piątek, 23 sierpnia 2013

Chapter 27: Independence

*Clarie’s P.O.V*  (+18)

Obserwowałam Zayna niosącego Hanę do samochodu, po czym postawił ją na nogi. Musiałam dopilnować, że nie zrobi jej krzywdy ani nic, ale nie mogłam monitorować jej przez cały czas. Pomógł jej wsiąść do samochodu i odjechali.
Odkąd Hannah przybyła do UK, czułam się za nią odpowiedzialna. Amerykańska dziewczyna w obcym kraju, a zarazem moja przyjaciółka. Ta, zajmowanie się nią to moja praca. Ale nawet mimo moich starań Hannah skończyła z najniebezpieczniejszym facetem w mieście.
Oczywiście, że tak.
Czułam się niesamowicie winna, bo to w sumie tylko moja wina. Wciąż byłam z niej dumna, bo zmieniła Zayna. Nawet kiedy rzeczy w tym dziwnym związku stają się er, gwałtowne, wiem, że nigdy nie gra ofiary i zostawia Zayna popieprzonego tak jak ona sama.  
Dobrze dla niej.
Chciałabym być tak asertywna jak ona. Ale to nie ja. Nigdy nie byłabym zdolna do odzywania się do Zayna tak ja ona. Dorastałam w Londynie ucząc się bać One Direction odkąd cztery lata temu miasto stało się ich własnością.
Głośne walenie w drzwi oderwało mnie od okna. Z wahaniem je otworzyłam.  
-W porządku, przepiękna? Harry pieprzony Styles stał oparty o framugę drzwi, wpatrując się we mnie z pożądaniem.
-Oh, witaj- przywitałam go kiepsko. Czułam, że policzki czerwienią mi się pod jego intensywnym spojrzeniem. 
-Jest Zayn? Byłem u niego, ale go nie było- zapytał, wymijając mnie i wpraszając się do środka. Nerwowo zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego. Bycie z nim tu sam na sam było niekomfortowe, ale stwierdziłam, że jeśli Hannah była sama w jednym pomieszczeniu z całym One Direction, to ja będę w stanie poradzić sobie z Harrym.
-Umm, on zabrał gdzieś Hanę. Ja, umm, nie jestem pewna gdzie poszli. Wybacz- wzruszyłam ramionami 
-Świetnie. No cóż, nie odbiera też telefonu, więc...- Harry oblizał mimochodem usta i opadł na kanapę. No tak, czuj się jak u siebie…
-Mogę spróbować zadzwonić do Hany- zaoferowałam, gorliwie chcąc wywalić go z mojego mieszkania. Wyciągnęłam telefon i wybrałam znany numer. 

Ring.
Ring.
Ring.

Ring.
 

-Hej, tu Hannah! Nie mogę teraz podejść do telefonu, więc zostaw wiad- Klik.   Westchnęłam i z powrotem schowałam telefon do kieszeni z rozczarowaniem.
-Ona też nie odbiera- mruknęłam.
-Cóż, jeśli jest z Han to tu wróci. Masz coś przeciwko, żebym tu odpoczął?- w sumie to nie było pytanie, zostałby tu czy bym tego chciała czy nie.
-Niedługo muszę iść na zajęcia...- poinformowałam go nerwowo, szurając przy tym nogą.   
-Eh, dzisiaj możesz odpuścić sobie zajęcia i spędzić czas ze mną, kochana. Oparł nogi na kanapie i położył głowę na poduszce. Obserwowałam jak bawił się swoimi lokami, zanim na mnie spojrzał. 
-Naprawdę nie powinnam-
-Robisz sobie wagary, Clarie. 
Wiedziałam, że jeśli to Hannah byłaby na moim miejscu, nie zgodziła by się na to gówno. Na pewno by się nie zgodziła. Mogłam tylko sobie wyobrazić co by powiedziała zanim przeszłaby jak burza.
Chciałabym taka być, ale żyłam w strachu przez tak długi czas, że to było kompletnie nie w mojej naturze. 
-Oh, okej. Tak myślę...- stwierdziłam, przeklinając się mentalnie za to, że jestem taka słaba.
-Usiądź ze mną- poklepał kawałek wolnego miejsca obok niego. Podeszłam, ale usiadłam na pobliskim fotelu, a nie na kanapie. Nie czułam się zbyt komfortowo siedząc tu z nim. Wpatrywał się we mnie przez chwilę ze zmrużonymi oczami, powodując, że moje serce zaczęło bić szybciej, zanim włączył telewizor i się rozłożył.
