piątek, 2 sierpnia 2013

Chapter 24: Job Search

Wpatrywałam się w drzwi, którymi wyszedł Zayn żenująco dawno temu. Więc to tak? Miał dość i po prostu wyszedł? I znów zostałam sama. 
W sumie może to i lepiej. Będę mogła zadzwonić do rodziców i spakować się w spokoju. Chociaż i tak chciałam się z nim pożegnać bez rozmowy kończącej się trzaskaniem drzwiami jak zwykle.  Zgaduję, że moje oczekiwania były zbyt wysokie. 
Clarie wróciła tuż po tym gdy się pozbierałam i zaczęła oglądać ze mną w milczeniu telewizję.  Nie pytała dlaczego jestem tak cicho. Nie pytała dlaczego na końcu pokoju leży pobity wazon. Nie pytała dlaczego lekko drżały mi usta. 
Pozbierała fakty do kupy i sama domyśliła się o co chodzi. 
Jej nie-fizyczne wspieranie mnie, czyli po prostu siedzenie tuż obok było tym czego potrzebowałam. Doskonale mnie rozumiała. 
Podskoczyłyśmy, a nawet piszczałyśmy, gdy usłyszałyśmy trzask naszych frontowych drzwi. Odwróciłyśmy się z naszych miejsc na kanapie, by spojrzeć na nieproszonego gościa. Wchodzącego do naszego nie jednego, nie dwóch, a trzech członków ulicznego gangu One Direction.
-Pierdol się, Zayn. -powiedziałam gdy podszedł bliżej. Zmarszczył brwi i przewrócił na mnie oczyma. Harry i Niall przywlekli się za nim, niosąc Bóg wie co. 
-Ciebie też miło widzieć, kochanie. Hej, Claire.- przywitał się z nią skinieniem głowy. Biedna dziewczyna siedziała w bezruchu z otwartymi ustami, a jej oczy były pełne strachu. 
-Połóżcie te rzeczy na stoliku i czujcie się jak u siebie w domu, chłopcy.- powiedział do swoich przyjaciół, nie spuszczając ze mnie oka. 
-Jestem pewna, że nie zapraszałam tu waszej trójki.- syknęłam wściekła, za jego wcześniejszą ucieczke. 
-Jestem pewien, że ostrzegałem cię o twoich gównianych zamkach.- wzruszył ramionami. Przewróciłam oczyma i wstałam, gotowa by go stąd wywalić. 
-Jestem na ciebie zła. 
-Proszę, kochanie. Przykro mi, że wyrzucili cię ze szkoły. Złapał mnie za rękę i przycisnął ją sobie do piersi, tuż powyżej miejsca, gdzie biło jego serce. 
-Nie o to jestem zła, idioto. 
-Co- 
-Zostawiłeś mnie kiedy cię potrzebowałam. Wybiegłeś stąd jak jakaś jebana nastolatka podczas okresu. Po prostu mnie zostawiłeś.- kontynuowałam. Zaśmiał się bez humoru i przyciągnął mnie do siebie bliżej, nie zwracając uwagi na naszą publiczność. 
-Jesteś ponad to.- wzruszył nonszalancko ramionami. Zmarszczyłam na niego brwi. 
-A co jeśli bym nie była?- rzuciłam, bo to prawdziwa ja i to co robię zawsze- zaczynam kłótnie. Nawet z szalonym i porywczym liderem gangu. 
-Bzdura. Nie potrzebujesz pocieszania. Nie jesteś taka uczuciowa...No może oprócz zmian nastrojów, prawie nie zachowujesz się jak typowa kobieta. 
 -Powiedzmy, że nie usłyszałam tego obraźliwego komentarza do mnie i ogółem do kobiet.- zwęziłam na niego oczy, a on znów się zaśmiał. 
-A tak na serio, Niall i Harry są tu by ci pomóc.- skinął na chłopaków.  Niall mi pomachał, a Harry puścił oczko.
 -Cześć chłopaki.- mruknęłam. Podczas gdy ja i Zayn staraliśmy się o nasz związek, jednym z warunków było to, że mogę w końcu rozmawiać z jego przyjaciółmi. Ta... a teraz czułam się niezręcznie przez ignorowanie ich przez tak długi czas. 
-Hej kochanie.- Harry uśmiechnął się zalotnie do trzęsącej się Clarie. Zarumieniła się i wymamrotała krótkie ''hej''.  Przewróciłam na niego oczyma, gdy ją obczajał. Nie byłam pewna, czy Harry pamięta, że przespał się z nią kilka miesięcy temu, ale miałam zamiar walczyć jak diabli, by upewnić się, że Clarie pozostanie z dala od tego całego bałaganu.
