środa, 14 sierpnia 2013

Chapter 25: Electric

Chichotałam i wiłam się pod nim, ale trzymał mnie mocno, ani na chwile nie odrywając ust od mojej skóry. 
-Zayn...- wyszeptałam, starając się zwrócić jego uwagę. Patrzył na mnie ciemnymi oczami, w końcu odrywając ode mnie swoje usta.
-A teraz jestem straszny?- zapytał, starając się wyglądać strasznie, ale nie bardzo mu to wychodziło. 
-Oh tak. Jesteś bardzo straszny. Bardzo, bardzo, bardzo straszny.- dokuczałam mu sarkastycznie. Warknął ponownie i  zanurzył twarz w zagłębienie mojej szyi. Przez jego gorący oddech na moim ramieniu, mogłam wręcz poczuć jakby oddychał wewnątrz mnie. Moje ręce powędrowały do jego włosów i je trochę zmierzwiłam. Zbyt bardzo podobało mi się to uczucie.
Jego ciemne oczy wędrowały w górę i w dół mojego ciała, zanim jego palce przejechały po brzegu mojej koszuli. Powoli wsunął pod nią ręce na mój nagi brzuch i jego palce zaczęły kierować się w górę. 
-Z-zayn.- wydyszałam, wystraszona ciemnością w jego oczach.
Jego oczy wystrzeliły z powrotem do moich, zanim powędrowały w dół mojego ciała, przesuwając ręce dalej, ciągnąc koszulę razem z nimi.
-Kochanie, zdawałaś sobie sprawę, że nigdy nie robiliśmy nic intymnego? Ciągle tylko skradam ci pocałunki. Nawet nie obcałowywaliśmy się jak należy.- wyszeptał szorstko, jego głos był zachrypnięty i miękki jednocześnie, a jego oczy pełne pożądania. 
Poklepałam go protekcjonalnie po głowie, zmieszana od jego dotyku.
-Harry, Clarie i Niall są w pokoju obok.
Uśmiechnął się do mnie z diabelskim uśmieszkiem i zdjął ręce z mojego brzucha. Znów uniósł się nade mną, opierając swój ciężar na łokciach. Jego usta powędrowały do mojego ucha, pozwalając jego zębom się o nie obetrzeć.
-To tylko sprawia więcej zabawy... niebezpieczeństwa.
-Zayn, nie.- powiedziałam tak stanowczo jak tylko potrafiłam, upewniając się, że poślę mu surowe spojrzenie.
-Zabaw się trochę, kochanie.- rzucił mi wyzwanie z błyskiem w oczach, próbując mnie sprowokować.
-Zayn, nie. Nie myśl, że nie kopnę cię ponownie w jaja. Nie mam z tym problemu.- zagroziłam niskim głosem. Przewrócił oczami i wypuścił pełne frustracji westchnienie.
-Cholerna kobieta...- mruknął pod nosem, odsunął się ode mnie i opadł na łóżko obok mnie. Podparłam się łokciu i na niego spojrzałam.
-Idę się upewnić czy chłopaki czegoś nie pobili albo czy Harry nie zgwałcił Clarie.- wyszeptałam, całując go złośliwie w nos i opuściłam pokój. Słyszałam, że mruczał jakieś przekleństwa w moją stronę gdy wyszłam. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, wiedząc, że go zdenerwowałam.
-O Boże, nic nie zniszczyliście.- mruknęłam z uznaniem, gdy weszłam do salonu. Clarie spojrzała na mnie z wdzięcznością, że wróciłam, więc nie była już przewyższona liczebnie przez członków gangu.
-Nieee, staraliśmy się tu wytrzymać i zobaczyć czy możemy usłyszeć bzykanko.- Harry odpowiedział niedbale z chipsem dorito w ustach. Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-Okej- Zayn powiedział zza mnie -głupi i głupszy, wypad z mieszkania mojej dziewczyny. Harry i Niall zaczęli mamrotać pod nosem i podnosić się z podłogi.
