później ich dwójki już nie
było. </span> </span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Liam
trzymał Danielle za rękę i też szedł z nią w stronę windy. Wyglądał na
zmęczonego zajmowaniem się nią, gdy wciąż szlochała. Zanim ich winda
przyjechała, Zaynowi jakoś udało się zabrać mnie do korytarza.</span> </span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, nie...</span></span><br />
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">TRZASK</span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Znów byłam zamknięta w jego pokoju.<span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> Osunęłam się w dół, usiadłam na
podłodze i oparłam plecy o drzwi. Nawet gdy nie słuchałam, wciąż
słyszałam rozmowę Zayna z Niallem i Harrym.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Wszystko w porządku?- zapytał Niall.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Cholernie dobrze. Ta dziwka nic mi nie zrobiła- Harry odparł szorstko, jego głos przepełniony był złością. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Hej, uważaj- Zayn ostrzegł go, w końcu stając w mojej obronie.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Jezu, koleś, uspokój się, nie dotknąłem jej nawet palcem.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Wiesz, to było cholernie głupie, że zgwałciłeś Claire. Wiedziałeś, że
Hannah się dowie i tak zareaguje. A teraz muszę sobie z nią poradzić- Zayn
mruknął. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Claire mnie nie szanowała, więc musiałem pokazać jej gdzie jest jej
miejsce. Ty najwyraźniej zapomniałeś jak dyscyplinować swoją kobietę!</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Hej!- Zayn warknął. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Wiesz, że mam rację Zayn. Szczególnie po tym wyczynie, który zaczęła twoja ptaszyna.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Cóż, uwierz mi, nie zacznie więcej takiego gówna jak to.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Skuliłam
się na głos Zayna. Jakoś nie był zły na Harrego, pomijając fakt, że ja
byłam. Był wkurzony, że musi mieć ze mną do czynienia.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Po prostu wynoście się z mojego pieprzonego mieszkania, dam wam jutro
znać. Okej?- potem usłyszałam kilka mruknięć. Było cicho przez następne
parę minut, więc przypuszczałam, że Niall i Harry w końcu wyszli. Potem
klamka Zayna zaczęła grzechotać. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Wystrzeliłam przez pokój i udawałam, że relaksuje się na jego łóżku, a nie podsłuchuje jego kumpli.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Musimy pogadać. </span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Gadamy, do diabła. Proszę powiedz, że wykopałeś go z podbitym okiem- przewrócił oczami i zatrzymał się obok mnie.</span> </span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-</span></span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Wstań- rozkazał. Ostrożnie wstałam i na niego spojrzałam. Założył ręce na piersi i na mnie spojrzał. Jego oczy się zwęziły.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie mogę uwierzyć, że myślisz, że możesz tak po prostu...</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-To ja nie mogę uwierzyć!- wrzasnęłam przerywając mu. Uderzyłam go w
pierś robiąc krok w jego stronę. Uniósł brwi i napiął szczękę.
Wiedziałam, że wciskam jego guzik, ale byłam poważnie wkurwiona.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie mogę uwierzyć, że kurwa stajesz po stronie Harrego, kiedy on ZGWAŁCIŁ MOJĄ NAJLEPSZĄ PRZYJACIÓŁKĘ!!</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Kochanie, uspokój się- złapał mnie za nadgarstki i popchnął do tyłu, moje plecy zderzyły się ze ścianą. Położył swoje dłonie po obu stronach
mojej głowy i pochylił się. Czułam papierosy w jego oddechu- Clarie
musiała przekonać się gdzie jej miejsce. Wiedziała z kim ma do
czynienia- szepnął do mnie, a jego głos przybrał władczy ton.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-ON JĄ ZGWAŁCIŁ, ty dupku!- odkrzyknęłam, uderzając pięściami w
jego klatkę piersiową. Złapał moje nadgarstki i uniósł nad moją głowę.
