Danielle szlochała histerycznie. Liam próbował ją uspokoić, ale szczerze, to bycie miłym i cierpliwym nie jest jego mocną stroną. Eleonor zaczęła krzyczeć na Louisa za jego brak zaangażowania, powodując nienawistną kłótnie między ich dwójką.
Zayn natychmiast zaczął krzyczeć na Harrego, ale w dalszym ciągu mnie nie puszczał. Wiedział, że jeśli rozluźni uścisk nawet trochę, znowu rzucę się na Harrego.
Niall rzucił się do Harrego i zaczął go uspokajać, bo oczywiście też zaczął krzyczeć.
-Stary, nie rób niczego pochopnie- ostrzegł go.
-MOJE PIEPRZONE ŻYCIE SEKSUALNE TO NIE WASZ INTERES- Harry ryknął. Wyrywałam się od Zayna, chcąc przywalić mu w jego głupią twarz, ale mój "chłopak" zbyt mocno mnie trzymał.
-Ale serio musiałeś iść i pieprzyć jej najlepszą przyjaciółkę?!- odkrzyknął mu Zayn. Zaczęli się kłócić i tylko na ten jeden moment zamilkłam. Potem znów zaczęłam szarpać się i krzyczeć.
-Zobacz z jakim cholernym bałaganem muszę się teraz uporać!!- Zayn warknął na Harrego i zaczął się wycofywać ciągnąc mnie za sobą. Obserwowałam Louisa brutalnie chwytającego Eleanor i pchającego ją do windy w penthous'ie Zayna. Zgaduję, że wychodzą...
Eleanor rzuciła mi współczujące spojrzenie przed wznowieniem walki z Louisem. Zignorował ją i wszedł do windy. Chwilę później ich dwójki już nie było.
Liam trzymał Danielle za rękę i też szedł z nią w stronę windy. Wyglądał na zmęczonego zajmowaniem się nią, gdy wciąż szlochała. Zanim ich winda przyjechała, Zaynowi jakoś udało się zabrać mnie do korytarza.
-Zayn, nie...
TRZASK
Znów byłam zamknięta w jego pokoju. Osunęłam się w dół, usiadłam na
podłodze i oparłam plecy o drzwi. Nawet gdy nie słuchałam, wciąż
słyszałam rozmowę Zayna z Niallem i Harrym.
-Wszystko w porządku?- zapytał Niall.
-Cholernie dobrze. Ta dziwka nic mi nie zrobiła- Harry odparł szorstko, jego głos przepełniony był złością.
-Hej, uważaj- Zayn ostrzegł go, w końcu stając w mojej obronie.
-Jezu, koleś, uspokój się, nie dotknąłem jej nawet palcem.
-Wiesz, to było cholernie głupie, że zgwałciłeś Claire. Wiedziałeś, że
Hannah się dowie i tak zareaguje. A teraz muszę sobie z nią poradzić- Zayn
mruknął.
-Claire mnie nie szanowała, więc musiałem pokazać jej gdzie jest jej
miejsce. Ty najwyraźniej zapomniałeś jak dyscyplinować swoją kobietę!
-Hej!- Zayn warknął.
-Wiesz, że mam rację Zayn. Szczególnie po tym wyczynie, który zaczęła twoja ptaszyna.
-Cóż, uwierz mi, nie zacznie więcej takiego gówna jak to.
Skuliłam
się na głos Zayna. Jakoś nie był zły na Harrego, pomijając fakt, że ja
byłam. Był wkurzony, że musi mieć ze mną do czynienia.
-Po prostu wynoście się z mojego pieprzonego mieszkania, dam wam jutro
znać. Okej?- potem usłyszałam kilka mruknięć. Było cicho przez następne
parę minut, więc przypuszczałam, że Niall i Harry w końcu wyszli. Potem
klamka Zayna zaczęła grzechotać.
Wystrzeliłam przez pokój i udawałam, że relaksuje się na jego łóżku, a nie podsłuchuje jego kumpli.
-Musimy pogadać.
-Gadamy, do diabła. Proszę powiedz, że wykopałeś go z podbitym okiem- przewrócił oczami i zatrzymał się obok mnie.
-Wstań- rozkazał. Ostrożnie wstałam i na niego spojrzałam. Założył ręce na piersi i na mnie spojrzał. Jego oczy się zwęziły.
-Nie mogę uwierzyć, że myślisz, że możesz tak po prostu...
-To ja nie mogę uwierzyć!- wrzasnęłam przerywając mu. Uderzyłam go w
pierś robiąc krok w jego stronę. Uniósł brwi i napiął szczękę.