-W sumie i tak mam randkę, widzimy się później- wymamrotał Harry, a Zayn przewrócił oczami.
-Teraz?- zapytał z niedowierzaniem.
-Mmhmm.
-Z kim?
-Z dwoma szczęściarami, nazywanymi whiskey i szkocka. Piwo może pojawić się później.- powiedział. Niall wybuchnął śmiechem i nawet ja i Clarie nie mogłyśmy powstrzymać się od uśmiechu. Ale z drugiej strony Zayn nie wyglądał jakby uważał to za zabawne.
-Słyszałem to już wcześniej- musisz znaleźć nowy materiał, stary.- odpowiedział chłodno. Miał zaciśnięte usta w prostą linię, ale w jego oczach tańczyło rozbawienie.
-Nie mam zamiaru zostawać wokół tej słownej bzdury. Do zobaczenia, Zaynie.- Harry uśmiechnął się unikając ciosu od Zayna.
-Nie bądź obca, Clarie.- Harry puścił jej oczko, gdy pochylił się i cmoknął ją w policzek, powodując jej rumieniec. Niall zaproponował jej tylko uścisk dłoni, dobrze wiedząc, że będzie czuła się z tym bardziej komfortowo.
-Ciebie też bym pocałował, ale nie sądzę, że którekolwiek z nas przetrwało napad jego wściekłości. Do zobaczenia, Han.- Harry pomachał do mnie, udając, że szepce o Zaynie, ale upewnił się, że był wystarczająco głośno, żeby go usłyszał. 
-Wypad.- powiedział poważnie, ale i tak nie mógł powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na jego ustach.
-Do zobaczenia, Hannah!- powiedział do mnie Niall, klepiąc Zayna po ramieniu. 
-Dzięki za pomoc w szukaniu pracy, chłopaki!- podziękowałam im uprzejmie, ale nie odpowiedzieli.
-Stary, przywiozłeś nas tutaj. Możemy pożyczyć twój samochód.. czy powinniśmy-
-Wynocha!- Zayn wskazał na drzwi, przerywając Harry'emu.
Harry mrugnął do mnie, dając tym znać, że robią to z Zaynem tylko dla żartów.
-Hannah, idź po swoją kurtkę.- rozkazał mi.
-Po co?- zapytałam leniwie, nie chcąc wstawać z mojego wygodnego fotela.
-Masz pracę! Zabieram cię na na kolację by to uczcić. Clarie, chcesz do nas dołączyć?- odwrócił się do niej.
-N-nie.- odparła szybko. -Wolałabym raczej zostać tu i posprzątać.- wskazała na śmieci, które zaśmiecały nasze mieszkanie. 
-Nie przejmuj się tym, przyślę kilku chłopaków by sobie z tym poradzili.- Zayn wzruszył ramionami.
-Nie!- niemal krzyknęła, bez wątpienia nie chcąc mieć nic wspólnego z chłopakami z One Direction. -Jest w porządku. Zrobię to, naprawdę.- starała się nas przekonać.
-Nie idziemy na żadną kolację.- postanowiłam, przechylając głowę do tyłu i przymykając lekko oczy. Słyszałam przede mną jego kroki i wyczułam go, zanim mogłam go zobaczyć. Otworzyłam szybko oczy, wpatrując się w jego piwne. Był nade mną pochylony, a nasze nosy prawie się stykały. 
-Że co?
-Po pierwsze, jestem zbyt zmęczona, po drugie, nawet nie zapytałeś mnie czy w ogóle chcę iść i po trzecie, nie dostałam jeszcze pracy, więc nie będzie żadnej kolacji by to uczcić, bo to tylko przyniesie mi pecha.- Odepchnęłam jego pierś, starając się odzyskać trochę miejsca do oddychania, ale Zayn się nawet nie poruszył. 
-Masz szczęście, że twój chłopak zna prezesa tej firmy. Więc tak, dostałaś już tą pracę.- odpowiedział chłodno, jakby mówił, że nie mam już nic do powiedzenia w sprawie mojej pracy.
