Kiedy moja Hannah wreszcie zasnęła, musiałem odsunąć się z dala od jej
drobnego ciała. Umieściłem ją pod kołdrą i przykryłem. Oparłem się
pokusie by się na niej położyć i leżeć tak już na zawsze. Zmuszając
się do wyjścia, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
-Co z nią?-
Eleanor zaczęła dopytywać jak tylko wyszedłem z pokoju. Uniosłem ręce przed siebie i przeszedłem obok niej. Dosłownie zacząłem się trząść, będąc
coraz z daleka od Hany.
Rozsunąłem jej nogi.
Widziałem co on jej tam zrobił.
Na
jej udach miała siniaki, które były śladami jego palców. Wszystko było
spuchnięte i krwawiło. Jej całe ciało krzyczało do mnie i zdawałem sobie
sprawę, że to co Eleanor powiedziała niedawno było prawdą.
Ten dupek ją zgwałcił.
Wiele razy.
Gdybym
tylko jej nie zawiódł. Gdyby tylko porwanie i sponiewieranie jej nie
wystraszyło jej tak bardzo. Gdyby tylko...Gdyby tylko nie zmusił się
wcześniej do zabicia ich wszystkich, ta intensywność tylko wzrosła.
Nie tylko on miał ręce na mojej dziewczynie i swojego kutasa w niej, on ją zbezcześcił. Zabrał jej cnotę.
Uprawiał z nią seks więcej razy niż ja.
I to były wystarczające powody by przywalić pięścią prosto w ścianę. I znowu. I znowu.
Wiedziałem, że mam widownię. Mogłem poczuć ich wzrok na sobie, ale żaden nie śmiał
się zbliżyć i mnie powstrzymać. Czułem jak krew cieknie w stronę mojego
nadgarstka, jak tylko oderwałem rękę od ściany. Moje kostki
ocierały się o zadrapania, ale to był dobry ból.
To była mała cena do zapłaty, w porównaniu z tym co czuła Hannah.
W
końcu odwróciłem się w stronę ludzi, którzy na mnie patrzyli. Pięć par
oczu wpatrywało się we mnie z sympatią. Pięć osób kręciło głową ze
zniechęceniem.
To były te osoby, które zdecydowały się zostać w moim
salonie, śpiąc na zmianę na kanapie bądź na podłodze, by mogli być tu w
razie gdybym ich potrzebował. To były te osoby, którym nie wiele
brakowało by się ode mnie odwróciły, ale jakoś wciąż mnie wspierały w
ratowaniu mojej drugiej połówki. To były osoby, które były moją
prawdziwą rodziną.
Niall i Liam siedzieli na kanapie i patrzyli na
mnie. Harry siedział przechylony w tył na stoliku, jego dłonie ścisnęły
boki stolika, tak mocno, że knykcie mu zbielały. Eleanor stała,
dłonie trzymała przy ustach, a łzy spływały jej z oczu. Louis stał za
nią, obejmując ją w talli i przyciskając jej ciało do swojego.
-Ona..ona jest zniszczona..ona...nawet nie wiem czy będzie z nią lepiej- wyszeptałem.
-Stary,
nie zapominaj z kim masz do czynienia. To Hannah. Jest po prostu w
szoku, ale jest też najsilniejszą i najbardziej upartą osobą jaką znam,
więc wiem, że z tego wyjdzie- powiedział Harry swoim twardym głosem.
Louis przytaknął, zgadzając się.
-Jesteś naprawdę głupi jeśli myślisz,
że ona przez to nie przejdzie- stwierdził Liam uroczyście. Spojrzałem na
nich i odchrząknąłem.
Ale mieli rację...
Hannah dała by radę przez to przejść.
Prawda?
-Ale to będzie długa droga- powiedział smutno Niall -przynajmniej tak El nam powiedziała.
-Nie
martw się stary. Jay zapłacił za to co zrobił. Nie miał z nami lekko-
uspokoił mnie Harry. Brzmiało to dziwnie i bardzo sadystycznie, ale
sprawiło, że poczułem się lepiej.
-Zrobiłam obiad. Chce
ktoś?- Eleanor spytała cicho. Zerknąłem na drobną dziewczynę w ramionach
Louisa kiedy chciał ją delikatnie uciszyć. Musiała być nieźle
przerażona. Jeśli to mogło spotkać Hanę, to pewne, że mogło spotkać
to i ją. Dodatkowo El w krótkim czasie straciła jedyne przyjaciółki,
Hannah i Danielle. Musiała być bardzo zdesperowana, by przywrócić moje
kochanie z powrotem.