Wiedziałam, że wciskam jego guzik, ale byłam poważnie wkurwiona.
-Nie mogę uwierzyć, że kurwa stajesz po stronie Harrego, kiedy on ZGWAŁCIŁ MOJĄ NAJLEPSZĄ PRZYJACIÓŁKĘ!!
-Kochanie, uspokój się- złapał mnie za nadgarstki i popchnął do tyłu, moje plecy zderzyły się ze ścianą. Położył swoje dłonie po obu stronach
mojej głowy i pochylił się. Czułam papierosy w jego oddechu- Clarie
musiała przekonać się gdzie jej miejsce. Wiedziała z kim ma do
czynienia- szepnął do mnie, a jego głos przybrał władczy ton.
-ON JĄ ZGWAŁCIŁ, ty dupku!- odkrzyknęłam, uderzając pięściami w
jego klatkę piersiową. Złapał moje nadgarstki i uniósł nad moją głowę.
Pochylił się, tak, że teraz nasz wzrok był na tym samym poziomie.
-Hannah. Rozumiem, że jesteś zła i wiem, że Harry zgwałcił Clarie, ale
nie możesz teraz nic z tym zrobić- powiedział do mnie powoli, jakbym
była dzieckiem. Wiedziałam, że miał mało cierpliwości i jego opanowanie
pomału znikało.
-Jest
coś co co mogę z tym zrobić...mogę przepieprzyć jego męskie narządy tak
mocno, że nie będzie w stanie nikogo więcej zgwałcić!- powiedziałam,
nie za bardzo myśląc o tym, że w rzeczywistości, gdyby doszło do
fizycznej konfrontacji między mną a Harrym, nie miałabym szans z tym
śmieciem.
-Uspokój się, kochanie- szepnął do mnie. Powoli mnie puścił i się cofnął. Ukryłam twarz w dłoniach i po prostu zaczęłam szlochać.
-Jak, kurwa, możesz go bronić, kiedy on kogoś zgwałcił?!- zajrzałam
przez szpary między palcami, żeby zobaczyć Zayna drapiącego się w tył
głowy i patrzącego winnym wzrokiem z podłogę.
-Widzisz kochanie, tu bardziej chodzi o władzę. Musimy wszystkim pokazać
na co nas stać- opuściłam dłonie i spojrzałam na niego z otwartymi
ustami w kompletnym przerażeniu.
-C-c-co masz na myśli? Z-z-zayn... Czy ty... z-zgwałciłeś kogoś?- wyszeptałam. Spojrzał na mnie smutno, a potem przeniósł wzrok na okno.
-Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz odpowiedzi.
-C-c-co masz na myśli? Z-z-zayn... Czy ty... z-zgwałciłeś kogoś?- wyszeptałam. Spojrzał na mnie smutno, a potem przeniósł wzrok na okno.
-Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz odpowiedzi.
Otworzyłam
usta w szoku i upadłam na kolana. Nie płakałam, z jakiegoś powodu nie
mogłam. Musiałam jakoś się trzymać, więc owinęłam się ramionami.
-Kochanie, musisz zrozumieć- podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
-Nie dotykaj mnie, kurwa- warknęłam. Zayn zabrał rękę, ale klęknął na przeciwko mnie.
-Cholera, co ja zrobiłam? Cholera, w co ja się wpakowałam?- szeptałam
sama do siebie. Wiem, że One Direction to banda dupków i wiedziałam, że
Zayn jest liderem. Wiem, że Zayn zabijał ludzi, ale... nie pozwoliłam
sobie tego dobrze przetworzyć. Jedyni ludzie, których wiedziałam, że
zabił, byli ci trzej faceci, którzy mnie napadli. Oni byli prawie
niewinni.
Ale to... Zayn gwałcił niewinne dziewczyny. Mógł też zabić niewinnych ludzi.
Jasna cholera.
-Do domu- syknęłam do niego.
-No weź, możemy o tym po prostu porozmawiać?- błagał.
-Wracam do domu- odpowiedziałam.
-Okej, potrzebujesz czasu żeby ochłonąć, rozumiem. Odwiozę cię- zadecydował, wchodząc ze mną do windy. Wcisnął guzik do garażu i obserwował mnie ostrożnie, gdy drzwi się zamykały.
-Wiem, że robiłem straszne rzeczy, ale mnie zmieniasz. Proszę, nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj mnie jak moja mama i siostra- błagał. Przygryzłam wargę i pozwoliłam kilku cichym łzom spaść na wspomnienie o jego przeszłości.