-Zayn, masz mu nie grozić! Rozumiesz? Jeśli mu będziesz mu groził, to... -nie mogłam wymyślić dobrej groźby wystarczająco szybko. Skrzywiłam się... dlaczego tak trudno wymyślić groźbę?
-Ty co?- zachichotał przez moją bezradność.
-To cię pobiję.- stwierdziłam, a Zayn się do mnie uśmiechnął. Widziałam kątem oka, że Clarie zastanawia się, nie będąc do końca pewna czy ma sobie iść- czego wyraźnie chciała, czy zostać tu, żeby upewnić się, że ja i Zayn rzeczywiście się nie pobijemy.
-Próbujesz grozić mi, żebym nie groził twojemu przyszłemu szefowi?- zapytał, wyraźnie rozbawiony.
-No. Masz jakiś problem?
-No dalej, kochanie. Chodźmy na kolacje, nie musi być w celu uczczenia.- niemal błagał. Wciąż ''więził'' mnie w fotelu, do którego przyklejony był mój tyłek, a jego twarz była milimetry od mojej.
-Jestem zmęczona.- jęknęłam. Cały ten dzień był zbyt pełen wrażeń.
-To nie potrwa długo.- obiecał.
-Tak jak mówiła.- mruknęłam, starając się przesunąć na fotelu, bo Zayn nie chciał mnie wypuścić. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął z powrotem tak, żeby nasze oczy były na tym samym poziomie.
-No dalej, idź po swój płaszcz.- namawiał mnie, a jego papierosowy oddech owiewał mi twarz. Spojrzałam na niego ze złością.
-Chciałabym, ale jakiś dupek nie chce mnie puścić.- przewrócił oczami na mój zgryźliwy ton, ale odepchnął się od fotela, pozwalając mi z niego zejść. Stałam teraz daleko od niego ze skrzyżowany rękoma na piersi.
-Możemy nigdzie nie iść? Jestem naprawdę zmęcz-
-A więc tak.- prychnął sfrustrowany. Zrobił w moją stronę krok i podniósł mnie, przerzucając sobie z łatwością przez ramię. 
-Zayn!- krzyknęłam, uderzając go w plecy.
-No dalej, kochanie. Wychodzimy na kolację.- zaśmiał się, gdy chwycił z szafy moją kurtkę i jego klucze ze stolika przy drzwiach.  
-Nieznośny sukinsyn. Myśli, że może robić to co mu się, kurwa, podoba. Zabiera mnie wbrew mojej woli. Niekontrolujący się idiota.- wymamrotałam, gdy niósł mnie na dół, na parking.
-Co mówiłaś? Chyba nie dosłyszałem.- roześmiał się.
-Zamknij się. Dalej śmiał się z mojego złego humoru, kiedy postawił mnie na nogi z przodu jego samochodu. Spoglądałam to na niego, to na samochód z gniewnym wyrazem twarzy.
-Nie zmuszaj mnie, żebym wepchnął cię do tego samochodu, kochanie, bo nie mam problemów z przywiązaniem cię z tyłu.- zaśmiał się. Odepchnęłam go z dala ode mnie, ale wsiadłam do samochodu, dobrze wiedząc, że spełniłby swoją groźbę.
Zamknął drzwi, trzaskając nimi i zrobił kilka długich kroków by wspiąć się na siedzenie kierowcy.
-Nie podoba mi się to.- dałam mu do zrozumienia, wpatrując się w okno. Rozchodził silnik i zaczął jechać jak wariat.
-Więc ci się spodoba.
-Nie spodoba mi się.
-To sprawię, że ci się spodoba.
-Nie sądzę żeby ci się udało.
Zayn zatrzymał się na chwilę. Widziałam, że spogląda na mnie kątem oka.
-A co jeśli kupię ci najtłustsze, największe jedzenie jakie tylko możemy znaleźć w całym mieście, a potem znajdziemy najlepsze lody jakie kiedykolwiek jadłaś?
