piątek, 23 sierpnia 2013

Chapter 27: Independence

*Clarie’s P.O.V*  (+18)

Obserwowałam Zayna niosącego Hanę do samochodu, po czym postawił ją na nogi. Musiałam dopilnować, że nie zrobi jej krzywdy ani nic, ale nie mogłam monitorować jej przez cały czas. Pomógł jej wsiąść do samochodu i odjechali.
Odkąd Hannah przybyła do UK, czułam się za nią odpowiedzialna. Amerykańska dziewczyna w obcym kraju, a zarazem moja przyjaciółka. Ta, zajmowanie się nią to moja praca. Ale nawet mimo moich starań Hannah skończyła z najniebezpieczniejszym facetem w mieście.
Oczywiście, że tak.
Czułam się niesamowicie winna, bo to w sumie tylko moja wina. Wciąż byłam z niej dumna, bo zmieniła Zayna. Nawet kiedy rzeczy w tym dziwnym związku stają się er, gwałtowne, wiem, że nigdy nie gra ofiary i zostawia Zayna popieprzonego tak jak ona sama.  
Dobrze dla niej.
Chciałabym być tak asertywna jak ona. Ale to nie ja. Nigdy nie byłabym zdolna do odzywania się do Zayna tak ja ona. Dorastałam w Londynie ucząc się bać One Direction odkąd cztery lata temu miasto stało się ich własnością.
Głośne walenie w drzwi oderwało mnie od okna. Z wahaniem je otworzyłam.  
-W porządku, przepiękna? Harry pieprzony Styles stał oparty o framugę drzwi, wpatrując się we mnie z pożądaniem.
-Oh, witaj- przywitałam go kiepsko. Czułam, że policzki czerwienią mi się pod jego intensywnym spojrzeniem. 
-Jest Zayn? Byłem u niego, ale go nie było- zapytał, wymijając mnie i wpraszając się do środka. Nerwowo zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego. Bycie z nim tu sam na sam było niekomfortowe, ale stwierdziłam, że jeśli Hannah była sama w jednym pomieszczeniu z całym One Direction, to ja będę w stanie poradzić sobie z Harrym.
-Umm, on zabrał gdzieś Hanę. Ja, umm, nie jestem pewna gdzie poszli. Wybacz- wzruszyłam ramionami 
-Świetnie. No cóż, nie odbiera też telefonu, więc...- Harry oblizał mimochodem usta i opadł na kanapę. No tak, czuj się jak u siebie…
-Mogę spróbować zadzwonić do Hany- zaoferowałam, gorliwie chcąc wywalić go z mojego mieszkania. Wyciągnęłam telefon i wybrałam znany numer. 

Ring.
Ring.
Ring.

Ring.
 