 -Co to?- skinęłam na karton, który przynieśli Niall i Harry.  Zayn spojrzał się na mnie, zanim go otworzył i zaczął wyciągać z niego rzeczy. 
-Woda, bo wiem, że nie lubisz kiedy piję.- podał każdemu po jednej, bo w kartonie było dokładnie 5 butelek.
-Przekąski, bo jesz prawie tyle co Niall.- położył kilka różnych toreb z jedzeniem na podłodze obok niego. 
-Płyty, bo twój gust muzyczny jest do dupy.- powiedział układając płyty na stole. 
-Mój laptop i mnóstwo londyńskich czasopism.- powiedział i położył je na kanapie.  
-Na chuj to wszystko?- zapytałam w kompletniej dezorientacji, a Zayn spojrzał na mnie ''niewinnie''. 
-Jesteśmy tu po to by pomóc znaleźć ci pracę, żebyś mogła zostać w Londynie! Clarie, byłoby miło gdybyś nam pomogła, jeśli nie jesteś zbyt zajęta?- zapytał ją uprzejmie. Skinęła powolnie głową, posyłając mi pytające spojrzenie. 
-Nie musisz przebywać wśród tych kretynów.- powiedziałam cicho, nie chcąc by czuła się do czegoś zmuszana.
-Ej! Clarie najlepiej powinna wiedzieć, że potrafię być dżentelmenem.- Harry rzucił we mnie nakrętką od wody w odwecie. Clarie zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na wspomnienie tamtej nocy. A więc pamiętał... 
-Ta, ale dżentelmen nigdy nie rozpowiada o tym co się działo.- Niall trącił przyjaciela nogą. Harry leżał teraz na podłodze, wpatrując się w Nialla. 
-Nic nikomu nie powiedziałem!
-Mówiłeś, że seks z Clarie był całkiem niezły.- zaśmiał się. Złapałam stertę gazet i w nich rzuciłam.   
-Zamknijcie się kurwa, nie chcę o tym więcej słuchać.- warknęłam, a Niall i Harry wybuchnęli śmiechem.    
-Nie jesteśmy tu przez nawet przez trzy cholerne minuty, a już sprawiliśmy, że dziewczyny czują się niezręcznie.- Harry prychnął. 
-Powiedziałbym, że to rekord!- powiedział Niall, przybijając z Harrym piątkę. Zayn ich zignorował, wziął swojego laptopa i usiadł na ziemi, opierając się plecami o ścianę. Spojrzał na mnie i poklepał miejsce obok niego. 
-Jak znalezienie pracy ma mi niby pomóc? 
-Cóż, to będzie dobry powód dla twoich rodziców, byś tu została i będziesz miała wystarczająco pieniędzy by opłacić czynsz za mieszkanie, więc będziesz mogła zostać tu razem z Clarie.- uzasadnił. 
Westchnęłam i chwyciłam gazetę, zsunęłam się po ścianie, by usiąść obok niego z czerwonym markerem do szukania pracy. Widziałam, że Clarie w milczeniu też chwyciła jedną i zaczęła szukać, siedząc na kanapie. Harry wciąż był na podłodze, przebierając w gazetach. Rzuciłam na niego wzrokiem, podczas gdy Niall usiadł na drugim końcu kanapy, dając Clarie przestrzeń.
-Jakiego rodzaju pracę byś chciała?- zapytał nagle Harry. Wpatrywałam się w niego przez chwilę i myślałam o tym, które zajęcia lubiłam najbardziej, podczas tego krótkiego czasu kiedy uczęszczałam jeszcze na studia. 
-Eee, finansowość lub coś takiego.- wzruszyłam ramionami, wracając z powrotem do mojej gazety z zakłopotaniem. Nie miałam pojęcia, co chciałabym robić...
Godzinę później, przekąski były przekazywane wokół i słuchaliśmy klasycznych, rockowych płyt, gdy wszyscy leżeli, rozmawiając i szukając. Clarie bez wątpienia była moją najlepszą przyjaciółką, ale fajnym uczuciem było to, że mam też wsparcie w przyjaciołach Zayna.
Chłopcy ciągle ze sobą żartowali, często moim kosztem. Clarie często przyłączała się do rozmowy, a potem znów wracała tylko do słuchania. Ta dziwna mieszanka ludzi dogadywała się całkiem nieźle. A najdziwniejszym było to, że nie było już niezręcznie pomiędzy Clarie i Harrym (Harry zrobił chyba wyjątek w swojej regule.)
