wtorek, 23 lipca 2013

Chapter 21: Misunderstanding

Tej nocy zachowywałam się tak jak chciałby Zayn. Stwierdziłam, że chociaż raz nie chciałabym się z nim kłócić przy jego znajomych. Nie wiedziałam w jakiego typu sprawach brali udział Zayn i chłopaki, ale byłam pewna, że to musiało być nielegalne. Byli w gangu, który rządził Londynem- to nie wróżyło niczego dobrego. Może Zayn miał rację. Może on wiedział lepiej, a ja powinnam się go słuchać.
Ale i tak nie posłuchałam.
To nie leżało w mojej naturze.
Pod koniec wieczoru, chłopaki napili się tak, że padli w salonie. Przygotowałam pokój gościnny do użytku Danielle i Eleanor, a ja postanowiłam usadowić się w łóżku Zayna. Mogłabym obudzić chłopaków, ale stwierdziłam, że to nie byłby zbyt dobry pomysł, więc zostawiłam ich tam śpiących w niewygodnych pozycjach podczas gdy sama spałam w gigantycznym łóżku Zayna.
To znaczy, mogłabym je z kimś dzielić, ale Danielle albo Eleanor nie spodobałby się chyba pomysł spania w jego łóżku.
Więc spałam sama. I spało mi się całkiem nieźle. Zapach Zayna, który został na pościeli mnie uspokajał. Pachniała lasem, piżmem i dymem papierosowym.
Następnego ranka obudziłam się w panice. Było grubo po jedenastej, więc przegapiłam kolejne zajęcia...
Podejrzewam, że będę musiała opuścić szkołę. To znaczy, zawaliłam wszystkie przedmioty i rzadko kiedy pojawiałam się na zajęciach. Nie chciałam, żeby rodzice byli mną rozczarowani, ale mam inny wybór? Powiedzieć im, że nie zdałam, bo rozprasza mnie mój wymuszony związek z agresywnym i czasami psychopatycznym przywódcą gangu? Ta, nie sądzę.
Przetarłam oczy i wyślizgnęłam się z łóżka. Szybko wsunęłam na siebie parę dresów i koszulkę Zayna i upięłam włosy w kok. Zmyłam makijaż z wczoraj, zanim poszłam zmierzyć się z bałaganem chłopaków w salonie.
-Zayn.- wyszeptałam i potrząsnęłam nim lekko. Leżał na kanapie w niewygodnej pozycji z głową wygiętą pod dziwnym kątem.
-Zayn.- wyszeptałam ponownie. Jęknął i odepchnął moje ręce.
-Daj mi spokój.- mruknął sennie. Zachichotałam pod wpływem jego seksownego, ochrypłego, porannego głosu.
-Jeśli nie wstaniesz to na tobie usiądę.- zagroziłam. Jego oczy wciąż były zamknięte, ale na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech. Wyciągnął ręce, złapał mnie w pasie i posadził na sobie.
-Czyli spełniasz swoje groźby.- warknął, dalej z widocznym uśmiechem. Poprawiłam się na nim i przybliżyłam moją twarz go jego.
-Oh, oczywiście, że tak.- dokuczałam mu. Otworzył powolnie oczy, nasze nosy prawie się stykały, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
-Jesteś rano taka piękna.- wyszeptał.
-A ty prawdopodobnie wciąż jesteś pijany. Nie mam na sobie makijażu.- zaśmiałam się gorzko. Zmarszczył brwi i przejechał wzrokiem po całym moim wyglądzie.
-Lubię jak nosisz moje ciuchy, wyglądasz seksownie.- kontynuował. Odepchnęłam się i usiadałam z dala od niego.
-Masz urojenia. Uniósł brwi, zanim jego palce zaczęły mnie gilgotać. Nie mogłam powstrzymać krzyku gdy zaczęłam się niekontrolowanie śmiać.