-Hej, tu Hannah! Nie mogę teraz podejść do telefonu, więc zostaw wiad- Klik.   Westchnęłam i z powrotem schowałam telefon do kieszeni z rozczarowaniem.
-Ona też nie odbiera- mruknęłam.
-Cóż, jeśli jest z Han to tu wróci. Masz coś przeciwko, żebym tu odpoczął?- w sumie to nie było pytanie, zostałby tu czy bym tego chciała czy nie.
-Niedługo muszę iść na zajęcia...- poinformowałam go nerwowo, szurając przy tym nogą.   
-Eh, dzisiaj możesz odpuścić sobie zajęcia i spędzić czas ze mną, kochana. Oparł nogi na kanapie i położył głowę na poduszce. Obserwowałam jak bawił się swoimi lokami, zanim na mnie spojrzał. 
-Naprawdę nie powinnam-
-Robisz sobie wagary, Clarie. 
Wiedziałam, że jeśli to Hannah byłaby na moim miejscu, nie zgodziła by się na to gówno. Na pewno by się nie zgodziła. Mogłam tylko sobie wyobrazić co by powiedziała zanim przeszłaby jak burza.
Chciałabym taka być, ale żyłam w strachu przez tak długi czas, że to było kompletnie nie w mojej naturze. 
-Oh, okej. Tak myślę...- stwierdziłam, przeklinając się mentalnie za to, że jestem taka słaba.
-Usiądź ze mną- poklepał kawałek wolnego miejsca obok niego. Podeszłam, ale usiadłam na pobliskim fotelu, a nie na kanapie. Nie czułam się zbyt komfortowo siedząc tu z nim. Wpatrywał się we mnie przez chwilę ze zmrużonymi oczami, powodując, że moje serce zaczęło bić szybciej, zanim włączył telewizor i się rozłożył.
Spędziliśmy gdzieś 2 godziny na oglądaniu czegokolwiek co było w telewizji. Czyiś mecz piłki nożnej. Harry nie wyglądał na zainteresowanego grą- wyraźnie nie był fanem żadnej drużyny, oglądając to tylko dlatego, że nie było nic innego.
W ogóle nie zwracałam uwagi na grę. Udawałam, że oglądam, ale nie mogłam powstrzymać się przed obserwowania kątem oka Harrego. Sama jego obecność sprawiała, że się denerwowałam. 
Pamiętam tę noc kiedy udawałam pijaną i dałam mu wziąć nade mną przewagę. Traktował to jak rutynę- nie był złośliwy, ale nie był też za miły. Seks nie był zbyt brutalny, ale w większości był przyjemny tylko dla niego. Nie było w nim żadnej gry wstępnej, którą lubią dziewczyny.
To wszystko kręciło się tylko wokół jego przyjemności- bo świat kręci się przecież tylko wokół One Direction.
-Wyglądasz na zamyśloną- Harry zachichotał. Spojrzałam na niego nerwowo, nieświadoma tego, że mecz się już skończył, telewizor był wyłączony, a Harry się mi przyglądał.
-Uh, no- odpowiedziałam. Gładko poszło, Clarie. Bardzo gładko. Błysnął mi uspokajającym uśmiechem, zanim podniósł się z kanapy.
-Masz jakieś dobre piwo?- zapytał retorycznie, wędrując do kuchni by przekonać się samemu. Podążałam za nim, zatrzymując się w drzwiach, by dać mu miejsce.  
-Cholera- przeklął -wszystko co macie to kupa dziewczyńskich drinków- trzasnął drzwiczkami lodówki, sprawiając, że aż podskoczyłam.  
-No cóż, jesteśmy... no wiesz... dziewczynami...- przypomniałam mu niezręcznie. Potrząsnął głową i zaczął grzebać w szafkach w poszukiwaniu przekąsek.
-Ja tylko… muszę coś wziąć…-wymamrotałam, cofając się powolnie do tyłu, zanim udałam się do mojego pokoju. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego krawędzi. 
Oddychaj. On nie przyszedł tu po to by cię skrzywdzić. 
Oddychaj. Zayn i Hannah niedługo wrócą.  
Oddychaj. On jest po prostu miły.
-Wiesz, zazwyczaj nie lubię zanurzać dwa razy- zaskoczył mnie chrapliwy głos Harrego. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że wchodzi do mojego pokoju. Szybko się podniosłam, więc jego wzrost nie sprawiał, że byłam aż takim karłem. 
Stanie pomogło ledwo co. Jego zastraszająca postura zbliżyła się jeszcze bardziej. Kopnął w drzwi, zamykając je i zrobił ostatni krok, tak, że był teraz na wprost mnie. 
-Ale stwierdziłem, że dla ciebie zrobię wyjątek- wzruszył ramionami, sięgając palcami by przebiec wzdłuż mojego obojczyka. Serce zaczęło dudnić mi w piersi. On chce mnie uwieść. Chce uprawiać ze mną seks. Znów będzie mnie pieprzył. Zaśmiałam się nerwowo i starałam się myśleć co zrobiła by Hana- kopnęłaby go w jaja i po prostu sobie wyszła- nie, to by nie podziałało.
-Cóż, naprawdę muszę er, iść na zakupy spożywcze- wymamrotałam kulawo. Zakupy spożywcze? Co jest, kurwa, ze mną nie tak? Czemu nie mogłam wymyślić lepszej wymówki? Szczerze…
Starałam się kontynuować moją niezręczną wymówkę i przejść obok niego, ale złapał mnie za ramię i odepchnął mnie, posyłając do bolesnego zderzenia pomiędzy moimi plecami, a ścianą. 
-Nie sądzę, kochana- warknął na mnie. Przełknęłam ślinę gdy zaczął torować sobie drogę w moją stronę. Ręce mi drżały i zastanawiałam się, czy po prostu się nie poddać. Nie, Hannah ma rację. Tylko dlatego, że jest on częścią najbardziej niebezpiecznego gangu w Londynie, właściwie to w całej Wielkiej Brytanii, nie znaczy, że może uprawiać seks z przypadkowymi laskami kiedy tylko, kurwa, mu się podoba. 
-Harry, muszę iść- powiedziałam głośno, mój głos trząsł się ze strachy, gdy dalej szedł w moją stronę. Jego szmaragdowe oczy się na mnie zwęziły.
-Nie słyszałaś, co kurwa, powiedziałem?- zapytał mnie, przechylając głowę w bok. Jego głos był spokojny, ale złość wplotła się w opanowanie. Czułam, że serce mi staje, naprawdę przestaje bić, gdy przycisnął swoje ciało do mojego. 
-Tak, ale naprawdę muszę lecieć. Przykro mi- powiedziałam odważnie. Poklepałam się za to mentalnie po plecach. Dobrze dla ciebie, Clarie. Brzmiałaś nieco na pewną siebie.
Uniósł na mnie brwi.
-Słuchaj, Clarie. Zayn może i się zmienił, ale ja nie. Już wystarczająco mnie, kurwa, zlekceważyłaś, więc porzuć tę swoją postawę zanim się zezłoszczę- zagroził, jego poważny, zły głos wyszeptał. Mogłam poczuć jego usta na czubku mojego ucha. 
-Proszę, Harry. Po prostu- pisnęłam. Przerwał mi, przyciskając brutalnie swoje usta do moich. Czułam jego zęby ocierające się o moją dolną wargę, zanim jego język forsownie przedostał się do moich ust. Położyłam ręce na jego twardej piersi i próbowałam go odepchnąć, ale to nie działało. 
Zamiast tego, sprawiło tylko, że się zezłościł. 
Odrywając się od pocałunku, Harry brutalnie chwycił moje nadgarstki i rzucił mnie na łóżko. Wypuściłam cichy krzyk i odepchnęłam się go góry aż do zagłówka, tak daleko od Harrego jak to było możliwe. Pociągnął mnie szorstko za kostkę, aż znalazłam się pod nim. Nie ważne jak mocno kopałam i drapałam by oddalić go od siebie, on zawsze był w stanie trzymać mnie pod kontrolą.
-Clarie. Wystarczy. Wyczerpałaś już moją cierpliwość- syknął, pochylając się nade mną. Pisnęłam, gdy poczułam jego język wędrujący w dół mojej szyi.  Wracając myślami wstecz, do tego czasu, miesiące temu, kiedy chętnie dałam się pieprzyć Harremu, pamiętam, że dostałam ''miłosne ugryzienie''. Pamiętam te chłodne spojrzenia, które dostawałam po tym przez dwa tygodnie. Pamiętam bycie tak samotną. Pamiętam, że nikt, chłopak czy dziewczyna, nie miał odwagi się do mnie odezwać, z wyjątkiem Hany, która była zbyt niewinnie głupia by zrobić inaczej.
Myśląc szybko i irracjonalnie, zdzieliłam go kolanem w jego krok- coś, co zawsze wydawało się działać u Hany. Myślałam, że uderzyłam go w jego klejnoty dość mocno, ale najwyraźniej nie. On nawet nie drgnął.
Ten dzieciak ma jaja ze stali, czy co?
W filmach, takie rzeczy dzieją się w zwolnionym tempie. Wypadek samochodowy. Zakochanie się. Branie udziału w walce. Nigdy tego nie doświadczyłam- tak naprawdę nigdy nie miałam doświadczenia godnego zwolnionego tempa. 
Aż do teraz.
Harry podniósł swoją dłoń nad głowę, a jego dłoń powędrowała z powrotem. Obserwowałam jak w horrorze jak jego ręka wędrowała z powrotem i wylądowała na moim policzku. Ponownie i ponownie. Uderzył mnie trzy razy. 
To nie było lekkie spoliczkowanie czy coś takiego. To było mocne uderzenie. Razy trzy.
Mogłam poczuć metaliczny posmak w ustach- krew?- i łzy w moich oczach. Jak Hannah mogła to zrobić? Jak Hannah mogła być taka odważna i pyskata, w pełni znając ból, który będzie musiała po tym poczuć? 
To był pierwszy raz kiedy ktoś mnie uderzył. W całym moim życiu.  
Moja mama nigdy nie uderzyła mnie nawet jako dziecko. Nigdy się z nikim nie biłam i dorastałam z dwoma młodszymi braćmi, którzy nigdy by mnie nie uderzyli. 
-Sama się, kurwa, o to prosiłaś!- krzyknął Harry, gdy ze mnie schodził. Nie chciałam nawet odetchnąć z ulgą, bo wiedziałam, że jeszcze pogorszę tym sprawę.
Nagle znów znalazłam się na podłodze. Krzyknęłam, mając nadzieję, że sąsiedzi mnie usłyszą.
Harry natychmiast się koło mnie zjawił, kopiąc mnie kilka razy po plecach i udach, zanim kucnął obok. 
-Clarie, powinnaś wiedzieć lepiej, by nie mieć do mnie braku szacunku. Kiedy czegoś chcę- dostaję to, a to nie twoja działka by mi odmawiać- szepnął groźnie. Jego ręka szarpnęła mnie za włosy, odciągając mnie od podłogi, gdy wstawał. 
Znów krzyknęłam.
Nikt nie przybiegał mi na ratunek.
-Myślę, że po prostu będę musiał dać ci nauczkę...- stwierdził. Rzucił mną o ścianę. Jego dłonie w końcu puściły moje włosy. Jedną przeniósł by przytrzymać mnie w talii, podczas gdy drugą trzymał mnie przy ścianie za gardło. 
-Zupełnie tak jakbyś nawet, kurwa, nie wiedziała kim jestem, albo do czego jestem zdolny. Zacisnął mocniej palce na mojej szyi, blokując moje drogi oddechowe, tak, że nie mogłam odpowiedzieć. Łzy spływały mi wzdłuż piekących policzków niekończącymi się strumieniami.
Chwała dla Hany za bycie w stanie przetrwać tą brutalność i utrzymać swoją niezależność. Zgaduję, że głupie było z mojej strony, starając się walczyć o siebie, tak jak ona.
Harry uwolnił moje gardło i dał upaść mi na podłogę, zanim znów wyrwał mnie szorstko w górę za przedramiona. Jego palce wbiły się w moje wrażliwe ciało.  -Flirtowanie jest okej, ale kiedy mówię ci byś coś zrobiła, ty to robisz. Kiedy czegoś chcę, ty mi to dajesz. Rozumiesz? Przytaknęłam, nie będąc w stanie wypowiedzieć słowa, gdy rzucił mnie na łóżko. Opierając się na mnie, zerwał ze mnie koszulę, moją najdroższą koszulę i rzucił strzępy na podłogę. Przyparł do mnie i złączył brutalnie nasze usta, moje nadgarstki uwięzione w jego dziwnie dużych dłoniach. 
Moje jeansy zostały ściągnięte bez przerywania pocałunku. A po tym mój stanik. Musiał się odsunąć, żeby zdjąć swoje ubrania. Nawet jego bokserki znalazły drogę do podłogi. Moje majtki były następne. 
Klęcząc obok mnie, Harry znów szarpnął moją głowę, tak, że byłam na poziomie wzroku z jego er, męską częścią. Skuliłam się i próbowałam wyrwać, ale to tylko sprawiło, że szarpnął mocnej.
-Ssij- rozkazał szorstko.
-Harry, ja-
-Ssij- przerwał moje błagania, pchając moją twarz w stronę jego penisa. Z niechęcią wzięłam go do ust. Harry musiał prowadzić moje ruchy, ciągnąc rękoma moją głowę w przód i w tył i wydawał nade mną jakieś dziwne dźwięki.  Jego twardy penis przesunął się w głąb mojego gardła, aż nie mogłam oddychać i zwierzęce dźwięki wychodziły z moich ust. 
Chyba uznał, że już wystarczy, bo pchnął mnie w dół i wspiął się na szczyt. Patrząc na mnie przez sekundę, zanim wpił się w moje usta, Harry umiejscowił się tak, żeby było mu wygodnie.
Teraz, bez żadnej już gry wstępnej, wsunął się wewnątrz mnie. Wypuściłam okrzyk bólu, ale był stłumiony przez jego usta. Moje ciało falowało w górę i w dół w płaczu, ale on nie zwracał na to uwagi. Oderwał ode mnie usta i zaczął na mnie napierać ponownie, ponownie, ponownie ponownie, ponownie, ponownie i ponownie. 
Przekleństwa ulatywały z jego ust, gdy podobało mu się uczucie mojego wnętrza zaciskającego się na jego kutasie. To nie było mokre, a on nie użył nawet żadnego lubrykantu. Czułam dosłownie, że moja pochwa płonęła. To było jeszcze bardziej bolesne niż bicie. 
-Powiedz moje imię- domagał się. Nie chciałam tego zrobić. Nie mogłam. Moje zęby były tak mocno zaciśnięte na mojej dolnej wardze, że aż krwawiła. Mogłam poczuć smak słonych łez, gdy kapały mi na usta.
-Powiedz moje imię, albo wyjdę z ciebie, zleję cię jak pieprzonego sześciolatka i rozpocznę to wszystko od nowa. 
-Harry- rzuciłam pośpiesznie, moje zęby uwolniły wargę pozwalając krwi spłynąć. Jęknął z przyjemności i wbił się we mnie jeszcze bardziej. 
-Jeszcze raz.
-HARRY!
Jego sperma eksplodowała we mnie. Kontynuował pchnięcia jeszcze przez chwilę, gdy sapał i przeklinał nade mną. 
Jego pchnięcia wreszcie zaczynały zwalniać. Zamknęłam oczy, gdy ze mnie wychodził, dysząc przez ruch jego bioder. Poczułam na łóżku brak jego obecności. Chwilę później słychać było zapinanie zamka. 
-Wstawaj- domagał się szorstko. Otworzyłam nieśmiało oczy, by znaleźć go w pełni ubranego, unoszącego się nad miejscem, na którym leżałam. Próbowałam wstać z łóżka, nie chcąc przeciwstawiać się mu ponownie. Podziałało- dostałam swoją nauczkę.
Nie mogłam zdobyć się na siłę, by odepchnąć się go góry. Moje ciało było zbyt obolałe, a ręce mi się trzęsły. 
-Powiedziałem wstawaj!- ryknął. 
-Nie mogę- przyznałam, bojąc się tego, co robi. Przewrócił oczami i złapał mnie, rzucając w róg pokoju.
-Oh na litość boską. 
Harry podszedł do mnie. Podkuliłam nogi, chowając kolana pod brodę, starając się z całych sił ochronić moje inne narządy przed zniszczeniem, gdy kopnął mnie ponownie. Kucając, byłam teraz oko w oko z diabłem.
-Zamierzasz jeszcze kiedyś być nieposłuszna?- zapytał mnie. Pokręciłam szybko głową. Usłyszałam jego złowrogi chichot, zanim loki docisnęły mi się do policzka, gdy jego zęby nawiązały kontakt ze skórą na mojej szyi. To było szybkie, ostry ból i minęło szybko. Zacisnęłam powieki, wiedząc, że malinka była w tym momencie moim najmniejszym zmartwieniem.  
Harry odsunął się ode mnie i pozwolił jego wzrostowi nade mną górować. 
-Na razie, Clarie- powiedział zwyczajnie. Pisnęłam lekko, przez nagłą zmianę jego tonu i zachowania. Obserwowałam jak kieruje się do drzwi w moim pokoju, zatrzymując się w przejściu by spojrzeć na mnie przez ramię. 
-Przykro mi to tobie robić, laleczko, ale trzeci raz nie wrócę- puścił mi oczko. Stłumiłam chęć zwymiotowania na wprost niego i pozostałam obojętna.
-Oh, a tak przy okazji, nie musisz mówić już Zaynowi, że go szukałem. Pójdę do jego mieszkania i tam zaczekam. Ostatecznie się do niego włamię- przerwał, mówiąc bardziej do siebie, gdy wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Czekałam w ciszy aż usłyszałam zatrzaśnięcie drzwi wejściowych i wybuchłam płaczem. 
Musiało być z godzinę później, gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Spoglądając w strachu czy Harry wrócił, udało mi się dostrzec zarys kobiety. Hannah.
-Clarie?- wydyszała. Mogłam tylko na nią spojrzeć. Co musi dziać się teraz w jej myślach? Co musi sądzić teraz o mnie moja najlepsza przyjaciółka?
-Cholera jasna, co się stało? Podbiegła do mnie, kucając obok. Czekała, by mnie dotknąć, najwyraźniej bojąc się mojego słabego stanu. Nienawidziłam kiedy ludzie widzą mnie płaczącą. Po prostu tego nienawidziłam. To była słabość i nie chciałam tego robić. Myślę, że teraz na to trochę za późno. 
-Hann-ann-annah- zapłakałam, nie mogąc nawet wymówić jej imienia.  
-Claire-bear, co się stało?- zapytała ponownie, pocierając uspokajająco moje plecy.
-H-h-harry- wyszeptałam. Natychmiast zobaczyłam, że krew odpływa jej z twarzy i jej dłonie zamieniają się w pięści. Zgaduję, że już doskonale wiedziała, co zamierzam powiedzieć. 
-On mnie zgwałcił, Hannah. 