Pochylił się, tak, że teraz nasz wzrok był na tym samym poziomie.</span> </span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Hannah. Rozumiem, że jesteś zła i wiem, że Harry zgwałcił Clarie, ale
nie możesz teraz nic z tym zrobić- powiedział do mnie powoli, jakbym
była dzieckiem. Wiedziałam, że miał mało cierpliwości i jego opanowanie
pomału znikało.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Jest
coś co co mogę z tym zrobić...mogę przepieprzyć jego męskie narządy tak
mocno, że nie będzie w stanie nikogo więcej zgwałcić!- powiedziałam,
nie za bardzo myśląc o tym, że w rzeczywistości, gdyby doszło do
fizycznej konfrontacji między mną a Harrym, nie miałabym szans z tym
śmieciem.</span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> </span></span></span></span><br />
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Uspokój się, kochanie- szepnął do mnie. Powoli mnie puścił i się cofnął. Ukryłam twarz w dłoniach i po prostu zaczęłam szlochać. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Jak, kurwa, możesz go bronić, kiedy on kogoś zgwałcił?!- zajrzałam
przez szpary między palcami, żeby zobaczyć Zayna drapiącego się w tył
głowy i patrzącego winnym wzrokiem z podłogę. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Widzisz kochanie, tu bardziej chodzi o władzę. Musimy wszystkim pokazać
na co nas stać- opuściłam dłonie i spojrzałam na niego z otwartymi
ustami w kompletnym przerażeniu. </span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-C-c-co masz na myśli? Z-z-zayn... Czy ty... z-zgwałciłeś kogoś?-
wyszeptałam. Spojrzał na mnie smutno, a potem przeniósł wzrok na okno.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz odpowiedzi.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Otworzyłam
usta w szoku i upadłam na kolana. Nie płakałam, z jakiegoś powodu nie
mogłam. Musiałam jakoś się trzymać, więc owinęłam się ramionami.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Kochanie, musisz zrozumieć- podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie dotykaj mnie, kurwa- </span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">warknęłam. Zayn zabrał rękę, ale klęknął na przeciwko mnie.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Cholera, co ja zrobiłam? Cholera, w co ja się wpakowałam?- szeptałam
sama do siebie. Wiem, że One Direction to banda dupków i wiedziałam, że
Zayn jest liderem. Wiem, że Zayn zabijał ludzi, ale... nie pozwoliłam
sobie tego dobrze przetworzyć. Jedyni ludzie, których wiedziałam, że
zabił, byli ci trzej faceci, którzy mnie napadli. Oni byli prawie
niewinni. </span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Ale to... Zayn gwałcił niewinne dziewczyny. Mógł też zabić niewinnych ludzi.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Jasna cholera.</span></span><br />
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Szybko wstałam i wyszłam z pokoju Zayna.<span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> </span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Hannah! Hannah, gdzie idziesz?- Zayn wołał za mną, kiedy wciskałam już guzik windy. Zbliżył się i poważnie na mnie spojrzał. Wydawało
mi się, że był przygnębiony moją reakcją, ale w tym momencie nie
mogłam dać dupy.</span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Zayn jest potworem.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Do domu- syknęłam do niego.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-No weź, możemy o tym po prostu porozmawiać?- błagał.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Wracam do domu- odpowiedziałam.<span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> </span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Okej, potrzebujesz czasu żeby ochłonąć, rozumiem. Odwiozę cię-
zadecydował, wchodząc ze mną do windy. Wcisnął guzik do garażu i
obserwował mnie ostrożnie, gdy drzwi się zamykały. </span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
</span></span></span>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie wracam do mojego mieszkania, Zayn. Jadę do domu, do domu. Do
Ameryki, do domu- wyszeptałam. Szybko obrócił się w koło i przycisnął
mnie do ściany.</span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
</span></span><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie, nie możesz wyjechać. Poradzimy sobie z tym. Proszę, kochanie-
błagał. Wyraz jego twarzy był pełen bólu, był załamany, miał złamane
serce. Zmusiłam się, żeby spojrzeć na podłogę, żeby znaleźć siłę, żeby
kontynuować. </span></span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie mogę, Zayn.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Wiem, że robiłem straszne rzeczy, ale mnie zmieniasz. Proszę, nie
zostawiaj mnie. Nie zostawiaj mnie jak moja mama i siostra- błagał.
