niedziela, 18 sierpnia 2013

Chapter 26: Waiting

Czułam zadziwiająco miękkie usta Zayna na moich. Jego ręce wędrowały po mnie po omacku, poruszając się zbyt szybko, nie będąc zbyt pewne gdzie mają się zatrzymać. Czułam jego palce przebiegające po moich plecach aż do zapięcia stanika.
-Zayn.- wyszeptałam, przechylając jego głowę, by spojrzeć mu w oczy, które były skupione na moich piersiach.
-Mmm?
-N-nie chcę wprowadzać cię w błąd.
Puścił zapięcie stanika, upewniając się, że położy mnie miękko na poduszce, zanim usiadł prosto.
-Co masz na myśli, mówiąc ''wprowadzać mnie w błąd''?- zapytał, jego zmęczona usta mamrotały brytyjskie słowa do kupy.
-Nie chcę dawać ci złudnych nadziei. Nie oddam ci się dzisiaj.- szepnęłam, trzymając dłoń przy jego policzku. Jego brwi się zmarszczyły, ale jego oczy nie stały się gniewne, jak się spodziewałam. Wyglądał prawie na... odrzuconego?
-Czemu nie?
-No cóż, po prostu nie sądzę, że jest na to pora, to tyle.- mruknęłam, siadając naprzeciwko niego. Nawet w ciemnościach mogłam zobaczyć jego oczy błądzące po moim ledwo zakrytym ciele, a świadomość tego powodowała, że moje ciało się czerwieniło. Niezręcznie się przekręciłam, tak, że poduszka, na której siedziałam znalazła się teraz na moich kolanach i mogłam zakryć się choć trochę.
-Kochanie, jesteśmy razem jakieś 6 miesięcy, czy coś koło tego.- wytknął mi i zabrał poduszkę z dala ode mnie i rzucił ją na podłogę. 
-A tak właściwie to od jak dawna się umawiamy, Zayn? Tylko jakieś kilka tygodni. Przez większość czasu byłam z tobą wbrew mojej woli, pamiętasz?- wytknęłam mu, gdy starałam wślizgnąć się pod kołdrę. Zayn złapał mnie za ramię, uniemożliwiając mi ukrywanie się przed nim.
-Przestań, kochanie. Jesteś piękna, nie musisz zakrywać swojego ciała.- złapał mnie w talii, więc byłam teraz na wprost niego, nasze oczy na tym samym poziomie, a nasze ciała były skulone.
-Po prostu myślę, że powinniśmy zaczekać.
-Niby dlaczego? Jaka będzie różnica jeśli zaczekamy? Co?- zapytał mnie, jego szorstkie opuszki palców, starały się nie narobić mi siniaków przez jego uścisk.
-Po prostu nie chcę... Daj temu spokój, proszę.- niemal błagałam, nie chcąc w tej chwili dzielić się z nim takimi kłopotliwymi szczegółami. 
-Mogłabyś podać mi choć jeden cholerny powód?- warknął na mnie - siedzisz tu, kurwa, w samym staniku i majtkach, sprawiając, że ślinię się jak pieprzona świnia i nie możesz dać mi nawet jednego jebanego powodu. Przebiegł dłonią po włosach by choć trochę rozładować jego frustrację. Nie mogłam się powstrzymać i nie zerknąć na rosnące wybrzuszenie w jego jeansach. Buzujące uczucie oblało moje ciało i jedynego czego chciałam w tej w chwili to poczuć go w sobie.
Obrzydliwe.
-Zayn.- szepnęłam lękliwie. Wiedziałam, że w końcu będę musiała mu powiedzieć, ale wciąż niechętnie do tego podchodziłam.
-Co?- spojrzał na mnie gniewnie, chcąc bym kontynuowała.
-J-jestem dziewicą.- wyszeptałam cicho, wpatrując się w moje palce, którymi bawiłam się prześcieradłem leżącym na łóżku. Czułam, że moja twarz zaczyna się czerwienić, gdy tylko Zayn się na mnie spojrzał. 
-Cholera.- prychnął, zanurzając się łóżku i kładąc się obok mnie. Sięgnęłam po koszulkę, którą zrzucił z siebie wcześniej i przeciągnęłam ją przez głowę i ściągając przy tym stanik. 
-Ta...- mruknęłam, nie będąc do końca pewna jak odpowiedzieć. Musiałam się czymś zająć, by uniknąć z nim tej niezręcznej rozmowy, więc zeszłam z łóżka i udałam się do łazienki, zostawiając otwarte drzwi, gdy zmywałam makijaż i myłam zęby. 