niedziela, 18 sierpnia 2013

Chapter 26: Waiting

Czułam zadziwiająco miękkie usta Zayna na moich. Jego ręce wędrowały po mnie po omacku, poruszając się zbyt szybko, nie będąc zbyt pewne gdzie mają się zatrzymać. Czułam jego palce przebiegające po moich plecach aż do zapięcia stanika.
-Zayn.- wyszeptałam, przechylając jego głowę, by spojrzeć mu w oczy, które były skupione na moich piersiach.
-Mmm?
-N-nie chcę wprowadzać cię w błąd.
Puścił zapięcie stanika, upewniając się, że położy mnie miękko na poduszce, zanim usiadł prosto.
-Co masz na myśli, mówiąc ''wprowadzać mnie w błąd''?- zapytał, jego zmęczona usta mamrotały brytyjskie słowa do kupy.
-Nie chcę dawać ci złudnych nadziei. Nie oddam ci się dzisiaj.- szepnęłam, trzymając dłoń przy jego policzku. Jego brwi się zmarszczyły, ale jego oczy nie stały się gniewne, jak się spodziewałam. Wyglądał prawie na... odrzuconego?
-Czemu nie?
-No cóż, po prostu nie sądzę, że jest na to pora, to tyle.- mruknęłam, siadając naprzeciwko niego. Nawet w ciemnościach mogłam zobaczyć jego oczy błądzące po moim ledwo zakrytym ciele, a świadomość tego powodowała, że moje ciało się czerwieniło. Niezręcznie się przekręciłam, tak, że poduszka, na której siedziałam znalazła się teraz na moich kolanach i mogłam zakryć się choć trochę.
-Kochanie, jesteśmy razem jakieś 6 miesięcy, czy coś koło tego.- wytknął mi i zabrał poduszkę z dala ode mnie i rzucił ją na podłogę. 
-A tak właściwie to od jak dawna się umawiamy, Zayn? Tylko jakieś kilka tygodni. Przez większość czasu byłam z tobą wbrew mojej woli, pamiętasz?- wytknęłam mu, gdy starałam wślizgnąć się pod kołdrę. Zayn złapał mnie za ramię, uniemożliwiając mi ukrywanie się przed nim.
-Przestań, kochanie. Jesteś piękna, nie musisz zakrywać swojego ciała.- złapał mnie w talii, więc byłam teraz na wprost niego, nasze oczy na tym samym poziomie, a nasze ciała były skulone.
-Po prostu myślę, że powinniśmy zaczekać.
-Niby dlaczego? Jaka będzie różnica jeśli zaczekamy? Co?- zapytał mnie, jego szorstkie opuszki palców, starały się nie narobić mi siniaków przez jego uścisk.
-Po prostu nie chcę... Daj temu spokój, proszę.- niemal błagałam, nie chcąc w tej chwili dzielić się z nim takimi kłopotliwymi szczegółami. 
-Mogłabyś podać mi choć jeden cholerny powód?- warknął na mnie - siedzisz tu, kurwa, w samym staniku i majtkach, sprawiając, że ślinię się jak pieprzona świnia i nie możesz dać mi nawet jednego jebanego powodu. Przebiegł dłonią po włosach by choć trochę rozładować jego frustrację. Nie mogłam się powstrzymać i nie zerknąć na rosnące wybrzuszenie w jego jeansach. Buzujące uczucie oblało moje ciało i jedynego czego chciałam w tej w chwili to poczuć go w sobie.
Obrzydliwe.
-Zayn.- szepnęłam lękliwie. Wiedziałam, że w końcu będę musiała mu powiedzieć, ale wciąż niechętnie do tego podchodziłam.
-Co?- spojrzał na mnie gniewnie, chcąc bym kontynuowała.
-J-jestem dziewicą.- wyszeptałam cicho, wpatrując się w moje palce, którymi bawiłam się prześcieradłem leżącym na łóżku. Czułam, że moja twarz zaczyna się czerwienić, gdy tylko Zayn się na mnie spojrzał. 
-Cholera.- prychnął, zanurzając się łóżku i kładąc się obok mnie. Sięgnęłam po koszulkę, którą zrzucił z siebie wcześniej i przeciągnęłam ją przez głowę i ściągając przy tym stanik. 
-Ta...- mruknęłam, nie będąc do końca pewna jak odpowiedzieć. Musiałam się czymś zająć, by uniknąć z nim tej niezręcznej rozmowy, więc zeszłam z łóżka i udałam się do łazienki, zostawiając otwarte drzwi, gdy zmywałam makijaż i myłam zęby. 
-Poważnie? Jesteś dziewicą?- zapytał, gdy wróciłam do pokoju. Przytaknęłam głową, nie wypowiadając ani słowa, podniosłam poduszkę z podłogi i wślizgnęłam się pod kołdrę, na łóżku tuż obok niego. Zayn zsunął się tak szybko jak przyszłam i zdjął spodnie zanim znów położył się obok.
-To nie żart, prawda?- naciskał, podpierając się na łokciu i odwrócił się twarzą do mnie.
-Nie, Zayn. Możemy już tego nie drążyć?- zażądałam, czując się dziecinnie i zmartwiona moim brakiem doświadczenia. Zayn wyciągnął rękę by potrzeć mój policzek.
-Spokojnie, kochanie.- zaśmiał się ze mnie. Starałam się od niego odwrócić, ale jego dłoń przesunął moją twarz tak, że byłam zmuszona na niego patrzeć.
-Bycie dziewicą jest w porządku. Jest okej. Pomogę ci.- wyszeptał. 
-Ale, będę taka niedoświadczona, a ty będziesz sądził, że to do bani…- zamarłam ze smutkiem.
-Kochanie, z ilością ognia, którego masz w sobie, wątpię żeby coś w tobie było do bani. To znaczy, chyba, że jesteś za tego typu rzeczami…-zaśmiał się. Sama stłumiłam chichot na jego komentarz, nie chcąc zmieniać powagi nastroju.
-Spójrz, Hannah, wiem, że jesteś dziewicą i w ogóle, ale jestem facetem i też mam potrzeby, no wiesz.- wyszeptał.
-Zayn-
-Wiem- nie jesteś na to dzisiaj gotowa. Nie będę cię do niczego zmuszał. Chcę po prostu żebyś wiedziała, że możesz mi zaufać i że się tobą zajmę. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, nie będąc do końca pewna co mam powiedzieć.
Jeśli bylibyśmy w tej samej sytuacji kilka miesięcy temu, nie miałabym wątpliwości, że mnie przymknie i odbierze mi dziewictwo. To na serio szokujące, że taki bad ass jak Zayn Malik tak bardzo się zmienił, tylko dla mnie.
Nie mogłam powstrzymywać się od czucia się wyjątkowo.
-Przepraszam.- szepnęłam do niego, sięgając po jego dłoń i złączając nasze palce.
-Nie przepraszaj. Dlaczego miałabyś przepraszać?- zapytał, przybliżając do mnie swoje ciało, więc byliśmy razem ściśnięci. Czułam jego erekcję na mojej skórze i zaczerwieniłam się, wiedząc, że nie może tego zobaczyć.
-Nie będę w stanie cię zadowolić i-
-Oh, proszę cię. To, że jesteś dziewicą jest najlepszą rzeczą jaką kiedykolwiek słyszałem.- zapewnił mnie.
-Co?
-Wiesz co to znaczy? To znaczy, że jesteś w stu procentach moja i będę pierwszym i jedynym, który sprawi, że poczujesz się dobrze. To znaczy, że żaden inny chłopak nie miał cię wcześniej. To znaczy, że nie ważne co się stanie, zawszę będę miał na tobie jakieś piętno, bo będę tym który odebrał ci dziewictwo.
-Oh...- zaczerwieniłam się trochę w zakłopotaniu. Od razu poczułam się lepiej, gdy tak to przedstawił.
-Jeśli mam być szczery, kochanie, to też jestem w tym nowy.
-Jesteś prawiczkiem?- wydyszałam kompletnie zszokowana. Natychmiast odrzucił głowę do tyłu ze śmiechem, którego dźwięk odbijał się echem po cichym pokoju.
-Absolutnie nie. W sumie to wręcz przeciwnie. Nigdy nie miałem dziewczyny.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Miałaś chłopaków, ale nigdy nie uprawiałaś seksu. Ja uprawiałem seks tak wiele razy-
-Zbyt dużo informacji.- mruknęłam.
-Ale nigdy przedtem nie wiązałem się z żadną laską. Nauczysz mnie jak być dobrym chłopakiem, a ja nauczę cię jak jak być dobrą w łóżku. Umowa stoi?
-Stoi.- przytaknęłam. Złapał mnie za dłoń i potrząsnął ją jako potwierdzenie.
-Tak w ogóle, to wiem, że wszystkie dziewice mają te fantazje, że ich pierwszy raz będzie wyjątkowy, ale nigdy nie jest. Obiecuję ci, że dopilnuję wszelkich starań i sprawię, że twój pierwszy raz takim jak w filmach.
-Nigdy nie byłem romantycznym facetem, ale zamierzam dotrzymać wszelkich starań. A kiedy już przyjdzie na to czas to lepiej się trzymaj, bo zamierzam wybić ci z z głowy te romantyczne gówna.- obiecał, uśmiechając się do mnie jak jakiś pieprzony pięciolatek.  
-Zayn…
-A potem zamierzam pieprzyć cię tak mocno, że zapomnisz o tych wszystkich romantycznych gównach i będziesz błagać o więcej.- podsumował.
-Ty i twoje przykłady.- zaczęłam mu dokuczać, leżąc na plecach i gapiąc się w sufit. Usłyszałam, że Zayn wstał z łóżka, a jego stopy wędrowały w kierunku łazienki.
-Gdzie idziesz?- wyszeptałam, zamykając oczy, gdy przygotowywałam się do zaśnięcia.
-A jak myślisz?- odwrócił się i spojrzał na mnie przez ramię gdy stał w wejściu do łazienki. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi, zastanawiając się czy musiał sikać czy coś.
-Może i mi się dzisiaj nie oddasz, ale moje ciało odpowiada na to inaczej. Ktoś musi dokończyć tą robotę, nawet jeśli to nie będziesz ty. - mruknął, gdy zamykał drzwi, by móc dokończyć to co zaczął.
Obudziłam się następnego ranka przez uczucie gorąca, naprawdę wielkiego. Myślę, że raczej tego powinnam oczekiwać z przyciśniętymi do mnie 80 kilogramami czystych mięśni.
-Zayn- jęknęłam -złaź ze mnie.
-Nie.- mruknął w odpowiedzi, leżąc z twarzą na poduszce obok mnie. Jego ramiona były zacieśnione na moich rękach, jego brzuch leżał płasko na moim, a nasze nogi były ze sobą splecione.
