niedziela, 14 lipca 2013

Chapter 19: Trying

Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, ale go pocałowałam. To nie było jak nasze poprzednie wymuszone pocałunki, gdy Zayn przyciskał mnie do ściany i atakował moje usta swoimi, kiedy nie miałam innego wyjścia i stałam tam, a on sprawiał, że czułam się brudna. Tym razem stałam tam, moje ciało przyciśnięte go niego, moje dłonie wplątane w jego włosy, jego ręce na mojej talii, a nasze usta złączone w idealniej synchronizacji.
Czułam się prawie dobrze. Podobało mi się, gdy jego język obrysowywał zarys moich ust. Podobało mi się to, że nasze usta pasowały do siebie jak klucz pasuje do zamka.
Bez zgody mojego mózgu, z moich ust wyszedł pełen przyjemności jęk. Od razu poczułam, że Zayn uśmiecha się przez moją reakcję i jeszcze bardziej pogłębia pocałunek.
I w końcu z wielką niechęcią, zmusiłam się by się od niego oderwać. Nie chciałam dawać mu złudnych nadziei... to znaczy, dałam mu szansę, ale nie żebym miała zbyt duży wybór.
Zayn uśmiechnął się do mnie uśmiechem pełnym szczęścia, a nie tym uśmieszkiem zarozumiałego dupka co zawsze, zanim znów powrócił do swojego bez emocjonalnego wyrazu twarzy.
-Chodź, wychodzimy.- mruknął, chwytając moją małą dłoń w swoją większą i przeplótł nasze palce. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc, że próbował zachowywać się na luzie podczas, gdy ten pocałunek wpłynął na niego tak samo jak na mnie.
-Dokąd idziemy?- zapytałam zdyszana, starając się nadążyć za jego długimi krokami, gdy prowadził mnie korytarzem.
-To niespodzianka.- warknął.
-Jezuuu, taki drażliwy.- mruknęłam. Przemilczał mój komentarz i dalej prowadził mnie w stronę swojego samochodu, aż w końcu otworzył i przytrzymał drzwi bym mogła wspiąć się na siedzenie pasażera.
-Cóż za dżentelmen.- stwierdziłam, wskazując na jego gest.
-Lepiej się zamknij i wskakuj.- mruknął, zaskakując mnie tym, że dokuczał mi z uśmiechem na ustach. Hmm, może po tym wszystkim on naprawdę się zmienił? 
Zamknął za mną drzwi, albo raczej nimi trzasnął, obszedł samochód i usiadł na miejscu kierowcy. Zatrzymaliśmy się przy małej uroczej restauracji. Nie było do niej kolejki, nie było też dużych czarnych samochodów przy niej zaparkowanych ani ślepych zaułków, w której mogli ukrywać się źli faceci. To nie wyglądało na miejsce, w którym Zayn spędza czas, ale wolałam o to nie pytać.
W milczeniu pomógł mi wyjść z samochodu i owinął władczo rękę wokół mojej talii, a ja pozwoliłam by zaciągnął mnie do restauracji. Nie był dla mnie szorstki, czy coś. Po prostu dalej trzymał mnie przy sobie tak, jakby chciał mieć pewność, że mu nie ucieknę.
-Stolik dla dwojga.- mruknął do dziewczyny pilnującej salę. Skinęła głową i zaczęła przebiegać wzrokiem po liście w poszukiwaniu stolika. Kiedy tylko zobaczyła Zayna, opadła jej szczęka i patrzała na nas szeroko otwartymi oczyma.
-T-t-tak jest, p-psze pana.- wyszeptała nerwowo. Zayn zaśmiał się ponuro, ewidentnie kochając swoją władzę nad mieszkańcami Londynu.
