niedziela, 1 września 2013

Chapter 28: Fucking Insanity


*Hannah’s P.O.V*

-Clarie, posłuchaj mnie- dasz sobie radę. On już cię nie tknie. Obiecuję- wyszeptałam do niej ze łzami w oczach. Objęła mnie lekko, uważając przy tym, by nie przyciskać się zbyt mocno, bo jej całe ciało pokryte było siniakami. -Przepraszam, że cię zostawiam- zapłakała. Uciszyłam ją i otworzyłam drzwiczki taksówki, delikatnie pomagając jej wyjść.
-Clarie, nie waż się, do cholery, o mnie martwić. Wróć do domu i odpocznij, słyszysz?- skarciłam ją lekko, znów ją przytulając i z powrotem wślizgując się do taxi i patrzałam jak wchodzi niepewnym krokiem do budynku, w którym znajdowało się mieszkanie jej mamy.  
Obserwowałam starzej wyglądającą wersję mojej przyjaciółki przytulającą jej córkę. Po raz ostatni oderwałam oczy od Clarie i podałam taksówkarzowi adres Zayna.
Po tym gdy Clarie i ja płakałyśmy na podłodze w jej pokoju, pomogłam jej umyć się i położyłam ją na chwilę do łóżka. Gdy spała, spakowałam wszystkie jej rzeczy i zadzwoniłam do jej mamy, wyjaśniając co się stało. Kiedy godzinę później Clarie obudziła się z krzykiem, zaparzyłam jej herbatę i zamówiłam taksówkę. Nie chciała mnie opuszczać, no ale nie było innego wyboru.
 Clarie jest w delikatnym i kruchym stanie. Mimo, że jej mama mieszka po drugiej części Londynu, wciąż czułam, że powinna wrócić do domu. Ale nie sądzę też, że powiązanie ze mną było dla niej już bezpieczne. Powinnam wykopać ją już dawno temu. Nawet wywalenie Clarie oznaczało, że praca czy nie praca, nie mogłam dłużej zostać w naszym mieszkaniu, wiedziałam, że muszę to zrobić.
Gdy taksówkarz przedzierał się przez ulice Londynu, pracowałam nad moim oddechem. Widząc Clarie kuśtykającą do jej mamy, sprawiło, że sytuacja stała się jeszcze bardziej namacalna. Zabiję Harrego Popieprzonego Stylesa.
Poczułam brzęczenie mojego telefonu, gdy dostałam wiadomość.

Właśnie wróciłem z chłopakami do domu. Odbiorę cię za 20 minut. xxxZayn

Przewróciłam oczami. Będę u niego w mieszkaniu zanim będzie miał szansę na wyjście. Harry już tam jest, a ja muszę z nim pogadać.  
Wcisnęłam taksówkarzowi jedyną gotówkę, którą miałam w kieszeni i zaczęłam wyścig do windy budynku Zayna. Gdy dotarłam na jego piętro, czekałam niecierpliwie na kogoś kto mnie wpuści.  
Kiedy położę ręce na tym lokowatym dupku... Drzwi się rozsunęły, pokazując patrzącego na mnie ze zdziwieniem Zayna.
-Kochanie, mówiłem, że cię odbiorę. Nie dostałaś ode mnie wiadomości?- zapytał, sięgając by mnie przytulić. Zdzieliłam go po rękach i rzuciłam się by go wyminąć.
 -Hannah- zawołał mnie, gdy pędziłam do jego salonu.
 -Hannah!- usłyszałam wołającą mnie z uciechą Eleanor. Całkowicie ją zignorowałam, a moje oczy skupiły się na tym pieprzonym gwałcicielu. Zignorowałam chór przywitań od wszystkich w pokoju, gdy starałam się racjonalnie oddychać.
-Kochanie!- usłyszałam wołającego mnie Zayna, gdy wszedł do pokoju zdezorientowany moim chamstwem przez zignorowanie go w drzwiach.  
Gdybym zaatakowała Harrego, byłyby trzy rzeczy, które mogłyby się wydarzyć.
A.Harry się odwróci i mnie pobije.
B. Zayn nas rozdzieli i mnie pobije.
C. Zayn nas rozdzieli i pobije Harrego.
Eh, pieprzyć to. Skorzystam z mojej szansy.
Rzuciłam się na Harrego, zrzucając go z kanapy. Przygwoździłam go pode mną do podłogi i zaczęłam zadawać mu ciosy. Mogłabym powiedzieć, że te dwa uderzenia, które ledwo mu zadałam nie wyrządziły żadnych szkód na jego twarzy, ale wyobraziłam sobie załamane ciało Clarie i nie mogłam powstrzymać gniewu przepływającego przez moje ciało.