-Puszczaj, nie mogę oddychać.- domagałam się, uderzając go lekko. Przeniósł swoje ręce spod kołdry i złapał mnie za nadgarstki, przytrzymując je nad moją głową. 
-Trudno.
-Puść. Mnie. Teraz.
-Nie, nigdy cię nie puszczę. Jesteś moja i będę trzymał cię tu, pode mną, na zawsze. Przewróciłam oczami i zaczęłam się pod nim wiercić.
-Jak mnie puścisz to zrobię ci naleśniki.- obiecałam. Poczułam, że jego ciało napięło się, zanim się ode mnie odepchnął, przytrzymując swój ciężar na rękach tuż nade mną. 
-Kuszące, ale ty nie masz pojęcia o gotowaniu.- posłał mi półuśmiech zanim rozwalił się na mnie ponownie. 
-Umiem robić całkiem niezłe naleśniki, dziękuję ci bardzo. Jest inne jedzenie, z którym mam problemy. Warknął w odpowiedzi, ale przewrócił się, zwalniając mnie z tego ''ludzkiego więzienia''.
-Dobra, ale tylko dlatego, że to naleśniki. Zachichotałam i ześlizgnęłam się z łóżka, mając na sobie tylko majtki i koszulkę Zayna. Podeszłam do jego strony łóżka w poszukiwaniu spodni, ale skończyłam z pustymi rękoma, więc postanowiłam po prostu iść gotować tylko w tym co miałam na sobie.
Poczułam ostre ukłucie na pośladku. Dysząc zakryłam odsłonięte, teraz bolące miejsce. Zayn próbował pacnąć mnie tam ponownie, ale odskoczyłam mu z drogi.
-Idź zrobić dla mnie naleśniki.- rozkazał, kładąc twarz z powrotem na poduszce by wrócić do spania, podczas kiedy ja robiłam śniadanie. Przewróciłam oczami, ale powlokłam się do kuchni.
Naleśniki okazały się sukcesem. Nie postawiłam mieszkania w ogniu i nie poparzyłam niczyjej twarzy. Całkiem nieźle jak na mnie...
Zayn zjawił się dosłownie przez zapach, gdy tylko nałożyłam jedzenie. Jedliśmy w milczeniu, oboje wykończeni, a poza tym żadne z nas nie było rannym ptaszkiem. 
-Jestem dość zaskoczony, ale nie było aż takie złe.- Zayn powiedział, podnosząc swój talerz by wylizać pozostałą część okruchów i syrop, gdy jego naleśniki zniknęły.
-Świnia.- splunęłam, wrzucając talerz do zlewu znajdującego się ze mną i chcąc sięgnąć po jego. Oddalił swoje ciało jak najdalej ode mnie, więc mógł kontynuować lizanie talerza jak jakiś pies. Jego język był płasko przyciśnięty do naczynia.
-Nie zaczynaj teraz z tym twoim nastawieniem, kochanie.- ostrzegł, dając spokój swojemu talerzowi i kładąc go w zlewie jak ja przedtem. Przewróciłam oczami i odsuwając się na krześle od stołu, by iść się przebrać.
-Bo co zamierzasz z tym zrobić?- rzuciłam mu wyzwanie, idąc korytarzem i kołysząc biodrami na boki. Słyszałam, że przeklina pod nosem, myśląc, żeby lepiej już nigdy nie powtarzać tych słów.
Wsunęłam na siebie mój stanik z wczoraj i jedną z koszulek i dresy Zayna. Podejrzewam, że wyglądam jak menel. Chociaż nigdy nie miałam w zwyczaju się stroić, nigdy.
-Przypuszczam, że powinienem odstawić cię teraz do domu, nie?- zaczął narzekać, gdy wszedł do pokoju i wsunął na siebie ubrania.
-No, muszę wrócić i zadzwonić do rodziców i powiedzieć im o moim wydaleniu.- westchnęłam. 
-I o twojej nowej pracy.
-I o mojej nowej pracy, którą mogę dostać na własną rękę, bez twojej pomocy.- dodałam, podkreślając, że nie chcę żeby Zayn robił cokolwiek w tej sprawie.
-Cokolwiek pomoże ci spać w nocy, kochanie.
-Zayn, mówię poważnie.- ostrzegłam, robiąc krok w jego stronę. Położył swoje duże dłonie na na mojej talii i trzymał mnie w miejscu, wpatrując się we mnie jakbym była tutaj tylko po to by się we mnie gapił.
-Ja też. To jest nasza ostatnia deska ratunku i niech mnie diabli, jeśli myślisz, że nie dostanie tej pracy i powrót do Stanów jest jakimś wyjściem.- pochylił się i przycisnął usta do mojej szyi. Czułam, że jego palce przejeżdżały po słabo już widocznej malince, którą mi zrobił.
Jego usta przeniosły się tam, gdzie były jego palce, ssąc skórę i liżąc językiem mój czuły punkt. Przechyliłam głowę w bok, by dać mu pełny dostęp- mimo wszystko, to jeden z warunków, które mi postawił. Był miły tak długo jak byłam naznaczona.
Zaczęłam dyszeć, gdy jego zęby penetrowały skórę na mojej szyi, znane uczucie wysyłało przez moje ciało małe motyle. Należę do Zayna Malika, jego znak na mojej szyi, służy jako przypomnienie o tym dla wszystkich, a także dla mnie. 
Wiem, że Zayn naznaczył mnie, by trzymać innych facetów z dala, sam przyznał to już wiele razy. Ale wiem też, że naznaczył mnie by trzymać mnie w ryzach. To przypomina mi, pod koniec dnia, że należę do niego i to on jest tu szefem.
Może być teraz słodki i delikatny, ale jego przewaga wciąż działa. Zawsze musi mieć wszystko pod kontrolą. Zawsze musi mieć pod kontrolą mnie.
-Wyglądasz gorąco w moich ciuchach.- wyszeptał mi do ucha, a uczucie jego oddechu wysyłało po moim kręgosłupie dreszcze.
-Proszę cię, wyglądam gorąco we wszystkim.- wzruszyłam ramionami, nie chcąc dać mu satysfakcji z widoku na to jak bardzo jego słowa na mnie działają. 
-Lepiej wyglądałabyś nago.- wymamrotał do siebie, kiedy wyszedł z pokoju. Bez wątpienia te słowa nie były przeznaczone dla moich uszu. Kilka minut później, Zayn pojawił się w kuchni, gdy tylko skończyłam myć naczynia i je odłożyłam. 
Obracał kluczyki od samochodu na palcu i dał mi znak, bym za nim podążała. Stwierdziłam, że zostawię tu moje ciuchy w pogotowiu gdybym znów miała zostać na noc. Niewątpliwie Zayn zrobi wtedy pranie.
Szłam na za nim aż do jego samochodu i wślizgnęłam się na siedzenie pasażera. Zaciągnął się i wdychając dym papierosowy w środku jego odbajerowanego samochodu. Rzuciłam mu niechętne spojrzenie, gdy wyrzucił koniec niedopałka papierosa. 
-To okropny nawyk. Zabijasz samego siebie i wszystkich naokoło.- dałam mu do zrozumienia. Przewrócił oczami i zdjął obie ręce z kierownicy.
-Jezu, Zayn!- pisnęłam. Zaśmiał się i znów zgarnął kierownicę w jego lewa dłoń.
-Widzisz? Robienie tego może zabić mnie i ludzi dokoła mnie, ale i tak to zrobiłem.- wzruszył ramionami. 
-Mogłeś to po prostu powiedzieć, nie musiałeś mi tego pokazywać.- krzyknęłam na niego, starając się uspokoić mój oddech. Potrząsnął głową i znów zaciągnął się papierosem. 
-Pokazuj, a nie mów.- zaszydził. Wyciągnęłam rękę i uderzyłam go w pierś tak mocno jak tylko potrafiłam. 
-Dupek.- zawrzałam. 
-Uderz mnie jeszcze raz, to ci oddam.- ostrzegł z groźnym uśmiechem na twarzy. Wytknęłam język i wyjrzałam przez okno. Kiedy zatrzymał się obok mojego mieszkania, nie wysiadł z samochodu na zewnątrz, tak jak to robił zawsze.  
-Kochanie, muszę zając się paroma sprawami, muszę zostawić cię tutaj, bo wiem, że jeśli wejdę do środka, to już pewnie nie wyjdę.- pochylił się i złożył powolny pocałunek na moich ustach. Delikatny, a nie gorący, tak jak się spodziewałam. Chociaż to i tak lepsze niż nic. 
-Widzimy się później.- pomachałam mu, wysiadając z samochodu i wdychając świeże, nie-papierosowe powietrze.
-Możesz być tego pewna. Wieczorem zadzwonię, kochanie. Trzymaj się.- zawołał, gdy znikał już samochodzie. Westchnęłam i ruszyłam do mojego budynku. Ignorowałam pijaków zaśmiecających schody i wepchnęłam klucz w zamek, by znaleźć się w mieszkaniu.
Było ciemniej niż zazwyczaj, ale stwierdziłam, że Clarie po prostu pewnie jeszcze nie wstała. Rzucając klucze na stół, udałam się do sypialni by przebrać się z ciuchów Zayna. Gdy przechodziłam obok pokoju Clarie, usłyszałam jej płacz. 
Co?
Clarie nigdy nie płacze. Zatrzymałam się przed jej drzwiami tak, by sprawdzić czy dobrze słyszałam. 
No. Bez wątpienia ktoś płakał pod drugiej stronie drzwi. Przygryzłam nerwowo wargę i postanowiłam wejść. Ostrożnie otworzyłam drzwi i wsadziłam przez nie głowę. W rogu pokoju była skulona Clarie i podciągniętymi kolanami, na których opierała podbródek.
-Clarie?- wyszeptałam w szoku. Spojrzała na mnie, odsłaniając posiniaczoną i zabarwioną łzami twarz. Jej fryzura była zniszczona, naprawdę całkowicie zrujnowana. Tak samo jak jej makijaż... a wspomniałam w ogóle, że była naga? No właśnie, była. Całe jej ciało było pokryte siniakami i skaleczeniami. Szczerze to jej rany nie były aż takie złe, ale wiem, że Clarie nie jest tak silna jak ja, więc nie będzie w stanie poradzić sobie z takimi rzeczami.
-Cholera jasna, co się stało?- wydyszałam, podbiegając do niej. Przykucnęłam tuż obok, ale zbyt bardzo bałam się jej dotknąć. Wyglądała na załamaną i przestraszoną. 
-Hann-ann-annah.- wyszlochała. Potarłam ją delikatnie i pocieszająco po plecach, gdy płakała. 
-Clarie-bear, co się stało?- zapytałam, nie będąc do końca pewna czy chcę znać odpowiedź.
-H-h-harry.- wyszeptała. Krew zamarzła mi w żyłach, wiedząc dokładnie dokąd to prowadzi. Zdjęłam dłoń z jej pleców żebym mogła zacisnąć ją w pięść. Przygryzłam wargę aż do krwi, gniew całkowicie przejął moje ciało.
-On mnie zgwałcił, Hannah.