Wcześniej nigdy nie zauważałem El. Była taka
cicha i posłuszna, zawsze z tyłu. Dopiero w tej sytuacji zdałem sobie
sprawę jak cała nasza piątka na niej polega. Była klejem, który trzyma
nas razem. Była ugodą podczas naszych kłótni. Dbała o nas wszystkich, nie
tylko o Louisa.
-Byłoby świetnie- odpowiedziałem cicho, ofiarując
jej ciepłe spojrzenie. Nie było mnie stać na uśmiech, ale zdałem sobie
sprawę, że zasługuje na uprzejmość. Zasługuje na przerwę.
Nie zamierzałem traktować jej źle po tym wszystkim co dla mnie zrobiła.
Louis
puścił ja by poszła do kuchni i wzięła dla mnie talerz czegokolwiek
zrobiła. Wróciła kilka minut później ze szklanką wody i talerzem
kurczaka z ziemniakami. Podziękowałem i usiadłem ignorując moich
przyjaciół, poprawka, braci kiedy mamrotali o tym co się dzieje.
-Słuchaj
stary, to będzie długa droga, ale się wyleczy. Nie wątpię nawet przez
moment- Niall usiadł obok mnie. Nie odpowiedziałem.
Spędziłem
wieczór z chłopakami i Eleanor mimo tego, że pragnąłem być z Hannah. Mimo, że spała a jedyne co mogłem zrobić to ją przytulić.
Ale musiałem
porozmawiać z Eleanor co zrobić by Hanie było lepiej. Razem z chłopakami
musiałem sprawdzić jak pracował nasz gang, ponieważ nie potrafiłem
trzymać na szczycie wszystkiego innego jak kiedyś.
Parę
godzin później zdecydowałem się wrócić do Hany z nadzieją, że choć trochę
pośpię. Stanąłem i odwróciłem się by spojrzeć na wszystkich, więc byłem
w centrum uwagi.
-Słuchajcie chłopaki- zacząłem patrząc każdemu z
nich w oczy -doceniam waszą pomoc. Nie wiem jak wyrazić moją wdzięczność
czy coś ale wiedzcie, że mam na myśli..
Przerwałem przez rozrywający
uszy krzyk. Zanim mogłem zdać sobie sprawę z tego co się dzieje, moje
ciało zabrało mnie do sypialni. Moje nogi pracowały mimo tego, że moja
głowa nie. Usłyszałem ciężkie kroki stóp dwóch chłopaków za mną, ale nie
spojrzałem kto idzie.
-HANNAH!- wydarłem się, gdy tyko otworzyłem drzwi.
Nie mogłem zrobić nic oprócz myślenia o najgorszym. Nie mogłem zrobić nic...Nie pozwolę by to stało się znowu.
Moje
oczy zeskanowały pomieszczenie dopóki nie ujrzałem jej drobniutkiego
ciałka zwiniętego w kłębek na łóżku. Jej oczy z przerażeniem patrzyły na
pokój, a łzy spływały po jej polikach.
-Co się dzieję?- zapytał zmartwiony Niall kiedy popchnął mnie głębiej do pokoju by mógł spojrzeć na to co się dzieje.
-Zayn? Zayn?- wołała mnie. Natychmiast zignorowałem Liama i Nialla, którzy przyszli na wypadek gdyby stało się coś paskudnego.
Wdrapałem się na łóżko i objąłem ją mocno.
-Kochanie,
Kochanie jestem tu. Jestem tuż przy tobie- wyszeptałem. Jej oczy
spotkały moje i patrzyłem, jak jej całe ciało wpasowało się w moje.
-Obudziłam
się i..i ciebie nie było- płakała, wtulając się we mnie. Trzymałem ją
przy sobie tak mocno jak tylko mogłem. Ta dziewczyna nie była moją Haną.
Moja Hannah by nie płakała.
Moja Hannah nie potrzebowała by mnie tak bardzo.
Moja Hannah nigdy nie byłaby tak ufna.
-Już
jest dobrze. Jestem tu. Nigdy znowu cię nie zostawię. Nigdy. Obiecuję-
Niall i Liam wyszli z pokoju zanim Hannah by ich zobaczyła. Wiem, że by
ześwirowała gdyby ich ujrzała.
Wtuliła się we mnie płacząc w moją pierś.
Nigdy nie chciałem tak bardzo płakać w całym moim życiu. Widząc ją załamaną i zmienioną...To mnie dosłownie zabiło.
I Zayn Malik, kurwa, nie płacze.