Niemal natychmiast zostałam oderwana od Harrego. Krzyki i wrzaski wokół przywołały mnie do rzeczywistości.  
Gdy kopnęłam i uderzyłam Zayna, który trzymał mnie od tyłu, rozejrzałam się po twarzy każdego. Gang Zayna, Niall, Louis i Liam- wszyscy patrzeli na mnie z szokowanymi minami, podczas gdy ich dziewczyny, Eleanor i Danielle, wyglądały na lekko przestraszone. Harry leżał na podłodze, opierając się na łokciach i gapiąc się na mnie jakbym oszalała, czy coś. Żadne z nich się nie odezwało. Krzyk dochodził zza mnie.
 -HANNAH! Co ty, do cholery, wyprawiasz! ???! Uspokój się, kurwa!!- krzyknął ze złością. Krzyk był jeszcze głośniejszy. Krzyk pochodził ode mnie.  
-Ty draniu! Tylko czekaj aż położę na tobie ręce!!! Puść mnie do niego!!- pisnęłam, gdy próbowałam uwolnić się od Zayna.
-Boże, opanuj swoją kobietę- Harry prychnął i podniósł się z podłogi.
To sprawiło, że poczerwieniałam. Bardzo głupim ruchem, którego wcześniej nie przemyślałam, uderzyłam go w nogę, sprawiając, że stracił równowagę. Korzystając z tego, znów rzuciłam się na Harrego.
Tym razem Zayn runął razem z nami. Udało mi się tylko przytrzasnąć plecy Harrego do podnóżka kanapy, zanim Zayn mnie złapał i do siebie przycisnął. Złapał moje nadgarstki w jedną rękę, żebym nie mogła z nim walczyć. Plask!
 -Co ty do cholery robisz?! Czy ty kurwa oszalałaś?!!- krzyknął na mnie. Zamrugałam, by powstrzymać łzy, nie chcąc pokazywać mu jak bolesne było jego uderzenie. Cały policzek aż mi dygotał.  
-Po. Prostu. Mnie. Do. Niego. Puść.- wysyczałam przez zęby. Harry znów się podniósł i spojrzał na mnie kręcąc głową.
-Stuknięta pizda.
 -Jak ty mnie właśnie nazwałeś?!! Zaczęłam miotać się pod uściskiem Zayna, by wstać i znów rzucić się na Harrego. Zayn usiadł na mnie okrakiem, z kolanami po obu moich bokach, mocno trzymając jego wagę na mojej talii.
-Dosyć tego!- krzyknął, potrząsając mną szorstko. -
Złaź ze mnie, ty dupku!!- krzyknęłam. Słabo słyszałam Louiego i Eleanor kłócących się o coś szeptem, ale nie mogłam się na nich skupić. Zayn znów mną potrząsnął.
-Posłuchaj mnie, kochanie. Wstanę, a ty lepiej żebyś, kurwa, wyjaśniła co, na Boga, przeszło ci przez twój mały móżdżek, że zdecydowałaś się zaatakować mojego kumpla- splunął.
Spojrzałam na niego w odpowiedzi.
-Nie mam problemu z rzuceniem cię na podłogę i zdyscyplinowania ponownie, jeśli będziesz czegoś próbowała, kochanie- przypomniał mi i wstał, brutalnie ciągnąc mnie razem z nim.
Obrócił mnie twarzą do Harrego, który pocierał swój łokieć, który zraniłam, rzucając się na niego drugi raz.
-Przeproś i wyjaśnij- rozkazał. Wpatrywałam się w Harrego przez dłuższą chwilę. Ten facet zaatakował moją najlepszą przyjaciółkę. Zgwałcił ją. Załamał ją. Zmusił ją do powrotu do domu. Zrujnował ją.
-Harry- wzięłam głęboki oddech i na niego spojrzałam. Powinnam po prostu wyjaśnić, co się stało i dlaczego jestem wkurzona, ale z jakiegoś powodu nie sądzę, żeby to pomogło. Ci faceci mają jakąś pokręconą wizję tego, jak traktować kobiety. Jedynym sposobem, by do niego dotrzeć jest przemoc. Zayn mnie tego nauczył.
-Zabiję cię, kurwa!!!- wrzasnęłam, starając się na niego rzucić. Zayn trzymał mnie mocno, ale widać było, że mu ciężko. Niall musiał przyjść i przytrzymać moją drugą rękę, bo Zayn wyraźnie siłował się ze mną zbyt bardzo.