Spędziliśmy gdzieś 2 godziny na oglądaniu czegokolwiek co było w telewizji. Czyiś mecz piłki nożnej. Harry nie wyglądał na zainteresowanego grą- wyraźnie nie był fanem żadnej drużyny, oglądając to tylko dlatego, że nie było nic innego.
W ogóle nie zwracałam uwagi na grę. Udawałam, że oglądam, ale nie mogłam powstrzymać się przed obserwowania kątem oka Harrego. Sama jego obecność sprawiała, że się denerwowałam. 
Pamiętam tę noc kiedy udawałam pijaną i dałam mu wziąć nade mną przewagę. Traktował to jak rutynę- nie był złośliwy, ale nie był też za miły. Seks nie był zbyt brutalny, ale w większości był przyjemny tylko dla niego. Nie było w nim żadnej gry wstępnej, którą lubią dziewczyny.
To wszystko kręciło się tylko wokół jego przyjemności- bo świat kręci się przecież tylko wokół One Direction.
-Wyglądasz na zamyśloną- Harry zachichotał. Spojrzałam na niego nerwowo, nieświadoma tego, że mecz się już skończył, telewizor był wyłączony, a Harry się mi przyglądał.
-Uh, no- odpowiedziałam. Gładko poszło, Clarie. Bardzo gładko. Błysnął mi uspokajającym uśmiechem, zanim podniósł się z kanapy.
-Masz jakieś dobre piwo?- zapytał retorycznie, wędrując do kuchni by przekonać się samemu. Podążałam za nim, zatrzymując się w drzwiach, by dać mu miejsce.  
-Cholera- przeklął -wszystko co macie to kupa dziewczyńskich drinków- trzasnął drzwiczkami lodówki, sprawiając, że aż podskoczyłam.  
-No cóż, jesteśmy... no wiesz... dziewczynami...- przypomniałam mu niezręcznie. Potrząsnął głową i zaczął grzebać w szafkach w poszukiwaniu przekąsek.
-Ja tylko… muszę coś wziąć…-wymamrotałam, cofając się powolnie do tyłu, zanim udałam się do mojego pokoju. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego krawędzi. 
Oddychaj. On nie przyszedł tu po to by cię skrzywdzić. 
Oddychaj. Zayn i Hannah niedługo wrócą.  
Oddychaj. On jest po prostu miły.
-Wiesz, zazwyczaj nie lubię zanurzać dwa razy- zaskoczył mnie chrapliwy głos Harrego. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że wchodzi do mojego pokoju. Szybko się podniosłam, więc jego wzrost nie sprawiał, że byłam aż takim karłem. 
Stanie pomogło ledwo co. Jego zastraszająca postura zbliżyła się jeszcze bardziej. Kopnął w drzwi, zamykając je i zrobił ostatni krok, tak, że był teraz na wprost mnie. 
-Ale stwierdziłem, że dla ciebie zrobię wyjątek- wzruszył ramionami, sięgając palcami by przebiec wzdłuż mojego obojczyka. Serce zaczęło dudnić mi w piersi. On chce mnie uwieść. Chce uprawiać ze mną seks. Znów będzie mnie pieprzył. Zaśmiałam się nerwowo i starałam się myśleć co zrobiła by Hana- kopnęłaby go w jaja i po prostu sobie wyszła- nie, to by nie podziałało.
-Cóż, naprawdę muszę er, iść na zakupy spożywcze- wymamrotałam kulawo. Zakupy spożywcze? Co jest, kurwa, ze mną nie tak? Czemu nie mogłam wymyślić lepszej wymówki? Szczerze…
Starałam się kontynuować moją niezręczną wymówkę i przejść obok niego, ale złapał mnie za ramię i odepchnął mnie, posyłając do bolesnego zderzenia pomiędzy moimi plecami, a ścianą. 
-Nie sądzę, kochana- warknął na mnie. Przełknęłam ślinę gdy zaczął torować sobie drogę w moją stronę. Ręce mi drżały i zastanawiałam się, czy po prostu się nie poddać. Nie, Hannah ma rację. Tylko dlatego, że jest on częścią najbardziej niebezpiecznego gangu w Londynie, właściwie to w całej Wielkiej Brytanii, nie znaczy, że może uprawiać seks z przypadkowymi laskami kiedy tylko, kurwa, mu się podoba. 