-Cóż, nie mam na to całego dnia!- rzucił w jej stronę, zaciskając usta w wąską linię i udawał, że jest zły tylko po to by zobaczyć jej reakcję. Ktoś inny pomyślałby pewnie, że rzeczywiście jest zły i ma zamiar zrobić coś gwałtownego, ale znam go na tyle dobrze by wiedzieć, że udaje. Widziałam ten błysk rozbawienia w jego oczach, on po prostu lubi używać swojej władzy by drwić z ludzi.
-Przestań!- syknęłam na niego i uderzyłam go ręką w pierś, wyrywając się przy tym z jego uścisku. Szybko chwycił mnie, przyciągając do siebie tak, że moje plecy uderzyły o jego klatę.
-Co przestań?- warknął na mnie zły tym, że odważyłam się mówić do niego w ten sposób.
-Dobrze wiesz co mam na myśli. Zostaw tą biedną dziewczynę w spokoju.- wskazałam na dziewczynę, która w szoku obserwowała naszą wymianę zdań. Zayn spojrzał na nią nienawistnym wzrokiem i przysięgam, że tu gdzie stałam, mogłam dostrzec, że cała drży.
-Umm, p-pański stolik- wyjąkała. - Tędy. Szła szybkim krokiem do stolika w przytulnym kącie restauracji, kładąc na nim nasze menu i uciekła tak szybko jak to było tylko możliwe. Usiadłam na krześle, które mi odsunął i podniosłam menu, ignorując to, że jest wkurzony.
-Jeszcze raz się tak do mnie odezwij to nie będziesz mogła chodzić przez tydzień.- ostrzegł mnie. Gdy nie odpowiedziałam, mogłam wręcz poczuć, że jego gniew tylko się nasilił.
Nagle menu zniknęło mi sprzed nosa i ujrzałam Zayna pochylającego się nad stolikiem.
-Czy to jasne, kochanie?
Nie odpowiedziałam mu, po prostu skrzyżowałam ręce i odchyliłam się na krześle do tyłu. Chciałam żeby zrozumiał, że jeśli nasz związek ma funkcjonować, to będzie musiał zmienić swoje nastawienie do innych.
-Czy. To. JASNE?!- krzyknął, zwracając na nas uwagę wszystkich w restauracji. Zaczerwieniłam się ze wstydu, gdy ludzie posyłali mi przestraszone, ale też życzliwe spojrzenia. Pchnęłam jego ramiona tak, że z powrotem wylądował na swoim krześle.
-Tak, zrozumiałam za pierwszym razem. Nie musisz się rzucać jak dziecko w furii. Wzruszyłam ramionami, jakby dopiero co krzyczący na mnie Zayn nie powodował, że trzęsłam się ze strachu. Zmrużył na mnie oczy i wymruczał coś pod nosem, zanim podniósł swoje menu.
Uśmiechnęłam się w duchu z powodu mojego sukcesu i z powrotem wróciłam do mojej karty dań. Wielki kelner przyszedł by zebrać nasze zamówienia- pewne menadżer sali przysłał tu ich najpotężniejszego człowieka w razie gdyby Zayn zaczął się awanturować. Nie mogłam ich za to winić, ale skrzywiłam się na jego pokaźne rozmiary.
-Czy mogę przyjąć zamówienie?- zapytał nerwowo, gdy krople potu skapywały mu z czoła. Zayn odłożył menu, patrząc na mnie, a potem się na kelnera.
-Rybę z frytkami a do tego piwo.- powiedział. Rzuciłam mu wymowne spojrzenie na wzmiankę o alkoholu, ale nic nie powiedziałam. Nie zamierzałam sprzeczać się z nim przy tym biednym chłopaku.
-A t-ty, panienko?- zapytał mnie, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, Zayn wstał i do niego podszedł.
-Kto pozwolił ci się do niej odzywać?- krzyknął i uderzył go w twarz. Taki obieg spraw był mi już znajomy, więc zerwałam się z krzesła i do niego ruszyłam.