Zayn nigdy wcześniej nie potrzebował pomocy do kontrolowania mnie, ale chyba adrenalina z mojej złości sprawiła, że byłam o wiele silniejsza. Razem, dwójka z nich przeciągnęła mnie przez mieszkanie. Podczas gdy wszyscy milczeli, krzyczałam przekleństwa w stronę Harrego i pozostałej dwójki.
-Zamknij się, do cholery, jeśli wiesz co dla ciebie dobre- Zayn krzyknął ze złością, gdy wrzucił mnie do swojego pokoju, moje ciało obiło się o ramę łóżka, rozsyłając ból przez moje kości. Drzwi zatrzasnęły się, a charakterystyczne kliknięcie oznaczało, że zostałam tu zamknięta.
Natychmiast wstałam i zaczęłam walić pięściami w drzwi.
Zero odpowiedzi.
-ZAYN!- krzyknęłam. Chyba powinnam inaczej rozegrać tą sytuację, ale byłam taka wściekła... Wszystko o czym myślałam, to zaatakowanie Harrego. No a teraz jestem zamknięta w pokoju Zayna, mogłam mu po prostu powiedzieć, żeby to on pobił Harrego. W każdym razie, to zraniłoby go bardziej.
Poddałam się po kilku minutach, gdy moje kostki zaczęły sinieć.
Z godzinę później usłyszałam kroki w pobliżu drzwi. Wstałam i czekałam na Zayna, żebym mogła mu to wyjaśnić. A kiedy już wszedł, nie mogłam zmusić się do mówienia.
Jego oczy były czarne z wściekłości. Tym razem naprawdę przesadziłam. Spojrzał na mnie i zacisnął szczęki. Widziałam, że jego klatka piersiowa podnosi się w górę i w dół ze złością, a jego pięści zaciskały i rozluźniały się.
-Zayn, ja-
-Wiesz co się dzieje, gdy ktoś zaatakuje One Direction, kochanie?- przerwał mi, jego głos był wysoki i nieuprzejmy. Zacisnęłam usta i pokręciłam głową.
-A wiesz dlaczego tak jest? Bo nikt z nich nie żyje, żeby ci o tym opowiedzieć- syknął. Cofnęłam się do tyłu, gdy zrobił krok w moją stronę.
-Widzisz... jeśli ktoś krzywo spojrzy na któregoś z nas, to jest to. Jest już dwa metry pod ziemią. Więc proszę bardzo! Idź i kurwa zaatakuj Harrego. On tam niemal dymi ze złości, Hannah- kontynuował, a jego głos podnosił się szybko, gdy chodził na wprost mnie. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na kolana, jakbym była skarconym dzieckiem.
-Nawet nie wiem, co do cholery, mam z tobą zrobić!!!- krzyknął. Podskoczyłam przez jego głos, ale na niego nie spojrzałam.
-To znaczy, powinniśmy cię teraz zabić. Jedynym powodem, dla którego Harry nie pchnął cię nożem to to, że jesteś moją dziewczyną- kontynuował, a jego głos nie stracił mocy.
-Zayn, ja- -Wiesz co stało się Eleanor? Raz mnie, kurwa, uderzyła, gdy Lou po raz pierwszy ją tu przyprowadził. Coś powiedziałem, a ona się wkurzyła. Chcesz wiedzieć co się jej stało? Louis użył swojego paska... spędziła w szpitalu cztery pieprzone dni i przez tydzień nie mogła chodzić.  
Wzdrygnęłam się na samo wyobrażenie. Biedna El...
-A jedyne co zrobiła to mnie, do cholery, uderzyła, Hannah. Ty zaatakowałaś Harrego. Nie mam pojęcia co, do cholery, z tobą zrobić, szczerze... Przebiegł dłonią po włosach i na mnie spojrzał. Wciąż był wściekły, ale przynajmniej nie celował jeszcze we mnie pięścią.
-Nie wiem czego się spodziewałaś. Wiesz jaka jest dynamika gangu. Nie chcę cię stracić, ale muszę się upewnić, że zostaniesz ukarana za to gówno, które tam odwaliłaś- kontynuował, ale już na mnie nie krzyczał. 
Postanowiłam skorzystać z przerwy w jego przemowie.
-To jest ten moment, w którym pytasz mnie dlaczego zaatakowałam Harrego, czy zrobisz to dopiero po tym jak bezsensownie mnie pobijesz?- zapytałam gorzko. Oboje wiedzieliśmy w jakim kłopotliwym był położeniu. Pobije mnie, a ja go zostawiam. Postawiłam sprawę jasno. Nie pobił mnie i przez to wyszedł na cipę przed jego gangiem, co czyniło go bezradnym i łatwo ulegającym.