Przygryzłam wargę i pozwoliłam kilku cichym łzom spaść na wspomnienie o
jego przeszłości. </span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Pomyślałam
o wszystkim co przeszliśmy z Zaynem. Tak, było dużo złych rzeczy w
naszym związku, ale były też dobre momenty. Kiedy byliśmy tylko we
dwoje i Zayn burzył swoje mury...</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Zayn, nie rozumiesz. Nie mam szkoły i pracy też na razie nie. Nie dam
rady płacić czynszu bez współlokatorki. Ja po prostu, nie mam innego
miejsca, gdzie mogę się udać. Muszę wrócić do domu- pozwoliłam sobie
na szybkie spojrzenie na niego, tylko żeby zobaczyć prawdziwe łzy powoli
spływające po jego twarzy.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Groźny Zayn Malik... płakał?</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-W-wydaje mi się, że cię kocham Hannah. Przepraszam za wszystko.
Strasznie przepraszam. Nigdy nie chciałem wciągnąć cię w mój świat, ale
ja... Ja naprawdę się o ciebie troszczę. Proszę, proszę, nie zostawiaj
mnie- błagał. Wyszłam z windy, gdy drzwi się w końcu rozsunęły i
zaczęłam wchodzić z garażu. Szybko za mną podążył i stanął naprzeciw
mnie, blokując mi drogę. </span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-I co mam zrobić, Zayn? Gdzie zostać? Nic tu dla mnie nie zostało. To
co mi zostało wydam na bilet w jedną stronę do USA- powiedziałam tak
zimno jak tylko potrafiłam, omijając go wzrokiem. Jego oczy były
niesamowicie ciepłe i brązowe i mogłam tylko zobaczyć jak opuszcza wzrok
w dół. Byłam tak przyzwyczajona do tej czarnej złości, która zazwyczaj
go kontrolowała, że naprawdę byłam zagubiona. </span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Masz mnie Hannah. Jestem tym co tu dla ciebie zostało. </span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">- Cały czas się kłócimy, Zayn. Ty...ty gwałciłeś i zabijałeś ludzi. Twój świat jest straszny, niebezpieczny i przerażający. </span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-</span></span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Nigdy bym cię nie skrzywdził. </span></span></span></span></span><br />
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-</span></span></span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Już to zrobiłeś.</span> </span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zmieniłem się!- krzyknął, a ja podskoczyłam przestraszona. - Nie
widzisz? Ty mnie kurwa zmieniłaś! Cholera, nie kontroluję tego, ale z
jakiegoś powodu sprawiasz, że chcę być lepszym człowiekiem-
spojrzałam w dal, coraz więcej łez spływało po moich policzkach.</span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"> </span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-A gdzie mam zamieszkać? Co mam zrobić z moim życiem?-
wyszeptałam, mój głos się załamał. Jego palce ostrożnie dotknęły mojej
twarzy i zatrzymały łzy.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Możesz złożyć podanie o pracę, którą znaleźliśmy. I...i możesz
zamieszkać ze mną. Mogę się tobą zaopiekować-zasugerował. Spojrzałam
na niego i próbowałam ignorować tą część głęboko we mnie, która chciała
iść dalej z nim i żyć życiem, które mi oferował. </span>
</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ledwie zaczęliśmy się umawiać na poważnie, Zayn.</span></span><br />
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Nie możesz mnie opuścić, nie pozwolę ci na to- odpowiedział.