-Przestań! Zayn, to łaskocze!- wyjąkałam pomiędzy śmiechem. Sam zaśmiał się radośnie, oczywiście dumny z tego, że doprowadził mnie do śmiechu.
-Zayn! Dalej się śmiałam, uderzając i kopiąc go, ale chybiałam za każdym zamachem. Dalej mnie łaskotał, ignorując fakt, że jego przyjaciele śpią spokojnie w tym samym pokoju.
-Zayn!- krzyknęłam ponownie, uderzając go stopą w brzuch mocniej niż zamierzałam. Chrząknął i z powrotem opadł na kanapę. Westchnęłam i sama usiadłam nieco dalej.
-Zayn, przepraszam. Nie chciałam cię- wreszcie się na mnie spojrzał, a moje serce się zatrzymało. Wkurzył się.
-Kopnęłaś mnie.- warknął. Przełknęłam ślinę i cofnęłam się na kanapie, by być z dala od niego. Pochylił się nade mną, miał całkowicie czarne oczy. Nagle po prostu się na mnie rzucił. Wzdrygnęłam się i starałam się umieścić ręce tak, by ochronić moją twarz, ale wygląda na to, że to nie było konieczne.
Zamiast mnie pobić, tak jak się spodziewałam, zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej. Tym razem to on usiadł mi na nogach, więc nie mogłam już go kopnąć. Wypuściłam radosny krzyk, przez fakt, że łaskocze mnie, tylko udając, że jest zły.
-Przestań!- zaśmiałam się.
-Przeproś!- rozkazał, a jego palce wciąż zaciekle atakowały mój brzuch.
-Przepraszam!
-Chyba nie dosłyszałem!- krzyknął, a w jego oczach tańczyło rozbawienie, widząc, że nie mogłam przestać się śmiać.
-Przepraszam!- krzyknęłam znów, tym razem głośniej.
-Co powiedzia-
-Zayn, do cholery! Powiedziała, że przeprasza!- Harry warknął gniewnie, leżąc sztywno na podłodze. Jęknął i wyszarpał poduszkę z pod głowy i owinął nią sobie twarz, by zablokować nasze hałasy. Zayn przestał mnie łaskotać, ale nie ruszył się z pozycji przyciskającej mnie do kanapy. Spojrzał na swojego przyjaciela i się zaśmiał.
-Nie chciałam cię kopnąć Zayn.- szepnęłam, dotykając lekko jego policzka, by znów zwrócił na mnie uwagę. Jego ciemne oczy zatrzymały się na mojej twarzy, wpatrywał się we mnie z uwielbieniem i złapał moją rękę w swoją.
-To nawet nie zabolało. Obrywałem o wiele mocniej, kochanie.- wzruszył ramionami, schodząc ze mnie.
-Pójdziesz sprawdzić co robią dziewczyny i może zrobicie śniadanie?- zasugerował. Uniosłam brwi, czy on nie wiedział, że moje gotowanie jest do dupy?
-Dlaczego sam nie możesz zrobić cholernego śniadania? Przewrócił oczyma.
-Bo muszę zrobić coś o wiele bardziej niebezpiecznego: obudzić tą czwórkę idiotów.- zaśmiał się. Westchnęłam i odepchnęłam się od kanapy.
Gdy tylko weszłam do kuchni, znalazłam tam już ubrane Danielle i Eleanor. Oczywiście wyglądały perfekcyjnie. Spojrzałam na mój strój i się skrzywiłam. One wyglądały cholernie doskonale, a ja wyglądałam jak gówno. To sprawiło, że czułam się absolutnie niesamowicie.
-Któraś z was ma pojęcie o gotowaniu? Bo ja w kuchni... to jest dość niebezpieczne.- mruknęłam. Obie się zaśmiały, rozumiejąc o co prosiłam i zaczęły przygotowywać śniadanie, a ja usiadłam na blacie, pod warunkiem, że obie nie będą zapewniać mi niepotrzebnych rozrywek.