Pomyślałam o wszystkim co przeszliśmy z Zaynem. Tak, było dużo złych rzeczy w naszym związku, ale były też dobre momenty. Kiedy byliśmy tylko we dwoje i Zayn burzył swoje mury...
-Zayn, nie rozumiesz. Nie mam szkoły i pracy też na razie nie. Nie dam rady płacić czynszu bez współlokatorki. Ja po prostu, nie mam innego miejsca, gdzie mogę się udać. Muszę wrócić do domu- pozwoliłam sobie na szybkie spojrzenie na niego, tylko żeby zobaczyć prawdziwe łzy powoli spływające po jego twarzy.
Groźny Zayn Malik... płakał?
-W-wydaje mi się, że cię kocham Hannah. Przepraszam za wszystko. Strasznie przepraszam. Nigdy nie chciałem wciągnąć cię w mój świat, ale ja... Ja naprawdę się o ciebie troszczę. Proszę, proszę, nie zostawiaj mnie- błagał. Wyszłam z windy, gdy drzwi się w końcu rozsunęły i zaczęłam wchodzić z garażu. Szybko za mną podążył i stanął naprzeciw mnie, blokując mi drogę.
-I co mam zrobić, Zayn? Gdzie zostać? Nic tu dla mnie nie zostało. To co mi zostało wydam na bilet w jedną stronę do USA- powiedziałam tak zimno jak tylko potrafiłam, omijając go wzrokiem. Jego oczy były niesamowicie ciepłe i brązowe i mogłam tylko zobaczyć jak opuszcza wzrok w dół. Byłam tak przyzwyczajona do tej czarnej złości, która zazwyczaj go kontrolowała, że naprawdę byłam zagubiona.
-Masz mnie Hannah. Jestem tym co tu dla ciebie zostało.
- Cały czas się kłócimy, Zayn. Ty...ty gwałciłeś i zabijałeś ludzi. Twój świat jest straszny, niebezpieczny i przerażający.
-Nigdy bym cię nie skrzywdził.
Szybko wstałam i wyszłam z pokoju Zayna.
-Hannah! Hannah, gdzie idziesz?- Zayn wołał za mną, kiedy wciskałam już guzik windy. Zbliżył się i poważnie na mnie spojrzał. Wydawało mi się, że był przygnębiony moją reakcją, ale w tym momencie nie mogłam dać dupy.
Zayn jest potworem.-Hannah! Hannah, gdzie idziesz?- Zayn wołał za mną, kiedy wciskałam już guzik windy. Zbliżył się i poważnie na mnie spojrzał. Wydawało mi się, że był przygnębiony moją reakcją, ale w tym momencie nie mogłam dać dupy.
-Do domu- syknęłam do niego.
-No weź, możemy o tym po prostu porozmawiać?- błagał.
-Wracam do domu- odpowiedziałam.
-Okej, potrzebujesz czasu żeby ochłonąć, rozumiem. Odwiozę cię- zadecydował, wchodząc ze mną do windy. Wcisnął guzik do garażu i obserwował mnie ostrożnie, gdy drzwi się zamykały.
-Nie wracam do mojego mieszkania, Zayn. Jadę do domu, do domu. Do
Ameryki, do domu- wyszeptałam. Szybko obrócił się w koło i przycisnął
mnie do ściany.
-Nie, nie możesz wyjechać. Poradzimy sobie z tym. Proszę, kochanie-
błagał. Wyraz jego twarzy był pełen bólu, był załamany, miał złamane
serce. Zmusiłam się, żeby spojrzeć na podłogę, żeby znaleźć siłę, żeby
kontynuować. -Nie mogę, Zayn.-Wiem, że robiłem straszne rzeczy, ale mnie zmieniasz. Proszę, nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj mnie jak moja mama i siostra- błagał. Przygryzłam wargę i pozwoliłam kilku cichym łzom spaść na wspomnienie o jego przeszłości.
Pomyślałam o wszystkim co przeszliśmy z Zaynem. Tak, było dużo złych rzeczy w naszym związku, ale były też dobre momenty. Kiedy byliśmy tylko we dwoje i Zayn burzył swoje mury...
-Zayn, nie rozumiesz. Nie mam szkoły i pracy też na razie nie. Nie dam rady płacić czynszu bez współlokatorki. Ja po prostu, nie mam innego miejsca, gdzie mogę się udać. Muszę wrócić do domu- pozwoliłam sobie na szybkie spojrzenie na niego, tylko żeby zobaczyć prawdziwe łzy powoli spływające po jego twarzy.