-Poważnie? Jesteś dziewicą?- zapytał, gdy wróciłam do pokoju. Przytaknęłam głową, nie wypowiadając ani słowa, podniosłam poduszkę z podłogi i wślizgnęłam się pod kołdrę, na łóżku tuż obok niego. Zayn zsunął się tak szybko jak przyszłam i zdjął spodnie zanim znów położył się obok.
-To nie żart, prawda?- naciskał, podpierając się na łokciu i odwrócił się twarzą do mnie.
-Nie, Zayn. Możemy już tego nie drążyć?- zażądałam, czując się dziecinnie i zmartwiona moim brakiem doświadczenia. Zayn wyciągnął rękę by potrzeć mój policzek.
-Spokojnie, kochanie.- zaśmiał się ze mnie. Starałam się od niego odwrócić, ale jego dłoń przesunął moją twarz tak, że byłam zmuszona na niego patrzeć.
-Bycie dziewicą jest w porządku. Jest okej. Pomogę ci.- wyszeptał. 
-Ale, będę taka niedoświadczona, a ty będziesz sądził, że to do bani…- zamarłam ze smutkiem.
-Kochanie, z ilością ognia, którego masz w sobie, wątpię żeby coś w tobie było do bani. To znaczy, chyba, że jesteś za tego typu rzeczami…-zaśmiał się. Sama stłumiłam chichot na jego komentarz, nie chcąc zmieniać powagi nastroju.
-Spójrz, Hannah, wiem, że jesteś dziewicą i w ogóle, ale jestem facetem i też mam potrzeby, no wiesz.- wyszeptał.
-Zayn-
-Wiem- nie jesteś na to dzisiaj gotowa. Nie będę cię do niczego zmuszał. Chcę po prostu żebyś wiedziała, że możesz mi zaufać i że się tobą zajmę. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, nie będąc do końca pewna co mam powiedzieć.
Jeśli bylibyśmy w tej samej sytuacji kilka miesięcy temu, nie miałabym wątpliwości, że mnie przymknie i odbierze mi dziewictwo. To na serio szokujące, że taki bad ass jak Zayn Malik tak bardzo się zmienił, tylko dla mnie.
Nie mogłam powstrzymywać się od czucia się wyjątkowo.
-Przepraszam.- szepnęłam do niego, sięgając po jego dłoń i złączając nasze palce.
-Nie przepraszaj. Dlaczego miałabyś przepraszać?- zapytał, przybliżając do mnie swoje ciało, więc byliśmy razem ściśnięci. Czułam jego erekcję na mojej skórze i zaczerwieniłam się, wiedząc, że nie może tego zobaczyć.
-Nie będę w stanie cię zadowolić i-
-Oh, proszę cię. To, że jesteś dziewicą jest najlepszą rzeczą jaką kiedykolwiek słyszałem.- zapewnił mnie.
-Co?
-Wiesz co to znaczy? To znaczy, że jesteś w stu procentach moja i będę pierwszym i jedynym, który sprawi, że poczujesz się dobrze. To znaczy, że żaden inny chłopak nie miał cię wcześniej. To znaczy, że nie ważne co się stanie, zawszę będę miał na tobie jakieś piętno, bo będę tym który odebrał ci dziewictwo.
-Oh...- zaczerwieniłam się trochę w zakłopotaniu. Od razu poczułam się lepiej, gdy tak to przedstawił.
-Jeśli mam być szczery, kochanie, to też jestem w tym nowy.
-Jesteś prawiczkiem?- wydyszałam kompletnie zszokowana. Natychmiast odrzucił głowę do tyłu ze śmiechem, którego dźwięk odbijał się echem po cichym pokoju.
-Absolutnie nie. W sumie to wręcz przeciwnie. Nigdy nie miałem dziewczyny.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Miałaś chłopaków, ale nigdy nie uprawiałaś seksu. Ja uprawiałem seks tak wiele razy-
-Zbyt dużo informacji.- mruknęłam.
-Ale nigdy przedtem nie wiązałem się z żadną laską. Nauczysz mnie jak być dobrym chłopakiem, a ja nauczę cię jak jak być dobrą w łóżku. Umowa stoi?
-Stoi.- przytaknęłam. Złapał mnie za dłoń i potrząsnął ją jako potwierdzenie.