-Nie rozumiem co w tym zabawnego...- wzruszyłam ramionami, trzymając plasterek pomidora w ustach. Eleanor pokręciła tylko głową, a Danielle się roześmiała, kiedy przewracała omlety.
-Nie mogę uwierzyć, że go tam ugryzłaś!- Dan zarumieniła się przez ten wrażliwy temat.
-To był mój pierwszy chłopak, a ja byłam niedoświadczona. Powiedział mi, że mam ssać jego kutasa, jak dziecko ssie lizaka, więc go tam ugryzłam.- wzruszyłam ramionami.
-Nie przyjmuję dobrze krytyki.- sięgnęłam po plasterek papryki, którą pokroiła Eleanor, by dodać do następnego omletu, na co zdzieliła mnie po ręce.
-Masz charakterek, Hannah.- powiedziała Danielle, posyłając mi promienny uśmiech.
-Kochasz mnie i dobrze o tym wiesz.
-A ja myślałam, że jesteś słodką i nieśmiałą Amerykanką, ale ty jesteś zupełnym przeciwieństwem, co?- kontynuowałam Dan.
-Jak chcę to mogę być bardzo słodka i nieśmiała!- broniłam się i zgarnęłam jakieś warzywo, kiedy El nie patrzyła.
-Na pewno masz na myśli siebie?- zapytała całkiem poważnie Eleanor. Nie odwróciła się nawet, tylko stała przy zlewie i myła nóż, ale i tak mogłam usłyszeć w jej głosie rozbawienie. 
-Nienawidzę was.- mruknęłam.
-Kochasz nas.- dokuczała mi Danielle.
-I dobrze o tym wiesz.- El spojrzała na mnie przez ramię, żeby się ze mnie nabijać. Przewróciłam oczyma i zsunęłam się z blatu.
-Chodźmy, gromado!- rozkazałam, chwytając dwa talerze i prowadząc ostrożnie Eleanor i Danielle do salonu. Obie trzymały w rękach talerze i szklanki soku pomarańczowego.
Kiedy już weszłyśmy, chłopcy dalej wyglądali na śpiących. Wszystkie pięć twarzy ożywiło się gdy tylko zobaczyli, że niesiemy jedzenie.
-Babe, tak bardzo cie kocham, wiesz o tym, prawda? Ale nigdy nie kochałem cię tak mocno jak teraz gdy niesiesz mi jedzenie. Louis usiadł szybko, rozszerzając ramiona dla Eleanor. Przewróciła oczyma podała mu talerz i szklankę. Podała też sok dla Nialla i Harrego, ale się do nich nie odezwała. Obserwowałam jak Danielle ostrożnie podaje talerze Niallowi i Liamowi i dała sok Zaynowi i Liamowi. Ja podałam jedzenie Zaynowi i Harremu i usiadałam na podłodze tuż obok Zayna, który dalej był na kanapie.
-Dzięki.- Zayn uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego i odwzajemniłam uśmiech.
-Nie dziękuj mi, podziękuj Danielle i Eleanor. Ja nie ruszyłam nawet palcem.- chciałam, żeby podziękował dziewczynom, czego oczywiście nie zrobił z powodu głupich zasad.
-Dlaczego mnie to nie dziwi?- przewrócił oczyma ze śmiechem. Zjadłam jedzenie zrobione przez dziewczyny, ciesząc się ciszą podczas gdy reszta również łapczywie pochłaniała swoje omlety. Kiedy wszyscy już skończyli, Danielle, Eleanor i ja zebrałyśmy naczynia bez słowa. Postanowiłam nie komentować seksizmu tej sytuacji i po prostu pomagałam zmywać. Puściłam Danielle i El z powrotem do salonu, gdy już prawie skończyłyśmy. One przygotowały jedzenie, a jedyne co mogłam zrobić to poukładać naczynia.
-Jasna cholera!- usłyszałam krzyk Zayna. Podeszłam do drzwi i przycisnęłam do nich ucho.