To było... miłe?
-Podaj chipsy.- Harry chrząknął z podłogi. Zayn rzucił ostatnią nie-otwartą paczkę w jego stronę i wrócił do poszukiwań. Każdy znalazł dla mnie kilka ofert, ale nie byłam zainteresowana żadną z nich.
Mówiłam im, żeby dali sobie spokój, bo czułam się z tym naprawdę źle, że jestem tak wybredna, i że muszą spędzać swoje popołudnia na robieniu tego.
Ale Zayn powiedział ''zamknij się kurwa i szukaj dalej'', więc nie czułam się już winna.
 Clarie wyglądała, jakby czuła się wygodnie, leżąc na brzuchu na kanapie z jej piątą gazetą podpartą na ramieniu. Niall siedział ze skrzyżowanymi nogami na podłodze tuż przy jej głowie, z gazetą na kolanach. Harry leżał na plecach, trzymając gazetę nad głową. Zayn siedział oparty plecami o ścianę z wyciągniętymi nogami i laptopem na kolanach, a ja leżałam z głową na jego kolanach i z gazetą nad głową, tak jak Harry. To było raczej nie wygodne, ale Zayn wolną ręką przeczesywał moje włosy. Miłe uczucie.
-A co powiecie na to- osobista asystentka w firmie finansowej?- wtrąciła Clarie, jej czystym głosem, coraz bardziej pewnym w towarzystwie chłopaków. Z jakiegoś powodu Zayn, Harry i Niall wybuchnęli śmiechem. I śmiali się naprawdę histerycznie.
Odepchnęłam rękę Zayna z dala od moich włosów i usiadłam, mrużąc na niego oczy.
-Co w tym takiego zabawnego?! Myślę, że byłabym w tym dobra. Zayn spojrzał na mnie z powagą, zanim zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
-Hej! Czy ktoś mógłby powiedzieć mi o co wam chodzi?- warknęłam na ich trzech. Clarie obserwowała ze zdziwieniem facetów, których bała się przez całe życie, którzy turlali się teraz po podłodze ze śmiechu.
-Wybacz, kochana, ale nie mogę sobie wyobrazić ciebie będącą czyjąś osobistą asystentką!- Niall zaczął się krztusić. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego pytająco.
-Mogę to zrobić.- postanowiłam. Poczułam rękę Zayna owijającą się delikatnie wokół mojej talii i jego policzek spoczywający na moim ramieniu.
-Ale nie wiem czy powinnaś, kochanie. Bez obrazy, ale byłabyś okropną osobistą asystentką.- dokuczył mi. Podniosłam się ze złością, odpychając go ode mnie.
-Zdecydowanie mogę to zrobić.- żachnęłam. Zayn zaśmiał się z mojej dziecinności i stanął obok mnie.
-Wyobrażacie to sobie, chłopaki? Szef prosi ją o herbatę, a ona ją przynosi i zrzuca mu na głowę.- Zayn się roześmiał.
-Albo poprosi ją o zrobienie kserokopii, a ona pokazuje mu środkowy palec?- dodał Niall.
-A czy osobista asystentka nie jest zobowiązana do zrobienia wszystkiego, czego chce szef? No wiecie, wszystkiego.- poruszył sugestywnie brwiami. Spoglądałam na niego przez chwilę z niedowierzaniem, czując się głupia, póki nie załapałam co miał na myśli. 
-Boże, czy u ciebie wszystko sprowadza się do seksu?- zadrwiłam. 
-Nie!- zaprotestował. -czasami chodzi też o alkohol. Przewróciłam oczyma i poszłam usiąść, ale uścisk Zayna na mojej talii się wzmocnił, nie pozwalając mi na zrobienie czegokolwiek.
-Zayn-
-Nie będziesz ubiegała się o tą pracę, kochanie.- powiedział pewnym głosem tuż przy moim uchu, a jego gorący oddech wachlował mi policzek. Próbowałam się od niego odwrócić, ale zbyt mocno mnie trzymał.
-Zayn, mogę robić co mi się podoba. Jestem zainteresowana t- 
-Kochanie, powiedziałem nie, to koniec. Rozumiesz?- warknął. Widziałam, że Clarie patrzy na nas z szeroko otwartymi oczami, a Harry i Niall udawali, że nas nie słyszą.
-Nie, nie rozumiem. Jesteś dupkiem.- syknęłam. Puścił moją talię, ale odwrócił mnie i trzymał za ramiona. Jego oczy płonęły czerwonością z ogniem gniewu i zazdrości.

-Powiedziałem. Nie!- potrząsł mną lekko. 
