wtorek, 8 kwietnia 2014

Chapter 46: Safe

When I look into your eyes
It's like watching the night sky
Or a beautiful sunrise
Well, there's so much they hold
And just like them old stars
I see that you've come so far
To be right where you are
How old is your soul?

Usłyszałam najpiękniejszy głos śpiewający do mnie. W całej tej ciemności ten głos był jak światło. To musiał być głos anioła. Nigdy wcześniej nie słyszłałam czegoś tak pięknego w swoim życiu.

Well, I won't give up on us
Even if the skies get rough
I'm giving you all my love
I'm still looking up

Tak. To był definitywnie anioł. Żadna inna kreatura nie byłaby zdolna stworzyć tak pięknego dźwięku. Ochrypły, ale wciąż przyjemny i delikatny. Chciałam się uśmiechnąć i dotrzeć do anioła, ale byłam uwięziona przez ciemność i każdy ruch mojego ciała nawey ten najdelikatniejszy był dla mnie bolesny.

And when you're needing your space
To do some navigating
I'll be here patiently waiting
To see what you find

Głos anioła stał się nieco głośniejszy, jakby się nade mną pochylał. Moje nozdrza wypełniły się znanym i przyjemnym zapachem lasu. Mocny zapach papierosów przypomniał mi o kimś ważnym.

'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We've got a lot to learn
God knows we're worth it
No, I won't give up