-Stary, powinieneś się uspokoić.- słyszałam próby Liama. Krew w moich żyłach się praktycznie zatrzymała. Co się tam działo?
-Zabiję ją. Po prostu ją kurwa zabije.- warknął Zayn. Co ja takiego zrobiłam?
-Weź głęboki wdech. To pewnie nie tak jak myślisz.- usłyszałam próbę Harrego.
-Przysięgam na Boga, że ją zabiję. Gdy położę na niej ręce, pożałuje, że kiedykolwiek mnie spotkała.- kontynuował. Wzięłam głęboki oddech i pod wpływem odwagi weszłam do salonu. Wszystkie spojrzenia powędrowały na mnie. Momentalnie się spięłam na to, co zobaczyłam.
Zayn stał przy stoliku, trzymając mój telefon w żelaznym uścisku. Liam stał tuż obok niego, najwyraźniej próbując go uspokoić. Danielle chowała się za nim, tak przestraszona, że była prawie biała. Harry stał zaraz za Zaynem, trzymając mu rękę na ramieniu. Niall i Louis stali z boku, a El szeptała nerwowo coś do ucha swojego chłopaka. 
-Co się dzieje?- zapytałam cicho, czując się niezręcznie pod spojrzeniem każdego. 
-Może ty mi kurwa powiesz co się dzieje, Hannah!- krzyknął na mnie Zayn. Wzdrygnęłam się pod jego tonem, ale podeszłam bliżej. Nie mogłam się go bać. Przecież się dla mnie zmienił.
-Uspokój się i powiedz mi o co się wkurzasz.- wymusiłam te słowa z moich ust, upewniając się, że głos mi się nie załamie. Zayn na mnie spojrzał, jego oczy płonęły, zanim odepchnął swoich przyjaciół z drogi i stanął przede mną.
-Nawet się kurwa nie waż mówić mi, że mam się uspokoić!- krzyknął. Instynktownie zrobiłam krok do tyłu, ale złapał mnie za ramiona i mną potrząsnął. 
-O c-co ci chodzi, Zayn?- pisnęłam.
-Możesz powiedzieć mi dlaczego pisałaś z jakimś jebanym chłopakiem!- krzyknął. 
-O czym ty mówisz?- warknęłam, czując narastający w mojej klatce piersiowej gniew. 
-Przeglądałem twój telefon, Hannah. Widziałem te wiadomości.- wrzasnął mi prosto w twarz. Próbowałam uwolnić się z jego uścisku, ale nie mogłam. 
-Czytałeś moje wiadomości? Czy ty sobie kurwa jaja robisz?- krzyknęłam, równie wściekła. A ja myślałam, że on będzie się starał. Myślałam, że będziemy normalną parą. Zgaduję, że to wszystko było tylko na pokaz. 
-To nie o to chodzi! 
-Nie pisałam z nikim, Zayn! 
-Ah tak? Więc powiedz mi, czemu jakiś dupek pisał do ciebie rzeczy typu ''tęsknię za tobą'', ''proszę, odpisz'' albo ''chce cię zobaczyć'', co?- potrząsnął mną ponownie. Drżałam w jego uścisku, ale zmusiłam się by ustać na nogach. 
-Musisz mi uwierzyć, kiedy mówię, że nie mam pojęcia o czym ty mówisz!- powiedziałam błagalnie. Spojrzałam na twarze wszystkich obecnych w pokoju. Wszyscy patrzyli na mnie z czystą sympatią, z wyjątkiem Danielle. Trzymała się ramienia Liama w kompletnym przerażeniu. 
-Gówno prawda!- wrzasnął.
-Pokaż mi te wiadomości.- warknęłam. 
-Żebyś mogła odpisać swojemu kochasiowi? Nie sądzę!- znów mną potrząsnął.