Pochyliłam się i pocałowałam go w policzek zanim ominęłam go i wyszłam z
budynku na ulicę. Nie pozwoliłam sobie na odwrócenie się, w obawie, że
runę w jego ramiona i dam się pochłonąć jego pokręconemu światu. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Hannah proszę- usłyszałam jego niewyraźny szept. Cicho płakałam i szłam dalej w górę ulicy udając, że go nie słyszę. </span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Słyszałam jego ciężkie kroki, kiedy truchtał za mną, ale szłam dalej.</span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Hannah!- krzyknął trochę bardziej zdeterminowany. Szłam dalej, ale
zatrzymałam się kiedy uderzyłam w jego pierś. Złapał mnie szybko, zanim
zdążyłam znów go wyminąć. Złapał mnie za ramiona i trzymał w
szorstkim uścisku. </span></span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie zastawisz mnie. Nie pozwolę ci- zmarszczyłam brwi i spojrzałam mu w oczy.</span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Czarne.</span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Ciemno czarne.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Ciemność wywołała dreszcze w moim kręgosłupie.</span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Jego ciemna strona, którą wszyscy znają. </span></span></span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Strona, o której tak desperacko chciałam zapomnieć.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-Zayn ja...- zaczęłam nerwowo. Wyraz jego twarzy sprawił, że chciałam ukryć się i płakać, bo byłam naprawdę przestraszona.</span></span></span></div>
<div style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">-</span><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;">Nie zostawisz mnie! Nie pozwolę ci!- powtórzył, tym razem głośniej.
Puścił mnie na chwilę, ale zanim zdążyłam spróbować uciec, podniósł
mnie i przerzucił sobie przez ramię. Krzyknęłam, choć wiedziałam, że nikt się nie
zatrzyma i mi nie pomoże.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="line-height: 1.5; margin-bottom: 0px; margin-top: 0px;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: x-small;">rozdział przetłumaczony przez Paulinę, jeszcze raz dziękuje ♥♥ i przepraszam :( hahah</span></span> </span></span></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6389655958150902415.post-58372556790647922512013-09-01T19:49:00.000+02:002013-12-27T23:23:16.333+01:00Chapter 28: Fucking Insanity<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><b>*Hannah’s P.O.V*</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Clarie, posłuchaj mnie- dasz sobie radę. On już cię nie tknie. Obiecuję- wyszeptałam do niej ze łzami w oczach. Objęła mnie lekko, uważając przy tym, by nie przyciskać się zbyt mocno, bo jej całe ciało pokryte było siniakami.</span>
<span style="font-size: small;">-Przepraszam, że cię zostawiam- zapłakała. Uciszyłam ją i otworzyłam drzwiczki taksówki, delikatnie pomagając jej wyjść.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Clarie, nie waż się, do cholery, o mnie martwić. Wróć do domu i odpocznij, słyszysz?- skarciłam ją lekko, znów ją przytulając i z powrotem wślizgując się do taxi i patrzałam jak wchodzi niepewnym krokiem do budynku, w którym znajdowało się mieszkanie jej mamy.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Obserwowałam starzej wyglądającą wersję mojej przyjaciółki przytulającą jej córkę. Po raz ostatni oderwałam oczy od Clarie i podałam taksówkarzowi adres Zayna.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Po tym gdy Clarie i ja płakałyśmy na podłodze w jej pokoju, pomogłam jej umyć się i położyłam ją na chwilę do łóżka. Gdy spała, spakowałam wszystkie jej rzeczy i zadzwoniłam do jej mamy, wyjaśniając co się stało.</span>
<span style="font-size: small;">Kiedy godzinę później Clarie obudziła się z krzykiem, zaparzyłam jej herbatę i zamówiłam taksówkę. Nie chciała mnie opuszczać, no ale nie było innego wyboru.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">Clarie jest w delikatnym i kruchym stanie. Mimo, że jej mama mieszka po drugiej części Londynu, wciąż czułam, że powinna wrócić do domu. Ale nie sądzę też, że powiązanie ze mną było dla niej już bezpieczne. Powinnam wykopać ją już dawno temu.</span>