-Co do cholery jest z tobą nie tak?- krzyknęłam na niego, a on zwęził na mnie oczy.
-Uważaj jak się do mnie odzywasz.
-Zayn, co do cholery jest z tobą nie tak?- powtórzyłam, ignorując jego ostrzeżenie. 
-Nie dam pracować ci w pracy, w której twój szef będzie wymagał od ciebie seksualnych przysług. Więc mówię nie! A teraz przestań się kłócić.- puścił mnie i znów usiadł przy ścianie, chwytając laptopa, by wznowić poszukiwania.
-Harry żartował, Zayn.- syknęłam na niego. Spojrzał na mnie, przewracając oczyma i znów przeniósł wzrok na komputer.
-Nie obchodzi mnie to. Powiedziałem nie. Ton jego głosu był surowy, mówiący, że mam tego nie drążyć. Miałam z nim już dzisiaj do czynienia, więc postanowiłam nie wszczynać kłótni.
-W porządku.- westchnęłam, przesuwając się obok niego. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, widocznym przez chwilę w jego oczach.
-Naprawdę?- powiedział do siebie, wracając się do przeglądania ofert pracy. Oparłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam.
-A co sądzicie o tym-staż w instytucji finansowej? Płaca nie jest zbyt wysoka.- Niall rzucił we mnie gazetą. Zayn ją podniósł i przeczytał opis pracy zakreślony czerwonym mazakiem, zanim mi ją oddał.
To było początkowe stanowisko, ale to wszystko co mogę dostać z moim wykształceniem i poziomem doświadczenia. Szczerze mówiąc, to wyglądało idealnie. 
-Jak nazywa się ta firma?- Harry zapytał leniwie z podłogi.  
-Erm, Jacobs and Johnson Financial Institute.- przeczytałam. Harry się podniósł i wymienili z Niallem spojrzenia.  
-Hej, Zayn.- Harry zawołał go ostrożnie, a Zayn posłał mu podejrzliwe spojrzenie. 
-Mmm? 
-Pamiętasz tę, eee firmę, którą przejęliśmy w zeszłym tygodniu? 
-Co w związku z tym?  
-Er, Jacobs and Johnson było jedną w firm, w którą my... y zainwestowaliśmy.- powiedział. Oczywistym było, że nie rozmawiali o inwestycji, ale się nie odezwałam. Zayn miał mi powiedzieć, co on i chłopaki tak naprawdę robią, by zarabiać, ale nie jestem już taka pewna czy chcę wiedzieć. 
-Oh!- zrozumienie pojawiło się na jego twarzy. -Tak. To będzie idealne miejsce do pracy, kochanie. Nie musisz iść nawet na rozmowę kwalifikacyjną, wystarczy jeden telefon od twojego chłopaka.
-Chcę dostać tę pracę za moje własne zasługi... 
-Bzdura, masz prawo poprosić o pomoc. 
-Nie. Nie chcę, żebyś do nich dzwonił, to nie pomoże.- przewróciłam oczyma. Nie obchodziło mnie jaki rodzaj władzy ma Zayn nad tymi ludźmi, ale nie sądzę, że to byłoby uczciwe gdyby załatwił mi pracę. 
-Potrafię być bardzo przekonujący, jeśli chcę, kochanie.  
-Jeśli myślisz, że zastraszanie tej firmy zadziała, to jesteś w błędzie. W sumie to nie jesteś już taki straszny.- dokuczyłam mu.    
-Jestem bardzo straszny.- spojrzał na mnie. Zachichotałam na niego i wstałam.  -Nie, nie jesteś. Idę zobaczyć jak wygląda rozmowa o prace.- stwierdziłam przed odwróceniem się od reszty i udaniem do kuchni dla prywatności. Oczywiście Zayn poszedł za mną.
-Już się mnie nie boisz?- zapytał figlarnie. Pokręciłam głową i znów się uśmiechnęłam. Starał się mnie zastraszyć, gdy się przybliżył, ale i tak wiedziałam, że tylko żartował.  
-Nie? Więc chyba będziemy musieli to zmienić.- ryknął, chwytając mnie za biodra i zarzucił mnie sobie przez ramię bez zbytniego wysiłku. Ignorował moje prośby i protesty, podczas gdy niósł mnie do sypialni.Rzucił mnie na łóżko i się na mnie wspiął.
-A teraz jestem straszny?- zapytał, pochylając się by wymruczeć mi to do ucha. 
-Nie.- zachichotałam. 
Wypuścił zwierzęce warkniecie, zanim uwięził mi ręce na głową i zaczął całować moją szyję.