środa, 14 sierpnia 2013

Chapter 25: Electric

Chichotałam i wiłam się pod nim, ale trzymał mnie mocno, ani na chwile nie odrywając ust od mojej skóry. 
-Zayn...- wyszeptałam, starając się zwrócić jego uwagę. Patrzył na mnie ciemnymi oczami, w końcu odrywając ode mnie swoje usta.
-A teraz jestem straszny?- zapytał, starając się wyglądać strasznie, ale nie bardzo mu to wychodziło. 
-Oh tak. Jesteś bardzo straszny. Bardzo, bardzo, bardzo straszny.- dokuczałam mu sarkastycznie. Warknął ponownie i  zanurzył twarz w zagłębienie mojej szyi. Przez jego gorący oddech na moim ramieniu, mogłam wręcz poczuć jakby oddychał wewnątrz mnie. Moje ręce powędrowały do jego włosów i je trochę zmierzwiłam. Zbyt bardzo podobało mi się to uczucie.
Jego ciemne oczy wędrowały w górę i w dół mojego ciała, zanim jego palce przejechały po brzegu mojej koszuli. Powoli wsunął pod nią ręce na mój nagi brzuch i jego palce zaczęły kierować się w górę. 
-Z-zayn.- wydyszałam, wystraszona ciemnością w jego oczach.
Jego oczy wystrzeliły z powrotem do moich, zanim powędrowały w dół mojego ciała, przesuwając ręce dalej, ciągnąc koszulę razem z nimi.
-Kochanie, zdawałaś sobie sprawę, że nigdy nie robiliśmy nic intymnego? Ciągle tylko skradam ci pocałunki. Nawet nie obcałowywaliśmy się jak należy.- wyszeptał szorstko, jego głos był zachrypnięty i miękki jednocześnie, a jego oczy pełne pożądania. 
Poklepałam go protekcjonalnie po głowie, zmieszana od jego dotyku.
-Harry, Clarie i Niall są w pokoju obok.
Uśmiechnął się do mnie z diabelskim uśmieszkiem i zdjął ręce z mojego brzucha. Znów uniósł się nade mną, opierając swój ciężar na łokciach. Jego usta powędrowały do mojego ucha, pozwalając jego zębom się o nie obetrzeć.
-To tylko sprawia więcej zabawy... niebezpieczeństwa.
-Zayn, nie.- powiedziałam tak stanowczo jak tylko potrafiłam, upewniając się, że poślę mu surowe spojrzenie.
-Zabaw się trochę, kochanie.- rzucił mi wyzwanie z błyskiem w oczach, próbując mnie sprowokować.
-Zayn, nie. Nie myśl, że nie kopnę cię ponownie w jaja. Nie mam z tym problemu.- zagroziłam niskim głosem. Przewrócił oczami i wypuścił pełne frustracji westchnienie.
-Cholerna kobieta...- mruknął pod nosem, odsunął się ode mnie i opadł na łóżko obok mnie. Podparłam się łokciu i na niego spojrzałam.
-Idę się upewnić czy chłopaki czegoś nie pobili albo czy Harry nie zgwałcił Clarie.- wyszeptałam, całując go złośliwie w nos i opuściłam pokój. Słyszałam, że mruczał jakieś przekleństwa w moją stronę gdy wyszłam. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, wiedząc, że go zdenerwowałam.
-O Boże, nic nie zniszczyliście.- mruknęłam z uznaniem, gdy weszłam do salonu. Clarie spojrzała na mnie z wdzięcznością, że wróciłam, więc nie była już przewyższona liczebnie przez członków gangu.
-Nieee, staraliśmy się tu wytrzymać i zobaczyć czy możemy usłyszeć bzykanko.- Harry odpowiedział niedbale z chipsem dorito w ustach. Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-Okej- Zayn powiedział zza mnie -głupi i głupszy, wypad z mieszkania mojej dziewczyny. Harry i Niall zaczęli mamrotać pod nosem i podnosić się z podłogi.
-W sumie i tak mam randkę, widzimy się później- wymamrotał Harry, a Zayn przewrócił oczami.
-Teraz?- zapytał z niedowierzaniem.
-Mmhmm.
-Z kim?
-Z dwoma szczęściarami, nazywanymi whiskey i szkocka. Piwo może pojawić się później.- powiedział. Niall wybuchnął śmiechem i nawet ja i Clarie nie mogłyśmy powstrzymać się od uśmiechu. Ale z drugiej strony Zayn nie wyglądał jakby uważał to za zabawne.
-Słyszałem to już wcześniej- musisz znaleźć nowy materiał, stary.- odpowiedział chłodno. Miał zaciśnięte usta w prostą linię, ale w jego oczach tańczyło rozbawienie.
-Nie mam zamiaru zostawać wokół tej słownej bzdury. Do zobaczenia, Zaynie.- Harry uśmiechnął się unikając ciosu od Zayna.
-Nie bądź obca, Clarie.- Harry puścił jej oczko, gdy pochylił się i cmoknął ją w policzek, powodując jej rumieniec. Niall zaproponował jej tylko uścisk dłoni, dobrze wiedząc, że będzie czuła się z tym bardziej komfortowo.
-Ciebie też bym pocałował, ale nie sądzę, że którekolwiek z nas przetrwało napad jego wściekłości. Do zobaczenia, Han.- Harry pomachał do mnie, udając, że szepce o Zaynie, ale upewnił się, że był wystarczająco głośno, żeby go usłyszał. 
-Wypad.- powiedział poważnie, ale i tak nie mógł powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na jego ustach.
-Do zobaczenia, Hannah!- powiedział do mnie Niall, klepiąc Zayna po ramieniu. 
-Dzięki za pomoc w szukaniu pracy, chłopaki!- podziękowałam im uprzejmie, ale nie odpowiedzieli.
-Stary, przywiozłeś nas tutaj. Możemy pożyczyć twój samochód.. czy powinniśmy-
-Wynocha!- Zayn wskazał na drzwi, przerywając Harry'emu.
Harry mrugnął do mnie, dając tym znać, że robią to z Zaynem tylko dla żartów.
-Hannah, idź po swoją kurtkę.- rozkazał mi.
-Po co?- zapytałam leniwie, nie chcąc wstawać z mojego wygodnego fotela.
-Masz pracę! Zabieram cię na na kolację by to uczcić. Clarie, chcesz do nas dołączyć?- odwrócił się do niej.
-N-nie.- odparła szybko. -Wolałabym raczej zostać tu i posprzątać.- wskazała na śmieci, które zaśmiecały nasze mieszkanie. 
-Nie przejmuj się tym, przyślę kilku chłopaków by sobie z tym poradzili.- Zayn wzruszył ramionami.
-Nie!- niemal krzyknęła, bez wątpienia nie chcąc mieć nic wspólnego z chłopakami z One Direction. -Jest w porządku. Zrobię to, naprawdę.- starała się nas przekonać.
-Nie idziemy na żadną kolację.- postanowiłam, przechylając głowę do tyłu i przymykając lekko oczy. Słyszałam przede mną jego kroki i wyczułam go, zanim mogłam go zobaczyć. Otworzyłam szybko oczy, wpatrując się w jego piwne. Był nade mną pochylony, a nasze nosy prawie się stykały. 
-Że co?
-Po pierwsze, jestem zbyt zmęczona, po drugie, nawet nie zapytałeś mnie czy w ogóle chcę iść i po trzecie, nie dostałam jeszcze pracy, więc nie będzie żadnej kolacji by to uczcić, bo to tylko przyniesie mi pecha.- Odepchnęłam jego pierś, starając się odzyskać trochę miejsca do oddychania, ale Zayn się nawet nie poruszył. 
-Masz szczęście, że twój chłopak zna prezesa tej firmy. Więc tak, dostałaś już tą pracę.- odpowiedział chłodno, jakby mówił, że nie mam już nic do powiedzenia w sprawie mojej pracy.
-Zayn, masz mu nie grozić! Rozumiesz? Jeśli mu będziesz mu groził, to... -nie mogłam wymyślić dobrej groźby wystarczająco szybko. Skrzywiłam się... dlaczego tak trudno wymyślić groźbę?
-Ty co?- zachichotał przez moją bezradność.
-To cię pobiję.- stwierdziłam, a Zayn się do mnie uśmiechnął. Widziałam kątem oka, że Clarie zastanawia się, nie będąc do końca pewna czy ma sobie iść- czego wyraźnie chciała, czy zostać tu, żeby upewnić się, że ja i Zayn rzeczywiście się nie pobijemy.
-Próbujesz grozić mi, żebym nie groził twojemu przyszłemu szefowi?- zapytał, wyraźnie rozbawiony.
-No. Masz jakiś problem?
-No dalej, kochanie. Chodźmy na kolacje, nie musi być w celu uczczenia.- niemal błagał. Wciąż ''więził'' mnie w fotelu, do którego przyklejony był mój tyłek, a jego twarz była milimetry od mojej.
-Jestem zmęczona.- jęknęłam. Cały ten dzień był zbyt pełen wrażeń.
-To nie potrwa długo.- obiecał.
-Tak jak mówiła.- mruknęłam, starając się przesunąć na fotelu, bo Zayn nie chciał mnie wypuścić. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął z powrotem tak, żeby nasze oczy były na tym samym poziomie.
-No dalej, idź po swój płaszcz.- namawiał mnie, a jego papierosowy oddech owiewał mi twarz. Spojrzałam na niego ze złością.
-Chciałabym, ale jakiś dupek nie chce mnie puścić.- przewrócił oczami na mój zgryźliwy ton, ale odepchnął się od fotela, pozwalając mi z niego zejść. Stałam teraz daleko od niego ze skrzyżowany rękoma na piersi.
-Możemy nigdzie nie iść? Jestem naprawdę zmęcz-