<span style="font-size: small;">Nawet wywalenie Clarie oznaczało, że praca czy nie praca, nie mogłam dłużej zostać w naszym mieszkaniu, wiedziałam, że muszę to zrobić. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy taksówkarz przedzierał się przez ulice Londynu, pracowałam nad moim oddechem. Widząc Clarie kuśtykającą do jej mamy, sprawiło, że sytuacja stała się jeszcze bardziej namacalna. Zabiję Harrego Popieprzonego Stylesa.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Poczułam brzęczenie mojego telefonu, gdy dostałam wiadomość.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Właśnie wróciłem z chłopakami do domu. Odbiorę cię za 20 minut. xxxZayn</i></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Przewróciłam oczami. Będę u niego w mieszkaniu zanim będzie miał szansę na wyjście. Harry już tam jest, a ja muszę z nim<i> pogadać.</i></span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wcisnęłam taksówkarzowi jedyną gotówkę, którą miałam w kieszeni i zaczęłam wyścig do windy budynku Zayna. Gdy dotarłam na jego piętro, czekałam niecierpliwie na kogoś kto mnie wpuści.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kiedy położę ręce na tym lokowatym dupku...</span>
<span style="font-size: small;">Drzwi się rozsunęły, pokazując patrzącego na mnie ze zdziwieniem Zayna.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie,
mówiłem, że cię odbiorę. Nie dostałaś ode mnie wiadomości?- zapytał, sięgając by mnie przytulić. Zdzieliłam go po rękach i rzuciłam się by go wyminąć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">-Hannah- zawołał mnie, gdy pędziłam do jego salonu.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">-Hannah!- usłyszałam wołającą mnie z uciechą Eleanor. Całkowicie ją zignorowałam, a moje oczy skupiły się na tym pieprzonym gwałcicielu. Zignorowałam chór przywitań od wszystkich w pokoju, gdy starałam się racjonalnie oddychać. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Kochanie!- usłyszałam wołającego mnie Zayna, gdy wszedł do pokoju zdezorientowany moim chamstwem przez zignorowanie go w drzwiach.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdybym zaatakowała Harrego, byłyby trzy rzeczy, które mogłyby się wydarzyć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">A.Harry się odwróci i mnie pobije.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">B. Zayn nas rozdzieli i mnie pobije.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">C. Zayn nas rozdzieli i pobije Harrego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Eh, pieprzyć to. Skorzystam z mojej szansy.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Rzuciłam się na Harrego, zrzucając go z kanapy. Przygwoździłam go pode mną do podłogi i zaczęłam zadawać mu ciosy. Mogłabym powiedzieć, że te dwa uderzenia, które ledwo mu zadałam nie wyrządziły żadnych szkód na jego twarzy, ale wyobraziłam sobie załamane ciało Clarie i nie mogłam powstrzymać gniewu przepływającego przez moje ciało.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Niemal natychmiast zostałam oderwana od Harrego. Krzyki i wrzaski wokół przywołały mnie do rzeczywistości.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gdy kopnęłam i uderzyłam Zayna, który trzymał mnie od tyłu, rozejrzałam się po twarzy każdego. Gang Zayna, Niall, Louis i Liam- wszyscy patrzeli na mnie z szokowanymi minami, podczas gdy ich dziewczyny,
Eleanor i Danielle, wyglądały na lekko przestraszone. Harry leżał na podłodze, opierając się na łokciach i gapiąc się na mnie jakbym oszalała, czy coś. </span>
<span style="font-size: small;">Żadne z nich się nie odezwało.</span>
<span style="font-size: small;">Krzyk dochodził zza mnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">-HANNAH! Co ty, do cholery, wyprawiasz! ???! Uspokój się, kurwa!!- krzyknął ze złością. Krzyk był jeszcze głośniejszy. Krzyk pochodził ode mnie.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Ty draniu! Tylko czekaj aż położę na tobie ręce!!! Puść mnie do niego!!- pisnęłam, gdy próbowałam uwolnić się od Zayna.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Boże, opanuj swoją kobietę- Harry prychnął i podniósł się z podłogi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">To sprawiło, że poczerwieniałam. Bardzo głupim ruchem, którego wcześniej nie przemyślałam, uderzyłam go w nogę, sprawiając, że stracił równowagę. Korzystając z tego, znów rzuciłam się na Harrego.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Tym razem Zayn runął razem z nami. Udało mi się tylko przytrzasnąć plecy Harrego do podnóżka kanapy, zanim Zayn mnie złapał i do siebie przycisnął. Złapał moje nadgarstki w jedną rękę, żebym nie mogła z nim walczyć.</span>