Nagle mi ulżyło, że odmówiłem mojej mamie i siostrom na powrót do mojego życia.
To było wystarczająco okropne, że wciągnąłem do tego moją dziewczynę.
Po godzinie tulenia jej i trzymania jak dziecko w końcu się uspokoiła.
Co za facet robi tak swojej dziewczynie? Co kurwa jest ze mną nie tak?
Wszystko moja wina...
-Kochanie,
chcesz coś do jedzenia?- spytałem miękko. Jej wielkie oczy spotkały moje i
przytaknęła powoli. Trzymałem w moich ramionach i wstałem z łóżka.
-Nie
martw się, będę tam przez cały czas- wyszeptałem do niej, mój nos
delikatnie ocierał się o jej miękki policzek. Ułożyła swoją głowę
na moje ramię i zamknęła oczy.
-Tylko ty i ja?- jej cichy głos zapytał.
-Nie.
Eleanor i Louis będą z nami jeść- poczułem jak jej ciało zesztywniało w
moich ramionach i natychmiastowo zdałem sobie sprawę, że popełniłem
błąd.
-Ale ty będziesz ze mną, kochanie. Nie pozwolę nikomu cię
zranić- musiałem zacząć uspokajając Hanę, by przynajmniej była wśród
innych. Zamierzałem pomóc, by było jej lepiej. Potrzebowałem by było
jej lepiej.
Kiedy usiedliśmy przy stole, Hannah odmówiła oderwania się
ode mnie w momencie. gdy próbowałem posadzić ją na krześle. Pochyliłem
się i ostrożnie ułożyłem ją na krześle, ale ścisnęła mocną moją ciemną
koszulkę w swoją małą piąstkę i zaszlochała. Złapałem jej nadgarstek, by
odsunąć go ode mnie, ale kiedy to zrobiłem ujrzałem łzy w jej oczach.
Westchnąłem i z powrotem ją podniosłem czując jak jej ciało odpręża się pod moim dotykiem i posadziłem ja na moich kolanach.
Był
taki czas, wracając do początku gdzie zabiłbym za to by Hannah chętnie
usiadła na moich kolanach. Ale kiedy odmówiła puszczenia jej, poczułem
się nienaturalnie.
Tęskniłem za moją niezależną i nieznośną dziewczyną.
Eleanor weszła jako pierwsza. Zatrzymała się w przejściu by sprawdzić reakcję Hany.
-Cześć
skarbie- głowa Hany wyjrzała i spojrzała na Eleanor. Jej palce złapały
mnie ciasno i słyszałem jak jej oddech był coraz cięższy, ale oprócz
tego nie zareagowała źle.
-El zrobiła nam coś do jedzenia- szepnąłem
jej do ucha. Hannah kiwnęła głową, ale kiedy Eleanor przybliżyła się do
nas, ona znów przybliżyła się do mnie. Zwiększyłem uścisk na jej
wąskiej talii, by dać jej znać przy niej jestem, ale nie zdołam ukryć jej
przed Eleanor. Gdy twarz Hany schowała się w mojej bluzce, podniosłem
dłoń i delikatnie odsunąłem od siebie jej brodę.
-Ona nie zrobi ci
krzywdy- głaskałem plecy Hany, kiedy Eleanor usiadła na przeciwko nas i
postawiła jedzenie na stole. Wziąłem talerz dla Hany, ale nie dla siebie.
Jadłem parę godzin temu i zwykle i tak dojadam z talerza Hany.
Wysłałem El małe kiwnięcie głową, która podniosła się i spokojnie zawołała Louisa.
W momencie, w którym wszedł do pokoju i Hannah zobaczyła go zaczęła świrować.
Wydała mały okrzyk na widok innego mężczyzny i zaczęła się trząść. Odwróciłem jej ciało i złapałem ją szorstko.
-Jestem
tu. Spójrz na mnie.- zmusiłem jej oczy do skupienia się na mojej twarzy.
Cicho łkała, a łzy spływały wzdłuż jej twarzy.
-To tylko Louis.
Znasz go. Znasz Eleanor. Nie zrobią ci krzywdy.- Przytaknęła, ale jej łzy
nie przestały lecieć. Wziąłem jej twarz w dłonie i kciukami wytarłem łzy. Odwróciłem ja z powrotem i wsadziłem jej w dłoń sztućce.
Patrzyłem
jak Louis objął ramieniem Eleanor i ich oczy się spotkały.
Mogłem zobaczyć jej łzy, które próbowała powstrzymywać. Nawet Eleanor
nie mogła znieść widoku ciała dziewczyny siedzącej na moich kolanach.