Anioł złożył delikatny pocałunek na moim policzku, zanim jego głos i obecność wokół mnie zniknęły.
Próbowałam zawołać anioła by mi pomógł. Aby mój ból odszedł, ale żaden dźwięk nie wyszedł z moich ust. Jedyną rzeczą jaką zdołałam zrobić było delikatne ściśnięcie tego co miałam w dłoni. Usłyszałam jęk wydobywający się z ust z anioła, ale nie mogłam już tak dłużej trzymać, więc próbowałam pozwolić ciemności przejęć nade mną kontrolę.
Wciąż nie mogłam popaść w nieświadomość tak, jak tego chciałam. Dalej byłam uwięziona w ciemności. Jedynie mogłam usłyszeć dźwięki wokół mnie, ale nikt, nawet anioł nie słuchał moich krzyków bólu i rozpaczy.
-Proszę.- wyszeptałam. Poczułam gorące łzy parzące moje oczy, gdy próbowałam dosięgnąć kogoś, kogokolwiek, ale nikogo tam nie było.
Nie było dopóki w końcu nie zauważyłam światełka w ciemności. Moje oczy gorączkowo przeszukiwały jasne światło, ale jedynie co mogłam widzieć to biel. Minęło kilka chwil nim moje oczy przyzwyczaiły się do jasności.
-Kurwa.- jęknęłam. Moje oczy skanowały pokój Zayna. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam był on, trzymający mnie. Przyszedł po mnie. W końcu po mnie przyszedł. Wiedziałam że to zrobi. Wiedziałam.
-Jak się czujesz?- zapytał mnie znajomy kobiecy głos. Zanim jej odpowiedziałam jej chłodne palce dotknęły mojego czoła. Poczucie paniki w mojej klatce piersiowej wybuchło, uderzyłam dłoń Eleanor i wtuliłam się z powrotem w materac.
-Hannah, kochanie to tylko ja.- Eleanor spojrzała na mnie z troską i smutkiem.
-Proszę, nie dotykaj mnie.- wyszeptałam. Naciągnęłam kołdrę na policzki, ukrywając przed nią moje ciało. Cień bólu przeszedł przez rysy twarzy Eleanor. Zrobiła krok do tyłu, unosząc ręce w celu poddania się.
-Skarbie, nie zamierzam cię skrzywdzić.- powiedziała delikatnie. Potrząsnęłam głową. Znałam Eleanor. Była delikatna i słodka. Kochająca i uprzejma. Dlaczego się jej bałam?
Racjonalna część mnie krzyczała bym na nią skoczyła i ją przytuliła, lecz moje ciało nie pozwoliłoby mi na to. Nieracjonalna część mnie nie mogła jej zaufać. Nie mogłam ufać nikomu.
Moje całe ciało było obolałe, pokryte siniakami i licznymi cięciami, a nawet gipsem na moim nadgarstku. Nikt nie miał pozwolenia by mnie dotknąć.
-Proszę cię, Hannah. To ja.- Eleanor spróbowała ponownie. Potrząsnęłam szybko głową i przykryłam się bardziej. Eleanor patrzyła w podłogę.
-Przepraszam.- wyszeptała, zanim zniknęła w korytarzu. Westchnęłam z ulgą, zostając sama. Wiedziałam że to było kompletnie nielogiczne, ale czułam strach, kiedy Eleanor była w pobliżu. Jej obecność wzbudzała we mnie panikę i nie wiedziałam dlaczego.
-Musisz być ostrożny, ona jest..cóż, nie jest taka sama.- usłyszałam El zza drzwi. Szybko naciągnęłam kołdrę z powrotem na siebie by się przed nią ukryć.
-Co masz na myśli?- Zayn warknął. Zayn?
-Bała się mnie. Nie mogłam jej dotknąć bez jej odrzucenia- powiedziała smutno. Drzwi do pokoju mojego i Zayna otworzyły się delikatnie i zobaczyłam jak Eleanor do niego wkroczyła. Moje serce zaczęło bić nierówno, a moje ręce zaczęły drżeć i coraz bardziej się pociły.
Ale wtedy Zayn wszedł za nią. Moja reakcja zszokowała wszystkich, łącznie ze mną.
Wyskoczyłam z łóżka i tak szybko jak tylko mogłam, pobiegłam do niego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i poczułam ciepło i bezpieczeństwo, gdt tylko mnie objął.
-Ona..ona się mnie przedtem bała. Hannah, wszystko w porządku?- Eleanor przybliżyła się do nas i próbowała położyć rękę na moim ramieniu. Zauważyłam jej dłoń nim zdążyła mnie dotknąć i schowałam się za Zaynem.
-Nie dotykaj mnie!- mój umysł nawet nie mówił mojemu ciału co ma robić, ono działało na własną rękę.
-Kochanie, to tylko El. Nie jest niebezpieczna.- Zayn powiedział powoli. Odwrócił się w moją stroną, przyciągnął mnie do siebie i trzymał mnie ciasno. Usłyszałam jak Eleanor opuściła pokój, ale nie patrzyłam jak odchodzi. Duże dłonie Zayna przejechały uspokajająco po moich plecach, ale wyczułam jego napięte mięśnie pod ubraniami. Coś sprawiało, że był zdenerwowany.
-Przepraszam.- wymamrotałam wiedząc że jestem powodem jego zaniepokojenia. Zayn powoli pomógł mi dostać się z powrotem na łóżko i pocałował mnie w policzek.