<span style="font-size: small;">Plask!</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">-Co ty do cholery robisz?! Czy ty kurwa oszalałaś?!!- krzyknął na mnie. Zamrugałam, by powstrzymać łzy, nie chcąc pokazywać mu jak bolesne było jego uderzenie. Cały policzek aż mi dygotał.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Po. Prostu. Mnie. Do. Niego. Puść.- wysyczałam przez zęby. Harry znów się podniósł i spojrzał na mnie kręcąc głową.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Stuknięta pizda.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">-Jak ty mnie właśnie nazwałeś?!! Zaczęłam miotać się pod uściskiem Zayna, by wstać i znów rzucić się na Harrego. Zayn usiadł na mnie okrakiem, z kolanami po obu moich bokach, mocno trzymając jego wagę na mojej talii.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Dosyć tego!- krzyknął, potrząsając mną szorstko.</span>
<span style="font-size: small;">-</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Złaź ze mnie, ty dupku!!- krzyknęłam. Słabo słyszałam Louiego i Eleanor kłócących się o coś szeptem, ale nie mogłam się na nich skupić.</span>
<span style="font-size: small;">Zayn znów mną potrząsnął.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Posłuchaj mnie, kochanie. Wstanę, a ty lepiej żebyś, kurwa, wyjaśniła co, na Boga, przeszło ci przez twój mały móżdżek, że zdecydowałaś się zaatakować mojego kumpla- splunął.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Spojrzałam na niego w odpowiedzi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie mam problemu z rzuceniem cię na podłogę i zdyscyplinowania ponownie, jeśli będziesz czegoś próbowała, kochanie- przypomniał mi i wstał, brutalnie ciągnąc mnie razem z nim.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Obrócił mnie twarzą do Harrego, który pocierał swój łokieć, który zraniłam, rzucając się na niego drugi raz. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Przeproś i wyjaśnij- rozkazał. Wpatrywałam się w Harrego przez dłuższą chwilę. Ten facet zaatakował moją najlepszą przyjaciółkę. Zgwałcił ją. Załamał ją. Zmusił ją do powrotu do domu. Zrujnował ją.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Harry- wzięłam głęboki oddech i na niego spojrzałam. Powinnam po prostu wyjaśnić, co się stało i dlaczego jestem wkurzona, ale z jakiegoś powodu nie sądzę, żeby to pomogło. Ci faceci mają jakąś pokręconą wizję tego, jak traktować kobiety. Jedynym sposobem, by do niego dotrzeć jest przemoc. Zayn mnie tego nauczył.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zabiję cię, kurwa!!!- wrzasnęłam, starając się na niego rzucić. Zayn trzymał mnie mocno, ale widać było, że mu ciężko. Niall musiał przyjść i przytrzymać moją drugą rękę, bo Zayn wyraźnie siłował się ze mną zbyt bardzo.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zayn nigdy wcześniej nie potrzebował pomocy do kontrolowania mnie, ale chyba adrenalina z mojej złości sprawiła, że byłam o wiele silniejsza. Razem, dwójka z nich przeciągnęła mnie przez mieszkanie. Podczas gdy wszyscy milczeli, krzyczałam przekleństwa w stronę Harrego i pozostałej dwójki. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zamknij się, do cholery, jeśli wiesz co dla ciebie dobre- Zayn krzyknął ze złością, gdy wrzucił mnie do swojego pokoju, moje ciało obiło się o ramę łóżka, rozsyłając ból przez moje kości. Drzwi zatrzasnęły się, a charakterystyczne kliknięcie oznaczało, że zostałam tu zamknięta. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Natychmiast wstałam i zaczęłam walić pięściami w drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zero odpowiedzi.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-ZAYN!