Groźny Zayn Malik... płakał?
-W-wydaje mi się, że cię kocham Hannah. Przepraszam za wszystko. Strasznie przepraszam. Nigdy nie chciałem wciągnąć cię w mój świat, ale ja... Ja naprawdę się o ciebie troszczę. Proszę, proszę, nie zostawiaj mnie- błagał. Wyszłam z windy, gdy drzwi się w końcu rozsunęły i zaczęłam wchodzić z garażu. Szybko za mną podążył i stanął naprzeciw mnie, blokując mi drogę.
-I co mam zrobić, Zayn? Gdzie zostać? Nic tu dla mnie nie zostało. To co mi zostało wydam na bilet w jedną stronę do USA- powiedziałam tak zimno jak tylko potrafiłam, omijając go wzrokiem. Jego oczy były niesamowicie ciepłe i brązowe i mogłam tylko zobaczyć jak opuszcza wzrok w dół. Byłam tak przyzwyczajona do tej czarnej złości, która zazwyczaj go kontrolowała, że naprawdę byłam zagubiona.
-Masz mnie Hannah. Jestem tym co tu dla ciebie zostało.
- Cały czas się kłócimy, Zayn. Ty...ty gwałciłeś i zabijałeś ludzi. Twój świat jest straszny, niebezpieczny i przerażający.
-Nigdy bym cię nie skrzywdził.
-Już to zrobiłeś.
-Zmieniłem się!- krzyknął, a ja podskoczyłam przestraszona. - Nie
widzisz? Ty mnie kurwa zmieniłaś! Cholera, nie kontroluję tego, ale z
jakiegoś powodu sprawiasz, że chcę być lepszym człowiekiem-
spojrzałam w dal, coraz więcej łez spływało po moich policzkach.
-A gdzie mam zamieszkać? Co mam zrobić z moim życiem?-
wyszeptałam, mój głos się załamał. Jego palce ostrożnie dotknęły mojej
twarzy i zatrzymały łzy.
-Możesz złożyć podanie o pracę, którą znaleźliśmy. I...i możesz
zamieszkać ze mną. Mogę się tobą zaopiekować-zasugerował. Spojrzałam
na niego i próbowałam ignorować tą część głęboko we mnie, która chciała
iść dalej z nim i żyć życiem, które mi oferował.
-Ledwie zaczęliśmy się umawiać na poważnie, Zayn.
-Nie możesz mnie opuścić, nie pozwolę ci na to- odpowiedział.
Pochyliłam się i pocałowałam go w policzek zanim ominęłam go i wyszłam z
budynku na ulicę. Nie pozwoliłam sobie na odwrócenie się, w obawie, że
runę w jego ramiona i dam się pochłonąć jego pokręconemu światu.
-Hannah proszę- usłyszałam jego niewyraźny szept. Cicho płakałam i szłam dalej w górę ulicy udając, że go nie słyszę.
Słyszałam jego ciężkie kroki, kiedy truchtał za mną, ale szłam dalej.
-Hannah!- krzyknął trochę bardziej zdeterminowany. Szłam dalej, ale
zatrzymałam się kiedy uderzyłam w jego pierś. Złapał mnie szybko, zanim
zdążyłam znów go wyminąć. Złapał mnie za ramiona i trzymał w
szorstkim uścisku.
-Nie zastawisz mnie. Nie pozwolę ci- zmarszczyłam brwi i spojrzałam mu w oczy.
Czarne.
Ciemno czarne.
Ciemność wywołała dreszcze w moim kręgosłupie.
Jego ciemna strona, którą wszyscy znają.
Strona, o której tak desperacko chciałam zapomnieć.
-Zayn ja...- zaczęłam nerwowo. Wyraz jego twarzy sprawił, że chciałam ukryć się i płakać, bo byłam naprawdę przestraszona.
-Nie zostawisz mnie! Nie pozwolę ci!- powtórzył, tym razem głośniej.
Puścił mnie na chwilę, ale zanim zdążyłam spróbować uciec, podniósł
mnie i przerzucił sobie przez ramię. Krzyknęłam, choć wiedziałam, że nikt się nie
zatrzyma i mi nie pomoże.
rozdział przetłumaczony przez Paulinę, jeszcze raz dziękuje ♥♥ i przepraszam :( hahah
rozdział przetłumaczony przez Paulinę, jeszcze raz dziękuje ♥♥ i przepraszam :( hahah