-Tak w ogóle, to wiem, że wszystkie dziewice mają te fantazje, że ich pierwszy raz będzie wyjątkowy, ale nigdy nie jest. Obiecuję ci, że dopilnuję wszelkich starań i sprawię, że twój pierwszy raz takim jak w filmach.
-Nigdy nie byłem romantycznym facetem, ale zamierzam dotrzymać wszelkich starań. A kiedy już przyjdzie na to czas to lepiej się trzymaj, bo zamierzam wybić ci z z głowy te romantyczne gówna.- obiecał, uśmiechając się do mnie jak jakiś pieprzony pięciolatek.  
-Zayn…
-A potem zamierzam pieprzyć cię tak mocno, że zapomnisz o tych wszystkich romantycznych gównach i będziesz błagać o więcej.- podsumował.
-Ty i twoje przykłady.- zaczęłam mu dokuczać, leżąc na plecach i gapiąc się w sufit. Usłyszałam, że Zayn wstał z łóżka, a jego stopy wędrowały w kierunku łazienki.
-Gdzie idziesz?- wyszeptałam, zamykając oczy, gdy przygotowywałam się do zaśnięcia.
-A jak myślisz?- odwrócił się i spojrzał na mnie przez ramię gdy stał w wejściu do łazienki. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi, zastanawiając się czy musiał sikać czy coś.
-Może i mi się dzisiaj nie oddasz, ale moje ciało odpowiada na to inaczej. Ktoś musi dokończyć tą robotę, nawet jeśli to nie będziesz ty. - mruknął, gdy zamykał drzwi, by móc dokończyć to co zaczął.
Obudziłam się następnego ranka przez uczucie gorąca, naprawdę wielkiego. Myślę, że raczej tego powinnam oczekiwać z przyciśniętymi do mnie 80 kilogramami czystych mięśni.
-Zayn- jęknęłam -złaź ze mnie.
-Nie.- mruknął w odpowiedzi, leżąc z twarzą na poduszce obok mnie. Jego ramiona były zacieśnione na moich rękach, jego brzuch leżał płasko na moim, a nasze nogi były ze sobą splecione.
-Puszczaj, nie mogę oddychać.- domagałam się, uderzając go lekko. Przeniósł swoje ręce spod kołdry i złapał mnie za nadgarstki, przytrzymując je nad moją głową. 
-Trudno.
-Puść. Mnie. Teraz.
-Nie, nigdy cię nie puszczę. Jesteś moja i będę trzymał cię tu, pode mną, na zawsze. Przewróciłam oczami i zaczęłam się pod nim wiercić.
-Jak mnie puścisz to zrobię ci naleśniki.- obiecałam. Poczułam, że jego ciało napięło się, zanim się ode mnie odepchnął, przytrzymując swój ciężar na rękach tuż nade mną. 
-Kuszące, ale ty nie masz pojęcia o gotowaniu.- posłał mi półuśmiech zanim rozwalił się na mnie ponownie. 
-Umiem robić całkiem niezłe naleśniki, dziękuję ci bardzo. Jest inne jedzenie, z którym mam problemy. Warknął w odpowiedzi, ale przewrócił się, zwalniając mnie z tego ''ludzkiego więzienia''.
-Dobra, ale tylko dlatego, że to naleśniki. Zachichotałam i ześlizgnęłam się z łóżka, mając na sobie tylko majtki i koszulkę Zayna. Podeszłam do jego strony łóżka w poszukiwaniu spodni, ale skończyłam z pustymi rękoma, więc postanowiłam po prostu iść gotować tylko w tym co miałam na sobie.
Poczułam ostre ukłucie na pośladku. Dysząc zakryłam odsłonięte, teraz bolące miejsce. Zayn próbował pacnąć mnie tam ponownie, ale odskoczyłam mu z drogi.
-Idź zrobić dla mnie naleśniki.- rozkazał, kładąc twarz z powrotem na poduszce by wrócić do spania, podczas kiedy ja robiłam śniadanie. Przewróciłam oczami, ale powlokłam się do kuchni.
Naleśniki okazały się sukcesem. Nie postawiłam mieszkania w ogniu i nie poparzyłam niczyjej twarzy. Całkiem nieźle jak na mnie...
Zayn zjawił się dosłownie przez zapach, gdy tylko nałożyłam jedzenie. Jedliśmy w milczeniu, oboje wykończeni, a poza tym żadne z nas nie było rannym ptaszkiem. 