-A więc tak.- prychnął sfrustrowany. Zrobił w moją stronę krok i podniósł mnie, przerzucając sobie z łatwością przez ramię. 
-Zayn!- krzyknęłam, uderzając go w plecy.
-No dalej, kochanie. Wychodzimy na kolację.- zaśmiał się, gdy chwycił z szafy moją kurtkę i jego klucze ze stolika przy drzwiach.  
-Nieznośny sukinsyn. Myśli, że może robić to co mu się, kurwa, podoba. Zabiera mnie wbrew mojej woli. Niekontrolujący się idiota.- wymamrotałam, gdy niósł mnie na dół, na parking.
-Co mówiłaś? Chyba nie dosłyszałem.- roześmiał się.
-Zamknij się. Dalej śmiał się z mojego złego humoru, kiedy postawił mnie na nogi z przodu jego samochodu. Spoglądałam to na niego, to na samochód z gniewnym wyrazem twarzy.
-Nie zmuszaj mnie, żebym wepchnął cię do tego samochodu, kochanie, bo nie mam problemów z przywiązaniem cię z tyłu.- zaśmiał się. Odepchnęłam go z dala ode mnie, ale wsiadłam do samochodu, dobrze wiedząc, że spełniłby swoją groźbę.
Zamknął drzwi, trzaskając nimi i zrobił kilka długich kroków by wspiąć się na siedzenie kierowcy.
-Nie podoba mi się to.- dałam mu do zrozumienia, wpatrując się w okno. Rozchodził silnik i zaczął jechać jak wariat.
-Więc ci się spodoba.
-Nie spodoba mi się.
-To sprawię, że ci się spodoba.
-Nie sądzę żeby ci się udało.
Zayn zatrzymał się na chwilę. Widziałam, że spogląda na mnie kątem oka.
-A co jeśli kupię ci najtłustsze, największe jedzenie jakie tylko możemy znaleźć w całym mieście, a potem znajdziemy najlepsze lody jakie kiedykolwiek jadłaś?
Cholera. On zna mnie zbyt dobrze...Droga do mojego serca prowadzi przez żołądek, nie ma co do tego wątpliwości. 
-No dobra.- wymruczałam, nie chcąc zrezygnować z tak dobrej propozycji. Zayn znów się ze mnie zaśmiał i przeniósł jedną dłoń z kierownicy na moje kolano. Czułam bicie mojego serca od jego dotyku, ale udawałam, że nie robi to na mnie wrażenia.
Świetnie się bawiliśmy, jakby tak było zawsze. Zbijaliśmy bąki i jedliśmy, zachowując się jakbyśmy byli normalną parą. Ale my nigdy nie będziemy normalną parą.  
Kiedy byliśmy tylko Zayn i ja i stres świata go nie przetrzymywał, to było świetne. On był świetny. Potrafi się wygłupiać, być zabawny, sympatyczny i opiekuńczy. Zdjął na chwilę maskę bad boya i pokazał mi prawdziwego Zayna. Ale nie sądzę, żeby był kiedyś prawdziwym sobą przez dłuższy czas.
Po obiecanych lodach, ruszyliśmy do domu. Zayn skupiony był na jeździe, nucąc przy tym do jakiejś klasycznej rockowej piosenki w radiu, z jedną ręką na moim udzie, podczas gdy ja starałam się nie zasnąć. Moja głowa spoczywała na oknie, moje powieki trzepotały otwierając się i zamykając, gdy starałam się skupić na ciemności na zewnątrz.
-Kochanie.- wyszeptał Zayn. Palnęłam go z dala ode mnie z jękiem, słysząc w odpowiedzi chichot.
-Kochanie, no dalej, musisz wstać.- zagruchał w moją stronę. Wyciągnęłam się by go uderzyć, ale złapał mnie za rękę zarzucił ją sobie na ramię. Jęknęłam, gdy próbował wyciągnąć mnie z ciepłego samochodu. Oczywiście bez wysiłku był w stanie przenieść mnie z mojej wygodnej pozycji w samochodzie, trzymając mnie w ślubnym stylu, tuż przy jego piersi.
-Wal się.- mruknęłam, otwierając oczy by na niego spojrzeć. Wypuścił z siebie gardłowy śmiech, gdy kopnął, tak kopnął, jego drogi samochód by go zamknąć. Wtuliłam się w jego ciepło i znów zamknęłam oczy. Zayn trzymał mnie mocno przy sobie, nie chcąc mnie puścić. Kiedy usłyszałam dźwięk windy, zatrzepotałam powiekami by je otworzyć i wpatrywać się w Zayna z niedowierzaniem.
-Ja tu nie mieszkam.- rzuciłam oskarżycielsko, a on nacisnął guzik prowadzący do jego mieszkania.
-Zayn, czemu nie zawieziesz mnie do domu?
-Jest po północy, kochanie. Nie chciałem obudzić twojej współlokatorki.- usprawiedliwił się, jakby to było oczywiste.
-Jestem pewna, że już przedtem widziałam cię grzebiącego przy moich zamkach.- naciskałam, nie będąc do końca pewna, dlaczego Zayn po prostu nie włamie się przez moje okno czy coś. Wracając myślami do naszej pierwszej 'randki', wydaje mi się, że pamiętam go włamującego się do mojego mieszkania i wchodzącego do mojego pokoju przez podniesienie blokady i niszcząc mebel, który postawiłam przy drzwiach, by zapobiec jego wejściu.
-Niespecjalnie czuję się na to na siłach w tej chwili, kochanie.- stwierdził stanowczo, kończąc rozmowę. Zamknęłam ponownie oczy i poczułam, że winda się zatrzymała, zanim otworzyły się drzwi. Zayn niósł mnie przez mieszkanie, w końcu kładąc mnie na jego łóżku. Moje oczy wciąż były zamknięte, gdy znów próbowałam usnąć, ale poznałam, że to jego łóżko przez zapach. Piżmowy, papierosowy, męski zapach.
-Jeśli zostawisz podkład na mojej poduszce, będę wkurzony.- Zayn dał mi do zrozumienia skądś z pokoju. Wyciągnęłam rękę i przerzuciłam ją, nie chcąc otwierać oczu. Poczułam, że łóżko zapada się tuż obok mnie, gdy wspiął się i uniósł nade mną.
-No dalej, przygotujmy cię do spania.- zaśmiał się. Czułam jego palce biegnące w górę moich szortów, powoli odpinając guzik i zsuwając je w dół. Nie otworzyłam oczu gdy ciągnął je w dół moich nóg, w końcu całkiem się ich pozbywając. Jego ręce spoczywały na moim udzie, jego szorstkie opuszki palców wciskały się w moją skórę, gdy kreśliły na niej kółka.
Uśmiechnęłam się przez uczucie rozchodzące się po moim ciele przez jego dotyk.
-Zayn…- wyszeptałam, otwierając trochę oczy, żeby upewnić się, że nie daję mu błędnych znaków. Pokój nie był oświetlony, więc mogłam tylko słabo zobaczyć Zayna na przeciwko ciemności wokół mnie. Spojrzał na mnie jego ciemnymi oczami zanim jego palce powędrowały do rąbka mojej koszuli. Powoli podciągnął ją na mój brzuch, aż do klatki piersiowej.
Obserwowałam go z ciekawością, gdy delikatnie umieścił pocałunek tuż powyżej mojego pępka. Jego szorstkie dłonie nadal kontynuowały przesuwanie koszuli i przeszła przez moje piersi.
-Ręce w górę.- rozkazał szorstko gdy materiał przeszedł przez moją głowę. Obserwowałam jak rzuca koszulę na podłogę i jego oczy znów zwracają się w moją stronę z ciemnością. Jego ręce przebiegły sprawnie w dół mojego ciała, od ramion aż do ud, nad moim koronkowym stanikiem i majtkami. Jedną ręką powędrował do wewnętrznej strony mojego uda, ale na szczęście zatrzymała się tuż przed moimi majtkami.
Ostrożnie wyciągnęłam ręce w górę i zaplotłam je na jego szyi, zmuszając go by się do mnie przybliżył. Pochylił się i przycisnął delikatnie usta do moich, jakby bał się, że mogę go odepchnąć. Kiedy przeniosłam moje dłonie w jego włosy, pocałunek stał się jeszcze bardziej gorący.
Pociągnęłam go za włosy, gdy jego ręce złapały mnie z grubsza za talię. Ból, który czułam przez jego palce zanurzające się w moje ciało teraz zastąpiła przyjemność.
Jego wargi zachłannie zaatakowały moje, a jego język pracował wewnątrz i na zewnątrz moich ust. Jego dłoń potarła moją talię, plecy, a w końcu tyłek. Jedną ręką chwycił mnie boleśnie za talię, by utrzymać mnie w miejscu, a drugą ścisnął odziany tylko w majtki tyłek.
Wypuściłam z moich ust jęk i mogłam poczuć jego uśmieszek na moją reakcję. Pod wpływem odwagi szarpnęłam jego koszulkę w górę, odsłaniając jego abs. Automatycznie wiedząc, co starałam się zrobić, Zayn odsunął się ode mnie i zdarł z siebie koszulkę. Jeździłam wzrokiem w górę i w dół po jego nagim torsie, który nie był dla mnie żadną nowością. Chociaż jego abs były tylko lekko zarysowane w ciemności, mogłam wyraźnie dostrzec jego grube, muskularne ramiona.
Kiedyś bałam się jego rozmiarów- jego muskularne ramiona nie miałyby problemu z wysłaniem mnie do szpitala. Kiedyś wzdrygałam się za każdym razem kiedy mnie dotknął.
A teraz podziwiałam jego siłę, kiedy się nade mną unosił. Obserwowałam jak jego mięśnie się napinają gdy przenosił swoje ciało z powrotem naprzeciw mojego. Uczucie naszych nagich, stykających się torsów wysyłało elektryczne iskry przez moje ciało.