Te
same włosy, ta sama twarz, te same oczy, ale czegoś w nich brakowało. Jej
usta nie posiadały tego samego uśmiechu jak ten, który miała w
większości przypadków wyzywając mnie. Jej oczy nie były lśniące w
śmiechu czy głębokie w złości. Nie posiadała tej samej obecności co
kiedyś.
Zajęło mi trzy dni by Hannah przywykła do Louisa i Eleanor.
Przestała już płakać za każdym razem jak weszli do pokoju i pozwoliła
siebie dotknąć. Eleanor próbowała porozmawiać z nią, ale Hannah
utrzymywała swoje odpowiedzi krótkie, tak jak robiła to ze mną.
Byłem
w stanie zostawić Hanę samą z Lou i El nawet na kilka minut. Ale nigdy
nie przekroczyłem 20 minut. Nie chciałem jej zasmucić.
Zaczynała przyzwyczajać się do Nialla i Liama. Mogli być w tym samym pokoju jeśli tylko ją trzymałem, a oni utrzymywali dystans.
Nie była wstanie być w tym samym pomieszczeniu co Harry, ale nie mogłem jej winić.
Wspomnienie o jej gwałconej koleżance były tak świeże jak jej własne. Wiem że Jay ją zniszczył...I że Harry zniszczył Clarie...
Nie byłbym zdziwiony, gdyby nie mogłaby być wstanie być kiedykolwiek w jego pobliżu.
Nie
mogła być w jego pobliżu nawet przed jej doświadczeniami. Z wyjątkiem
momentu kiedy musiałem ją trzymać przed zaatakowaniem go. Potem musiałem
ją trzymać przed ucieknięciem bądź schowaniem się.
Gdzie podziała się moja Hannah? Czy wciąż tam była?
Po
dwóch tygodniach Hannah zaczęła mi odpowiadać. Potrafiłem podtrzymać z nią
małą konwersację. Głównie zostawała ze mną, bez względu na wszystko. Czasami
zostawała z Eleanor pomagając w domowych czynnościach.
Głównie w sprzątaniu, ponieważ Hannah i kuchnia to mieszanka wybuchowa.
Najdziwniejszą
rzeczą był fakt, że robiła wszystko to, o co prosiłem. Powiedziałem, że ma
usiąść i być cicho przez moment i to zrobiła. Powiedziałem jej by
poszła sprzątać z El kiedy ja i chłopaki dyskutowaliśmy o czymś, robiła
to. Całowała mnie za każdym razem kiedy prosiłem. Nawet się ze mną nie kłóciła.
I tęskniłem za tym.
Tęskniłem za ogniem, który próbowałem zgasić.
Tęskniłem za jej językiem i ciętymi docinkami, które tak bardzo próbowałem zmienić.
Tęskniłem za jej byciem buntowniczką, którą tak bardzo chciałem wybić.
Prawie przyzwyczaiłem się do jej pieskiego posłuszeństwa. Prawie.
-Mogłabyś zrobić mi lunch?- Zapytałem Hanę kiedy Liam usiadł na
przeciwko mnie w jadalni. Mogłem powiedzieć, że chciał ze mną o czymś pogadać. Najprawdopodobniej o tym, iż troje ludzi wisi nam tysiaka
i żaden z nich nie ma pieniędzy by nam oddać.
Możecie wyobrazić sobie moje zaskoczenie, kiedy mi odmówiła.
-Słucham?-
mój głos wydał ostry dźwięk, moja reakcja zdarzała się już kiedyś,
mogłem pomyśleć. Powinienem poczuć ulgę, że mi odmówiła, ale moja dawna
reakcja wyszła nieświadomie.
Natychmiast zeskoczyła z moich kolan i zaczęła się trząść. Jej oczy były szeroko otwarte ze strachu.
-Cholera.
-Co?
-W
końcu wróciła to swoich buntowniczych nawyków i ja to zawaliłem. Nie
powinienem być taki ostry...powinienem odpuścić...- czasami potrafię być,
kurwa, idiotą.
-Daj jej czas. To pokazuje, że zaczyna stawać się osobą jaką kiedyś była- zapewnił mnie Liam.
-A
teraz koniec o twojej ptaszynie. Markinson, Gregor i Smithlin wiszą nam
kasę. Myślę że nie daliśmy im wystarczającego ostrzeżenia. Wysłałem do
nich naszych chłopców z łomami i zobaczymy jak szybko kasa wpłynie...
~@so_closee