-Z-zayn. Robisz mi krzywdę. Przestań.- pisnęłam, mając nadzieję, że zda sobie sprawę z tego co mi robi i się wycofa. Oczywiście, że się nie wycofał. Stał się tylko jeszcze bardziej wściekły. 
-Powiedz mi, kim on, kurwa jest, Hannah!!!
 -Nie mam pojęcia o kim ty mówisz! 
-Nazwa kontaktu to David. Kim on jest?- znów mną potrząsnął. Popatrzałam na niego z niedowierzaniem. To wszystko było jednym wielkim nieporozumieniem. Kiedy rzucił mi pełne gniewu spojrzenie, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Był zazdrosny o wiadomości od mojego brata? Czy on jest poważny? 
-Nie drwij ze mnie! To co wydarzyło się potem, działo się w zwolnionym tempie. Obserwowałam jak jego ręka się przybliża i w końcu do mnie dociera. Jego dłoń uderzyła mnie w twarz mocniej niż kiedykolwiek przedtem. Natychmiast mnie puścił i pozwolił upaść w bólu na podłogę. Czułam metaliczny posmak krwi w ustach. Policzek mi poczerwieniał, a uczucie kłucia było wręcz brutalne. Wpatrywałam się w niego ze smutkiem i rozczarowaniem w oczach. 
On też się na mnie spojrzał, wciąż wściekły, a jego pierś opadała w górę i w dół.
Wszyscy wokół nas dyszeli. Widziałam, że Danielle schowała głowę w ramię Liama i zaczęła w nie szlochać. 
Też mi się chciało płakać, ale oprócz kilku łez, powstrzymałam resztę. 
Odepchnęłam się dzielnie od podłogi i złapałam się za policzek. Patrzyłam mu prosto w oczy. On też się na mnie patrzał, powoli się uspakajając i był w lekkim szoku. 
To co zrobiłam potem, zaskoczyło mnie samą.
Zgięłam kolano i uderzyłam nim prosto w jego jaja... naprawdę mocno.
Zayn wypuścił krótki skowyt i padł na kolana. Chwycił się za bolące miejsce, a w oczach miał łzy. Starał się nie popłakać, a jego twarz zrobiła się cała czerwona. 
-Następnym razem kiedy zdecydujesz się tknąć mój telefon jak zaborczy kutas, którym jesteś, to przynajmniej skojarz fakty. Jakbyś nie zauważył, David, mój ''kochaś'' ma takie samo jebane nazwisko jak ja. To mój brat, dupku.- warknęłam na niego. Wyciągnął rękę, by chwycić mnie za nogę, ale kopnęłam ją i cofnęłam się do tyłu.
To miało być przedstawienie dla wszystkich tu obecnych. 
-David, mój starszy brat. Nie rozmawiałam z nim przez wieki, bo mój kurewsko-ciekawski chłopak  mnie kontroluje. Więc może następnym razem, zanim zaczniesz robić sceny niczym trzynastoletnia dziewczynka, powinieneś najpierw porozmawiać o tym ze mną. To jedno wielkie nieporozumienie.- kontynuowałam. 
-I jeśli jeszcze kiedykolwiek, kurwa, uderzysz mnie znowu, nie skończę tylko na kopnięciu cię w twoje cenne klejnoty, ale ci je obetnę. Może i jesteś szalonym psychopatą, Zayn, ale ja też potrafię taka być. Połóż tylko na mnie swój jebany palec, a sprawię, że padniesz na kolana jak mała pizda przed wszystkimi twoimi przyjaciółmi. Czy to kurwa jasne?
Nawet na niego nie spojrzałam, nie obchodziło mnie czy jest zły, smutny, zdenerwowany czy zawstydzony. Chciałam się tylko upewnić, że zrozumiał z kim ma do czynienia.
-Mam cię dość.- splunęłam na niego, zanim wybiegłam z pokoju, trzymając się za policzek. Skierowałam się prosto do windy, ale przyspieszyłam, gdy usłyszałam kogoś za mną.