-Harry, muszę iść- powiedziałam głośno, mój głos trząsł się ze strachy, gdy dalej szedł w moją stronę. Jego szmaragdowe oczy się na mnie zwęziły.
-Nie słyszałaś, co kurwa, powiedziałem?- zapytał mnie, przechylając głowę w bok. Jego głos był spokojny, ale złość wplotła się w opanowanie. Czułam, że serce mi staje, naprawdę przestaje bić, gdy przycisnął swoje ciało do mojego. 
-Tak, ale naprawdę muszę lecieć. Przykro mi- powiedziałam odważnie. Poklepałam się za to mentalnie po plecach. Dobrze dla ciebie, Clarie. Brzmiałaś nieco na pewną siebie.
Uniósł na mnie brwi.
-Słuchaj, Clarie. Zayn może i się zmienił, ale ja nie. Już wystarczająco mnie, kurwa, zlekceważyłaś, więc porzuć tę swoją postawę zanim się zezłoszczę- zagroził, jego poważny, zły głos wyszeptał. Mogłam poczuć jego usta na czubku mojego ucha. 
-Proszę, Harry. Po prostu- pisnęłam. Przerwał mi, przyciskając brutalnie swoje usta do moich. Czułam jego zęby ocierające się o moją dolną wargę, zanim jego język forsownie przedostał się do moich ust. Położyłam ręce na jego twardej piersi i próbowałam go odepchnąć, ale to nie działało. 
Zamiast tego, sprawiło tylko, że się zezłościł. 
Odrywając się od pocałunku, Harry brutalnie chwycił moje nadgarstki i rzucił mnie na łóżko. Wypuściłam cichy krzyk i odepchnęłam się go góry aż do zagłówka, tak daleko od Harrego jak to było możliwe. Pociągnął mnie szorstko za kostkę, aż znalazłam się pod nim. Nie ważne jak mocno kopałam i drapałam by oddalić go od siebie, on zawsze był w stanie trzymać mnie pod kontrolą.
-Clarie. Wystarczy. Wyczerpałaś już moją cierpliwość- syknął, pochylając się nade mną. Pisnęłam, gdy poczułam jego język wędrujący w dół mojej szyi.  Wracając myślami wstecz, do tego czasu, miesiące temu, kiedy chętnie dałam się pieprzyć Harremu, pamiętam, że dostałam ''miłosne ugryzienie''. Pamiętam te chłodne spojrzenia, które dostawałam po tym przez dwa tygodnie. Pamiętam bycie tak samotną. Pamiętam, że nikt, chłopak czy dziewczyna, nie miał odwagi się do mnie odezwać, z wyjątkiem Hany, która była zbyt niewinnie głupia by zrobić inaczej.
Myśląc szybko i irracjonalnie, zdzieliłam go kolanem w jego krok- coś, co zawsze wydawało się działać u Hany. Myślałam, że uderzyłam go w jego klejnoty dość mocno, ale najwyraźniej nie. On nawet nie drgnął.
Ten dzieciak ma jaja ze stali, czy co?
W filmach, takie rzeczy dzieją się w zwolnionym tempie. Wypadek samochodowy. Zakochanie się. Branie udziału w walce. Nigdy tego nie doświadczyłam- tak naprawdę nigdy nie miałam doświadczenia godnego zwolnionego tempa. 
Aż do teraz.
Harry podniósł swoją dłoń nad głowę, a jego dłoń powędrowała z powrotem. Obserwowałam jak w horrorze jak jego ręka wędrowała z powrotem i wylądowała na moim policzku. Ponownie i ponownie. Uderzył mnie trzy razy. 
To nie było lekkie spoliczkowanie czy coś takiego. To było mocne uderzenie. Razy trzy.
Mogłam poczuć metaliczny posmak w ustach- krew?- i łzy w moich oczach. Jak Hannah mogła to zrobić? Jak Hannah mogła być taka odważna i pyskata, w pełni znając ból, który będzie musiała po tym poczuć? 
To był pierwszy raz kiedy ktoś mnie uderzył. W całym moim życiu.  
Moja mama nigdy nie uderzyła mnie nawet jako dziecko. Nigdy się z nikim nie biłam i dorastałam z dwoma młodszymi braćmi, którzy nigdy by mnie nie uderzyli. 
-Sama się, kurwa, o to prosiłaś!- krzyknął Harry, gdy ze mnie schodził. Nie chciałam nawet odetchnąć z ulgą, bo wiedziałam, że jeszcze pogorszę tym sprawę.