-P-przyjmowałem tylko jej zamówienie!- wyjaśnił błagalnym i rozpaczliwym głosem. Zayn złapał go za kołnierz i pchnął na ścianę. Próbowałam go odciągnąć, ale mnie ignorował.
-Zayn! Zayn, przestań!- krzyknęłam, próbując zwrócić na siebie uwagę. Zignorował mnie, zauważając moje istnienie tylko wtedy, gdy odepchnął mnie z dala od nich. Wszyscy obecni w restauracji patrzyli z przerażeniem jak Zayn potrząsał kelnerem i uderzał nim o ścianę.
Nie ważne jak bardzo bym się starała, nie mogłam go odciągnąć, więc postawiłam na inną taktykę.
Po prostu wyszłam.
Złapałam tylko torebkę i przeszłam obok Zayna, mając nadzieję, że odciągnę jego uwagę od niewinnego faceta, który tylko starał się wykonywać swoją pracę.
Zebrałam siły, by zatrzasnąć drzwi za mną, tak, by wszyscy w restauracji to usłyszeli. Zaczęłam maszerować ulicą z uśmiechem na twarzy, bo usłyszałam, że drzwi restauracji znów zostały otwarte. Udawałam, że tego nie słyszałam i szłam dalej.
-Hannah!- usłyszałam krzyczącego Zayna. Wytknęłam w jego stronę środkowy palec, ale nie spowolniłam wędrówki.
-Hej!- krzyczał coraz bliżej mnie. -Hej, mówię do ciebie! Szarpnął mną do tyłu, jego ręka chwyciła moje ramię i obrócił mnie do siebie. Jego wysoka budowa działała na mnie jeszcze bardziej, ale w tym momencie i tak nie miałam nic do stracenia, więc się go nie obawiałam. Mógł mnie pobić kiedy tylko chciał, więc czemu miałabym się tym przejmować? I tak jestem już skrzywdzona psychicznie bardziej niż kiedykolwiek może skrzywdzić mnie jego pięść. 
-Co?- rzuciłam w jego stronę, zbijając go z tropu i przy okazji odpychając się od niego.
-Nie możesz sobie tak po prostu wyjść!- podszedł do mnie i pochylił się.
-A ty nie możesz tak po prostu grozić ludziom!- podniosłam głos, by mu dorównać i odwróciłam się by odejść. Momentalnie stanął na przeciwko mnie, zastawiając mi drogę.
-Wyraziłem się jasno, że jesteś moja. Nie lubię gdy inni faceci gadają z moją dziewczyną.- powiedział stanowczo, krzyżując ręce na piersi przez co dekolt w jego koszulce się obniżył, pokazując kawałki jego tatuaży.
-On. Chciał. Tylko. Przyjąć. Moje. Zamówienie.- syknęłam przez zęby. Co było nie tak z nim i jego zaborczą potrzebą posiadania władzy nade mną? Mam już tego kurwa dość.
-Nie podobał mi się sposób w jaki na ciebie patrzył.
-Patrzył na mnie z desperacją. Ze strachu przed tobą! Bał się ciebie jak cholera i patrzył na mnie ze współczuciem.- warknęłam.
-Zmień ton, kochanie.- ostrzegł mnie, unosząc brwi.
-Nie. Wiesz co? Mam dość. Przyszłam tu z tobą, by nasz związek jakoś funkcjonował, a ty zachowujesz się jak dupek, więc wychodzę. Baw się dobrze bijąc kelnera. Wyminęłam go i zaczęłam odchodzić, byleby jak najdalej od niego.
-Jeśli nie zawrócisz swojego dziarskiego tyłka i nie przyjdziesz tutaj z powrotem, kochanie, to sam zaciągnę cię do środka.- krzyknął za mną. Zignorowałam go i szłam dalej. Na prawdę chciałam, żeby to wypaliło, ale Zayn najwyraźniej się nie zmieni.
-Kochanie!- ryknął gniewnie.