- krzyknęłam. Chyba powinnam inaczej rozegrać tą sytuację, ale byłam taka wściekła... Wszystko o czym myślałam, to zaatakowanie Harrego. No a teraz jestem zamknięta w pokoju Zayna, mogłam mu po prostu powiedzieć, żeby to on pobił Harrego. W każdym razie, to zraniłoby go bardziej.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Poddałam się po kilku minutach, gdy moje kostki zaczęły sinieć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z godzinę później usłyszałam kroki w pobliżu drzwi. Wstałam i czekałam na Zayna, żebym mogła mu to wyjaśnić. A kiedy już wszedł, nie mogłam zmusić się do mówienia.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Jego oczy były czarne z wściekłości. Tym razem naprawdę przesadziłam. Spojrzał na mnie i zacisnął szczęki. Widziałam, że jego klatka piersiowa podnosi się w górę i w dół ze złością, a jego pięści zaciskały i rozluźniały się.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, ja-</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Wiesz co się dzieje, gdy ktoś zaatakuje One Direction, kochanie?- przerwał mi, jego głos był wysoki i nieuprzejmy. Zacisnęłam usta i pokręciłam głową.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A wiesz dlaczego tak jest? Bo nikt z nich nie żyje, żeby ci o tym opowiedzieć- syknął. Cofnęłam się do tyłu, gdy zrobił krok w moją stronę.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Widzisz... jeśli ktoś krzywo spojrzy na któregoś z nas, to jest to. Jest już dwa metry pod ziemią. Więc proszę bardzo! Idź i kurwa zaatakuj Harrego. On tam niemal dymi ze złości, Hannah- kontynuował, a jego głos podnosił się szybko, gdy chodził na wprost mnie. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na kolana, jakbym była skarconym dzieckiem.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nawet nie wiem, co do cholery, mam z tobą zrobić!!!- krzyknął. Podskoczyłam przez jego głos, ale na niego nie spojrzałam. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To znaczy, powinniśmy cię teraz zabić. Jedynym powodem, dla którego Harry nie pchnął cię nożem to to, że jesteś moją dziewczyną- kontynuował, a jego głos nie stracił mocy. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zayn, ja-</span>
<span style="font-size: small;">-Wiesz co stało się Eleanor? Raz mnie, kurwa, uderzyła, gdy Lou po raz pierwszy ją tu przyprowadził. Coś powiedziałem, a ona się wkurzyła. Chcesz wiedzieć co się jej stało? Louis użył swojego paska... spędziła w szpitalu cztery pieprzone dni i przez tydzień nie mogła chodzić.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wzdrygnęłam się na samo wyobrażenie. Biedna El...</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A jedyne co zrobiła to mnie, do cholery, uderzyła, Hannah. Ty zaatakowałaś Harrego. Nie mam pojęcia co, do cholery, z tobą zrobić, szczerze... Przebiegł dłonią po włosach i na mnie spojrzał. Wciąż był wściekły, ale przynajmniej nie celował jeszcze we mnie pięścią.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie wiem czego się spodziewałaś. Wiesz jaka jest dynamika gangu. Nie chcę cię stracić, ale muszę się upewnić, że zostaniesz ukarana za to gówno, które tam odwaliłaś- kontynuował, ale już na mnie nie krzyczał. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Postanowiłam skorzystać z przerwy w jego przemowie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-To jest ten moment, w którym pytasz mnie dlaczego zaatakowałam Harrego, czy zrobisz to dopiero po tym jak bezsensownie mnie pobijesz?- zapytałam gorzko. Oboje wiedzieliśmy w jakim kłopotliwym był położeniu. Pobije mnie, a ja go zostawiam. Postawiłam sprawę jasno. Nie pobił mnie i przez to wyszedł na cipę przed jego gangiem, co czyniło go bezradnym i łatwo ulegającym.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nawet nie zaczynaj- nie jestem w nastroju na to gówno- warknął. Zwalczyłam chęć schowania się pod łóżkiem i wstałam, moje oczy nie były do końca na tym samym poziomie co jego, ale przynajmniej już nie górował nade mną jak wtedy, gdy siedziałam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślę, że mam cholerną szansę na wytłumaczenie się. Wiesz, że nie poddam się bez walki.</span>
