Moje ciało było w kompletnym bezruchu pod wpływem jego dotyku. Jego oczy były mieszanką gniewu i pożądania, a na ustach gościł cień uśmiechu. Potarł ręką moje ramię i zostawił ją u podstawy mojej szyi. Jego dotyk sprawiał, że miałam dreszcze.
Uniósł drugą rękę i delikatnie pogłaskał mnie po policzku.
-Ile razy mam ci powtarzać, Hannah- wymruczał.
-Jesteś moja.
Przytaknęłam szybko, desperacko próbując go uspokoić. Jego upiorny uśmiech znów powrócił.
-Musisz nauczyć się, że ode mnie się nie ucieka.- syknął, jego głos wyrażał surowość i to jak na poważnie brał swoje słowa.
-P-proszę. Nie ucieknę ponownie- szepnęłam. Zayn tylko prychnął.
-Nie wierzę ci. Wiem, że będziesz próbować.- poklepał mnie lekko po policzku.
-N-nie. Nie będę. Nie będę uciekać- skłamałam, tak dobrze jak tylko potrafiłam. Sama nie wierzyłam we własne słowa.
-Dlaczego nie? Dlaczego mam ci wierzyć? Dlaczego nie uciekniesz?- rzucił mi wyzwanie drwiącym tonem. Wiedziałam, co chce ode mnie usłyszeć.
-B-bo jestem twoja.- powiedziałam gwałtownie. Uśmiech zadowolenia na jego twarzy pojawił się tak szybko jak zniknął.
-Powiedz to głośniej!- rozkazał.
-JESTEM TWOJA!- powiedziałam szybko.
-Dobra dziewczynka. Cieszę się, że zdajesz sobie z tego sprawę, ale tym razem to nie wystarczy. Muszę dać ci lekcję. Wzdrygnęłam się na jego słowa. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo poczułam rękę Zayna na mojej twarzy. Spoliczkował mnie.
Krzyknęłam cicho pod wpływem bólu. Ale i tak chyba nie było najgorzej, bo znając jego możliwości, nie użył nawet odrobiny swojej siły.
-Już nigdy ode mnie nie uciekniesz, prawda?- drażnił się ze mną. Szybko siknęłam głową, a jego oczy opanował gniew.
-Ale to nie wystarczy.- syknął. Poczułam jego ręka zaciskającą się na moim gardle. Byłam w stanie oddychać, ale to nie znaczy, że się nie bałam. Próbowałam się uwolnić, bez skutku- jak zawsze.
-Jesteś moja, zrozum to! Nie możesz ode mnie uciec. Nawet jeśli to zrobisz, ja i tak cię znajdę. Znów siknęłam głową. Byłam zbyt przerażona by się odezwać.
Zayn odsunął rękę od mojego gardła i delikatnie chwycił mój podbródek.
-Jesteś moja. TO jest moje.- wyszeptał i pocałował bok mojej twarzy, który niedawno uderzył. Jego usta sprawiły, że ból był jeszcze większy. Nie chciałam, by jego obrzydliwe wargi mnie dotykały, ale dla własnego dobra nie odezwałam się.
-One są moje.- wyszeptał ponownie, przyciskając swoje usta do moich. Miałam szeroko otwarte oczy w strachu, dokąd jego zachowanie prowadzi.
-To jest moje. Brutalnie złapał mnie za tyłek, przez co cicho jęknęłam. Jego usta drgnęły w uśmiechu, na moją reakcję.
-TO- wymruczał i przeniósł rękę na moje krocze. -jest moje. Dzięki Bogu, przez materiał sukienki nie mogłam poczuć jego dotyku. Jego lewa ręka przesunęła się na obszar mojego brzucha.
Byłam kompletnie przerażona. Chciałam go uderzyć, kopnąć, walczyć z nim.. cokolwiek. Niestety przy nim byłam bezbronna. Nie wiedziałam co robić.
-One są moje.- wyszeptał ochryple i ścisnął moje piersi. Jego ręce mocno wbijały się w moje ciało. Oddech ugrzązł mi w gardle. Jedyne o czym myślałam, to to jak daleko to zajdzie i do czego Zayn się posunie.
-To też- jego głos stał się miękki i cichy -jest moje. Przyłożył delikatnie dłoń do lewej strony mojej klatki piersiowej. Moje serce biło w szalonym tempie bezpośrednio pod jego dotykiem. Uśmiechnął się, że moje serce potwierdziło jego oświadczenie.
Myślał chyba, że moje przyśpieszone tętno oznacza, że go lubię.
Prawda była taka, że moje tętno było szybkie tylko ze względu na strach przed tym, że mnie zgwałci.
-Nie zapominaj, że należysz do mnie.- wyszeptał, kiedy przesuwał swoją dłoń w górę i dół mojej szyi. Nie odpowiedziałam, ale oczywistym było, że nie zapomnę.
Pochylił się nad moją szyją, zostawiając kilka muśnięć w przypadkowych miejscach. Jego usta odnalazły mój czuły punkt.
Wiedziałam co nastąpi za chwilę. Zamierzał mnie naznaczyć.
-Zayn. Zebrałam w sobie siły by to powiedzieć.
Odsunął się do tyłu. Byłam zdziwiona, że mnie posłuchał.
-Co?- warknął, a jego oczy znów wyrażały gniew.
-Jestem głodna- zaczęłam -możemy wrócić do środka, by dokończyć naszą randkę? Próbowałam go przekonać. Przewrócił oczami i zaśmiał się. Owinął rękę wokół mojej tali i zaczął kierować mnie w stronę restauracji.
Nie chciałam by ta randka trwała dalej, w rzeczywistości, była to ostania rzecz jakiej chciałam, ale w tym momencie wszystko wydawało się lepsze niż wizja naznaczającego mnie Zayna.
Bez względu na to ile razy będzie powtarzał mi, że jestem jego, ja i tak NIGDY, ale to PRZENIGDY nie będę jego.