-Hannah!- brzmiał na jeszcze bardziej wściekłego. Nie słyszałam, żeby za mną szedł, więc chyba oczekuje, że zawrócę i przyjdę z powrotem z podkulonym ogonem.
-Proszę.- szepnął, że ledwo usłyszałam, ale wyraźnie było słychać w jego głosie ból.
Z jakiegoś powodu zawróciłam. Dalej stał w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam, ale teraz patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczyma, w których nie było widać nic innego oprócz smutku.
-Zayn. Potrząsnęłam głową, zastanawiając się, czy słyszy mnie z tak dużej odległości. Podeszłam bliżej, tak, żebyśmy mogli normalnie porozmawiać.
-Zayn. Nie mogę zrobić tego sama. Nie będę nawet próbować, jeśli ty nie zamierzasz.- wyszeptałam, dotykając delikatnie jego ramienia. Złapał mnie za nadgarstek i przyłożył sobie moją dłoń do policzka i ją tam zatrzymał. Jego druga ręka owinęła się wokół mojej talii, przyciągając mnie delikatnie do siebie. Rzuciłam mu lekko przestraszone spojrzenie. Spojrzał na mnie z góry, ale nie widziałam w nim złości, tylko to jaki był załamany.
-Proszę, kochanie. Staram się, naprawdę się staram. Po prostu...jesteś taka piękna i to sprawia, że czuje się niepewnie. Nie mogę tego powstrzymać. I... to jest po prostu instynkt. Z rzeczami, które robię, z ludźmi, z którymi robię interesy, to jest mój naturalny instynkt by chronić cię przed wszystkimi, bo nie mogę ufać nikomu. Proszę, kochanie, daj mi jeszcze jedną szansę. Staram się.- błagał, rysując kciukiem kółka na moim biodrze. Sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej. Jak mógł przeobrażać się z władczego potwora na kogoś tak słodkiego i wrażliwego?
-Pójdziesz tam i przeprosisz tego chłopaka- powiedziałam.- I żadnej przemocy. Nie mogłam uwierzyć, że to robiłam. Jego oczy błysnęły z radością, wypuścił moją rękę z uścisku i owinął ją wokół mojej talii. Oderwał moje nogi od ziemi i obrócił mnie dookoła. Przywarł ustami do mojego policzka zanim znów postawił mnie na chodnik.
-Będę się starać, kochanie.- uśmiechnął się. Splotłam nasze palce i udaliśmy się z powrotem do restauracji. Usiadłam przy stoliku i skinęłam głową w stronę kelnerów szepczących do siebie w rogu restauracji. Zayn rzucił na nich okiem, wypuszczając westchnienie zanim usiadł naprzeciwko mnie.
-Nie mam zamiaru przepraszać żadnego kelnera, który się na ciebie gapił. I tak rozliczyłem się już z tobą.- warknął. Zwęziłam na niego oczy.
-Zayn-
-Mogę przyjąć zamówienie?- usłyszałam drżący piskliwy głos. Spojrzałam w górę, żeby ujrzeć małą, młodą kelnerkę, zamiast gościa, który podszedł do nas wcześniej. Zdecydowałam nie drążyć już tematu i złożyć zamówienie tej nerwowej dziewczynie. Zayn też był dla niej miły, pokazując mi, że się stara. Gdy spisała wszystko w notesie, praktycznie uciekła stąd do kuchni.
-Widzisz? To nie było takie trudne.- uśmiechnęłam się do niego. Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, ale zmienił temat.
-Twoja malinka powoli znika.- powiedział patrząc na blednący znak na mojej szyi. Westchnęłam, ale zostawiłam to bez komentarza. Jeśli jego interesy są tak niebezpieczne, to chyba będzie lepiej, żeby wszyscy wiedzieli, że należę do niego. To będzie znacznie bezpieczniejsze dla innych facetów... i dla mnie.