-Nawet nie zaczynaj- nie jestem w nastroju na to gówno- warknął. Zwalczyłam chęć schowania się pod łóżkiem i wstałam, moje oczy nie były do końca na tym samym poziomie co jego, ale przynajmniej już nie górował nade mną jak wtedy, gdy siedziałam.
-Myślę, że mam cholerną szansę na wytłumaczenie się. Wiesz, że nie poddam się bez walki.  
-Nie obchodzi mnie nawet jakie masz wytłumaczenie, ale jestem pewien, że Harry chętnie by to usłyszał- podszedł do mnie. Przedtem całkowicie kłamałam- Zayn przyćmiewał mnie wzrostem.
-Harry, do cholery, wie co zrobił- splunęłam. Widziałam błysk ognia w jego oczach, jego zęby znów się zacisnęły, a jego klatka piersiowa znów zaczęła się unosić. Cholera.
Złapał mnie mocno za rękę, wysyłając przy tym ból aż po moje palce. Wypuściłam małe krzyknięcie, ale udawał, że tego nie słyszał, gdy ciągnął mnie z powrotem do salonu, gdzie jego przyjaciele siedzieli, rozmawiając przyciszonymi szmerami. Bez wątpienia rozmowy były o mnie.
Gadanie ustało gdy tylko weszłam.
-A teraz może podzielisz się z wszystkimi powodem twojego cholernego szaleństwa, zanim sprawię, że nie będziesz w stanie mówić przez jakiś czas. Skuliłam się przez jego groźbę, ale udało mi się na niego spojrzeć.
-Nawet się nie waż tak na mnie patrzeć- warknął, potrząsając mną lekko. Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na moją oczekującą publiczność.
Liam, Niall i Louis- wszyscy wpatrywali się we mnie jakbym była chwastem, który trzeba wyrwać albo na robaka, którego trzeba zdeptać. Byłam dla nich czystym przykładem braku szacunku i nic więcej. Harry spoglądał na mnie, jak możecie zgadnąć, z czystą nienawiścią i przemocą. Chciał mnie skrzywdzić.
Danielle patrzała na mnie nerwowo, jej ciało się trzęsło i była przytrzaśnięta do Liama z oczami szeroko otwartymi ze strachu o moje bezpieczeństwo. Eleanor po prostu spoglądała na mnie z dezaprobatą, coś czuję, że mnie niedługo skarci. Ale wciąż widziałam jak jej oczy wędrują po moim ciele w poszukiwaniu siniaków i westchnienie ulgi, gdy nic nie znalazła.
-Czekamy- warknął Zayn.
-Myślę, że powinieneś zapytać tego pieprzonego drania, by powiedział ci co się stało- również syknęłam, będąc głupią jeszcze raz. Dłoń Zayna się rozwarła, ponownie łącząc się z moją twarzą, posyłając mnie kilka kroków w tył. Widziałam, że Eleanor drgnęła przez hałas, a Danielle musiała odwrócić wzrok.
-Powiedz tak do mnie jeszcze raz, ostrzegam cię.
-Chcę mieć to już za sobą, ale nie mam cholernego pojęcia o czym ta dziwka gada- Harry mruknął, krzyżując ręce na piersi. Rozwarłam nozdrza i posłałam mu sztyletowe spojrzenie. Robiąc krok do przodu, byłam gotowa by go uderzyć, ale Zayn zobaczył co chcę zrobić. Szybko przyciągnął mnie plecami go jego klatki piersiowej i przytrzymywał mi ręce po obu moich bokach.
-Nawet o tym nie myśl- ostrzegł mnie.
-Zaatakuj mnie jeszcze raz, to ci oddam- Harry podszedł, by mi grozić, a jego oczy płonęły z nienawiścią. 
-W porządku, stary, ustąp- rozkazał mu Zayn. -Zajmę się moją kobietą, dzięki- ostrzegł Harrego.
-Myślę, że już udowodniłeś, że nie umiesz sobie z nią poradzić- odparł Harry, ale się odsunął.
-A teraz, kochanie, lepiej do cholery wyjaśnij Harremu, co do piekła przeszło ci przez myśl, kiedy zdecydowałaś się go zaatakować, albo wyślę cię na twoje miejsce- czyli do szpitala, na oczach wszystkich. Odepchnęłam ode mnie Zayna tak mocno, jak tylko potrafiłam, co sprawiło, że i tak puścił mnie tylko na chwilę, zanim złapał mnie ponownie.
-On zgwałcił Clarie.
 Na moment cały pokój zamilkł, zanim wybuchł w chaosie.