Nagle znów znalazłam się na podłodze. Krzyknęłam, mając nadzieję, że sąsiedzi mnie usłyszą.
Harry natychmiast się koło mnie zjawił, kopiąc mnie kilka razy po plecach i udach, zanim kucnął obok. 
-Clarie, powinnaś wiedzieć lepiej, by nie mieć do mnie braku szacunku. Kiedy czegoś chcę- dostaję to, a to nie twoja działka by mi odmawiać- szepnął groźnie. Jego ręka szarpnęła mnie za włosy, odciągając mnie od podłogi, gdy wstawał. 
Znów krzyknęłam.
Nikt nie przybiegał mi na ratunek.
-Myślę, że po prostu będę musiał dać ci nauczkę...- stwierdził. Rzucił mną o ścianę. Jego dłonie w końcu puściły moje włosy. Jedną przeniósł by przytrzymać mnie w talii, podczas gdy drugą trzymał mnie przy ścianie za gardło. 
-Zupełnie tak jakbyś nawet, kurwa, nie wiedziała kim jestem, albo do czego jestem zdolny. Zacisnął mocniej palce na mojej szyi, blokując moje drogi oddechowe, tak, że nie mogłam odpowiedzieć. Łzy spływały mi wzdłuż piekących policzków niekończącymi się strumieniami.
Chwała dla Hany za bycie w stanie przetrwać tą brutalność i utrzymać swoją niezależność. Zgaduję, że głupie było z mojej strony, starając się walczyć o siebie, tak jak ona.
Harry uwolnił moje gardło i dał upaść mi na podłogę, zanim znów wyrwał mnie szorstko w górę za przedramiona. Jego palce wbiły się w moje wrażliwe ciało.  -Flirtowanie jest okej, ale kiedy mówię ci byś coś zrobiła, ty to robisz. Kiedy czegoś chcę, ty mi to dajesz. Rozumiesz? Przytaknęłam, nie będąc w stanie wypowiedzieć słowa, gdy rzucił mnie na łóżko. Opierając się na mnie, zerwał ze mnie koszulę, moją najdroższą koszulę i rzucił strzępy na podłogę. Przyparł do mnie i złączył brutalnie nasze usta, moje nadgarstki uwięzione w jego dziwnie dużych dłoniach. 
Moje jeansy zostały ściągnięte bez przerywania pocałunku. A po tym mój stanik. Musiał się odsunąć, żeby zdjąć swoje ubrania. Nawet jego bokserki znalazły drogę do podłogi. Moje majtki były następne. 
Klęcząc obok mnie, Harry znów szarpnął moją głowę, tak, że byłam na poziomie wzroku z jego er, męską częścią. Skuliłam się i próbowałam wyrwać, ale to tylko sprawiło, że szarpnął mocnej.
-Ssij- rozkazał szorstko.
-Harry, ja-
-Ssij- przerwał moje błagania, pchając moją twarz w stronę jego penisa. Z niechęcią wzięłam go do ust. Harry musiał prowadzić moje ruchy, ciągnąc rękoma moją głowę w przód i w tył i wydawał nade mną jakieś dziwne dźwięki.  Jego twardy penis przesunął się w głąb mojego gardła, aż nie mogłam oddychać i zwierzęce dźwięki wychodziły z moich ust. 
Chyba uznał, że już wystarczy, bo pchnął mnie w dół i wspiął się na szczyt. Patrząc na mnie przez sekundę, zanim wpił się w moje usta, Harry umiejscowił się tak, żeby było mu wygodnie.
Teraz, bez żadnej już gry wstępnej, wsunął się wewnątrz mnie. Wypuściłam okrzyk bólu, ale był stłumiony przez jego usta. Moje ciało falowało w górę i w dół w płaczu, ale on nie zwracał na to uwagi. Oderwał ode mnie usta i zaczął na mnie napierać ponownie, ponownie, ponownie ponownie, ponownie, ponownie i ponownie. 
Przekleństwa ulatywały z jego ust, gdy podobało mu się uczucie mojego wnętrza zaciskającego się na jego kutasie. To nie było mokre, a on nie użył nawet żadnego lubrykantu. Czułam dosłownie, że moja pochwa płonęła. To było jeszcze bardziej bolesne niż bicie. 
-Powiedz moje imię- domagał się. Nie chciałam tego zrobić. Nie mogłam. Moje zęby były tak mocno zaciśnięte na mojej dolnej wardze, że aż krwawiła. Mogłam poczuć smak słonych łez, gdy kapały mi na usta.