Cholera. On zna mnie zbyt dobrze...Droga do mojego serca prowadzi przez żołądek, nie ma co do tego wątpliwości. 
-No dobra.- wymruczałam, nie chcąc zrezygnować z tak dobrej propozycji. Zayn znów się ze mnie zaśmiał i przeniósł jedną dłoń z kierownicy na moje kolano. Czułam bicie mojego serca od jego dotyku, ale udawałam, że nie robi to na mnie wrażenia.
Świetnie się bawiliśmy, jakby tak było zawsze. Zbijaliśmy bąki i jedliśmy, zachowując się jakbyśmy byli normalną parą. Ale my nigdy nie będziemy normalną parą.  
Kiedy byliśmy tylko Zayn i ja i stres świata go nie przetrzymywał, to było świetne. On był świetny. Potrafi się wygłupiać, być zabawny, sympatyczny i opiekuńczy. Zdjął na chwilę maskę bad boya i pokazał mi prawdziwego Zayna. Ale nie sądzę, żeby był kiedyś prawdziwym sobą przez dłuższy czas.
Po obiecanych lodach, ruszyliśmy do domu. Zayn skupiony był na jeździe, nucąc przy tym do jakiejś klasycznej rockowej piosenki w radiu, z jedną ręką na moim udzie, podczas gdy ja starałam się nie zasnąć. Moja głowa spoczywała na oknie, moje powieki trzepotały otwierając się i zamykając, gdy starałam się skupić na ciemności na zewnątrz.
-Kochanie.- wyszeptał Zayn. Palnęłam go z dala ode mnie z jękiem, słysząc w odpowiedzi chichot.
-Kochanie, no dalej, musisz wstać.- zagruchał w moją stronę. Wyciągnęłam się by go uderzyć, ale złapał mnie za rękę zarzucił ją sobie na ramię. Jęknęłam, gdy próbował wyciągnąć mnie z ciepłego samochodu. Oczywiście bez wysiłku był w stanie przenieść mnie z mojej wygodnej pozycji w samochodzie, trzymając mnie w ślubnym stylu, tuż przy jego piersi.
-Wal się.- mruknęłam, otwierając oczy by na niego spojrzeć. Wypuścił z siebie gardłowy śmiech, gdy kopnął, tak kopnął, jego drogi samochód by go zamknąć. Wtuliłam się w jego ciepło i znów zamknęłam oczy. Zayn trzymał mnie mocno przy sobie, nie chcąc mnie puścić. Kiedy usłyszałam dźwięk windy, zatrzepotałam powiekami by je otworzyć i wpatrywać się w Zayna z niedowierzaniem.
-Ja tu nie mieszkam.- rzuciłam oskarżycielsko, a on nacisnął guzik prowadzący do jego mieszkania.
-Zayn, czemu nie zawieziesz mnie do domu?
-Jest po północy, kochanie. Nie chciałem obudzić twojej współlokatorki.- usprawiedliwił się, jakby to było oczywiste.
-Jestem pewna, że już przedtem widziałam cię grzebiącego przy moich zamkach.- naciskałam, nie będąc do końca pewna, dlaczego Zayn po prostu nie włamie się przez moje okno czy coś. Wracając myślami do naszej pierwszej 'randki', wydaje mi się, że pamiętam go włamującego się do mojego mieszkania i wchodzącego do mojego pokoju przez podniesienie blokady i niszcząc mebel, który postawiłam przy drzwiach, by zapobiec jego wejściu.
-Niespecjalnie czuję się na to na siłach w tej chwili, kochanie.- stwierdził stanowczo, kończąc rozmowę. Zamknęłam ponownie oczy i poczułam, że winda się zatrzymała, zanim otworzyły się drzwi. Zayn niósł mnie przez mieszkanie, w końcu kładąc mnie na jego łóżku. Moje oczy wciąż były zamknięte, gdy znów próbowałam usnąć, ale poznałam, że to jego łóżko przez zapach. Piżmowy, papierosowy, męski zapach.