-Jestem dość zaskoczony, ale nie było aż takie złe.- Zayn powiedział, podnosząc swój talerz by wylizać pozostałą część okruchów i syrop, gdy jego naleśniki zniknęły.
-Świnia.- splunęłam, wrzucając talerz do zlewu znajdującego się ze mną i chcąc sięgnąć po jego. Oddalił swoje ciało jak najdalej ode mnie, więc mógł kontynuować lizanie talerza jak jakiś pies. Jego język był płasko przyciśnięty do naczynia.
-Nie zaczynaj teraz z tym twoim nastawieniem, kochanie.- ostrzegł, dając spokój swojemu talerzowi i kładąc go w zlewie jak ja przedtem. Przewróciłam oczami i odsuwając się na krześle od stołu, by iść się przebrać.
-Bo co zamierzasz z tym zrobić?- rzuciłam mu wyzwanie, idąc korytarzem i kołysząc biodrami na boki. Słyszałam, że przeklina pod nosem, myśląc, żeby lepiej już nigdy nie powtarzać tych słów.
Wsunęłam na siebie mój stanik z wczoraj i jedną z koszulek i dresy Zayna. Podejrzewam, że wyglądam jak menel. Chociaż nigdy nie miałam w zwyczaju się stroić, nigdy.
-Przypuszczam, że powinienem odstawić cię teraz do domu, nie?- zaczął narzekać, gdy wszedł do pokoju i wsunął na siebie ubrania.
-No, muszę wrócić i zadzwonić do rodziców i powiedzieć im o moim wydaleniu.- westchnęłam. 
-I o twojej nowej pracy.
-I o mojej nowej pracy, którą mogę dostać na własną rękę, bez twojej pomocy.- dodałam, podkreślając, że nie chcę żeby Zayn robił cokolwiek w tej sprawie.
-Cokolwiek pomoże ci spać w nocy, kochanie.
-Zayn, mówię poważnie.- ostrzegłam, robiąc krok w jego stronę. Położył swoje duże dłonie na na mojej talii i trzymał mnie w miejscu, wpatrując się we mnie jakbym była tutaj tylko po to by się we mnie gapił.
-Ja też. To jest nasza ostatnia deska ratunku i niech mnie diabli, jeśli myślisz, że nie dostanie tej pracy i powrót do Stanów jest jakimś wyjściem.- pochylił się i przycisnął usta do mojej szyi. Czułam, że jego palce przejeżdżały po słabo już widocznej malince, którą mi zrobił.
Jego usta przeniosły się tam, gdzie były jego palce, ssąc skórę i liżąc językiem mój czuły punkt. Przechyliłam głowę w bok, by dać mu pełny dostęp- mimo wszystko, to jeden z warunków, które mi postawił. Był miły tak długo jak byłam naznaczona.
Zaczęłam dyszeć, gdy jego zęby penetrowały skórę na mojej szyi, znane uczucie wysyłało przez moje ciało małe motyle. Należę do Zayna Malika, jego znak na mojej szyi, służy jako przypomnienie o tym dla wszystkich, a także dla mnie. 
Wiem, że Zayn naznaczył mnie, by trzymać innych facetów z dala, sam przyznał to już wiele razy. Ale wiem też, że naznaczył mnie by trzymać mnie w ryzach. To przypomina mi, pod koniec dnia, że należę do niego i to on jest tu szefem.
Może być teraz słodki i delikatny, ale jego przewaga wciąż działa. Zawsze musi mieć wszystko pod kontrolą. Zawsze musi mieć pod kontrolą mnie.
-Wyglądasz gorąco w moich ciuchach.- wyszeptał mi do ucha, a uczucie jego oddechu wysyłało po moim kręgosłupie dreszcze.
-Proszę cię, wyglądam gorąco we wszystkim.- wzruszyłam ramionami, nie chcąc dać mu satysfakcji z widoku na to jak bardzo jego słowa na mnie działają. 
-Lepiej wyglądałabyś nago.- wymamrotał do siebie, kiedy wyszedł z pokoju. Bez wątpienia te słowa nie były przeznaczone dla moich uszu. Kilka minut później, Zayn pojawił się w kuchni, gdy tylko skończyłam myć naczynia i je odłożyłam. 
Obracał kluczyki od samochodu na palcu i dał mi znak, bym za nim podążała. Stwierdziłam, że zostawię tu moje ciuchy w pogotowiu gdybym znów miała zostać na noc. Niewątpliwie Zayn zrobi wtedy pranie.