<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nie obchodzi mnie nawet jakie masz wytłumaczenie, ale jestem pewien, że Harry chętnie by to usłyszał- podszedł do mnie. Przedtem całkowicie kłamałam- Zayn przyćmiewał mnie wzrostem. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Harry, do cholery, wie co zrobił- splunęłam. Widziałam błysk ognia w jego oczach, jego zęby znów się zacisnęły, a jego klatka piersiowa znów zaczęła się unosić. Cholera. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Złapał mnie mocno za rękę, wysyłając przy tym ból aż po moje palce. Wypuściłam małe krzyknięcie, ale udawał, że tego nie słyszał, gdy ciągnął mnie z powrotem do salonu, gdzie jego przyjaciele siedzieli, rozmawiając przyciszonymi szmerami. Bez wątpienia rozmowy były o mnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Gadanie ustało gdy tylko weszłam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A teraz może podzielisz się z wszystkimi powodem twojego cholernego szaleństwa, zanim sprawię, że nie będziesz w stanie mówić przez jakiś czas. Skuliłam się przez jego groźbę, ale udało mi się na niego spojrzeć.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nawet się nie waż tak na mnie patrzeć- warknął, potrząsając mną lekko. Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na moją oczekującą publiczność.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Liam, Niall i Louis- wszyscy wpatrywali się we mnie jakbym była chwastem, który trzeba wyrwać albo na robaka, którego trzeba zdeptać. Byłam dla nich czystym przykładem braku szacunku i nic więcej. Harry spoglądał na mnie, jak możecie zgadnąć, z czystą nienawiścią i przemocą. Chciał mnie skrzywdzić.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Danielle patrzała na mnie nerwowo, jej ciało się trzęsło i była przytrzaśnięta do Liama z oczami szeroko otwartymi ze strachu o moje bezpieczeństwo. Eleanor po prostu spoglądała na mnie z dezaprobatą, coś czuję, że mnie niedługo skarci. Ale wciąż widziałam jak jej oczy wędrują po moim ciele w poszukiwaniu siniaków i westchnienie ulgi, gdy nic nie znalazła.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Czekamy- warknął Zayn. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślę, że powinieneś zapytać tego pieprzonego drania, by powiedział ci co się stało- również syknęłam, będąc głupią jeszcze raz. Dłoń Zayna się rozwarła, ponownie łącząc się z moją twarzą, posyłając mnie kilka kroków w tył. Widziałam, że Eleanor drgnęła przez hałas, a Danielle musiała odwrócić wzrok. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Powiedz tak do mnie jeszcze raz, ostrzegam cię.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Chcę mieć to już za sobą, ale nie mam cholernego pojęcia o czym ta dziwka gada- Harry mruknął, krzyżując ręce na piersi. Rozwarłam nozdrza i posłałam mu sztyletowe spojrzenie. Robiąc krok do przodu, byłam gotowa by go uderzyć, ale Zayn zobaczył co chcę zrobić. Szybko przyciągnął mnie plecami go jego klatki piersiowej i przytrzymywał mi ręce po obu moich bokach. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Nawet o tym nie myśl- ostrzegł mnie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Zaatakuj mnie jeszcze raz, to ci oddam- Harry podszedł, by mi grozić, a jego oczy płonęły z nienawiścią. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-W porządku, stary, ustąp- rozkazał mu Zayn. -Zajmę się moją kobietą, dzięki- ostrzegł Harrego. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-Myślę, że już udowodniłeś, że nie umiesz sobie z nią poradzić- odparł Harry, ale się odsunął.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-A teraz, kochanie, lepiej do cholery wyjaśnij Harremu, co do piekła przeszło ci przez myśl, kiedy zdecydowałaś się go zaatakować, albo wyślę cię na twoje miejsce- czyli do szpitala, na oczach wszystkich. Odepchnęłam ode mnie Zayna tak mocno, jak tylko potrafiłam, co sprawiło, że i tak puścił mnie tylko na chwilę, zanim złapał mnie ponownie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">-On zgwałcił Clarie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-size: small;">Na moment cały pokój zamilkł, zanim wybuchł w chaosie.</span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/04261699915072269309noreply@blogger.com