-Powiedz moje imię, albo wyjdę z ciebie, zleję cię jak pieprzonego sześciolatka i rozpocznę to wszystko od nowa. 
-Harry- rzuciłam pośpiesznie, moje zęby uwolniły wargę pozwalając krwi spłynąć. Jęknął z przyjemności i wbił się we mnie jeszcze bardziej. 
-Jeszcze raz.
-HARRY!
Jego sperma eksplodowała we mnie. Kontynuował pchnięcia jeszcze przez chwilę, gdy sapał i przeklinał nade mną. 
Jego pchnięcia wreszcie zaczynały zwalniać. Zamknęłam oczy, gdy ze mnie wychodził, dysząc przez ruch jego bioder. Poczułam na łóżku brak jego obecności. Chwilę później słychać było zapinanie zamka. 
-Wstawaj- domagał się szorstko. Otworzyłam nieśmiało oczy, by znaleźć go w pełni ubranego, unoszącego się nad miejscem, na którym leżałam. Próbowałam wstać z łóżka, nie chcąc przeciwstawiać się mu ponownie. Podziałało- dostałam swoją nauczkę.
Nie mogłam zdobyć się na siłę, by odepchnąć się go góry. Moje ciało było zbyt obolałe, a ręce mi się trzęsły. 
-Powiedziałem wstawaj!- ryknął. 
-Nie mogę- przyznałam, bojąc się tego, co robi. Przewrócił oczami i złapał mnie, rzucając w róg pokoju.
-Oh na litość boską. 
Harry podszedł do mnie. Podkuliłam nogi, chowając kolana pod brodę, starając się z całych sił ochronić moje inne narządy przed zniszczeniem, gdy kopnął mnie ponownie. Kucając, byłam teraz oko w oko z diabłem.
-Zamierzasz jeszcze kiedyś być nieposłuszna?- zapytał mnie. Pokręciłam szybko głową. Usłyszałam jego złowrogi chichot, zanim loki docisnęły mi się do policzka, gdy jego zęby nawiązały kontakt ze skórą na mojej szyi. To było szybkie, ostry ból i minęło szybko. Zacisnęłam powieki, wiedząc, że malinka była w tym momencie moim najmniejszym zmartwieniem.  
Harry odsunął się ode mnie i pozwolił jego wzrostowi nade mną górować. 
-Na razie, Clarie- powiedział zwyczajnie. Pisnęłam lekko, przez nagłą zmianę jego tonu i zachowania. Obserwowałam jak kieruje się do drzwi w moim pokoju, zatrzymując się w przejściu by spojrzeć na mnie przez ramię. 
-Przykro mi to tobie robić, laleczko, ale trzeci raz nie wrócę- puścił mi oczko. Stłumiłam chęć zwymiotowania na wprost niego i pozostałam obojętna.
-Oh, a tak przy okazji, nie musisz mówić już Zaynowi, że go szukałem. Pójdę do jego mieszkania i tam zaczekam. Ostatecznie się do niego włamię- przerwał, mówiąc bardziej do siebie, gdy wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Czekałam w ciszy aż usłyszałam zatrzaśnięcie drzwi wejściowych i wybuchłam płaczem. 
Musiało być z godzinę później, gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Spoglądając w strachu czy Harry wrócił, udało mi się dostrzec zarys kobiety. Hannah.
-Clarie?- wydyszała. Mogłam tylko na nią spojrzeć. Co musi dziać się teraz w jej myślach? Co musi sądzić teraz o mnie moja najlepsza przyjaciółka?
-Cholera jasna, co się stało? Podbiegła do mnie, kucając obok. Czekała, by mnie dotknąć, najwyraźniej bojąc się mojego słabego stanu. Nienawidziłam kiedy ludzie widzą mnie płaczącą. Po prostu tego nienawidziłam. To była słabość i nie chciałam tego robić. Myślę, że teraz na to trochę za późno. 
-Hann-ann-annah- zapłakałam, nie mogąc nawet wymówić jej imienia.  
-Claire-bear, co się stało?- zapytała ponownie, pocierając uspokajająco moje plecy.
-H-h-harry- wyszeptałam. Natychmiast zobaczyłam, że krew odpływa jej z twarzy i jej dłonie zamieniają się w pięści. Zgaduję, że już doskonale wiedziała, co zamierzam powiedzieć. 
-On mnie zgwałcił, Hannah.