Szłam na za nim aż do jego samochodu i wślizgnęłam się na siedzenie pasażera. Zaciągnął się i wdychając dym papierosowy w środku jego odbajerowanego samochodu. Rzuciłam mu niechętne spojrzenie, gdy wyrzucił koniec niedopałka papierosa. 
-To okropny nawyk. Zabijasz samego siebie i wszystkich naokoło.- dałam mu do zrozumienia. Przewrócił oczami i zdjął obie ręce z kierownicy.
-Jezu, Zayn!- pisnęłam. Zaśmiał się i znów zgarnął kierownicę w jego lewa dłoń.
-Widzisz? Robienie tego może zabić mnie i ludzi dokoła mnie, ale i tak to zrobiłem.- wzruszył ramionami. 
-Mogłeś to po prostu powiedzieć, nie musiałeś mi tego pokazywać.- krzyknęłam na niego, starając się uspokoić mój oddech. Potrząsnął głową i znów zaciągnął się papierosem. 
-Pokazuj, a nie mów.- zaszydził. Wyciągnęłam rękę i uderzyłam go w pierś tak mocno jak tylko potrafiłam. 
-Dupek.- zawrzałam. 
-Uderz mnie jeszcze raz, to ci oddam.- ostrzegł z groźnym uśmiechem na twarzy. Wytknęłam język i wyjrzałam przez okno. Kiedy zatrzymał się obok mojego mieszkania, nie wysiadł z samochodu na zewnątrz, tak jak to robił zawsze.  
-Kochanie, muszę zając się paroma sprawami, muszę zostawić cię tutaj, bo wiem, że jeśli wejdę do środka, to już pewnie nie wyjdę.- pochylił się i złożył powolny pocałunek na moich ustach. Delikatny, a nie gorący, tak jak się spodziewałam. Chociaż to i tak lepsze niż nic. 
-Widzimy się później.- pomachałam mu, wysiadając z samochodu i wdychając świeże, nie-papierosowe powietrze.
-Możesz być tego pewna. Wieczorem zadzwonię, kochanie. Trzymaj się.- zawołał, gdy znikał już samochodzie. Westchnęłam i ruszyłam do mojego budynku. Ignorowałam pijaków zaśmiecających schody i wepchnęłam klucz w zamek, by znaleźć się w mieszkaniu.
Było ciemniej niż zazwyczaj, ale stwierdziłam, że Clarie po prostu pewnie jeszcze nie wstała. Rzucając klucze na stół, udałam się do sypialni by przebrać się z ciuchów Zayna. Gdy przechodziłam obok pokoju Clarie, usłyszałam jej płacz. 
Co?
Clarie nigdy nie płacze. Zatrzymałam się przed jej drzwiami tak, by sprawdzić czy dobrze słyszałam. 
No. Bez wątpienia ktoś płakał pod drugiej stronie drzwi. Przygryzłam nerwowo wargę i postanowiłam wejść. Ostrożnie otworzyłam drzwi i wsadziłam przez nie głowę. W rogu pokoju była skulona Clarie i podciągniętymi kolanami, na których opierała podbródek.
-Clarie?- wyszeptałam w szoku. Spojrzała na mnie, odsłaniając posiniaczoną i zabarwioną łzami twarz. Jej fryzura była zniszczona, naprawdę całkowicie zrujnowana. Tak samo jak jej makijaż... a wspomniałam w ogóle, że była naga? No właśnie, była. Całe jej ciało było pokryte siniakami i skaleczeniami. Szczerze to jej rany nie były aż takie złe, ale wiem, że Clarie nie jest tak silna jak ja, więc nie będzie w stanie poradzić sobie z takimi rzeczami.
-Cholera jasna, co się stało?- wydyszałam, podbiegając do niej. Przykucnęłam tuż obok, ale zbyt bardzo bałam się jej dotknąć. Wyglądała na załamaną i przestraszoną. 
-Hann-ann-annah.- wyszlochała. Potarłam ją delikatnie i pocieszająco po plecach, gdy płakała. 
-Clarie-bear, co się stało?- zapytałam, nie będąc do końca pewna czy chcę znać odpowiedź.
-H-h-harry.- wyszeptała. Krew zamarzła mi w żyłach, wiedząc dokładnie dokąd to prowadzi. Zdjęłam dłoń z jej pleców żebym mogła zacisnąć ją w pięść. Przygryzłam wargę aż do krwi, gniew całkowicie przejął moje ciało.
-On mnie zgwałcił, Hannah.