piątek, 2 sierpnia 2013

Chapter 24: Job Search

Wpatrywałam się w drzwi, którymi wyszedł Zayn żenująco dawno temu. Więc to tak? Miał dość i po prostu wyszedł? I znów zostałam sama. 
W sumie może to i lepiej. Będę mogła zadzwonić do rodziców i spakować się w spokoju. Chociaż i tak chciałam się z nim pożegnać bez rozmowy kończącej się trzaskaniem drzwiami jak zwykle.  Zgaduję, że moje oczekiwania były zbyt wysokie. 
Clarie wróciła tuż po tym gdy się pozbierałam i zaczęła oglądać ze mną w milczeniu telewizję.  Nie pytała dlaczego jestem tak cicho. Nie pytała dlaczego na końcu pokoju leży pobity wazon. Nie pytała dlaczego lekko drżały mi usta. 
Pozbierała fakty do kupy i sama domyśliła się o co chodzi. 
Jej nie-fizyczne wspieranie mnie, czyli po prostu siedzenie tuż obok było tym czego potrzebowałam. Doskonale mnie rozumiała. 
Podskoczyłyśmy, a nawet piszczałyśmy, gdy usłyszałyśmy trzask naszych frontowych drzwi. Odwróciłyśmy się z naszych miejsc na kanapie, by spojrzeć na nieproszonego gościa. Wchodzącego do naszego nie jednego, nie dwóch, a trzech członków ulicznego gangu One Direction.
-Pierdol się, Zayn. -powiedziałam gdy podszedł bliżej. Zmarszczył brwi i przewrócił na mnie oczyma. Harry i Niall przywlekli się za nim, niosąc Bóg wie co. 
-Ciebie też miło widzieć, kochanie. Hej, Claire.- przywitał się z nią skinieniem głowy. Biedna dziewczyna siedziała w bezruchu z otwartymi ustami, a jej oczy były pełne strachu. 
-Połóżcie te rzeczy na stoliku i czujcie się jak u siebie w domu, chłopcy.- powiedział do swoich przyjaciół, nie spuszczając ze mnie oka. 
-Jestem pewna, że nie zapraszałam tu waszej trójki.- syknęłam wściekła, za jego wcześniejszą ucieczke. 
-Jestem pewien, że ostrzegałem cię o twoich gównianych zamkach.- wzruszył ramionami. Przewróciłam oczyma i wstałam, gotowa by go stąd wywalić. 
-Jestem na ciebie zła. 
-Proszę, kochanie. Przykro mi, że wyrzucili cię ze szkoły. Złapał mnie za rękę i przycisnął ją sobie do piersi, tuż powyżej miejsca, gdzie biło jego serce. 
-Nie o to jestem zła, idioto. 
-Co- 
-Zostawiłeś mnie kiedy cię potrzebowałam. Wybiegłeś stąd jak jakaś jebana nastolatka podczas okresu. Po prostu mnie zostawiłeś.- kontynuowałam. Zaśmiał się bez humoru i przyciągnął mnie do siebie bliżej, nie zwracając uwagi na naszą publiczność. 
-Jesteś ponad to.- wzruszył nonszalancko ramionami. Zmarszczyłam na niego brwi. 
-A co jeśli bym nie była?- rzuciłam, bo to prawdziwa ja i to co robię zawsze- zaczynam kłótnie. Nawet z szalonym i porywczym liderem gangu. 
-Bzdura. Nie potrzebujesz pocieszania. Nie jesteś taka uczuciowa...No może oprócz zmian nastrojów, prawie nie zachowujesz się jak typowa kobieta. 
 -Powiedzmy, że nie usłyszałam tego obraźliwego komentarza do mnie i ogółem do kobiet.- zwęziłam na niego oczy, a on znów się zaśmiał. 
-A tak na serio, Niall i Harry są tu by ci pomóc.- skinął na chłopaków.  Niall mi pomachał, a Harry puścił oczko.
 -Cześć chłopaki.- mruknęłam. Podczas gdy ja i Zayn staraliśmy się o nasz związek, jednym z warunków było to, że mogę w końcu rozmawiać z jego przyjaciółmi. Ta... a teraz czułam się niezręcznie przez ignorowanie ich przez tak długi czas. 
-Hej kochanie.- Harry uśmiechnął się zalotnie do trzęsącej się Clarie. Zarumieniła się i wymamrotała krótkie ''hej''.  Przewróciłam na niego oczyma, gdy ją obczajał. Nie byłam pewna, czy Harry pamięta, że przespał się z nią kilka miesięcy temu, ale miałam zamiar walczyć jak diabli, by upewnić się, że Clarie pozostanie z dala od tego całego bałaganu.
 -Co to?- skinęłam na karton, który przynieśli Niall i Harry.  Zayn spojrzał się na mnie, zanim go otworzył i zaczął wyciągać z niego rzeczy. 
-Woda, bo wiem, że nie lubisz kiedy piję.- podał każdemu po jednej, bo w kartonie było dokładnie 5 butelek.
-Przekąski, bo jesz prawie tyle co Niall.- położył kilka różnych toreb z jedzeniem na podłodze obok niego. 
-Płyty, bo twój gust muzyczny jest do dupy.- powiedział układając płyty na stole. 
-Mój laptop i mnóstwo londyńskich czasopism.- powiedział i położył je na kanapie.  
-Na chuj to wszystko?- zapytałam w kompletniej dezorientacji, a Zayn spojrzał na mnie ''niewinnie''. 
-Jesteśmy tu po to by pomóc znaleźć ci pracę, żebyś mogła zostać w Londynie! Clarie, byłoby miło gdybyś nam pomogła, jeśli nie jesteś zbyt zajęta?- zapytał ją uprzejmie. Skinęła powolnie głową, posyłając mi pytające spojrzenie. 
-Nie musisz przebywać wśród tych kretynów.- powiedziałam cicho, nie chcąc by czuła się do czegoś zmuszana.
-Ej! Clarie najlepiej powinna wiedzieć, że potrafię być dżentelmenem.- Harry rzucił we mnie nakrętką od wody w odwecie. Clarie zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na wspomnienie tamtej nocy. A więc pamiętał... 
-Ta, ale dżentelmen nigdy nie rozpowiada o tym co się działo.- Niall trącił przyjaciela nogą. Harry leżał teraz na podłodze, wpatrując się w Nialla. 
-Nic nikomu nie powiedziałem!
-Mówiłeś, że seks z Clarie był całkiem niezły.- zaśmiał się. Złapałam stertę gazet i w nich rzuciłam.   
-Zamknijcie się kurwa, nie chcę o tym więcej słuchać.- warknęłam, a Niall i Harry wybuchnęli śmiechem.    
-Nie jesteśmy tu przez nawet przez trzy cholerne minuty, a już sprawiliśmy, że dziewczyny czują się niezręcznie.- Harry prychnął. 
-Powiedziałbym, że to rekord!- powiedział Niall, przybijając z Harrym piątkę. Zayn ich zignorował, wziął swojego laptopa i usiadł na ziemi, opierając się plecami o ścianę. Spojrzał na mnie i poklepał miejsce obok niego. 
-Jak znalezienie pracy ma mi niby pomóc? 
-Cóż, to będzie dobry powód dla twoich rodziców, byś tu została i będziesz miała wystarczająco pieniędzy by opłacić czynsz za mieszkanie, więc będziesz mogła zostać tu razem z Clarie.- uzasadnił. 
Westchnęłam i chwyciłam gazetę, zsunęłam się po ścianie, by usiąść obok niego z czerwonym markerem do szukania pracy. Widziałam, że Clarie w milczeniu też chwyciła jedną i zaczęła szukać, siedząc na kanapie. Harry wciąż był na podłodze, przebierając w gazetach. Rzuciłam na niego wzrokiem, podczas gdy Niall usiadł na drugim końcu kanapy, dając Clarie przestrzeń.
-Jakiego rodzaju pracę byś chciała?- zapytał nagle Harry. Wpatrywałam się w niego przez chwilę i myślałam o tym, które zajęcia lubiłam najbardziej, podczas tego krótkiego czasu kiedy uczęszczałam jeszcze na studia. 
-Eee, finansowość lub coś takiego.- wzruszyłam ramionami, wracając z powrotem do mojej gazety z zakłopotaniem. Nie miałam pojęcia, co chciałabym robić...
Godzinę później, przekąski były przekazywane wokół i słuchaliśmy klasycznych, rockowych płyt, gdy wszyscy leżeli, rozmawiając i szukając. Clarie bez wątpienia była moją najlepszą przyjaciółką, ale fajnym uczuciem było to, że mam też wsparcie w przyjaciołach Zayna.
Chłopcy ciągle ze sobą żartowali, często moim kosztem. Clarie często przyłączała się do rozmowy, a potem znów wracała tylko do słuchania. Ta dziwna mieszanka ludzi dogadywała się całkiem nieźle. A najdziwniejszym było to, że nie było już niezręcznie pomiędzy Clarie i Harrym (Harry zrobił chyba wyjątek w swojej regule.)
To było... miłe?
-Podaj chipsy.- Harry chrząknął z podłogi. Zayn rzucił ostatnią nie-otwartą paczkę w jego stronę i wrócił do poszukiwań. Każdy znalazł dla mnie kilka ofert, ale nie byłam zainteresowana żadną z nich.
Mówiłam im, żeby dali sobie spokój, bo czułam się z tym naprawdę źle, że jestem tak wybredna, i że muszą spędzać swoje popołudnia na robieniu tego.
Ale Zayn powiedział ''zamknij się kurwa i szukaj dalej'', więc nie czułam się już winna.
 Clarie wyglądała, jakby czuła się wygodnie, leżąc na brzuchu na kanapie z jej piątą gazetą podpartą na ramieniu. Niall siedział ze skrzyżowanymi nogami na podłodze tuż przy jej głowie, z gazetą na kolanach. Harry leżał na plecach, trzymając gazetę nad głową. Zayn siedział oparty plecami o ścianę z wyciągniętymi nogami i laptopem na kolanach, a ja leżałam z głową na jego kolanach i z gazetą nad głową, tak jak Harry. To było raczej nie wygodne, ale Zayn wolną ręką przeczesywał moje włosy. Miłe uczucie.
-A co powiecie na to- osobista asystentka w firmie finansowej?- wtrąciła Clarie, jej czystym głosem, coraz bardziej pewnym w towarzystwie chłopaków. Z jakiegoś powodu Zayn, Harry i Niall wybuchnęli śmiechem. I śmiali się naprawdę histerycznie.
Odepchnęłam rękę Zayna z dala od moich włosów i usiadłam, mrużąc na niego oczy.
-Co w tym takiego zabawnego?! Myślę, że byłabym w tym dobra. Zayn spojrzał na mnie z powagą, zanim zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-Hej! Czy ktoś mógłby powiedzieć mi o co wam chodzi?- warknęłam na ich trzech. Clarie obserwowała ze zdziwieniem facetów, których bała się przez całe życie, którzy turlali się teraz po podłodze ze śmiechu.
-Wybacz, kochana, ale nie mogę sobie wyobrazić ciebie będącą czyjąś osobistą asystentką!- Niall zaczął się krztusić. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego pytająco.
-Mogę to zrobić.- postanowiłam. Poczułam rękę Zayna owijającą się delikatnie wokół mojej talii i jego policzek spoczywający na moim ramieniu.
-Ale nie wiem czy powinnaś, kochanie. Bez obrazy, ale byłabyś okropną osobistą asystentką.- dokuczył mi. Podniosłam się ze złością, odpychając go ode mnie.
-Zdecydowanie mogę to zrobić.- żachnęłam. Zayn zaśmiał się z mojej dziecinności i stanął obok mnie.
-Wyobrażacie to sobie, chłopaki? Szef prosi ją o herbatę, a ona ją przynosi i zrzuca mu na głowę.- Zayn się roześmiał.
-Albo poprosi ją o zrobienie kserokopii, a ona pokazuje mu środkowy palec?- dodał Niall.
-A czy osobista asystentka nie jest zobowiązana do zrobienia wszystkiego, czego chce szef? No wiecie, wszystkiego.- poruszył sugestywnie brwiami. Spoglądałam na niego przez chwilę z niedowierzaniem, czując się głupia, póki nie załapałam co miał na myśli. 
-Boże, czy u ciebie wszystko sprowadza się do seksu?- zadrwiłam. 
-Nie!- zaprotestował. -czasami chodzi też o alkohol. Przewróciłam oczyma i poszłam usiąść, ale uścisk Zayna na mojej talii się wzmocnił, nie pozwalając mi na zrobienie czegokolwiek.
-Zayn-
-Nie będziesz ubiegała się o tą pracę, kochanie.- powiedział pewnym głosem tuż przy moim uchu, a jego gorący oddech wachlował mi policzek. Próbowałam się od niego odwrócić, ale zbyt mocno mnie trzymał.
-Zayn, mogę robić co mi się podoba. Jestem zainteresowana t- 
-Kochanie, powiedziałem nie, to koniec. Rozumiesz?- warknął. Widziałam, że Clarie patrzy na nas z szeroko otwartymi oczami, a Harry i Niall udawali, że nas nie słyszą.
-Nie, nie rozumiem. Jesteś dupkiem.- syknęłam. Puścił moją talię, ale odwrócił mnie i trzymał za ramiona. Jego oczy płonęły czerwonością z ogniem gniewu i zazdrości.