-Nie masz za co przepraszać, kochanie. Powiedz mi jak się czujesz.- powiedział cicho kiedy ukląkł obok mnie. Jego dłoń chwyciła moją (cóż NIE tą w gipsie).
-Wszystko w porządku.- powiedziałam cicho podarowywując mu mały, ale bezsilny uśmiech. Zmrużył oczy podejrzliwie, sprawiając, że moje serce zaczęło bić nadnaturalnie.
-Nie okłamuj mnie.- ostrzegł swoim głębokim głosem. Byłam przyzwyczajona do tego tonu Zayna, ale czułam się nieswojo i pełna obawy przed jego spojrzeniem.
-Prz...prze..przepraszam.- odpowiedziałam szybko zanim mógł mnie uderzyć. Jego oczy rozszerzyły się na chwilę i ścisnął delikatnie moją dłoń.
-Nie bój się, kochanie. Nie skrzywdzę cię.- podniósł swoją drugą rękę i uspokajająco pogłaskał mnie po policzku. Spojrzałam na niego ostrożnie i kiwnęłam głową.
-Jesteś teraz bezpieczna. Zawsze będę cię chronić. Obiecuję.- uśmiechnął się, ale uśmiech nie dosięgnął jego oczy. Coś było nie tak. Z jakiegoś powodu nie chciałam na niego naciskać. Nie chciałam go zezłościć, więc odpuściłam.
Uniosłam moją rękę w gipsie i spojrzałam na nią smutno. Przypominała mi wszystko co się stało...obelgi...ból...cierpienie...gwałt...
-Kochanie, myślisz, że mogłabyś odpocząć? Czujesz się zmęczona? Jesteś głodna?- Nie mogłam odpowiedzieć na wszystkie pytania, które zadawał mi Zayn, więc pozostałam cicho dopóki nie skończył.
-Czy coś Cię boli? Czy potrzebujesz czegokolwiek?
-Możesz ze mną usiąść?- zapytałam nieśmiało po tym, jak się upewniłam, że mu nie przeszkodzę. Zayn popatrzył na mnie przez chwilę, zanim usiadł obok mnie na łóżku. Spojrzał na mnie jakby chciał sprawdzić czy ze mną wszystko dobrze. Odpowiedziałam przesuwając się troszkę.
-Nie chcę cię skrzywdzić, ale powiedz mi jeśli przesadzam, ok?- zapytał. Ponownie skinęłam głową, pozwalając mu usiąść obok mnie. Pragnęłam by owinął swoje ramiona wokół mnie, ale za bardzo się bałam by go zapytać, więc poczekałam, aż usiądzie wygodnie by przysunąć się do jego klatki piersiowej, zmuszając jego ręce do objęcia mnie.
Zayn trzymał mnie tak mocno jakby bał się że zniknę. Znów.
Leżeliśmy tak przez parę godzin, dopóki nie odbyło się nieśmiałe pukanie do drzwi. Głos Zayna, pozwalający wejść, spowodował ciarki na moim policzku. Schowałam twarz przed kimkolwiek kto wchodził, sprawiając że ręka Zayna opiekuńczo przesunęła się za moją głowę.
Nie pozwól im mnie zabrać.
Nie pozwól im mnie zabrać.
-M..myślę że powinnam sprawdzić ją..dla bezpieczeństwa.- powiedziała nieśmiało Eleanor. Gorliwie pokręciłam głową, zaciskając mocno ręce na koszulce Zayna.
-No dalej, kochanie. To dla Twojego zdrowia.- Zayn próbował odsunąć mnie od siebie, ale w ogóle się nie poruszyłam. Nie mogłam pozwolić by Zayn mnie zostawił. Nie chciałam by gdziekolwiek szedł.
-Ona zamierza cię tylko sprawdzić. Będę tuż obok.- Zayn znów próbował mnie odsunąć, jego głos stawał się trochę poirytowany. Ktoś podszedł do łóżka i próbował odsunąć mnie od Zayna, ale tak szybko jak tylko poczułam obce ręce na mnie, zaczęłam przeraźliwie krzyczeć tuż nad uchem Zayna. Zaczęłam histerycznie szlochać.
Nie pozwól im mnie zabrać.
Nie pozwól im mnie zabrać.
Zayn, proszę nie pozwól im mnie zabrać.
-Nie dotykaj jej!- Zayn krzyknął agresywnie na kogokolwiek kto mnie dotknął. Nieznajomy dotyk natychmiast znikł z mojego ciała, jak tylko Zayn przycisnął mnie do łóżka. Jego klatka piersiowa uniemożliwiła mi zobaczyć nikogo innego oprócz jego. Jego ręce trzymały mnie ciasno, jego palce wbijały się w moją skórę, pokazując mi że w tym momencie on był jedyną osobą, która mnie dotykała.
On mnie ochroni.
-Przepraszam, stary!- usłyszałam jak odpowiada ostrożnie.- Próbowałem tylko pomóc El ją sprawdzić- próbował siebie usprawiedliwić. Wiedziałam że nie powinnam bać się Louisa. Wiedziałam to.
Ale z jakiegoś powodu nie mogłam nic na to poradzić. Nie mogłam pozwolić mu mnie dotknąć. Nie mogłam pozwolić nikomu innemu mnie dotknąć, oprócz Zayna.
Nie mogłam ufać nikomu innemu, oprócz Zaynowi. Nie po Jayu..Nie po tym jak mnie miał bez mojej zgody.
-Ja to, kurwa, zrobię. Powiedz mi co mam sprawdzić i wtedy zostawcie ją w spokoju.- Zayn warknął. Podniósł się trochę, ale dalej pozostając przy mnie.
-Musisz sprawdzić cięcia i upewnić się że żadne z nich nie jest zakażone. Sprawdź czy jej gips jest czysty i sprawdź jej em...- Eleanor mruknęła coś w zakłopotaniu tak że nikt nie mógł jej usłyszeć.