-Jeśli zostawisz podkład na mojej poduszce, będę wkurzony.- Zayn dał mi do zrozumienia skądś z pokoju. Wyciągnęłam rękę i przerzuciłam ją, nie chcąc otwierać oczu. Poczułam, że łóżko zapada się tuż obok mnie, gdy wspiął się i uniósł nade mną.
-No dalej, przygotujmy cię do spania.- zaśmiał się. Czułam jego palce biegnące w górę moich szortów, powoli odpinając guzik i zsuwając je w dół. Nie otworzyłam oczu gdy ciągnął je w dół moich nóg, w końcu całkiem się ich pozbywając. Jego ręce spoczywały na moim udzie, jego szorstkie opuszki palców wciskały się w moją skórę, gdy kreśliły na niej kółka.
Uśmiechnęłam się przez uczucie rozchodzące się po moim ciele przez jego dotyk.
-Zayn…- wyszeptałam, otwierając trochę oczy, żeby upewnić się, że nie daję mu błędnych znaków. Pokój nie był oświetlony, więc mogłam tylko słabo zobaczyć Zayna na przeciwko ciemności wokół mnie. Spojrzał na mnie jego ciemnymi oczami zanim jego palce powędrowały do rąbka mojej koszuli. Powoli podciągnął ją na mój brzuch, aż do klatki piersiowej.
Obserwowałam go z ciekawością, gdy delikatnie umieścił pocałunek tuż powyżej mojego pępka. Jego szorstkie dłonie nadal kontynuowały przesuwanie koszuli i przeszła przez moje piersi.
-Ręce w górę.- rozkazał szorstko gdy materiał przeszedł przez moją głowę. Obserwowałam jak rzuca koszulę na podłogę i jego oczy znów zwracają się w moją stronę z ciemnością. Jego ręce przebiegły sprawnie w dół mojego ciała, od ramion aż do ud, nad moim koronkowym stanikiem i majtkami. Jedną ręką powędrował do wewnętrznej strony mojego uda, ale na szczęście zatrzymała się tuż przed moimi majtkami.
Ostrożnie wyciągnęłam ręce w górę i zaplotłam je na jego szyi, zmuszając go by się do mnie przybliżył. Pochylił się i przycisnął delikatnie usta do moich, jakby bał się, że mogę go odepchnąć. Kiedy przeniosłam moje dłonie w jego włosy, pocałunek stał się jeszcze bardziej gorący.
Pociągnęłam go za włosy, gdy jego ręce złapały mnie z grubsza za talię. Ból, który czułam przez jego palce zanurzające się w moje ciało teraz zastąpiła przyjemność.
Jego wargi zachłannie zaatakowały moje, a jego język pracował wewnątrz i na zewnątrz moich ust. Jego dłoń potarła moją talię, plecy, a w końcu tyłek. Jedną ręką chwycił mnie boleśnie za talię, by utrzymać mnie w miejscu, a drugą ścisnął odziany tylko w majtki tyłek.
Wypuściłam z moich ust jęk i mogłam poczuć jego uśmieszek na moją reakcję. Pod wpływem odwagi szarpnęłam jego koszulkę w górę, odsłaniając jego abs. Automatycznie wiedząc, co starałam się zrobić, Zayn odsunął się ode mnie i zdarł z siebie koszulkę. Jeździłam wzrokiem w górę i w dół po jego nagim torsie, który nie był dla mnie żadną nowością. Chociaż jego abs były tylko lekko zarysowane w ciemności, mogłam wyraźnie dostrzec jego grube, muskularne ramiona.
Kiedyś bałam się jego rozmiarów- jego muskularne ramiona nie miałyby problemu z wysłaniem mnie do szpitala. Kiedyś wzdrygałam się za każdym razem kiedy mnie dotknął.
A teraz podziwiałam jego siłę, kiedy się nade mną unosił. Obserwowałam jak jego mięśnie się napinają gdy przenosił swoje ciało z powrotem naprzeciw mojego. Uczucie naszych nagich, stykających się torsów wysyłało elektryczne iskry przez moje ciało.