-Powiedziałem. Nie!- potrząsł mną lekko. 
-Co do cholery jest z tobą nie tak?- krzyknęłam na niego, a on zwęził na mnie oczy.
-Uważaj jak się do mnie odzywasz.
-Zayn, co do cholery jest z tobą nie tak?- powtórzyłam, ignorując jego ostrzeżenie. 
-Nie dam pracować ci w pracy, w której twój szef będzie wymagał od ciebie seksualnych przysług. Więc mówię nie! A teraz przestań się kłócić.- puścił mnie i znów usiadł przy ścianie, chwytając laptopa, by wznowić poszukiwania.
-Harry żartował, Zayn.- syknęłam na niego. Spojrzał na mnie, przewracając oczyma i znów przeniósł wzrok na komputer.
-Nie obchodzi mnie to. Powiedziałem nie. Ton jego głosu był surowy, mówiący, że mam tego nie drążyć. Miałam z nim już dzisiaj do czynienia, więc postanowiłam nie wszczynać kłótni.
-W porządku.- westchnęłam, przesuwając się obok niego. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, widocznym przez chwilę w jego oczach.
-Naprawdę?- powiedział do siebie, wracając się do przeglądania ofert pracy. Oparłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam.
-A co sądzicie o tym-staż w instytucji finansowej? Płaca nie jest zbyt wysoka.- Niall rzucił we mnie gazetą. Zayn ją podniósł i przeczytał opis pracy zakreślony czerwonym mazakiem, zanim mi ją oddał.
To było początkowe stanowisko, ale to wszystko co mogę dostać z moim wykształceniem i poziomem doświadczenia. Szczerze mówiąc, to wyglądało idealnie. 
-Jak nazywa się ta firma?- Harry zapytał leniwie z podłogi.  
-Erm, Jacobs and Johnson Financial Institute.- przeczytałam. Harry się podniósł i wymienili z Niallem spojrzenia.  
-Hej, Zayn.- Harry zawołał go ostrożnie, a Zayn posłał mu podejrzliwe spojrzenie. 
-Mmm? 
-Pamiętasz tę, eee firmę, którą przejęliśmy w zeszłym tygodniu? 
-Co w związku z tym?  
-Er, Jacobs and Johnson było jedną w firm, w którą my... y zainwestowaliśmy.- powiedział. Oczywistym było, że nie rozmawiali o inwestycji, ale się nie odezwałam. Zayn miał mi powiedzieć, co on i chłopaki tak naprawdę robią, by zarabiać, ale nie jestem już taka pewna czy chcę wiedzieć. 
-Oh!- zrozumienie pojawiło się na jego twarzy. -Tak. To będzie idealne miejsce do pracy, kochanie. Nie musisz iść nawet na rozmowę kwalifikacyjną, wystarczy jeden telefon od twojego chłopaka.
-Chcę dostać tę pracę za moje własne zasługi... 
-Bzdura, masz prawo poprosić o pomoc. 
-Nie. Nie chcę, żebyś do nich dzwonił, to nie pomoże.- przewróciłam oczyma. Nie obchodziło mnie jaki rodzaj władzy ma Zayn nad tymi ludźmi, ale nie sądzę, że to byłoby uczciwe gdyby załatwił mi pracę. 
-Potrafię być bardzo przekonujący, jeśli chcę, kochanie.  
-Jeśli myślisz, że zastraszanie tej firmy zadziała, to jesteś w błędzie. W sumie to nie jesteś już taki straszny.- dokuczyłam mu.    
-Jestem bardzo straszny.- spojrzał na mnie. Zachichotałam na niego i wstałam.  -Nie, nie jesteś. Idę zobaczyć jak wygląda rozmowa o prace.- stwierdziłam przed odwróceniem się od reszty i udaniem do kuchni dla prywatności. Oczywiście Zayn poszedł za mną.
-Już się mnie nie boisz?- zapytał figlarnie. Pokręciłam głową i znów się uśmiechnęłam. Starał się mnie zastraszyć, gdy się przybliżył, ale i tak wiedziałam, że tylko żartował.  
-Nie? Więc chyba będziemy musieli to zmienić.- ryknął, chwytając mnie za biodra i zarzucił mnie sobie przez ramię bez zbytniego wysiłku. Ignorował moje prośby i protesty, podczas gdy niósł mnie do sypialni.Rzucił mnie na łóżko i się na mnie wspiął.
-A teraz jestem straszny?- zapytał, pochylając się by wymruczeć mi to do ucha. 
-Nie.- zachichotałam. 
Wypuścił zwierzęce warkniecie, zanim uwięził mi ręce na głową i zaczął całować moją szyję.