-Mów głośniej żebyśmy mogli już z tym skończyć.- Louis zażądał cicho. Słyszałam jak Eleanor szepnęła mu coś nim zaczęła kontynuować.
-Musisz sprawdzić jej waginę, żeby mieć pewność że nie ma krwawienia i siniaków. Nie miałam szansy zrobić tego wcześniej.- wymamrotała. Myślę że to było wszystko, ponieważ tak szybko jak to powiedziała tak szybko drzwi delikatnie się zamknęły. Zayn westchnął z ulgą po czym całą uwagę zwrócił na mnie. Jego oczy spotkały moje, a jego dłonie dotarły do moich policzków.
-To ja, kochanie. To tylko ja.- wyszeptał. Pochylił się nade mną i złożył mały pocałunek na moim czole.
-Mogę sprawdzić Twoje ręce?- spytał. Skinęłam głową i wyciągnęłam rękę bez gipsu. Trzymał moją rękę ostrożnie i patrzył na moje cięcia i siniaki. Ostrożnie odsunął ją i sięgnął po drugą. Spojrzał na rany i odłożył ją delikatnie. Później spojrzał na wystawione części ciała by ujrzeć czy jest zakażenie.
-Mogę sprawdzić Twoje nogi?- spytał mnie. Przytaknęłam powoli o odsunęłam kołdrę z moich kończyn. Jego chłodne palce przejechały w górę i w dół nim na mnie spojrzał.
-Mam pozwolenie na to by podnieść Twoją koszulkę i sprawdzić tam?- zapytał spokojnie. Ostrożnie podciągnęłam moją bluzkę pozwalając mu krótko dotknąć mój brzuch, później jego chłodny dotyk łagodnie przejechał po moim biuście. Pomógł mi usiąść by mógł sprawdzić moje plecy.
Zayn przesunął się tak że siedział pomiędzy moimi nogami. Spojrzałam na niego nieśmiało wiedząc dokładnie jakie pytanie będzie następne.
-Możesz powiedzieć nie, kochanie- zaczął, upewniając się że utrzymuje ze mną kontakt wzrokowy -mogę ściągnąć Twoje majtki?
Ufałam Zaynowi całym swoim życiem. Wiedziałam że on nigdy nie wykorzysta mnie seksualnie tak jak Jay. Mam na myśli że Zayn był wstanie czekać miesiące dopóki nie w końcu nie odebrał mi dziewictwa. Wiedziałam że jestem z nim bezpieczna, więc przytaknęłam. Przygryzł swoje usta nerwowo.
Poczułam jak jego miękkie palce tworzą szlak na moich udach i zatrzymują się na biodrach. Powoli ściągnął moje majtki. Z powrotem popatrzył na mnie, jego oczy zapytały mnie czy może kontynuować. Nie zaoferowałam mu nic innego niż szeroko otwarte oczy, co wziął za tak.
Poczułam chłodny dotyk pomiędzy nogami i natychmiast wiedziałam że tam na dole było brzydko. Wiedziałam że Jay narobił szkodę, mogłam to poczuć.
Zastanawiałam się czy Zayn wiedział, że Jay mnie zgwałcił.
Patrząc na jego spojrzenie wiedziałam, że prawdopodobnie wie. Jego kochający i czuły wzrok został zastąpiony morderczym spojrzeniem. Odchyliłam moją głowę do tyłu by nie patrzeć dłużej na to jak Zayn staje się coraz bardziej wkurzony.
Wiedziałam co się dzieje kiedy się denerwował...
Kiedy spojrzałam nieśmiało w dół na niego, nie zauważyłam Zayna który dotykał moją prywatność tylko Jay'a. Szybko kopnęłam go w brzuch zrzucając go z łóżka z hukiem. Zaczęłam głośno krzyczeć i okryłam siebie kocem.
-ZAYN!! Zayn, proszę!- wołałam o pomoc mając nadzieję że Zayn przyjdzie i mnie ochroni.
Zayn przyjdzie. Zayn przyjdzie.
Nie pozwól im mnie zabrać.
Proszę, nie pozwól im mnie zabrać.
-Pomocy!
-Ćśś, kochanie, to ja!- Zayn wstał, patrzył na mnie ze strachem wyciągnął dłoń do przodu w geście poddania.
-Zayn!- wygrzebałam się z łóżka i rzuciłam się na niego. Wyglądał na zszokowanego, jak tylko mnie złapał w swoje ramiona i położył do łóżka.
-Co się stało?- zapytał powoli. Wciąż mogłam zobaczyć że się bał ale nie o mnie, tylko mnie. O tym co się działo nie wiedział więcej ode mnie.
-On był tutaj. Ten mężczyzna był tutaj i dotykał moją...moją...- zaczęłam płakać w jego pierś a on głaskał mnie po włosach uspokajająco.
-Hannah, to byłem ja. On nie żyje, kochanie. On nie może cię zabrać.- wyszeptał
-Ale, ale był tutaj. Dotykał mnie tak jak wcześniej.
-Nie, nie było go. To byłem ja. Kochanie, jesteś bezpieczna. On nie może cię zabrać.
-On robił tam na dole różne rzeczy, Zayn.- zaszlochałam głośno. Zayn przykrył nas obu kołdrą i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie.
-Wiem, kochanie. Wiem.- wyszeptał delikatnie całując moje czoło.
-Nie pozwól im mnie zabrać. Nie pozwól im mnie zabrać.
-Nigdy. Nigdy cię nie opuszczę.

~@so_closee